tag:blogger.com,1999:blog-70947005996691171252024-02-06T18:21:24.360-08:00Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei. - Zayn Malik.Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.comBlogger41125tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-87427847365571764222013-11-18T12:31:00.001-08:002013-11-18T12:32:35.072-08:00Przerwa.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK4J0-ZTnNKYzSRUnCr7yVPouZIJUdiOIGyLUJ3Gc-7hYKD2ZDNgcrpCuS1CZwdn-cqQXnE_4qgTu1OKFkofMZ6o2uZLsQEmldlUWv8Wujqvn3S_Di-64UsmqSIruzxUCnKSftTljfABQ/s1600/tumblr_mwbbdk307n1rlfxgpo1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
Nie chce już nikogo zawodzić. Moje ambicje całkowicie zostały zrównane z błotem, nie umiem się zmotywować do pisania rozdziałów. To wszystko jest tak wymuszone. A nie chce żeby to było sztuczne co pisze, tylko prosto z serca. Ale wróce. Obiecuje<br />
<br />
Gdyby ktoś jednak był zainteresowany moją działalnością to jestem współautorką tego bloga <<a href="http://mymindproblem.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a>><br />
Zapraszam więc do zaobserwowania<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK4J0-ZTnNKYzSRUnCr7yVPouZIJUdiOIGyLUJ3Gc-7hYKD2ZDNgcrpCuS1CZwdn-cqQXnE_4qgTu1OKFkofMZ6o2uZLsQEmldlUWv8Wujqvn3S_Di-64UsmqSIruzxUCnKSftTljfABQ/s1600/tumblr_mwbbdk307n1rlfxgpo1_250.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK4J0-ZTnNKYzSRUnCr7yVPouZIJUdiOIGyLUJ3Gc-7hYKD2ZDNgcrpCuS1CZwdn-cqQXnE_4qgTu1OKFkofMZ6o2uZLsQEmldlUWv8Wujqvn3S_Di-64UsmqSIruzxUCnKSftTljfABQ/s1600/tumblr_mwbbdk307n1rlfxgpo1_250.gif" /></a>Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-79246848563461642392013-10-12T08:30:00.001-07:002013-10-12T08:30:14.452-07:00Rozdział 8.- Zrobione! - uśmiechnęłam się klikając kolejne wyślij.<br />
Niall siedział nadąsany wgapiając się pusto w swojego Ipoda. <br />
- A tobie co? - zatrzasnęłam swojego laptopa.<br />
- Jak ja niby ją mam znaleźć? Widziałem ją raz... I to na spotkaniu dla fanów...<br />
- A podobno jesteś farbowanym blondynem... - spojrzał na mnie wkurzony - Od czego masz oficjalne konto na TT ? <br />
Wyciągnęłam mu z rąk telefon i przelogowałam się na Twittera one direction. Wklepałam szybko kilka słów i oddałam własność.<br />
- Wszystkie fanki, które miały bilety vipowskie na nasz ostatni koncert zapraszamy pojutrze o 14.00 na spotkanie w Nandos. - przeczytał na głos moją wiadomość.<br />
- Teraz od Ciebie zależy czy to wyślesz i ją znajdziesz... - puściłam mu oczko.<br />
Wzięłam laptopa pod pachę i powoli wychodziłam po schodach. Od razu kierując się do pokoju Liama. Zapukałam delikatnie.<br />
- Proszę wejść.<br />
- Jak Ci idzie? - uchyliłam lekko drzwi.<br />
- Oh, świetnie. Nasza skrzynka odbiorcza jest przeładowana, zresztą Perrie podobno ma także urwanie głowy. A u Ciebie jak?<br />
-Ym.. Dopiero wysłałam im wiadomość.. Liam... A tak w ogóle to jak ty się czujesz?<br />
- O czym mówisz? - nie oderwał nawet wzroku od klawiatury.<br />
- O Twoim zerwaniu z Danielle... Liam przestań gapić się w ten monitor i porozmawiaj ze mną!<br />
- Było minęło. Nadal ją kocham to nie mija w pięć minut prawda? Nieraz trwa latami zanim pozbierasz się po utracie Ci bliskiej osoby. Ale Dan, ma racje - w jego brązowych tęczówka błysnęła łza - Ostatnio traciliśmy kontakt..<br />
- Hej.. - przytuliłam go - Widocznie tak miało być, nic nie dzieje się przez przypadek Liam..<br />
- Wiem.. Wiem. A zmieniając temat - uśmiechnął się pokrzepiająco - Do jutra przyjdą prawie wszystkie podania, musimy wybrać kandydatki, a tych listów jest tyle, że nie idzie ogarnąć wszystkiego, więc wyautuj się z mojego pokoju bo muszę wybrać dwie najlepsze kandydatki! <br />
Zaśmiał się i popchnął mnie w ramię <br />
- Dobra dobra, idę! Zapamiętam to sobie! - wystawiłam mu język i wyszłam.<br />
Rozłożyłam wygodnie się na moim łóżku. Odpisałam na kolejne tłity moich fanów i dodawałam ich do obserwowanych. Wiedziałam, że jutro do północy moja skrzynka będzie załadowana wiadomościami, ale dziś nie miałam siły wybrać kilka swoich ulubionych jak to robili chłopcy.<br />
Weszłam pod prysznic i opłukałam się bez większego entuzjazmu. Czekał na mnie ciężki tydzień. Opatuliłam się swoim różowym szlafrokiem i zmęczona rzuciłam się na łóżko.<br />
- No cześć - głęboki męski głos od razu mnie rozbudził.<br />
- Znowu pomyliłeś pokoje?- uśmiechnęłam się i wtuliłam w swojego chłopaka.<br />
- Nie, ale stęskniłem sie za Tobą, a jutro wyjeżdżam i przyjadę w niedziele. Co oznacza, że będziemy osobno aż 7 dni rozumiesz?! <br />
- Świetnie, ale jestem zmęczona. Więc albo zamknij swoją paszczkę albo idź do siebie - dałam mu całusa w policzek i odwróciłam się do niego tyłem.<br />
Usłyszałam za sobą tylko głośny oddech i chwilę po tym mnie mocno przytulił. <br />
-Dobranoc mała - pocałował moje włosy i zaciągnął się mocno ich zapachem.<br />
- Dobranoc duży. - zaśmiałam się cicho i dopasowałam swoje ciało do jego.<br />
<br />
- Harry przestań błagam - byłam już świadoma tego, że robi to złośliwie. Całą noc szczypał mnie w plecy, mógłby chodź na chwilę sobie odpuścić. - Harry - wrzasnęłam na cały głos i odwróciłam się w drugą stronę.<br />
Nagle zrozumiałam coś ważnego. Harolda nie było przy mnie, a plecy dalej niemiłosiernie szczypały i piekły. Otworzyłam szerzej swoje oczy i sięgnęłam ręką po swój telefon. 6.00. Harry musiał wyjść w nocy pewnie przez moje darcie.<br />
Tył mojego ciała z każdą sekundą bolał coraz bardziej. Zrzuciłam nogi z łóżka i po tuptałam do łazienki. Stanęłam przed wielkim lustrem i zrzucając z siebie szlafrok rozglądnęłam się dokładnie po plecach. Między moimi łopatkami znajdywał się dość duży guzek. Dotknęłam delikatnie ręką i skrzywiłam się z bólu. Nie było jeszcze mowy o wyciśnięciu go. Za bardzo bolał.<br />
Podeszłam więc do szafy i wybrałam coś co go zasłoni i do tego jasne treginsy. Nie zrobiłam makijażu bo wiedziałam, że charakteryzatorki i tak go całego zmyją, przed czytaniem. Ubrałam swoje kapciuchy i wyszłam z pokoju. Drzwi do pokoju Harrego były otwarte, a walizki stały przed nimi. <br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/42074082/tumblr_mcvnsaW0051rsufqmo1_500_large.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="216" src="http://data.whicdn.com/images/42074082/tumblr_mcvnsaW0051rsufqmo1_500_large.gif" width="320" /></a>- Już jedziesz? Myślałam, że zabierzesz się z nami? - spojrzałam na jego tors gdy zmieniał podkoszulek. <br />
- Tak o 4 dzwonił Andy zaraz będzie po mnie..<br />
- A miałeś w ogóle zamiar się ze mną pożegnać?<br />
- Nie, bo spałaś.<br />
- Aha super... - wyszłam wkurzona i zeszłam na dół.<br />
Nastawiłam sobie wodę na kawę i poszłam się położyć do salonu.<br />
<br />
Niall POV<br />
<br />
- kurwa... - byłem już mega wkurzony, czajnik gwizdał od dobrych 15 minut.<br />
Zszedłem do kuchni i zakręciłem gaz pod wrzącą wodą. Zobaczywszy kubek z przygotowaną kawą zalałem ją.<br />
Rozglądając się za winnym rozbudzenia mnie z pięknego snu o jedzeniu. Wparowałem do salonu - była tam. Leżała słodko zwinięta w kłębek z lekkim uśmiechem na ustach. Była śliczna. Jej blond włosy falami układały się, aż za piersi. Długie czarne rzęsy kontrastowały z jasną cerą. Aż szkoda było ją budzić, wyglądała jak anioł dopiero zesłany na ziemię.<br />
- Lolly - cichutko szepnąłem jej do ucha.<br />
- Idź sobie, chce spać. <br />
- Wstawaj musisz się zbierać do biblioteki.<br />
Otworzyła jedno oko.<br />
- Harry już pojechał i się nie pożegnał prawda?<br />
Nic nie odpowiedziałem, wiedziałem, że ich związek nie jest jakiś bardzo trwały, ale ostatnio układało się im bardzo dobrze.<br />
- Pospiesz się. Musicie mnie z Andym rzucić jeszcze na lotnisko.<br />
- Przecież Malik i tak się spóźni..<br />
- Lisa, albo wstajesz albo użyje wody.<br />
Wiedziała, że nie żartuje.<br />
- Dobra już.. W sumie to jestem gotowa tylko wypije kawę. <br />- Wybrałaś już swoich faworytów w konkursie?<br />- Nie, zrobię to wieczorem. Dziś mi wystarczy, że mam spędzić cały dzień z Malikiem.<br />- Oh, widzę, że bardzo się cieszysz - Zayn stał na schodach i uśmiechał się przyjaźnie.- Mam nadzieje, że jesteś gotowa za 2 min jedziemy.<br />-Ok to ja lecę na siebie założyć coś bardziej wyjściowego. - rzuciłem mijając go na schodach.<br /><br />* * *<br />50 tysiecy!<br />OH WOW!<br />DZIĘKUJE WAM <3<br />
<br />Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-81762334421844712712013-09-07T08:19:00.000-07:002013-09-07T08:31:03.539-07:00Rozdział 7.<br />
ZMIANA NARRATORA. BUZIAKI KOCHANI <3<br />
<br />
Lisa POV<br />
<br />
- Widzieliście to? - Harry przeskakiwał po kilka schodów trzymając jakiś druczek w ręce.<br />
- O co chodzi? - wychyliłam się z kuchni.<br />
Styles wpadł targany emocjami do pomieszczenia i z głośnym plaskiem położył papier na stole.<br />
- Wyjeżdżam do Ameryki, wiesz co to znaczy?!<br />
- Że kawa którą Ci zrobiłam wystygnie?<br />
- Jak możesz być taka wyluzowana? - podniósł głos.<br />
- O co tym razem się kłócicie? - Liam podszedł do dzbanka z kawą i nalał sobie ją do szklanki.<br />
- Harold, właśnie się dowiedział, że wyjeżdża do Ameryki i przejmie go menadżer TS.<br />
-Ahhh... - Daddy machnął ręką.<br />
-Nic nie wspomniałem o tym, że zmieniam menadżera...<br />
- Andy był rano i mnie poinformował, zbytnio mi się to nie uśmiecha, bo muszę tu zostać z "Zaynem PatrzęCałyCzasWLusterko Malikiem" - uśmiechnęłam się bez większych emocji - Zgaduje też, że nie masz na tej kartce napisane, że to przez niego wyjeżdżasz. <br />
- Jak to przez niego? - uniósł wzrok z nad grafiku.<br />
- Normalnie, ty miałeś zostać, ze mną i z Niallem, ale nasz kochany Malik napisał list do sił wyższych i widzisz, tak wyszło.<br />
Harry przesunął łokieć po blacie chcąc się na nim podeprzeć, przez co talerz leżący koło niego z hukiem wylądował na podłodze. Niall stojący w drzwiach jęknął cicho.<br />
- Powiedz, że nie próbowałaś zabić Harrego, tak jak wcześniej Zayna.<br />
- Oczywiście, że nie- krzyknęłam - Za kogo ty mnie masz Niall?<br />
- Za kogoś z fatalnym celem - puścił do mnie oczko - Módl się żeby Louis tego nie zobaczył, albo żeby miał chociaż podobny cel do Twojego.<br />
- Czy ktoś coś o mnie mówił? - Tomlinson pokazał swój piękny biały uśmiech.<br />
- Oni rozbili kolejny porcelanowy talerz Twojej mamy! - Horan wystawił mi język<br />
- Lisa, nie sądzisz, że nasz Irlandczyk zachowuje się nierozważnie? - Harold spoważniał i z dezaprobatą pokręcił głową - Nie dość, że zbił ten talerz, to jeszcze zwala winę na nas. <br />
- Wstydziłbyś się Niall! - westchnęłam głęboko, łapiąc o co chodzi Hazzie.<br />
<a href="http://static.tumblr.com/qyfdsem/eACm49d28/tumblr_lzf2bpddw31r5iz5so1_500.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://static.tumblr.com/qyfdsem/eACm49d28/tumblr_lzf2bpddw31r5iz5so1_500.gif" width="320" /></a>- Ja? - Jego oczy rozszerzyły się z strachu.<br />
- Nie, my wiesz?- tym razem to ja rzuciłam mu karcący wzrok.<br />
Lou stał zdezorientowany patrząc w kupkę szkła na podłodze. Jego usta otworzyły się nieznacznie, jakby chciał coś powiedzieć, by po chwili zamknąć się i zacisnąć w wąską linię. Policzki mu poczerwieniały, a oczy zwęziły się w drobne szpary.<br />
- Od dziś, żadne z was, nie ma prawa dotykać porcelany mojej mamusi. - Każde słowo akcentował mocno i wyraźnie. <br />
- Ale Louisku! - Zaczął bronić się blondynek.<br />
- ŻADNYCH ALE HORAN! - wrzasnął na cały dom i opuścił kuchnię.<br />
- Dzięki, nie wiecie jak to jest jeść pizze na zwykłym szarym talerzu, a nie pięknej porcelanie. To całkiem zmienia smak! - Opuścił dolną wargę i udał smutnego. - Wygraliście. - wyrzucił ręce do góry w geście poddania i poszedł za Marchewkowym.<br />
<br />
Drzwi trzasnęły głośno burząc ciszę naszego domu. <br />
- Zayn, a Tobie znowu co? - usłyszałam głos Liama.<br />
- Gówno Cię, to powinno obchodzić Payne. - jego głos przesiąkał jadem.<br />
- Ohh.. Nasz bad boy się zdenerwował? - wyszłam mu na przeciw czując kolejną wygraną kłótnię.<br />
- Ohh... Nasza aktoreczka będzie teraz grała dziwkę? - zsunął swoje czarne supry i rzucił w kąt.- Oh, a teraz nie wie co mi odpowiedzieć i myśli intensywnie nad ciętą ripostą. Jak już wymyślisz, to daj znać, będę czekać u siebie - minął mnie i zaczął wychodzić po schodach - Tylko nie mam czasu czekać całą wieczność. <br />
Czułam jak wszystko się we mnie gotuje. Wygrał, nienawidziłam, jak wygrywał. <br />
- Hej , mała uspokój się. - rozpoznałam swojego przyjaciela po akcencie. - Widzisz, że ma gorszy dzień, weź go nie prowokuj.<br />
- A tobie znowu co?! - byłam zbulwersowana zachowaniem Nialla - Ciągle go bronisz... Nie widzisz tego co on mi robi tylko wciąż widzisz to jak to ja się wobec niego źle zachowuje.. <br />
- Tak, bo to TY zaczęłaś kłótnie, zresztą ON też jest moim przyjacielem i widzę jaki ma humor, więc wolę żebyś go bardziej nie denerwowała. <br />
<br />
Zayn POV<br />
<br />
-Kurwa! - wrzasnąłem na całe gardło zaraz gdy znalazłem się za drzwiami do mojego pokoju.<br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/8da45cf097dfeb3e95b282d40f20ae7a/tumblr_mspqbh1ilW1su23tso3_250.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="288" src="http://31.media.tumblr.com/8da45cf097dfeb3e95b282d40f20ae7a/tumblr_mspqbh1ilW1su23tso3_250.gif" width="320" /></a>- Co się stało? - Perrie uśmiechnęła się uroczo i podeszła do mnie zarzucając ręce na moją szyje.<br />
- Nic, nie ważne - syknąłem do niej i zrzuciłem jej ręce.<br />
- Jasne... - szepnęła cicho i odwróciła się do wyjścia.<br />
Wypuściłem głośno powietrze.<br />
- Ej, Pezz czekaj. - mocno złapałem ją za biodra - Przepraszam...<br />
- Nic się nie stało, zapomnij Zayn. - bez większych emocji uniosła ramiona by je zaraz opuścić.<br />
- Czy ty musisz być taką..<br />
- Jaką?! Szalenie zakochaną w Tobie? Widocznie jestem idiotką, że wciąż tutaj jestem. Każda inna by już dawno odpuściła...<br />
Drzwi skrzypnęły i trzasnęły dając mi znać, że wyszła.<br />
- Kurwa! - powtórzyłem kolejny raz swoje ulubione przekleństwo. <br />
Czy ja mógłbym mieć w tym domu chodź jeden normalny dzień? Odkąd pojawiła się Lisa nic nie szło jak wcześniej. Wszystko umiała spierdolić. Ale dziś był chyba jakiś dzień kumulacji. Prawie nigdy nie kłóciłem się z Perrie... Nie mówiąc już o sytuacji z Jade... Wszystko musi się pierdolić w jednym momencie... <br />
Ciche pukanie do drzwi przerwało moje rozmyślania.<br />
- Mhm? - mruknąłem pod nosem. Ha, Perrie przyszła przeprosić za swój wybuch emocji!<br />
- Hej wszystko ok? - Niepewny głos Stylesa wywołał u mnie nie lada zdziwienie.<br />
- Gdzie Perrie? - uniosłem wysoko brwi.<br />
- Na dole z resztą. Wiesz, jest ta gala i chcą ustalić jak kto i z kim idzie...<br />
- No ty z Lisą sobie raczej nie pójdziesz.. - uśmiechnąłem się nonszalancko.<br />
- Sądzę, że w moim grafiku będzie przewidziana i dam rady przyjechać. - starał się mówić opanowanie.<br />
- Oj Harold Harold... Nie o to chodzi - mój cichy śmiech odbił się od ścian - Ta gala jest w PIĄTEK. Nie sądzę, żebyś mógł iść w piątek.. - kolejny cichy śmiech.<br />
Jego usta zacisnęły się w wąską linię.<br />
- W każdym, razie - kontynuował jakby nic nie usłyszał - proszą, żebyś zszedł na dół...<br />
<br />
Lisa POV<br />
<br />
- Super Harry, nie może iść na gale bo nie ma tego w grafiku, czyli ja odpadam i zostaje w domu. - westchnęłam głośno opierając głowę o ramię loczka.<br />
- Ja też nie idę. - Liam poprawił się w fotelu - Zerwaliśmy z Dan.<br />
Wszystkie oczy skierowały się na niego. Lecz nikt nie odważył się zapytać dlaczego.<br />
- A my pójdziemy i mamy zamiar się świetnie bawić. - Zayn uśmiechnął się do mnie cwaniacko i objął Pezz ramieniem.<br />
- Ja z El też idę - Louis włączył się do rozmowy.<br />
- Ja mam chyba pomysł. - Niall był pewny siebie jak nigdy. - Ja bym chciał iść z Abby, Lisa mogłaby iść z Liamem, - Harry popatrzył na niego groźnie - jako przyjaciele oczywiście - dodał szybko - I tym sposobem zostałoby nam 3 zaproszenia. jedno Harrego, jedno Perrie i jedno Lisy. Moglibyśmy zaprosić naszych fanów. Zorganizować jakiś konkurs czy coś. Na pewno by się ucieszyli.<br />
- To rzeczywiście świetny pomysł. - zawtórowałam mu. - Co wy na to? Liam? Mogłabym iść z tobą?<br />
Daddy uśmiechnął się i roześmiał. <br />
-Będę zaszczycony móc Ci towarzyszyć w ten wspaniały wieczór.<br />
- Ja chętnie oddam swoje zaproszenie, ale chce żeby otrzymała je jakaś Mixers... - dodała Perrie.<br />
- Zgadzam się, ja chcę by moje otrzymała Directioners.<br />
- Czyli moje idzie w ręce jakiejś Carliners! - klasnęłam w dłonie z radości.<br />
<br />
* * *<br />
JUTRO/ DZIŚ WIECZOREM POJAWI SIĘ EDIT Z TYM CO BĘDZIE W ROZDZIALE 7.<br />
<br />Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-51077550369928198942013-08-16T07:55:00.000-07:002013-08-16T07:55:07.602-07:00Wyjaśnienia.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wszystko jest tutaj zapraszam do oglądnięcia filmiku.</div>
Proszę o skomentowanie, i powiedzenie czy jesteście za zmianami : ))<br />
<span id="goog_939435030"></span><span id="goog_939435031"></span> <br />film: <<a href="http://www.youtube.com/watch?v=GwyDsEGH-Lc&feature=youtu.be" target="_blank">KLIK></a><br />
<br />
<span id="goog_1775308173"></span><span id="goog_1775308174"></span>twitter : @smokingxwoman<br />
ask:http://ask.fm/malikoweloove<br />
<br />
<br />
<br />
PS. DZIĘKUJE ZA 41 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ JESTEŚCIE ŚWIETNI <3<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtueXtnRaa6buNz8CFBeiei3fuLIUVkqVhyphenhyphenpOxqOZ4XNVe53pnDX6yIi9fHOnyYhH86UOU1eE4gnEB048EV6g1HyZULmveK0Nwxjee0l8FcM8Ynl7A_2Z__XrKcp0BPEHfpHzflHacLmY/s1600/okej.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="156" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtueXtnRaa6buNz8CFBeiei3fuLIUVkqVhyphenhyphenpOxqOZ4XNVe53pnDX6yIi9fHOnyYhH86UOU1eE4gnEB048EV6g1HyZULmveK0Nwxjee0l8FcM8Ynl7A_2Z__XrKcp0BPEHfpHzflHacLmY/s320/okej.gif" width="320" /></a></div>
<br />Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-91684297925470056572013-07-14T05:11:00.000-07:002013-07-14T05:11:19.725-07:00Rozdział 6.<a href="http://media.tumblr.com/d827c91602c8dcb4c5ae86e133aa8d67/tumblr_inline_mjvfy1zLxF1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a>- Jade! - Mulat krzyknął radośnie i wyskoczył jej na powitanie- Tęskniłem - uśmiechnął się i mocno ją przytulił.<br />-Ja też- poklepała go po plecach. - Przypomniałam sobie wszystko, pamiętam kto mi to zrobił i kim jesteś - szepnęła mu do ucha- I nie będę Cię kryć jak za dzieciństwa - dokończyła i oderwała się od niego.<br /> Lisa słysząc znane jej imię wsunęła się w głąb kuchni i odwróciła tyłem do drzwi udając zajętą porządkami.<br />-Oh, Loli , nie powinnaś być w pracy? Szkoda by było żeby Twój talent się zmarnował - brunetka oparła się swobodnie o framugę drzwi. <br />- Cześć JJ - przełknęła głośno ślinkę - też się cieszę, że wróciłaś. <br />- Poopy - Liam znalazł się w kuchni nie wiadomo kiedy - to nie jej wina... Przecież ja prowadziłem auto, dlaczego ją ciągle obwiniasz? - złapał blondynkę lekko objął w pasie przyciągając do siebie - Ona Ci niczym nie zawiniła...<br />- Dlaczego ja zawsze jestem tą złą? - uniosłam ręce w geście rezygnacji - Zapytałam tylko czy nie powinna być w pracy...<br />- I wcale nie było w tym czuć sarkazmu - mruknął<br />- Nie miało być go czuć - westchnęła głośno - Jak wiecie lekarz zalecił mi wyjazd na kurację do miejscowości rodzinnej na kilka dni, wróciłam z niej dopiero wczoraj wieczorem.<br />- Czy to znaczy, że..<br />- Liam! Nie przerywaj mi - spojrzała na niego zabójczym wzrokiem - Wracając do tematu, miałam wiele czasu do przemyśleń, każdej nocy myślałam nad tym wypadkiem, aż...<br /><br /> * <br />- Zayn... Zayn błagam! Przestań - nie mogłam się przestać śmiać.<br />- Nie ma mowy mała, znęcanie nad ludźmi to moja specjalność - zaczął gilgotać mnie jeszcze bardziej.<br />- Niech Cię diabeł weźmie Malik.<br />-Oh... Przecież już mnie zabrał do siebie dawno - jego kąciki ust uniosły się lekko.<br />- Wariat - klepnęłam go lekko w ramię i zepchnęłam z siebie - Jak z Pezz?<br />- Wszystko dobrze, a co skarży się na mnie? Mówiła Ci coś? - podparł się na łokciu by mnie lepiej widzieć. - Hmmm?<br />Ciche pukanie do drzwi przerwało nam rozmowę.<br />- Proszę wejść- powiedzieliśmy równocześnie<br />- Hej sorry, że przeszkadzam ale...<br />- Nie jesteś tu mile widziana Carlin...<br />- Daj, spokój Malik, po pierwsze nie przekroczyłam progu bo boję się, że mogę coś od Ciebie złapać, a po drugie, nie przyszedłem do Ciebie tylko do JJ. - uniosłam pytająco brew, by zachęcić ją do dalszej mowy - Jest już późno, a ja muszę jechać do studia jeśli chcesz możemy Cię po drodze podrzucić do Hotelu jeśli chcesz, Liam się zdeklarował... <br />- Ona...<br />- Chętnie z wami pojadę - uśmiechnęłam się do blondyny przyjaźnie, a ona zniknęła za drzwiami.<br />- Dlaczego wy ją wszyscy tak lubicie? - Zayn wstał i nerwowo zaczął chodzić po pokoju.<br />- Zaproponowała mi podwózkę, nie przesadzasz trochę? Zresztą jedzie z nami Liam - podeszłam do niego i położyła mu ręcę na ramionach. - Uspokój się, to, że ją lubię nie znaczy, że przestanę być Twoją przyjaciółką- wyciągnęła mały palec ku niemu - Razem na zawsze.<br />-Zawsze to baardzo długo - uśmiechnął się radośnie - Na zawsze - Ścisnął mojego palca w swoim tak jak to robiliśmy w dzieciństwie. <br />Mulat odwrócił się i wziął moją kremową kurtkę do rąk, by zaraz wsunąć ją delikatnie na moje ramiona.<br />- Uważaj na siebie, proszę - musnął mój policzek.<br />- Hotel jest niedaleko, nic mi nie będzie - wyszczerzyłam się - Jeszcze trochę i będziemy mieszkać dom w dom, ściana w ścianę.<br />- Jak ja to przeżyję? - udawał niezadowolonego.<br />Dostał za to lekkiego kuksańca pod żebra. Odprowadził mnie do samego auta gdzie już na mnie czekano i poczekał , aż odjedziemy.<br />Liam puścił głośniej radio i zaczęli razem z Lisa się wygłupiać.<br />- Proszę was przestańcie, to niebezpieczne! przełknęłam głośno ślinkę, gdy Payne puścił kierownice.<br />-Jade daj spokój - blondynka odwróciła się w moją stronę patrząc na mnie wręcz z pogardą - Tutaj jest cały czas prosta droga, nie ma prawa się stać. <br />Dla spokoju ducha wcisnęłam się mocniej w siedzenie i zapięłam pasy. Oni się cały czas wygłupiali. Muzyka była coraz głośniej.<br />- Liam, człowiek!- Lisa wrzasnęła na całe gardło.<br />Daddy przycisnął mocno hamulec i przekręcił kierownicę, Lia uderzyła głową o szybę, która się rozbiła, Payne uderzył głową o kierownicę, wjechaliśmy do rowu, włączyły się poduszki powietrze, a alarm zaczął działać.<br />- Lisa? - cisza, była nieprzytomna - Liam? Błagam Liam odezwij się! - znowu cisz<br />Nie mogłam znaleźć torebki, żeby zadzwonić po pogotowie. Odwróciłam się w stronę szyby. Czarna postać szła w naszym kierunku. W ułamku sekundy dystans z ok. 200m zmniejszył się do 1. Przez szybe widziałam tylko czarne air maxy. Kucnął jego oczy...<br /><br /> - Jade! Jade - cała 7 stała nad dziewczyna machając na nią.<br />- Co się stało? - jęknęła cicho.<br />- Zemdlałaś i uderzyłaś głową o podłogę.- Zayn podał jej szklankę wody z lodem. - Nic Ci nie jest?<br />- Wszystko ok - upiłam łyka - znowu miałam to wszystko przed oczami. Wiem jak on wyglądał, kim był. -przeleciała wzrokiem po twarzach znajomych. - Co mi zrobił.<br />Nastała niezręczna cisza, wszyscy wiedzieli, że tam nie było człowieka tylko jeleń, którego zresztą zabili.<br />- Śliczna bransoletka, gdzie kupiłaś? - Dan zmieniła temat tak jak wszyscy oczekiwali.<br />- Znalazłam gdzieś w domu.- JJ oparła się o blat by mogła wstać. Malik przeszedł jej zaraz z pomocą. - Będę już szła, przyszłam w sumie przekazać Perrie zaproszenie - wyjęła z swojej torebki kremową kopertę i położyła na stolę. - Jakiś bal charytatywny czy coś takiego. <br />- Też to dostaliśmy - blondyn wywrócił oczami - Jakby nie mogli zaprosić jej na jednym zaproszeniu z Malikiem.<br />- Może mają takie zasady? - Eleanor wtuliła się w Louisa.<br />- Ja tam nie wiem. - Jade uśmiechnęła się lekko - Ale wiem, że idę do domu. Trzymajcie się.<br />- Czekaj odprowadzę Cię. - Mulat ruszył za nią.<br />Drzwi za nimi lekko strzeliły. Ledwo minęli bramę domy, a brunetka stanęła.<br />- Daje Ci tydzień - powiedziała cicho - masz tydzień na powiedzenie im kim jesteś, a raczej czym.<br /><a href="http://media.tumblr.com/d827c91602c8dcb4c5ae86e133aa8d67/tumblr_inline_mjvfy1zLxF1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://media.tumblr.com/d827c91602c8dcb4c5ae86e133aa8d67/tumblr_inline_mjvfy1zLxF1qz4rgp.gif" width="231" /></a>- Oni nie mogą wiedzieć.. Powiedziałem Ci...<br />- Powiedziałeś mi gdy byłam jeszcze dzieckiem - przerwała mu - dając mi tą bransoletkę by chronić mnie przed takimi jak ty. A kilka miesięcy temu chciałeś mnie zabić - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku - Myślałam, że się przyjaźnimy, a ty zrobiłeś mi to wszystko tylko dlatego, że lubiłam Lisę. Jak mogłeś mnie tak zranić? Przez tyle lat znaczyłam dla Ciebie tyle co nic?! - jej policzki lśniły już od łez.<br />-Poopy - zaczął delikatnie- To nie tak..<br />- Masz tydzień - przerwała mu - Jeśli nie, sama im powiem - odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę swojej willi.<br />
<br /><br />* - retrospekcje Jade<br /><br /><br /><br /><br /><br /><br />* * *<br />Brak weny :<<br />DZIĘKUJE ZA TYLE WYŚWIETLEŃ!Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-84514995374525623602013-06-19T08:34:00.000-07:002013-06-19T08:34:00.742-07:00Rozdział 5. Drzwi wejściowe znowu otworzyły się na oścież. W korytarzu stał wysoki umięśniony brunet w wieku ok. 30 lat.<br />
- Cześć wszystkim! -jego idealne białe i proste zęby pokazały się w uśmiechu.<br />
- Cześć Andy! - Louis odwrócił się przez co jego dziewczyna zesunęła się mu się z kolan. Objął ją w pasie i delikatnie podniósł, by umieścić ją w poprzedniej pozycji.<br />
- Lisa jeszcze śpi? - przysiadł się koło Liama na kanapie.<br />
- Nie, powinna być w kuchni.<br />
Brunet wyciągnął z czarnej teczki 6 kopert, a 4 położył na stole.<br />
- Simon i Paul kazali wam przekazać - mruknął - zaproszenia na jakiś bal charytatywny, macie koniecznie się pokazać z osobami towarzyszącymi.<br />
- Rozumiem, że ze mną pójdziesz. - szepnął Liam na ucho Danielle.<br />
- Chyba musimy poważnie porozmawiać. - przełknęła głośno ślinę - pójdziemy do Ciebie? - wymusiła uśmiech i wstała z kanapy.<br />
- Jasne, chodź. - Daddy wziął ją za rękę i pociągnął w stronę schodów. <br />
<br /> - Nienawidzę, jak mnie zmuszasz do jedzenia. - Lisa ugryzła kawałek kanapki - Nie możesz zrozumieć, że nie jestem głodna? - jęknęła<br />- Ja zrozumieć, że ktoś nie jest głodny? - blondyn mówił z pełną buzią - To tak jakbyś ty miała zrozumieć, że Zayn jest miły.<br />- Dzięki - odłożyła kanapkę na talerz - teraz to już na pewno nic nie przełknę. Wspominać o tym... - Niall popatrzył na nią groźnie - człowieku tak z rana to wręcz grzech.<br />- Grzechem jest to, że zmarnujesz tak pyszne jedzenie, przez kogoś kogo nie lubisz.<br />- Raczej nienawidzę - poprawiła go.<br />- Witam, witam - mężczyzna zaśmiał się i usiadł na przeciwko Lisy.<br />- Dobra, to ja was zostawię samych. - Niall wziął talerz i wstał z krzesła.<br />- Siadaj, - Andy nagle spoważniał - to dotyczy także Ciebie.<br />- Mnie? - wrócił do poprzedniej pozycji. - Jesteś menadżerem Loli, nie moim...<br />- Właściwie, jestem waszym menadżerem. - położył dwie koperty przed nimi.<br />- Jak to naszym? - po blondynce było widać zdziwienie.<br />- Jak wiecie, 1D mają teraz czas reklamowo-rekreacyjny. Czyli mają czas na rekreacje jak i na rozreklamowanie swojej płyty, więc Paul i Simon postanowili rozdzielić chłopaków na różnych menadżerów ponieważ Little Mix mają trasę koncertową i wyjeżdżają z nimi.<br />- A reszta do kogo trafiła? - zapytała.<br />Andy otworzył swoją teczkę i palcem posuwał po kolejnych linijkach.<br />- Liam i Louis, prawdopodobnie wyjeżdżają z LM, bo trafili do Paula i Simona, Harry wyjeżdża na wywiady do Ameryki i tam przejmie go menadżer Taylor Swift, natomiast Niall, Zayn i ty zostajecie i zajmujecie się Wielką Brytanią i Irlandią - jego wzrok powędrował na wściekłą twarz dziewczyny. - Tutaj macie grafiki na najbliższy tydzień. - Odpiął dwie kartki i im podał - Gdzie Zayn?<br />- Mam jutro czytać książki razem z Malikiem? - wrzasnęła - Nie mogę zrobić tego z Niallem? Jest lepszy aktorsko.<br />- Nie, my jutro jedziemy na wywiad do Irlandzkich mediów, a do tej roli jest lepszy Horan. - westchnął zamykając teczkę.<br />- Coś się stało Li? Jesteś lekko czerwona. - Mulat stał nonszalancko oparty o drzwi.- Oh, Andy, nie wiesz czy Paul rozpatrzył pozytywnie moje podanie o pozostanie w kraju? - patrzył na nich z cwaniacki uśmiechem.<br />- Tak, tutaj masz swój harmonogram. - przesunął biały prostokąt na kraj stołu.<br />- Ty... ty wiedziałeś? - dziewczyna wysyczała przez zaciśnięte zęby.<br />- Oh, oczywiście, gdy tylko Paul mi powiedział, że ty, Harry i Niall zostajecie w kraju, a ja mam wyjechać do Stanów, poprosiłem o małą zmianę planów. Chyba Ci to nie przeszkadza prawda? - zaśmiał się sarkastycznie.<br />Blondynka dyszała ciężko, a jej źrenice powiększały się coraz bardziej. Oczy miała utkwione na wrednym uśmieszku Malika..<br />- Zaraz tu się rozpęta piekło - syknął Niall - radzę zwiewać. - podniósł się ze stołka i mijając Zayna w drzwiach wyszedł, a jego nowy menadżer poszedł w jego ślady.<br /><br /> - Liam, proszę, nie płacz - brunetka delikatnie odsunęła jego dłonie z oczu i przetarła wierzchem własnej jego łzy. - Wiesz, że Cie kocham...<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_ja5PreDv00n2Vp3c6pabl35nxhbehqYzSZEoFO5BLwNg-FfzvvaqrSFfEGhQ9ggj-FSZN0stKMW5MNHA4HIWfOquOlkEciOOw6y2Y48E201QTd1W0iU9A0x1zDN-uZA4Umk_d7InmIs/s1600/tumblr_mg2p1198eg1rnbmuso6_250.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_ja5PreDv00n2Vp3c6pabl35nxhbehqYzSZEoFO5BLwNg-FfzvvaqrSFfEGhQ9ggj-FSZN0stKMW5MNHA4HIWfOquOlkEciOOw6y2Y48E201QTd1W0iU9A0x1zDN-uZA4Umk_d7InmIs/s200/tumblr_mg2p1198eg1rnbmuso6_250.gif" width="200" /></a>- To dlaczego zrywasz? - jego głos z każdym słowem się łamał.<br />- Bo nie mamy dla siebie prawie w ogóle czasu. Kiedy ostatnio się widzieliśmy? - zamknęła oczy starając sobie przypomnieć.<br />- Rozumiem, już rozumiem. - ton Payne zmienił się o 180 stopni, był agresywny, nie było po nim nawet słychać, że przed chwilą łkał -Nie mam dla Ciebie czasu, więc zrywasz - wstał zdenerwowany z łóżka i zaczął krążyć bez większego celu po pokoju.<br />- Li.. - Zaczęła znowu delikatnie - tu nie chodzi o Ciebie.<br />- Tu chodzi o mnie? - dokończył zdanie za nią.<br />- Nie... Chodzi o nas, ja pracuje. Ty także... Popatrz nawet Lisa i Harry mają lepszy kontakt niż my. Gdy ona kręci film on pisze, wysyła kwiaty, gadają wieczorami. Starają się być na swoich koncertach, premierach.<br />- Ale my nie mamy na to czasu - wziął głęboki oddech. - Nawet jeśli ja mam występ to ty raczej też, lub próby. Masz rację to nie ma większego sensu. Przyjaciele? - zaproponował z promiennym i szczerym uśmiechem .<br />- Przyjaciele - przytuliła go mocno.<br />- Czyj jako moja najlepsza przyjaciółka pójdziesz ze mną na tą galę charytatywną?<br />- Właściwie to... - zaczęła zmieszana - Mam pracę.<br />- Oh, jasne rozumiem. - na jego twarzy pojawił się prawie nie zauważalny grymas.<br />- Malik! - krzyki z parteru przerwały im rozmowę - Zabiję Cię, zabije!<br />- Z tego co pamiętam, to lubisz dramaty, prawda? - zapytał lekko rozbawiony.<br />- Uwielbiam.<br />- To chodź - pociągnął ją za rękę - Na dole znowu toczy się wojna między Zaynem, a Lisą.<br /><br /> - O co tym razem poszło? - Liam rozsiadł się wygodnie na kanapie. <br />- Powiedzmy, że Zayn wygryzł Harrego i mają razem z Lisą pracować - Louis włożył sobie garść popcornu do buzi oglądając z zaciekawieniem scenę z kuchni.<br />Eleanor uniosła pytająco brwi do góry patrząc na Danielle, ta natomiast uśmiechnęła się i pokazała jej dyskretnie kciuk do góry. Wymieniły jeszcze kilka porozumiewawczych znaków i przeniosła wzrok tam gdzie reszta.<br />- Jak możesz ty...ty..ty.. - dziewczynie brakowało ze złości słów - TY PIERNIKU DO ZJEDZENIA! - dokończyła z lekkim zdziwieniem, jakby sama nie wierzyła, że to powiedziała.<br />Z salonu dobiegły ciche chichoty, ale wystarczył jeden wściekły "rzut" oka i wszyscy umilkli.<br />- Serio? - sarkastyczny śmiech mulata rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. - piernik do zjedzenia? Nie sądzisz, że to trochę... hm... Dziecinne?<br />- Nie mniej dziecinne, niż twoje głupie gierki. Zachowywałam się tak w przedszkolu jak ty teraz.<br />- W przedszkolu powiadasz? - Zayn był spokojny jakby przewidywał jej każde słowo - Czyli dwa lata temu?<br />Źrenice blondyny gwałtownie się poszerzyły patrzyła na Malika, wściekła pełna złości.<br />- Gdybym chodziła dwa lata temu - syczała przez zaciśnięte zęby - Musiałabym być gdzieś na twoim poziomie intelektualnym, a żeby się tam znaleźć musiałabym wykopać dołek i się w nim położyć. - na jej ustach pojawił się triumfujący uśmieh.<br />- Oh, te Twoje cięte riposty ranią. - udał, że dostał kulą w serce i jak tani i amatorski aktor przyłożył rękę do czoła. - Ojej, przepraszam, nie powinienem być lepszym aktorem niż ty. Zresztą chyba się nie da... - Trafił w jej czuły punkt i dobrze o tym wiedział znów był górą. Wygrywał.<br />Rozwścieczona Lisa sięgnęła po najbliższy przedmiot pod jej ręką - talerz z niedokończoną kanapką.<br />- Nie masz prawa nabijać się ze mnie.<br />- Oh, Li. Przecież gdybyś była taką świetną aktoreczę i wiedziała, że masz talent nawet by Cię to nie ruszyło.<br />Miarka cierpliwości się przebrała, talerz, który dotychczas lekko drżał w dłoni dziewczyny teraz poszybował prosto w twarz Mulata. Jednak on, znad zdolną szybkością unik ciosu, a przedmiot rozbił się w drobne kawałeczki na ścianie, kilka metrów od prawego ucha Zayna.<br />- Porcelana mojej mamy - jęknął Louis patrząc na bałagan na podłodze.<br />- Zmarnowane jedzenie- szepnął Niall niemal bezgłośnie.<br />Jednak nikt z całej piątki siedzącej w salonie nawet się nie ruszył by zapobiec dalszemu rozlewowi krwi.<br /> Dwie stojące na przeciw siebie klatki piersiowe unosiły się równomiernie szybko. <br />- Ty idiotko ! - Malik wrzasnął na cały dom - Mogłaś mnie zabić!<br />Do Lisy dopiero teraz dotarło, mimo tego jak bardzo nienawidziła Zayna, nie chciała go zabić, może skrzywdzić, poniżyć, torturować, ale na pewno nie zabić.<br />- Oh, nie martw się Loli - lekko piskliwy głos dobiegł od drzwi głównych - jego się nie da zabić. Uwierz próbowałam wiele już razy.<br /><br />* * *<br />Hej, dawno nic nie dodawałam z powodów<br />pewnie wszystkim jasnym - nauka.<br />Ale już wszystko za mną i jestem do waszej dyspozycji.<br />A teraz obiecana (nie) niespodzianka!<br />Założyłam boga <<a href="http://withoutxlove.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a>><br />Nie, będzie to żadne opowiadanie ale moje życiowe <br />przemyślenia, oraz komentarze od autorskie do tego bloga<br />oraz możecie na nim zamawiać również zwiastuny opowiadań.<br />Które chętnie dla was wykonam : )<br />JUŻ JUTRO PIERWSZA NOTATKA.<br />Całuski dla was i do zobaczenia ;*Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-23685468358963158082013-06-10T08:57:00.002-07:002013-06-10T08:57:46.535-07:00Zwiastuny.Cześć wam wszystkim! Dzisiaj mam dla was dwa zwiastuny jeden zrobiony przeze mnie:<br /><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/W7LalLYZBx0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe><br />A drugi przez najwspanialszą ella : ) <a href="http://he-will-just-break-your-heart.blogspot.com/" target="_blank">*CZYTAJ JEJ OPOWIADANIE <KLIK>*</a> <br /><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/zPSuRI6if38?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe><br /><br />Pewnie muzyka wam, nie przypadnie do gustu, ale ja ją kocham : )<br /><br />
Oh, a teraz trochę ode mnie. : ) Mam nadzieję, że mój zwiastun troszkę wam przybliżył treść opowiadania i nasyciłam waszą ciekawość na chwilę : ) Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili pod notatką komentarz czy zwiastun się wam podoba. <br /><br />Dostałam kilka zapytań gdzie mnie można jeszcze znaleźć. Więc:<br /><br />TT: <<a href="https://twitter.com/withoutxlove" target="_blank">klik</a>> @withoutxlove<br /><br />Oraz serdecznie zapraszam na mój fbl : ), chociaż jeśli komuś pęknie monitor z brzydoty to nie płacę!<br /><br />FBL: <<a href="http://zapachxnocy.fbl.pl/" target="_blank">klik</a>> <br /><br />Mam jeszcze aska, ale tam już, rzadko bywam.<br /><br />Ps. Nie, zwiastuny nie były niespodzianką którą dla was przygotowałam : ). Ją odkryje dopiero przy nowym rozdziale albo później. W sumie nie wiem czy to jakaś wielka niespodzianka, ale ja na samą myśl się ekscytuje. <br /><br />Buziaki ode mnie :*<br /><br /><a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6ktnt2b2y1qaozevo1_500.gif" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6ktnt2b2y1qaozevo1_500.gif" /></a>Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-88796661717260198712013-06-07T04:10:00.001-07:002013-06-07T04:10:14.391-07:00Rozdział 4.<div style="text-align: left;">
<i>- Zabij ją! - szepnęła brunetka<br />- Ja... Nie mogę! - w szklanych oczach</i> <i>rudej kobiety zajaśniał łzy.<br />- Roxan, ona nie jest nam już potrzebna, pomyliłyśmy się co do niej - każde słowo wyrecytowała z idealną perfekcją.<br />- Sara , niezależnie od tego kim jest , połączyliśmy ich , są jak rodzeństwo, a ja ją pokochałam jak własną córkę, której nigdy nie będę miała.<br />- Nic nie rozumiesz!</i> - <i>jej krzyk rozniósł się po całym domu - Nigdy nie będzie taka jak on!</i> <i>Jak my! - wskazała na bezwładne ciało chłopca, sięgnęła po nóż - Ona nie ma prawa żyć.<br />Mała blondynka leżała na kamiennym stole przykryta do połowy białym prześcieradłem. Wygląda jakby spała, jej piaskowa skóra delikatnie błyszczała dzięki promieniom słonecznym, które na nią padały.<br />- Jeśli ją zabijesz - szepnęła rudowłosa - nigdy więcej mnie nie zobaczysz, lub co gorsza zerwę naszą więź, a wiesz co to oznacza - jej oczy pojaśniały.<br />Brązowe oczy zaczęły się ściemniać przez złość, którą opanowała brunetkę. Uniosła nóż i z gardłowym okrzykiem biegła w stronę dziecka.</i> <br />
<br />
Lisa obudziła się cała mokra i ze łzami w oczach. Ten koszmar męczył ją odkąd wyjechała do Francji. Niezmiennie był ten sam, ale ona nadal go nie rozumiała. Jaki sens miało zabijanie małej dziewczynki? Kim była ta dziewczynka? Kim był ten chłopiec? Kim były te kobiety? Szybko odpędziła pytania chodzące jej po głowie i zwaliła je na za dużą dawkę horrorów i przepracowanie. <br />
W tym momencie potrzebowała wody i świeżego powietrza. Delikatnie zsunęła nogi z swojego łóżka i usunęła je w puchate kapcie.<br />
Wyciągnęła szklankę z szafki i nalała do niej lodowatej wody z kranu. Zawsze tak robiła. Woda w tej dzielnicy była krystalicznie czysta i bez obaw można było ją pić. Podeszła do okna i otworzyła je, świeże, rześkie powietrze owiało jej twarz. Wzięła kilka głębokich oddechów i odwróciła się przodem do kuchni popijając napój. Wszystkie obawy, a raczej resztki złego snu, który przed chwilą jeszcze w sobie miała, mijały z każdą sekundą. <br /> Drzwi wejściowe do domu skrzypnęły cichutko, a idealna cisza, która dotychczas panowała została zmącona przez czyjeś kroki. Lisie do głowy przychodziła tylko jedna myśl "złodzieje". Odstawiła szklankę na stole i tak cicho jak tylko potrafiła przeszła do szafki z garnkami. Chciała wyciągnąć jedną z większych patelni, która znajdowała się na samym dole. Pociągnęła mocniej za jej uchwyt co spowodowało, że wszystkie rzeczy znajdujące się nad nią wylądowały z głośnym grzmotem na podłodze. Kroki na chwilę ucichły. Blondynka wzięła swoją nietypową broń i stanęła za drzwiami przygotowana do ataku. W domu jednak znowu zapadła niczym niezmącona cisza. Stała tak nasłuchując czy bandyta nie idzie w jej kierunku. Nagle w drzwiach pojawił się zarys wysokiej postaci. Wstrzymała oddech i patrzyła co zrobi. Chłopak podszedł do rozwalonych garnków i chwilę im się przyglądał po czym zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, aż spoczął na niskiej postaci z uniesioną patelnią. Jego głęboki sarkastyczny śmiech rozszedł się po całym pomieszczeniu.<br />Lisa od razu rozpoznała Malika po głosie i opuściła broń. Jego oczy były nadzwyczajnie ciemne, wręcz czarne, ale cerę miał białą jak kartka, jego karnacja wydawała się pierwszy raz, aż tak jasna.<br />- Co tu robisz? - starała mówić się z złością, ale ulga, że to nikt, kto chce ją zabić, ani żadna szalona fanka, było słychać w głosie.<br />- Chyba ja o to powinienem o to zapytać. - jego głos był nadzwyczaj chropowaty - Chciałaś mnie tym zaatakować? <br />Dziewczyna lekko się zarumieniła i schowała patelnie za plecy. Malik zbliżył się do niej znacznie i objął ją lewą ręką w pasie, a prawą delikatnie wyciągnął patelnie z ręki.<br />- Teraz będziesz tylko moja. - uśmiechnął się cwaniacko.<br />- Oj, Malik - zaśmiała się cicho - Kiedy zrozumiesz, że nigdy nie będę Twoja? - próbowała mu się wyrwać, ale on był silniejszy.<br />Zmniejszył jeszcze bardziej odległość między nimi. Był chłodny. Ich klatki były do siebie dociśnięte, nie było między nimi nawet milimetra przestrzeni. Lisa czuła, jak jego ręce gładko poruszają się po jej plecach. Serce zaczęło jej przyspieszać. Malik musnął ustami delikatnie jej szyję.<br />- Zayn przestań! - próbowała go od siebie odsunąć ostatkiem sił. On jednak nawet nie drgnął.<br /><br /> - Jak myślisz co tu się stało? - Louis i Liam stali opierając się o futrynę drzwi.<br />- Sądząc po tym jak Lisa leży, musiało to być coś dziwnego. - Daddy wszedł cichutko do kuchni.<br />- Czy ona ma patelnie w ręce? - szepnął Tomlinson.<br />Jego przyjaciel przytaknął głową i delikatnie wyciągnął przedmiot z pod kończyny dziewczyny. Wziął butelkę wody i cofnął się do poprzedniej pozycji.<br />- Ciekawe ile tak spała i dlaczego. - mruknął. - Może powinniśmy ją obudzić?<br />- Nie niech śpi. Musiała mieć ciężką noc jeśli tu wylądowała - popił łyk chłodnej wody.<br />Frontowe drzwi zostały mocno otworzone, a idealną ciszę przerwały chichoty. Chłopcy od razu poszli w ich stronę. <br />- Cii... - marchewkowy przyłożył palec do ust i poszedł w stronę dziewczyny o brązowych z lekko kręconych włosach. - wszyscy jeszcze śpią, a Lisa w kuchni - objął ją w tali i cmoknął w policzek. <br />- Loli już wróciła? - mulatka o kręconych włosach uniosła brwi - Chce z nią porozmawiać - powiedziała stanowczym tonem.<br />- Ale ona śpi. - Payne zastąpił jej drogę i położył ręce na jej biodrach oraz lekko pociągnął w swoją stronę - proszę... - dodał po chwili opierając swoje czoło na jej. <br />Dziewczyna pomruczała coś cicho i zgrabnie wymknęła się z jego uścisku.<br />- Chodź Eleanor - pociągnęła ją za rękę, tym samym wyrywając ją z uścisku Tomlinsona - Wybierzemy jakiś film.<br />Gdy kawałek odeszły Lou rzucił przyjacielowi pytające spojrzenie.<br />- Nie mam pojęcia - szepnął tak cicho, że sam się ledwo słyszał. - uniósł ramiona i pokręcił głową, sam nie dowierzając w to co się dzieje.<br /><br /> Niall szedł po schodach przecierając swoje zaspane oczy.<br />- Cześć Danielle, Eleanor, Louis , Liam - rzucił od niechcenia w stronę znajomych.<br />Skierował swoje kroki do kuchni.<br />- Hej Lisa! - powiedział gdy zobaczył ją leżącą na stole. <br /><a href="http://media.tumblr.com/f7a921e4ce6c220cbb9f34578cc525b6/tumblr_inline_mi2qsfBWLN1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://media.tumblr.com/f7a921e4ce6c220cbb9f34578cc525b6/tumblr_inline_mi2qsfBWLN1qz4rgp.gif" width="160" /></a>Dziewczyna od razu zerwała się przestraszona, jej oczy były czerwone i napuchnięte od niewyspania. - To ty tu spałaś? - Irlandczyk zapytał wyciągając sok pomarańczowy z lodówki i dwie szklanki z szafki.<br />- Chyba tak. - ziewnęła.<br />Blondyn dosiadł się do niej i nalał im soku.<br />- Coś się stało? - zapytał podsuwając jej picie.<br />- Ja... Ja.. - zaczęła się jąkać - Nie pamiętam. Miałam zły sen, zeszłam tutaj, żeby się napić... A potem...<br />- Musiałaś zasnąć. - dokończył za nią Horan.<br />- Chyba tak... Nic więcej nie pamiętam.<br /><br />* * *<br />Mam dla was małą niespodziankę. Ale tego<br />się dowiecie w następnym rozdziale.<br />Wiem, że to może nie ma wszystko ładu i składu,<br />ale dopiero się uczę pisać w formie narratora 3-os.<br />Mam nadzieję, że się ten rozdział podoba.<br />Jeśli czytasz, zostaw po sobie komentarz.<br />Buźka ;* </div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-78174876106789241772013-06-01T09:18:00.002-07:002013-06-01T09:18:44.769-07:00Rozdział 3. - Patrz na ten! - Lisa podała list.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Droga Li<br /><br />Po wielu ciężkich chwilach, które ostatnio <br />przeżyłam, postanowiłam w końcu napisać do Ciebie.<br />Jestem Carliner od pojawienia się Twojego pierwszego filmu.<br />Zawsze oglądam wywiady, czytam wiadomości.<br />Jednak bardzo szanuje Twoją prywatność.<br />Musiałam komuś się wygadać. Mój tata umarł rok temu,<br />zaraz po ich rozwodzie. Matka odeszła gdy ja miałam 6 lat. <br />Wychowuje mnie babcia, nie mam za wielu znajomych.<br />Jestem wytykana od "innych" , wiem ty wychowałaś się <br />w domu dziecka, ale od zawsze miałaś Nialla, a ja nie mam takiej osoby,<br />próbuję podążać za marzeniami, ale jednak gdy<br />człowiek nie ma wsparcia jest to coraz trudniejsze.<br />Możliwość, że to przeczytasz, jest żadna, ale trzeba<br />mieć nadzieję. "Idź za marzeniami, bo później będziesz żałowała,<br />że nie spróbowałaś" - to Twoje słowa.<br />Jakoś mi lżej na duszy gdy cały swój ból przelałam na papier.<br />Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy to jedno z moich największych<br />marzeń.</i><br />
<div style="text-align: right;">
<br />
<i>Lauren.</i><br />
<div style="text-align: center;">
<i>Ps. Jeśli to przeczytałaś to błagam zaobserwuj mnie na tt @LaurenParker</i><br />
<div style="text-align: left;">
<i>- </i>Wow - wyrwało się blondynie - Ten jest inne niż wszystkie inne.<br />
-Tak , chce się z nią spotkać, zrobię jej niespodziankę i się do niej wybiorę.<br />
- Skąd będziesz miała adres?<br />
-Jest na kopercie - pokazała drobne litery<br />
Siedziały razem z Perrie już od dobrej godziny w jej łóżku czytając listy od fanów, pijąc kakao i zajadając się słodyczami. <br />
Otworzyły kolejny list, a Edwards przeleciała go wzrokiem.<br />
- Coś ciekawego? - zapytała jej przyjaciółka upijając łyk z swojego fioletowego kubka.<br />
- Nie, klasyka... Zaobserwuj mnie... Kocham Cię...<br />
Lisa sięgnęła po swojego laptopa i zalogowała się na twittera, oraz twitcama. Napisała szybko wiadomość "Twitcam wraz z Perrie? Czemu nie! #AskLandP" oraz wstawiła linka.<br />
- Robimy TC - uśmiechnęła się - dawno nie robiłam, a z Tobą będzie mi raźniej , przeczytamy nasze ulubione list, a ty pośpiewasz.<br />
- Zgoda! - przybiły piątkę i wybuchły głośnym śmiechem.<br />
- Ej, ej, ej! - w drzwiach stał blondyn - Słychać was na cały dom. Możecie trochę ciszej? Proszę?<br />
Przytaknęły zgonie głową.<br />
- Co się tutaj w ogóle dzieje? - przeniósł wzrok na setki walających się po podłodze listów.<br />
- Niespodzianka dla fanów. Jeżeli macie jakieś ulubione wiadomości od nich, to będę miła i je pokażcie jeśli chcecie. - Lisa uniosła swoje kąciki do góry.<br />
- Pod warunkiem, że doniesiesz mi kakałka. - zamachała mu pustym kubkiem przed twarzą.<br />
Westchnął zrezygnowany i wziął kubki od dziewczyn. Zaraz gdy zniknął za drzwiami Lisa rzuciła się do przemeblowania pokoju. Komputer położyła na kolanach blondyny, a sama przesuwała meble. Stolik znalazł się koło łóżka, szafka nocna przewędrowała na koniec pokoju, a jej miejsce zajęły worki z listami.<br />
- Możemy zaczynać! - zarządziła.<br />
Perrie ustawiła laptopa na stole tak, by było je dobrze widać i włączyła kamerkę.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/83fa24f0d78623ad82f80bea10316e3e/tumblr_inline_mjt240M8gK1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://media.tumblr.com/83fa24f0d78623ad82f80bea10316e3e/tumblr_inline_mjt240M8gK1qz4rgp.gif" width="160" /></a>- Cześć - pomachała - Razem z Loli postanowiłyśmy zrobić tego Tc, ponieważ dostałyśmy, a w sumie to ona dostała wiele listów od fanów i chciałybyśmy się z wami nimi podzielić. - uśmiechnęła się i odwróciła głowę w prawą stronę Lisy koło niej nie było. <br />
- Ale to było sztywne Pezz - rozbrzmiał głos za nią. <br />
- Chciałabyś nam nam coś powiedzieć?<br />
- Niall zaraz przyjdzie z kakałkiem.<br />
Ich głośny śmiech znów wypełnił pokój, odbijając się niewielkim echem od ścian. <br />
- Dobra, do rzeczy! Pezz, wyciągaj list!<br />
Blondynka sięgnęła ręką do worka prawie na samo dno, aż w końcu złapała za jakiś koniuszek z listu. <br />
- Od Ashley - przeczytała głośno nadawce.<br />
Rozerwała sprawnie kopertę i wyciągnęła z niej kremowy papier w kwiatuszki.<br />
<br />
Kolejna salwa śmiechu wypełniła salon.<br />
- Czy one muszą być tak głośno? - syknął niezadowolony Zayn.<br />
Harry znów go ogrywał go w fifę i to dużą ilością punktów, przez co chłopak denerwował się jeszcze bardziej.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGma0AmhamNVsxKacFfRYKkJ5mjYHey-Gek_batlCTvlnw8AVDO4jarM9owiCZLaTgijy3gseOSZc9sXlw47MKEU4-F1GK34cyUxsFGB56DKMFTw-TcNwZn4EXakrMjdhU4UsP5hbe-io/s1600/tumblr_lr7nftpsmY1r13epko1_500.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGma0AmhamNVsxKacFfRYKkJ5mjYHey-Gek_batlCTvlnw8AVDO4jarM9owiCZLaTgijy3gseOSZc9sXlw47MKEU4-F1GK34cyUxsFGB56DKMFTw-TcNwZn4EXakrMjdhU4UsP5hbe-io/s200/tumblr_lr7nftpsmY1r13epko1_500.gif" width="200" /></a>- Oh.. Daj spokój. Nie widziały się od ponad dwóch miesięcy - Liam nie odwrócił nawet wzroku od telefonu.<br />
- Właściwie co one robią? - zapytał Louis odgryzając kawałek marchewki.<br />
- TC z listami od fanów. Powiedziały, że jak chcemy to możemy dołączyć - zawołał Niall, który wciąż krzątał się po kuchni. <br />
Payne natychmiast się zerwał z kanapy. Schował swojego iPhona do kieszeni i wybiegł po schodach. Jego zachowanie lekko zdziwiło wszystkich.<br />
- Wygrałem - Harry uśmiechnął się cwaniacko.<br />
- Kurwa - Zayn walnął z całej siły dżojstikiem o podłogę.<br />
- Daj spokój, to tylko gra - Styles przewrócił oczami - Louis idziemy do Lisy? Czym byłby TC bez Larrego Stylinsona?<br />
Tomlinson bez słowa wstał i podniósł swoją miskę z marchewkami. Podniósł jedną z nich do góry i zawołał.<br />- Marchewkomen nadchodzi! Szczerz się TC! - oraz wybiegł z pokoju.<br />Loczek trzymając się za brzuch, który zaczynał go boleć ze śmiechu wyszedł za przyjacielem.<br /> Mulat wyciągnął paczkę papierosów i odpalił zręcznie jednego. Czuł jak jego płuca wypełniają się tytoniem. Z każdym kolejnym zaciągnięciem jego nerwy mijały.<br />- Zayn - poczuł czyjąś rękę na ramieniu na co syknął niezadowolony, dłoń się cofnęła - Zayn, chodź ze mną - Niall mówił szeptem.<br />- Nie.<br />- Dobra, jak chcesz - westchnął głęboko i dosiadł się do niego odkładają tacę pełną gorących napojów i przekąsek - Ale musisz mi powiedzieć dlaczego jej tak nienawidzisz. Ta wasza wojna ciągnie się od <a href="http://media.tumblr.com/591ec079acd09b85a41354224283cf2e/tumblr_inline_mm0xqmDcrj1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="195" src="http://media.tumblr.com/591ec079acd09b85a41354224283cf2e/tumblr_inline_mm0xqmDcrj1qz4rgp.gif" width="200" /></a>ponad dwóch lat... - westchnął głęboko - przyzwyczaiłam się już do tych sprzeczek, ale to nie jest miłe jak patrzy się na dwójkę swoich przyjaciół, którzy są dla Ciebie jak rodzeństwo i ciągle się kłócą i wręcz chcą się pozabijać.<br />- Nic Ci nie muszę mówić... - syknął gasząc papierosa w popielniczce.<br />- Dobra, jak chcesz - uniósł ręce geście poddania się - Ale wiedz, że od czego jak od czego, ale od fanów Cię Lisa nie odsunie i na pewno by Cię nie wyrzuciła z pokoju. Drzwi są otwarte, jeśli tylko...<br />- Niall - ton Mulata był przepełniony jadem, a oczy błyszczały ze złości - Skończ swój wywód. Nigdzie nie idę.<br />Irlandczyk opuścił wzrok i wziął tacę do ręki. Gdy stanął na pierwszym schodku odwrócił się jednak w stronę salonu.<br />- Po prostu wiem, że uwielbiasz czytać listy od fanów i chciałbyś się podzielić swoimi ulubionymi.<br /><br /> Zayn od dobrych 10 minut stał przed drzwiami, zza których dochodziły odgłosy beatboxu Liama, śpiewu Perrie, gitary Nialla i chórków Louisa z Hazzą. Dawno już wysłał sms do swojej dziewczyny, ale nikt jednak nie wyszedł by z nim porozmawiać. Czyli Irlandczyk się mylił, a blondyna jest taka jak myślał. Znajome skrzypnięcie kazało mu przenieść wzrok. Lisa mierzyła go dokładnie wzrokiem kończąc na idealnie ułożonych włosach. Uniosła pytająco jedną brew ku górze. Mulat otworzył tylko <a href="http://media.tumblr.com/3d2ec96d965477970f451069a993c914/tumblr_inline_mjvgwaQiHc1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="http://media.tumblr.com/3d2ec96d965477970f451069a993c914/tumblr_inline_mjvgwaQiHc1qz4rgp.gif" width="320" /></a>usta nie mogąc wydobybć z siebie słowa. Zamknął je z powrotem i oblizał górną wargę. Jego ręka zacisnęła się mocniej na trzymanych kopertach. Gdy w końcu wzrok dziewczyny trafił na jego lewą dłoń lekko spoważniała, a jej twarz przybrała nieznanego mu wyrazu.<br />- Wojna jest wojną - szeptała ledwo słyszalnie - ale nasi fani, nie mają prawa cierpieć przez nasze potyczki - chłopak wbił wzrok w swoje buty - Jeśli chcesz możesz wejść.<br />Odwróciła się by otworzyć drzwi, lecz jego głęboki głos ją powstrzymał.<br />- 3:0 dla Ciebie , prawie to wygrałaś...<br />- Nie, uśmiechnęła się łobuzersko - uznajmy to za kilkugodzinne zawieszenie broni. Zresztą... Wygrywam dwoma punktami.<br />Otworzyła mocnym ruchem drzwi, a on wszedł zaraz za nią, by po chwili rozsiąść się przy Perrie.<br /> <br />
<br />* * *<br />Moi kochani Tonkersi ( jak to kiedyś ktoś określił ) <br />jest już nowy rozdział! Mam nadzieję, że się podoba.<br />Kocham was i dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim<br />rozdziałem!<br />Dziękuje za tyle wyświetleń i obserwujących!<br />Proszę o pozostawienie komentarzy!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/3d2ec96d965477970f451069a993c914/tumblr_inline_mjvgwaQiHc1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-1050224071603136402013-05-23T12:40:00.000-07:002013-05-23T12:40:27.955-07:00Rozdział 2. -Lisa - ktoś delikatnie szturchnał dziewczynę w rami.<br /> - Mhm? - Chłopak uzyskał krótką odpowiedź.<br />- Masz za dwie godziny wywiad i to na żywo, a za godzinę masz być w studiu.<br />- Dlaczego mnie wcześniej nie obudziliście? - zerwała się na równe nogi.<br /><a href="http://25.media.tumblr.com/aff3e9a7fc08581f8e2a9b089751f2d3/tumblr_mgo9bvKMld1s39m2fo1_500.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="147" src="http://25.media.tumblr.com/aff3e9a7fc08581f8e2a9b089751f2d3/tumblr_mgo9bvKMld1s39m2fo1_500.gif" width="320" /></a>Biegała po pokoju zbierając potrzebne jej rzeczy. Harry wybuchł głośnym śmiechem.<br />- No co? - uniosła pytająco brwi.<br />- Nic, nic. Tylko zabawnie wyglądasz biegając w samej bieliźnie - poklepał miejsce koło siebie, zachęcając ją by usiadło.<br />Podeszła do łóżka i spoczęła na nim.<br />- Przepraszam za wczoraj - ukazał swoje dołeczki - ostatnio mam dużo na głowie i kilka nie miłych incydentów. - objął ją ramieniem. - Teraz już wszystko będzie ok. Chyba...<br />- Ym.. Harry?<br />- Tak?<br />Blondynka wzięła głęboki oddech.<br />- Myślisz, że na prawdę się kochamy?<br />- Tak, chyba tak... Przecież inaczej byśmy razem nie byli. Prawda?<br />Przytaknęła głową i wtuliła się w niego mocno.<br />- Musimy się zbierać. Niall się dorwał do lodówki. - jęknęła nie zmieniając pozycji.<br />- Skąd ty takie rzeczy wiesz? - lekko się od niej odsunął.<br />- Nie wiem... Jest już po 10. Domyślam się.<br /> Na prawdę nie wiedziała, jak to się działo, że gdy zawsze była blisko Nialla, albo w jednym pomieszczeniu wiedziała co on robi, czasem nawet z kim. Nie potrafiła tego wytłumaczyć.<br /> Wcisnęła na siebie ciasne czarne spodnie, miętową koszulę ombre oraz tego samego koloru platformy. Do ręki wzięła ciemną kopertówkę.<br />- Możemy iść - zakomunikowała stając w drzwiach.<br />Mimo że jej szpilki miały 13 cm, Harry nadal był od niej prawię o głowę wyższy.<br /> Kroczyła z wielką gracją po schodach trzymając Stylesa za rękę i uśmiechając się od ucha do ucha. Odważnym krokiem weszła do kuchni.<br />- Cześć wszystkim - pomachała ręką.<br />- Dzień dobry- odezwała się jednocześnie cała trójka.<br />- Zrobiłem Ci kanapki! -Horan podsunął jej talerz pod nos.<br />- Dziękuje, ale nie jestem głodna.<br />Przy stole brakowało tylko Malika i jego dziewczyny. Kogo jak kogo, ale jego jej nie brakowało.<br />- Carlin* - dobiegł ją zza pleców znany męski głos.<br />- Malik - syknęła przez zaciśnięte usta.<br />Mulat rozsiadł się koło niej kładąc natychmiast rękę na jej kolanie.<br />- Jak tam po upojnej nocy z Harrym? - zapytał chamsko - Twoje jęki było słychać, aż u nas.<br />- Po pierwsze Zayn - powiedziała to z takim jadem, że można było się nim otruć - bierz te ręce- strąciła jego ręce - po drugie jęczę, bo Harry mnie zaspokaja w przeciwieństwie do Ciebie, on sobie radzi.<br />Jego usta ręce zacisnęły się w wąską linię, a ręce zwinęły w pięści.<br />- Znowu wygrałam - szepnęła mu na ucho wstając z krzesła.<br />- Dobra to ja lecę.<br />- Odwieźć Cię? - Niall podniósł wzrok znad talerza.<br />- Ja to zrobię! - Zerwał się z krzesła loczek.<br />Otworzył pierwszą szufladę od góry w poszukiwaniu kluczyków do auta.<br />- Mam! - uniósł triumfalnie zdobycz.<br />- Do zobaczenia - rzuciła dziewczyna przekraczając próg.<br />Harry otworzył przed nią drzwi gdy nagle po całym domu rozległ się piskliwy głosik.<br />- Loli!- krzyknęła dziewczyna zbiegająca po schodach.<br /><a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m993d4jC3q1r2r819.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="134" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m993d4jC3q1r2r819.gif" width="320" /></a>- Pezz! - Lisa wybiegła jej na przeciw.<br />Mimom tego jak bardzo nie lubiła jej chłopaka, Perrie była fantastyczną przyjaciółką. Wpadły sobie w ramiona i mocno się przytuliły.<br />- Stęskniłam się - powiedziała dziewczyna mulata.<br />- Ja też, brakowało mi naszych nocnych rozmów.<br />- Oh! To takie słodkie - Malik pojawił się koło nich znikąd. - Chodź kochanie, nie warto tu zostać. - Objął ją w tali i pociągnął do kuchni.<br />Edwards rzuciła przepraszające spojrzenie przyjaciółce.<br />- Nie ma sprawy i tak muszę jechać na wywiad. - uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco oraz razem z Harrym opuścili mieszkanie.<br /><br /> - Nienawidzę tej dziwki - mruknął Malik zasiadając z powrotem do stołu.<br />Niall słysząc te słowa wręcz zachłysnął się wodą, którą pił.<br />- Zayn, wiesz, że Cię uwielbiam. - Zaczął niepewnie - ale Lisa to moja przyjaciółka i nie życzę sobie takich oszczerstw na jej temat. Przyzwyczaiłem się do waszych ciągłych wojen, ale to już przesada.<br />- Tylko dziwki spotykają się z chłopakiem dla sławy. Jest tragiczną aktorką i gdyby nie ty to pewnie nigdy by się nie wybiła.<br />- Wiesz co? - wtrącił się w rozmowę Liam - w sumie to ona dostał rolę jak on się dostał do programu więc nie byłbym tego taki pewny.<br />- Ale z Harrym się spotyka dla rozgłosu - miał przeciwko nim tylko jeden argument<br />Blondynka go kopnęła pod stołem.<br />- Auć - jęknął - Co ty wyprawiasz?<br />- Zamknij się w końcu.<br /><br /> Siedziała na dużej kanapie, rozglądając się po pomieszczeniu. Była w tym studiu już nie raz, po każdej roli była tu zapraszana.<br />- Pani Carlin, wchodzi pani za minutę - poinformowała ją ruda kobieta.<br />Wstała delikatnie, by po chwili przejrzeć się w lustrze czy wygląda dobrze. Podeszła do miejsca z którego miała wyjść przed kamery.<br />- Zadebiutowała jako księżniczka Alicja grając jedną z głównych ról w filmie, potem rozdzwoniły się do niej telefony z kolejnymi propozycjami między innymi role w disneyowskich filmach. Już wiecie kto to? Panie i Panowie przed wami Lisa Carlin!<br />Weszła pewnym krokiem machając do skromnej publiczności. Podeszła do Eda i przywitała się z nim na buziaka w policzek, a on wskazał jej miejsce, które ma zająć.<br />- Napijesz się czegoś? Hm... Zaproponowałbym Ci coś mocniejszego ale 18 latek jeszcze nie masz - widownia na jego słowa wybuchła śmiechem.<br />- Dobrze, dobrze! Cisza! Lisa powiedz nam jak poszły zdjęcia do nowego filmu. Zdradź nam rąbek tajemnicy!<br />Dziewczyna miała na pamięć wykute odpowiedzi, których miała udzielać n temat filmu, więc płynnie odpowiedziała:<br />- Jak pewnie wszyscy wiedzą, film jest kręcony w Francji. Zdjęcia poszły gładko dzięki dopisującej nam pogodzie.<br />- A możesz nam zdradzić o czym on będzie?<br />- Oh, o miłości i to pięknej.<br />- Mówiąc o miłości. - dziennikarz klasnął w dłonie. - Nadal jesteś z Harrym? Widziałem was nawet dziś razem pod studiem. - na wielkim ekranie pojawiło się ich zdjęcie z dziś. - Czyż oni nie są słodcy?<br />Z widowni wydało się krótkie ooo.<br />- To jak, jesteście razem? - zamrugał śmiesznie oczami.<br /><a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m108880NAt1r99f4t.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m108880NAt1r99f4t.gif" width="161" /></a>- Tak, tak... - spojrzała niepewnie na zdjęcie.<br />- Dobrze to jeszcze jedno pytanie. Ci Twoi fani Calidirsi.<br />- Carliners - poprawiła go blondynka.<br />- No Carliners, przecież mówię. Powiedz nam co najgorliwszego zrobili w Francji/<br />- Myślę, że akcja, którą zrobili z plakatami i serduszkami była przesłodka. Wiesz, kilkaset osób stojących przed Twoim balkonem i trzymających Twoje plakaty układające się w serce. To było na prawdę wspaniałe! No i oczywiście albumy, które dostaję. Kocham je wręcz, są takie cudowne! Ah... Zapomniałabym o listach, które czytam nie raz ze łzami w oczach, nie mogę odpisać na wszystkie, ale to i tak cudowne, że ktoś docenia to co robisz<br />- Brawo dla Lisy za tą piękną wypowiedź, to teraz, może zapowiemy reklamy?<br /><br />*Carlin - nazwisko Lisy<br /><br />* * *<br />Wiem, " rozdział nie ma nic wspólnego z prologiem"<br />Ale kochani czy ja muszę zdradzać ich tajemnice już w pierwszych rozdziałach?<br />Zrozumcie też mnie, ; ) <br />Połączenie pojawi się w 4 rozdziale : )<br />Bardzo dziękuje za tyle wejść.<br />Jesteście kochani.<br />Jak najszybciej postaram się dodać rozdział.<br />Proszę o pozostawienie komentarzy.<br />Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-8607511654274690252013-05-16T10:05:00.001-07:002013-05-16T10:05:04.729-07:00Rozdział 1.<a href="http://media.tumblr.com/398b2e41824c6b20cd0308548364aded/tumblr_inline_mjvgehhHus1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a> Długonoga blondynka weszła do dużego pokoju z siatkami pełnymi zakupów.<br />- Już jestem, - Krzyknęła od progu - Czy ktoś mi może pomóc? - westchnęła zrezygnowana.<br />Wysoki brunet z kręconymi włosami wybiegł jej na pomoc.<br />- Hej kochanie. - musnął jej usta w pośpiechu zabierając torby.<br />- Cześć Harry - uśmiechnęła się do niego przemieszczając się do salon.<br />Opadła na kanapę i zaczęła ściągać buty. Loczkowaty siadł przy niej i włączył telewizor <br />- O! Nasza Lisa wróciła! - przekrzykiwała się dwójka chłopaków schodzących ze schodów.<br />- Hej Lou, Cześć Liam - dała im po całusie w policzek - Jak tam z waszymi ukochanymi? - Ukazała swoje białe zęby.<br />- A bardzo dobrze - odrzekli jednocześnie i zniknęli gdzieś w drugiej części domu.<br />Dziewczyna podwinęła nogi na kanapę i usiadła po turecku. Styles objął ją ramieniem.<br />- Jak było w Paryżu? - mówił sucho<br />-Oh.. Dobrze.. dobrze...<br />Byli ze sobą już od ponad roku, ale bardziej dla rozgłosu, sławy. Ona- słynna na całym świecie aktorka, on bożyszcz nastolatek z znanego zespołu One Direction. Ich miłość była platoniczna, widzieli się raz na miesiąc i to nie zawsze. On dobrze wiedział, że spotyka się z innymi. Ona, że woli panie w starszym wieku.<br />-Niall, zostaw te zakupy. - nie odwróciła się nawet od telewizora.<br />- Skąd wiedziałaś? - westchnął głośno i dosiadł się do nich., całując ją w policzek.<br />- Horanku, znamy się od zawsze. - wysłała mu cwaniacki uśmiech.<br />Rzeczywiście znali się z Irlandczykiem od zawsze. Wybili się w jednym momencie, on poszedł na casting do xfactora, a ona kilka dni później dostała rolę w filmie. Znali się na wylot, zawsze wspierali, a w sumie nie umieli nawet określić kiedy się poznali.<br />- Jak poszły zdjęcia do filmu? - blondyn uwielbiał z nią rozmawiać.<br />- Hm.. Całkiem dobrze, ale prawdopodobnie będę musiała wrócić jeszcze do Francji.<br />Styles bez słowa opuścił salon.<br />- Lisa? Między Tobą a Hazzą wszystko w porządku? - uniósł pytająco brwi.<br />- Pomożesz mi wyłożyć te zakupy? Tylko bez podjadania!<br />- Oj Li, niby taka dobra z Ciebie aktorka, a zwykłego Irlandczyka nie umiesz okłamać. - uśmiechnął się łobuzersko.<br />- Przyjaciół się nie okłamuje kochaniutki. - wstała i udała się do kuchni.<br />Otworzyła lodówkę wiejącą pustkami.<br />- Wracam do domu po dwóch miesiącach, a wy już wszystko zaniedbujecie - musnęła ustami powietrze.<br />-Ojej!- tleniony zapiszczał jak mała dziewczynka. - Kupiłaś żelki! - Wziął kilka paczek i wyszedł z kuchni.<br />- No pewnie! Zostawcie mnie wszyscy samą. Spokojnie dam sobie radę!<br />- Ej, czemu tak głośno krzyczysz? - Zwrócił się do blondyny Tomlinson. <br />- A pomożesz mi poukładać zakupy? - westchnęła zrezygnowana.<br />- Jasne!<br />Lou poukładał kilka paczek płatków, włożył mleko do lodówki,gdy nagle chłopak natknął się na swoje ulubione marchewki. Złapał cały worek i wybiegł jak poparzony z kuchni. Dziewczyna poddała się i sama opróżniła siatki.<br /><br /> Usiadła koło Nialla w salonie wpatrującego się w mrugający ekran telewizora.<br />- O co chodzi z Harrym? Mimo wszystko rzadko się tak zachowujecie.. <br />- Po prostu jestem zmęczona, on pewnie też... Właśnie - zgrabnie zmieniła temat - nawet nie zapytałam co u Ciebie.<br />- Oh... Wiesz, jakieś tam pojedyncze koncerty, nagrania na płytę, zakochałem się, odwiedziłem nasz dom dziecka , a po za tym staraliśmy się poświęcać więcej czasu naszym fanom.<br /><a href="http://media.tumblr.com/925f6e9f4a1ba85c1914619bc08ec6e3/tumblr_mh1nphq2zx1r3nrduo2_250.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/925f6e9f4a1ba85c1914619bc08ec6e3/tumblr_mh1nphq2zx1r3nrduo2_250.gif" /></a>- Wróć! Co zrobiłeś?!<br />- Odwie..<br />- Nie! Wcześniej.<br />- Nagrałem wo...<br />- Niall, nie zgrywaj idioty!<br />- No oj, zakochałem się.<br />- Ojej! To cudownie! Kto to? Jak ma na imię? Ile ma lat? - Dziewczyna zasypała go pytaniami.<br />- Ma na imię Abby, ma tyle lat co ty czyli 16 i jest naszą fanką... <br />Lisa zadławiła się żelkiem, którego właśnie połykała.<br />- Kim jest? - powtórzyła pytanie dwa razy głośniej.<br />- Jest Directioner... Poznałem ją za kulisami, ale problem w tym, że nie mam jej numeru, nazwy Twittera, ani nic.. - spuścił głowę na dół.<br />- Spokojnie, znajdziemy ją, a teraz przepraszam ale muszę się odświeżyć i przespać.<br />- Jasne leć! Tylko pamiętaj, że jutro masz wywiad!<br />-Pamiętam..<br />Cmoknął ją w czoło, a ona kradnąc mu ostatnią paczkę żelek uciekła do swojego pokoju na górze.<br /> Nic się tutaj nie zmieniło, ściany nadal były fioletowe, sufit był pokryty fototapetą nieba w nocy. Nawet porozrzucane ciuchy leżały tak jak je zostawiła. Zmieniła się tylko jedna rzecz, tak jak po każdym jej powrocie do domu przy jej szafie leżało kilka worów wypełnionych po brzegi listami, zapewne od fanów. Kochała ich, ale bycie sławną coraz częściej dawało jej w kość.<br /> Wygrzebała z szafy jakąś luźniejszą piżamę i skierowała się w stronę łazienki. Lecz znane je skrzypnięcie drzwi, kazało się jej odwrócić w ich stronę. Oparty o futrynę z ironicznym uśmieszkiem na twarzy stał Mulat.<br />- Czego chcesz Malik? - założyła ręce.<br />- Wiem, że się stęskniłaś kochanie. - podszedł bliżej i ją objął.<br />- Bierz te łapy - syknęła ze złością.<br />- Wiem, że mnie pragniesz. Widać to po Twoich oczach kotku.<br />- Nie zapomnij kotku - nakreśliła palcami w powietrzu cudzysłów - Że jestem świetną aktorką. To ty tutaj tańczysz jak Ci zagram- uśmiechnęła się cwaniacko.<br />- Zayn! Kochanie gdzie jesteś? - rozległ się damki melodyjny głos.<br />- Chyba Twoja dziewczyna Cię szuka. Radzę się pospieszyć, może Cię tu znaleźć, a z tego faktu raczej zadowolona nie będzie.<br /><a href="http://media.tumblr.com/398b2e41824c6b20cd0308548364aded/tumblr_inline_mjvgehhHus1qz4rgp.gif" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="http://media.tumblr.com/398b2e41824c6b20cd0308548364aded/tumblr_inline_mjvgehhHus1qz4rgp.gif" width="320" /></a>Bad boy strzelał piorunami z oczu. Jeszcze kilka sekund stali w takiej pozycji, gdy w końcu odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami.<br />- 1:0 dla mnie Malik - powiedziała sama do siebie.<br /><br /><br /><br /><br />* * *<br />Kocham krytykę ale tylko konstruktywną. <br />Mam nadzieję, że się podoba.<br />Jeśli czytasz to proszę skomentuj, żebym wiedziała, że jest<br />dla kogo pisać : )Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-30679592579055971942013-05-11T03:17:00.000-07:002013-05-11T06:05:38.845-07:00Prolog. Bezchmurne niebo, świecące słońce i ciepły wietrzyk zaszczycił dziś o dziwo Irlandię. Jest początek maja, a do nie dawna jeszcze znajdował się tu śnieg. Pogoda tutaj nigdy nie była dobra, potrafiła się zmieniać na zawołanie, trzeba było być przygotowanym na wszystko.<br />
Jednak na obrzeżach małego miasteczka zwanego Mullingar, biały pch leżał w zacienionych miejscach. Mała dziewczyna ubrana w długą zieloną sukienkę i zimową kurtkę stała boso spoglądając na swoje stópki z góry.<br />
-Lisa! - zawołała ruda kobieta biegnąca w stronę dziecka- Co ty wyprawiasz? Możesz się rozchorować! <br />
Delikatnie podniosła dziewczynkę i skierowała się w stronę lasu. Przechodząc przez kolejne zarośla, las przed nim coraz bardziej się zagęszczał. Kobieta odchyliła gałązkę , a raczej gałąź wielkiej wierzby płaczącej i weszła w zielony korytarz. Odstawiła Lisę na nóżki i złapała ją za rączkę. Wolnym krokiem truchtały po suchych liściach drzew. <br />
Po dobrych 10 minutach marszu zobaczyły małe światełko. Kobieta przyspieszyła kroku chciała, chyba jak najszybciej wydostać się z tego pomieszczenia.<br />
- Jak ja tego nienawidzę. - mruknęła sama do siebie stawiając pierwsze kroki na zewnątrz.<br />
Wielka polana,a do około otaczające ją drzewa, przysłaniające delikatnie słońce dawały bajkowy nastrój temu miejscu. Trawa tutaj wydawała się bardziej zielona, niebo- bardziej niebieskie, a temperatura wyższa. Ptaki ćwierkały przelatując co jakiś czas nad głowami wędrowniczek. Mimo, że po krajach łąki panował cień, nigdzie nie było choćby kałuży po śniegu. W samym środku tego krajobrazu stał malutki drewniany domek z dużym i zadbanym ogrodem.<br />
Rudowłosa pani otworzyła drzwi, a dziewczynka od razu wbiegła do budynku.<br />
- Roxana, to ty? - melodyjny głos dobiegł z salonu. - Znalazłaś Lisę?<br />
- Tak pobiegła do siebie. <br />
Poszła za brzmiącym głosem, by po chwili trafić do przestronnego pokoju z kominkiem przy którym siedziała piegata brunetka.<br />
- Masz chłopca? - Roxana rozsiadała się koło niej.<br />
- Tak, dotarł do nas chwilę przed Tobą- ukazała swoje białe zęby.<br />
Ruda dopiero teraz zobaczyła dziecko siedzące na fotelu. <br />
Jego niebieskie ozy odbijały się na tle jasnej cery, zmierzwione przez wiatr włosy układały się niesfornie i co chwila opadały na czoło. Wyglądał na 6 lat, no może 7.<br />
- Idealny- szepnęła zbliżając się bliżej do niego.<br />
Chłopiec odruchowo schował się w siedzenie.<br />
- Zaczynajmy - oznajmiła brunetka - Idę po Lisę, a ty przygotuj resztę.<br />
- Niech ich połączy jedna tajemnica. - wybuchły złowieszczym śmiechem.<br />
<br />
* * *<br />
Prolog już jest. Wyszedł taki jaki chciałam : )<br />
Trochę mi przykro, że pod epilogiem praktycznie<br />
zero komentarzy.<br />
Ah.. No i mam nadzieję, że przypadnie wam<br />
do gustu nowy wygląd bo ja się w nim zakochałam.Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-72325064548656565662013-05-09T08:17:00.002-07:002013-05-09T08:17:48.104-07:00<div style="text-align: center;">
Epilog<br />
<br />
*listopad*</div>
<div style="text-align: left;">
Przejechałam delikatnie po swojej tali tym samym poprawiając czarną sukienkę mającą na sobie.<br />
- El pośpiesz się! Spóźnimy się! - Kaśka wołała mnie z drugiej części mieszkania.<br />
Od mojego wyjazdu dużo się zmieniło, zdałam maturę, dostałam się na studia, wynajęłyśmy z Kaśką dom w Krakowie. Chłopcy? Odzywali się, ale rzadko. Rozumiałam to, ponieważ wiedziałam jak ich życie jest ciężkie. <br />
- Ile można na Ciebie czekać? <br />
- Długo. - jęknęłam zrezygnowana - Muszę tam iść? Do tego tak ubrana?<br />
- Nie wiem o co Ci chodzi. Wyglądasz pięknie. Bierz swoją torebkę i wychodzimy. - zarządziła moja przyjaciółka.<br />
Westchnęłam głęboko i wzięłam do ręki kopertówkę,a na nogi założyłam czarne platformy.<br />
- Od kiedy na przyjęcia u dziekana trzeba się tak stroić? - zaczęłam marudzić.<br />
- Skończ.- przewróciła oczami- Masz pecha bo idziemy na nogach.<br />
- Cooo?<br />
- To nie tak daleko, nie przesadzaj.<br />
- W tym. - pokazałam na swoje buty - dojście nawet do głównej ulicy jest bardzo daleko.<br />
Dziewczyna zaśmiała się sarkastycznie. Kaśka nigdy nie miała problemów z takim ubiorem, zresztą zawsze wyglądała w nim olśniewająco i ponętnie. Dziś miałyśmy prawie identyczne sukienki, krótkie czarne. Rozpuszczone włosy z lekko podkręconymi końcówkami. Ona jednak miała kremowe buty i pod kolor torebkę. <br />
Zeszłyśmy powoli po schodach. I wolnym krokiem ruszyliśmy do restauracji gdzie miało odbyć się nasze spotkanie.<br />
- Może ja nie powinnam iść. - zagadałam- w sumie dziekan mi nic nie mówił, żebym się pojawiła dziś. <br />
- Oh daj spokój. Mi mówił. Nie marudź już proszę. I pospiesz się bo się spóźnimy.<br />
Rzeczywiście do budynku w którym miało być spotkanie miałyśmy dosłownie 15 minut drogi i to z moim tempem. Byłyśmy już przed samym wejściem gdy telefon Kaśki się rozdzwonił.<br />
- Idź idź - popchnęłam mnie w stronę drzwi - Ja zaraz dojdę.<br />To dziwne, że tak bogaty gość robił w takim miejscu spotkanie.. I do tego jeszcze w ogóle nie oświetlone. Popchnęłam delikatnie drzwi i weszłam pewnym krokiem do środka. Nagle jasny blask poraził moje oczy a do uszu dobiegło głośne. "Niespodzianka".<br />Po mojej głowie krążyło setki myśli. Przegapiłam urodziny Kaśki? Nie.. One były w maju. Czy może ktoś miał urodziny, a ja weszłam w nie czasie. Przeleciałam oczami po osobach znajdujących się dookoła mnie. Znałam ich. <br />- I jak. Udało mi się? Powiedz, że się tego nie spodziewałaś! - moja przyjaciółka mówiła jak nabuzowana.<br />Uniosłam pytająco brwi.<br />- Dziś są Twoje urodziny kochanie! - poprowadziła mnie w tłum.<br />Ludzie podchodzili do mnie i składali mi życzenia, nie którzy dawali prezenty.<br />Moje urodziny? Przecież to nie było możliwe. Tata nie dzwonił.. Nie zapomniał by o nich... Zresztą chłopcy też. Wyciągnęłam telefon z kopertówki i sprawdziłam datę. 22 listopada... Czyli to prawda.. Moja mina nagle zrzedła podeszłam do baru i zamówiłam drinka. <br />- Wszystko ok? - zapytała zatroskana Kaśka...<br />- Mój tata... On.. Zapomniał...<br />- Oj.. Może miał dużo obowiązków. - starała się mnie pocieszać.<br />- Tak tak... Na pewno... - sama chciałam w to wierzyć.<br />- A teraz chodź - objęła mnie ramieniem. - Czas na mój prezent. <br />Uśmiechnęła się do mnie i pociągnęła mnie w stronę jednego stolika. Siedział przy nim facet lekko zgarbiony. Starszy. <br />-Tato? - jęknęłam gdy podeszłyśmy bliżej- Tato!<br />Ruszyłam jak sprinter na zawodach ku stolikowi. Rzuciłam się mu na szyję a on mnie przytuli mocno.<br />- Wszystkiego najlepszego kochanie. - szepnął mi do ucha.<br />- Stało się coś? - zapytałam zaniepokojona, gdy zobaczyłam jego podkrążone oczy.<br />- Oh, zmęczenie i to duże. Niestety mój prezent dostaniesz dopiero potem. - uniósł lekko kąciki swoich warg. - A teraz przepraszam, ale udam się do domu. Jestem strasznie zmęczony po podróży. Zresztą, to nie mój przedział wiekowy.<br />Uściskał mnie mocno i pocałował w policzek oraz zniknął w drzwiach.<br />Impreza, rozkręcała się w najlepsze. Alkohol lał się litrami, ludzie tańczyli z drinkami w ręku. Około godziny 23 na sali zapanowała totalna ciemność, muzyka przestała grać. Wszyscy ucichli. Odwróciłam się od baru by spojrzeć co się dzieje. Można było zauważyć, że na scenę ktoś wchodzi. Nagle delikatne światła oświetliły piątkę chłopaków, w wielkich czerwonych kokardach.<br />- Cześć. - zaczął po angielsku Louis - Taki starszy pan, powiedział nam, że chce nas dać na urodziny swojej córce. - zaśmiał się pod nosem. - A żeby uszczęśliwić ją jeszcze bardziej to kazał nam ubrać na siebie to coś - pokazał na wstążkę.<br />- A tak serio - przerwał mu Malik. - Jesteśmy tu bo nasza najlepsza przyjaciółka ma urodziny, a my nie mogliśmy tego przegapić - uśmiechnął się w moim kierunku.<br />Harry zaczął śpiewać po angielsku Sto lat, moi znajomi jednak szybko przełożyli to na mój ojczysty język i jedyne co się dało usłyszeć z tego bojkotu to znaną na całym świecie melodię. <br />- A więc. - Zaczął Liam. - Jesteśmy One Direction. I damy tutaj dzisiaj mini koncert. Mam nadzieję, że się wam spodoba!<br />Jak powiedzieli tak się stało, odśpiewali kilka bardziej znanych piosenek oraz z dedykacją dla mnie Everythink about you, przy której zakręciła mi się łezka w oku, na wspomnienia o plaży. Na końcu zaprosili mnie na scenę a z głośników poleciało Kiss You. Zayn delikatnie objął mnie w tali i śpiewał. Niall nauczył mnie tańca na refren, a Louis skakał po scenie jak oszalały. Harry w końcu zakończył piosenkę słowami And Let me Kiss You. A Mulat przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował. Pogłębiłam pocałunek, czułam jak nasze języki ze sobą walczą. Gdzieś w oddali bili brawa, to się teraz nie liczyło. Najważniejszy był on. Oderwałam się od niego delikatnie i mocno przytuliłam.<br />- Tęskniłam. - szepnęłam mu na ucho.<br />- Ja bardziej.<br />Delikatnie mnie odsunął by popatrzeć mi oczy. Przyłożył do ust mikrofon i powiedział.<br />- El, kocham Cie... Kocham Cię jak nikogo innego. Chciałabyś ze mną być? - Ostatnie słowa wypowiedział trochę ciszej.<br /> Osłupiałam nie wiedząc co się dzieje. Nic nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Stanęłam więc na palcach i pocałowałam go namiętnie. Znowu gdzieś w tle rozbrzmiały oklaski i wiwaty.<br />Zeszliśmy z podestu ze sceny wtuleni w siebie. <br />- Mam nadzieję, że prezent Ci się podobał - zapytał Harry<br />- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Odpowiedziałam, patrząc zakochanym wzrokiem na Malika<br /><br />* * *<br />No i mamy! Wiem wiem. Krótkie. Ale to epilog więc no.<br />Opowiadanie które się niedługo tu pojawi. ( TAK NA TYM BLOGU)<br />też będzie miało je krótsze.<br />Dostałam kilka pytań o kim będzie. Więc... Będzie ono o wszystkim<br />jeszcze nie obsadziłam do końca "ról"<br />Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.<br />Rozwalił mnie też komentarz o pewnych "tonkers" Nie zasłużyłam na nic takiego więc no. <br />UWAGA!<br />Chciałam ogromnie podziękować za ilość wyświetleń, za wszystkie miłe<br />komentarze, jak i za konstruktywną krytykę.<br />DZIĘKUJE! WSZYSTKIM.<br />Ah... No i wyczekujcie na prolog nowego opowiadania. Bo zdradzę wam, że już jest<br />napisany ; )<br />KOCHAM WAS I JESZCZE RAZ DZIĘKUJE!<br />
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-954087753249427522013-05-05T12:05:00.001-07:002013-05-05T12:05:44.370-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 28</div>
<div style="text-align: left;">
Zasunęłam ostatnią walizkę. Byłam już ubrana i gotowa do przeżycia dzisiejszego dnia. To miał być trudny dzień, nawet bardzo. Wiedziałam ile czeka mnie poważnych rozmów. I jakie będą reakcję. Siadłam na łóżku i ostatni raz spojrzałam na swój hotelowy pokój. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam za drzwi. Na korytarzu panowała cisza. Chłopcy, po wczorajszym szaleństwie jeszcze nie wstali. Zeszłam powoli po schodach i udałam się do kuchni. Zamówiłam pierwsze lepsze śniadanie z karty i czekałam na swój posiłek, planując mniej więcej przebieg dzisiejszych rozmów. Za chwilę koło mnie zasiadła czwórka chłopaków. Brakowało jeszcze tylko Daddego oraz Zayna. <br />
- Gdzie Malik i Payn? - spytałam.<br />
- Malik pomaga się ogarnąć Liamowi. Zaraz dojdą. - Uśmiechnął się Max.<br />
- Co zamawiacie? - zagadnął Hazza.<br />
- Hmm... Nie wiem. Weź coś dobrego. - Lou puścił do niego oczko. <br />
Kelner do nas podszedł a Harry złożył zamówienie, dla Louisa naleśniki i sałatkę z marchewki, dla siebie tosty. Max wybrał klasyczną jajecznicę. A Niall, wziął praktycznie cały zestaw śniadaniowy. Obsługujący nas mężczyzna popatrzył na nas jak na idiotów i odszedł w stronę baru. Wszyscy się rozgadali, a ja miałam w głowie tylko jedną myśl. "Jak im to powiedzieć" . <br />
- Hallo, ziemia do Elizabet - ktoś mi machał ręką przed oczami.<br />
- Co, co? - patrzyłam zdezorientowana. <br />
- Jedzenia masz, już od jakiegoś czasu na stole, a ty patrzysz w jeden punkt. Przegapiłaś nawet zejście naszego pijaka. - Ostatnie słowa blondas powiedział specjalnie głośniej.<br />
- Horan... Błagam, nie krzycz. - jęknął Payn.<br />
Rzeczywiście. Przy naszym stole siedzieli już wszyscy oprócz Paula. A może to i lepiej? <br />
- Słuchajcie muszę wam coś powiedzieć... - wzięłam głęboki oddech.<br />
- CO to ma być?! Co to ma być?! - od samych drzwi było słychać krzyk. <br />
Wszyscy goście odwrócili się w stronę menadżera chłopaków.<br />
- Elizabet, co ty sobie wyobrażasz? Skandal za skandalem. Wczoraj daliście się z Maxem, przyłapać paparazzim, później koncert w którym też, zagrałaś rolę główną, a na sam koniec dnia kazanie dla fotoreporterów? Nie będę znosić takiego zachowania...- rzucił mi gazetą przed talerz. <br />
Nie musiałam jej otwierać wiedziałam co w niej jest.<br />
- Jakie kazanie? - blondas mówił z pełną buzią.<br />
- Przeczytaj sobie! - wskazał palcem na czasopismo.<br />
Liam sięgnął po czasopismo i odnalazł odpowiednią stronę. Przeleciał tekst wzrokiem i spojrzał na mnie zdziwiony. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać na głos.<br />
<br />
<i>Elizabet Tomson, znana przyjaciółka zespołu One Direction. Miała chyba swój słabszy dzień. Została przyłapana z synem swojego menadżera, gdy wychodzili na koncert, lecz wracając już była sama. Napadnięta przez paparazzich dała ponieść się emocją i zaczęła wrzeszczeć na nich oraz pouczać. Jednemu z naszych dziennikarzy, udało się ją nagrać. Możecie usłyszeć to na naszej stronie. Czy dziewczyna rozwali karierę pięciu bożyszczy nastolatek? Czy fanki będą chciały ją zniszczyć za to co powiedziała? A może chłopcy zostawią ją dla kariery? Będziemy na bieżąco was informować!</i>Payn zamknął gazetę i zaczął czegoś szukać po kieszeniach. Po chwili wyciągnął swój telefon i jak gdyby nigdy nic zaczął się nim bawić.<br />
- I co ja mam teraz zrobić? Nie mogę tego tak zostawić.. - mówił już uspokojony Paul.<br />
- To się więcej nie powtórzy...<br />
- Ostatnim razem też, tak mówiłaś El.. <br />
- Ale tym razem tak będzie, ja wy....<br />
- AHA! Mam! - krzyknął uradowany Daddy.<br />
Wszyscy spojrzeli na niego. Po chwili z jego komórki zaczął dobiegać mój głos i monolog, który wczoraj powiedziałam. Po około 30 sekundach, nastała cisza, a wszyscy wpatrywali się we mnie z lekkim podziwem.<br />
- Paul.. - zaczął powoli Lou - ona tylko powiedziała to co my chcieliśmy zrobić od dawna...<br />
Nic nie odpowiedział.. Usiadł na krześle i zapatrzył się w przestrzeń. Wszyscy oprócz mnie wrócili do jedzenia. Odłożyłam sztućce i potarłam dłońmi o uda. <br />
- Ej... - wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. - Muszę wam coś powiedzieć...- wzięłam głęboki oddech. - Postanowiłam wrócić do Polski... Jeszcze dziś.<br />
Opadły im szczęki z wrażenia, a blondas prawie zakrztusił się jedzeniem. Zayn wstał od stołu z głośnym hukiem i wyszedł z pomieszczenia.<br />
- J... Jak to? - Liam uniósł jedną brew do góry. - to przez ten artykuł? <br />
- Nie... Po prostu. To nie jest dla mnie. Ja się nie odnajdę nigdy w tej bajce. <br />
- Kiedy zdążyłaś załatwić bilety?<br />
- Ym.. Tutaj właśnie miałabym prośbę. Czy moglibyście mi kupić bilet? Nie mam na tyle pieniędzy. - odpowiedziałam Hazzie skrępowana.<br />
- Dlaczego chcesz tam wrócić?- tleniony przestał jeść.<br />
- Chce skończyć szkołę, dostać się a studia... A w Anglii nie uda mi się to. <br />
Pokiwali rozumiejąc głowami. <br />
- Nie możesz wyjechać. - powiedział stanowczo Paul.<br />
Uniosłam pytająco brew.<br />
- W gazecie pisało, że chłopcy Cię zostawią dla kariery po tym wydarzeniu. Więc niestety musisz z nami zostać. Przynajmniej miesiąc.<br />
- Paul... Bez urazy ale moim szefem nie jesteś. Zależy mi na chłopakach, ale podjęłam decyzję. Muszę wrócić do swojego kraju. Jeśli mi nie załatwicie biletów to poradzę sobie inaczej. Przykro mi...<br />
- Daj spokój. - Liam pogładził mnie po głowie - załatwię Ci zaraz bilety jeszcze na dziś. <br />
- Dzięki. Jesteś kochany. - przytuliłam go mocno. - Muszę was niestety przeprosić.. Ale zostało mi kilka spraw do załatwienia. - popatrzyłam na puste miejsce.<br />
Podniosłam się delikatnie i opuściłam jadalnie. Wyszłam po schodach na piętro gdzie znajdował się mój pokój chciałam sprawdzić dokładnie czy wszystko zabrałam. Pod drzwiami siedział po turecku Mulat patrząc się na własne buty. Podeszłam do niego i osunęłam się by znaleźć się koło niego. <br />
- Nie zostawiaj mnie błagam... - mówił łamliwym głosem.<br />
- Zayn... Ja muszę..<br />
- Pójdziesz do szkoły zaraz jak wrócimy z trasy. Na studia. Spełnisz marzenia. Błagam nie zostawiaj mnie.<br />
Odpowiedziałam mu milczeniem. Oparłam delikatnie głowę o jego ramię. Dźwięk mojego telefonu przerwał nam tą chwilę. Wyciągnęłam go z kieszeni.<br />
- Kto to? - zapytał nie pewnie.<br />
- Liam.. Załatwił mi samolot o 20 dziś.<br />
- Ale my, wtedy mamy koncert...<br />
Przytaknęłam mu głową.<br />
- Nie pójdę na spotkanie z fanami. Odprowadzę Cię.<br />
- Nie możesz. Jesteś w pracy. <br />
- Moja praca była do czasu gdy nie zmuszali mnie do rzeczy, których nie chce robić.<br />
- Nie pozwalam Ci nigdzie ze mną iść. Nie chce tego. Nie chce pożegnań. <br />
Wstałam i otworzyłam drzwi, przez co Malik wpadł o mojego pokoju. To automatycznie rozluźniło sytuację. Wybuchłam głośnym śmiechem,a on mi zawtórował. <br />
- Wstawaj geniuszu. - wydukałam między salwami śmiechu.<br />
Wyciągnęłam do niego rękę by mu pomóc, on jednak bezczelnie mnie pociągnął w dół. Więc spadłam na niego. Nasze usta były milimetry od siebie, ciała idealnie pasowały. Jego ręka była na mojej tali, a druga odgarniała włosy z twarzy. Patrzył mi prosto w oczy.<br />
- Kocham Cię Elizabet Tomson... Kocham Cię jak nikogo nie kochałem i chcę być z Tobą do końca świata.<br />
W odpowiedzi wpiłam się w jego usta, a on odwzajemnił pocałunek. <br />
- Co się tu do... Ojej przepraszam, nic nie widziałem. - Powiedział zmieszany Hazza i zniknął u siebie.<br />
Od razu oderwałam się od Mulata i wstałam szybko na nogi. <br />
- A było tak miło.. Dzięki Hazz. - Mruknął pod nosem.<br />
- Wejdziesz? - pokazałam zachęcającym ruchem ręki.<br />
- Tylko na chwilkę. Wiesz, zaraz będziemy pewnie jechać już na próby.<br />
Zamknęłam za nami drzwi.<br />
- Włączysz laptopa? Muszę poinformować tatę o moich planach.<br />
- To on jeszcze nie wie, że wracasz?<br />
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Podałam mu komputer, a ja zaczęłam chodzić po pomieszczeniu i dokładnie się rozglądać czy wszystko wzięłam.<br />
- Zapalimy? - zaproponowałam.<br />
- Ewidentnie za dużo palisz Tomson.<br />
- Gadasz głupoty Malik. <br />
Wyszliśmy na balkon i usiedliśmy na barierkach. Wyciągnęłam paczkę i poczęstowałam go, oraz sama wzięłam jednego i odpaliłam. Wzięłam dużego bucha i zaciągnęłam się, aż zaczęło drapać mnie w gardło. Wypaliłam szybko papierosa i weszłam do pokoju biorąc automatycznie laptopa do rąk i przeszukując kontakty dostępne. Niestety taty w nich nie było.<br />
- Nosz... Gdzie mój telefon? - rozglądałam się po pokoju.<br />
- Masz zadzwoń ode mnie. - zaproponował Mulat.<br />
- Tylko do siebie. Może nie jest wyciszony. <br />
Wzięłam jego komórkę i wykręciłam swój numer. Na jego ekranie pojawiła się nazwa "Kochanie ♥" uśmiechnęłam się mimochodem i starałam się dosłyszeć minimalne dźwięki. <br />
- Mam! - wykrzyknął Malik wychodząc z łazienki.<br />
- O dziękuje! - podałam mu jego własność, a on odłożył ją na szafkę.<br />
Napisałam szybko sms do taty, by wszedł na Skajpaja i rozsiadłam się po turecku na łóżku.<br />
- To ja już może pójdę... - Malik podrapał się po głowie.<br />
- Niee! - krzyknęłam dość głośno. - Zostań, chcę żebyś był przy tej rozmowie.<br />
Minęło kilka minut, aż w końcu mój tata stał się dostępny i pierwszy zadzwonił do mnie.<br />
- No hej, stało się coś? - mówił lekko poddenerwowany.<br />
- Ym... Nie tylko muszę Ci coś powiedzieć. - Malik pokazał się w kamerce.<br />
- Oh wróciliście do siebie! - powiedział w ojczystym języku.<br />
- Niee, tato nieee! - powiedziałam przeciągle.<br />
- To o co chodzi. - uniósł pytająco brew.<br />
- Wyjeżdżam.. Wracam do Polski.<br />
- CO?! - usłyszałam krzyk który mógł rozwalać ściany.<br />
- Wracam do Polski, idę na studia, spełnię marzenia. Będzie dobrze tato. <br />
- Kiedy wyjeżdżasz?<br />
- Za kilka godzin.<br />
- Co... Ale przecież..<br />
- To już podjęta decyzja tato. Wszystko będzie dobrze.<br />
Pokręcił znacząco głową.<br />
- Hm.. Tato muszę kończyć. - wysłałam mu buziaka i zakończyłam rozmowę. <br />
- Mogę skorzystać z Twojego laptopa?- zapytał nieśmiało Zayn.<br />
- Jasne bierz go! - podałam mu komputer.- A ja zapalę.<br />
- Żartujesz? Nie minęło nawet 30 min odkąd paliliśmy... <br />
- Zawsze tak mam gdy się denerwuje. Obiecuję że to już ostatni dziś - wyszłam na zewnątrz. - w Twoim towarzystwie - dodałam odrobinę ciszej.<br />
- Słyszałem to El! <br />
Wybuchłam głośnym śmiechem. Lewo wychyliłam się za barierkę rozbłysły fleszę, które oślepiły mnie i musiałam się cofnąć.<br />
- Szlak...<br />
- Stało się coś? - Malik podszedł do barierki by zobaczyć o co mi chodzi.<br />
- Zayn n... <br />
Za późno. Kolejne błyski.<br />
Mulat wystawił im środkowego palca i wyciągnął paczkę papierosów z kieszonki. Miał gdzieś możliwe konsekwencje z tego czynu. Ja natomiast wróciłam lekko zaniepokojona do pokoju. Telefon Malika wydał znajomy dźwięk.<br />
- Zayn - wychyliłam się lekko zza drzwi - Telefon Ci dzwoni.<br />
- Sprawdź kto jakbyś mogła. - nie odwrócił nawet wzroku z fotoreporterów.<br />
Sięgnęłam po jego własność i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pisało "fioletowa" zaśmiałam się cicho.<br />
- Jakaś fioletowa dzwoni. <br />
- Odbierz i powiedz, że nie mogę rozmawiać.<br />
- Ale Z...<br />
- Bez żadnego ale!<br />
Zrobiłam jak mi kazał i przycisnęłam zieloną słuchawkę.<br />
- Zayn, Zayn! - rozległ się piskliwy głos.<br />
- Nie, Elizabet. Zayn kazał Ci przekazać, że nie może teraz z Tobą rozmawiać.<br />
- Oh jak to nie może? Masz mi go dać natychmiast do telefonu! - słyszałam jak tupnęła nogą.<br />
- Sorry królewno, nie dziś. Zadzwoń może później. - rozłączyłam ją.<br />
- Muszę już iść.. - powiedział niechętnie schodząc z balkonu.<br />
- Dobrze.. <br />
Przytulił mnie niepewnie i wyszedł za drzwi. Lot miałam dopiero za kilka godzin. Ale nie chciałam tutaj zostać. Wiedziałam, że pożegnanie będzie bolesne. Chciałam tego ominąć wynieść się stąd bez wiedzy wszystkich. Sięgnęłam bez zastanowienia telefon i wybrałam numer taxi. Napisałam chłopcom krótką karteczkę, że już pojechałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i udałam się pod tylne wyjście gdzie miało na mnie czekać już auto. Bez większego szumu opuściłam okolicę hotelu.<br />- Gdzie jedziemy? - zapytał kierowca.<br />- Na lotnisko...<br />Patrzyłam na migające mi sylwetki ludzi. Czułam jak mój telefon co chwila mi wibruje w kieszonce. Nie odbierałam. Zaczynałam dziś nowy etap. Znowu jako zwykły człowiek. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wyłączyłam ją, przy okazji odrzucając połączenie od Harrego. <br /><br />
<div style="text-align: center;">
*<i>Oczami Zayna</i>*<br /><br /><div style="text-align: left;">
Nie odbiera, wciąż ta sama głucha cisza. Jak mogła nam to zrobić? Swoim przyjaciołom? Wyjechała bez żadnego pożegnania. Zostawiając tylko głupi świstek papieru na którym pisało " Nienawidzę pożegnań. Wyjechałam, mam nadzieję, że nigdy o mnie nie zapomnicie. Kocham was. El". Dlaczego ja ją wtedy zostawiłem? Samą w tym pokoju.. Zaraz po tym głupim telefonie... <br />- Ej Zayn! - Liam uderzył mnie mocno w ramię.<br />- Auć .- pomasowałem obolałe miejsce. <br />- Uprosiłem Paula, żeby odwołał spotkanie z fanami.- uśmiechnął się do mnie.<br />- To.. To znaczy... <br />- Jedź szybko! Jej odlot jest za niecałą godzinę!<br />Nie potrzebowałem nic więcej. W pośpiechu ściągnąłem stopery i rzuciłem gdzieś w kąt. Jak poparzony wypadłem z budynku, przeszukując w drodze do auta kieszenie.<br />- Mam! - krzyknąłem z radości gdy znalazłem je w tylnej kieszeni spodni.<br />Wsiadłem do auta i odpaliłem go. Ledwo silnik się uruchomił a ja czułam jak już pędzę głównymi ulicami Dublina. Miałem tylko nadzieję, że zdążę na czas. Może uda mi się ją zatrzymać? Może zadecydowała o tym pod wpływem jakiejś głupiej chwili? Nim się obejrzałem byłem już pod budynkiem lotniska. Znalazłem gdzieś w oddali miejsce parkingowe. Wysiadłem z auta, zamknąłem je i pobiegłem w kierunku wejścia. Oczywiście zwróciłem na siebie uwagę. Fanki, które niestety były wszędzie zaczęły mnie gonić i prosić o autografy. Nie było ich dużo, reszta pewnie czekała na chłopaków przed hotelem lub pod areną. Ale te które tutaj się znajdowały były natarczywe. Wszedłem na lotnisko i zacząłem szukać mojej ukochanej. Niestety nigdzie jej nie widziałem. <br />- Odlot samolotu A76 do Polski będzie odbywał się zgodnie z planami. Osoby z biletami proszone są do odprawy przy stanowisku 12. - męski głos rozległ się z głośników.<br />Byłem uratowany. Szukałem wzrokiem wcześniej wymienionego miejsca.. 9.. 10... 11... JEST! 12. Ludzie powoli ustawiali się do kolejki przy odprawie. Zobaczyłem jej długie brązowe włosy i fioletową walizkę. Stała pierwsza w kolejce<br />- Elizabet! - krzyknąłem z całych sił.<br />Zacząłem przepychać się przez tłumy nagle metry które nas dzieliły zmieniły się na kilometry. A sekundy na godzinę. Znikła... Przeszła przez odprawę. Czyli to nie był głupi pomysł... Odleciała do Polski, zostawiając nas wszystkich bez słowa pożegnania.<br /><br />* * *<br />No i mamy ostatni rozdział.<br />Mam nadzieję, że się spodoba.<br />Przed nami jeszcze epilog.<br />Jeśli chodzi o nowe opowiadanie. <br />To pojawi się ono tutaj, nie będę <br />zakładać nowego bloga.<br />Mam nadzieję, że zakończenie się spodoba.<br />Wiem, że krótkie ale wyszło mniej więcej<br />tak jak chciałam. : )</div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-68369349765391778292013-04-29T07:01:00.003-07:002013-04-29T07:01:53.506-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 27</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn - syknęłam - Co ty wyprawiasz?!<br />
W odpowiedzi usłyszałam głuchą ciszę. Patrzył mi się prosto w oczy trzymając mnie za prawe ramię. Pociągnął mnie mocno i wepchał za jakieś najbliższe drzwi. Moje oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności panującej w pomieszczeniu i bez większego entuzjazmu rozpoznałam składzik na miotły.<br />
- Co ty kombinujesz Malik .- wycedziłam przez zęby.<br />
Jego brązowe tęczówki bacznie mi się przyglądały. <br />
- Kiedy zrozumiesz, że jesteś dla mnie całym światem i życie bym za Ciebie oddał?<br />
Nic nie odpowiedziałam, patrzyłam w niego zdezorientowana.<br />
- Muszę być z Perrie, bo media by zaatakowały cały zespół gdyby pokazali to w tv, a okazałoby się, że nie jesteśmy razem. - złapał mnie delikatnie za dłonie - To wszystko dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia, kocham Ciebie. Ja nie chciałem jej pocałować, ona się na mnie rzuciła...<br />
- Ale jej nie odepchnąłeś - przerwałam mu wypowiedź.<br />
- Odepchnąłem tylko tego już nie pokazali. Możesz się zapytać kogo chcesz. Wszyscy potwierdzą Ci tą wersje.. - przyłożył swoje czoło do mojego. - Uwierzysz mi?<br />
Instynktownie lekko zadarłam głowę do góry. Mulat przyłożył mi dłoń na policzek i gładził go kciukiem. Pachniał tym swoim specyficznym zapachem czekolady połączonej z miętą. Nie mogłam się oprzeć jego malinowym ustom. Zbliżaliśmy się do siebie bardzo powoli. Jego ręce powędrowały na moją talię, a ja swoje zarzuciłam mu na szyję. Nasze wargi dzieliły tylko milimetry. Gdy nagle z kieszonki Malika rozległ się donośny dźwięk telefonu. <br />
Wróciłam na zimie. Wyrwałam się z jego objęć, ominęłam go i wyszłam za drzwi. Chcąc je zamknąć usłyszałam tylko głośne KURWA i walnięcie w coś. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Ktoś mnie wołał z oddali, ale nie chciałam się zatrzymywać.<br />
- El - Lou był strasznie radosny - Idziemy dziś na imprezę. Bądź gotowa o 23. OK?<br />
- Ym.. Wiesz co nie jestem dziś w stanie.<br />
Louis podniósł pytająco brew.<br />
- Wiesz... Sprawy kobiece. - skłamałam i uśmiechnęłam się sztucznie.<br />
-Oh... - pokiwał głową ze zrozumieniem - Może Cię odwiozę do hotelu?<br />
- Masz spotkanie z fanami. Nie możesz ich zawieść! - krzyknęłam i się oddaliłam.<br />
Znalazłam jakimś cudem wyjście i przedostałam się na świeże powietrze. Nie miałam szans, żeby dostać się na nogach do hotelu, całkowicie nie znałam drogi. A do środka wolałam nie wracać bo bałam się, że natrafię na Paula. Jakieś 100m ode mnie stała mała grupka fanek. Podeszłam do nich i się przywitałam. Na co zareagowały głośnym piskiem.<br />
- Czy możemy sobie zrobić z Tobą zdjęcia? - zapytała niska blondynka.<br />
- Wiesz nie jestem nikim sławnym.. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.<br />
- Oj, prosimy!<br />
Przytaknęłam i po zrobieniu kilku zdjęć i chwili rozmowy zapytałam się w końcu o numer do Taxi. Dziewczyny podały mi go bez problemu, więc pożegnałam się z nimi i odeszłam na bok. Zadzwoniłam pod podany mi numer i określiłam dokładnie swoje położenie. Mieli przyjechać za około 20 minut. Wyciągnęłam z plecaka papierosa i stanęłam za filarem przy wyjściu. Odpaliłam go i zaciągnęłam dym tytoniowy do płuc. Nikotyna drapała mnie w gardło, a ja delektowałam się każdym kolejnym buchem. Po skończeniu przydreptałam peta i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze trochę czasu. Wrzuciłam paczkę z powrotem do torby i rozglądnęłam się na około. Mogłam porozmawiać z jakimiś fanami, ale nie miałam ochoty. Zaczęłam więc oceniać wygląd fanów, buty, ubrania, torebki. W skali od 1-10. Pewna dziewczyna rzuciła mi się w oczy. Ubrana w jaskrawą bokserkę, jeansowe szorty i zakolanówki. Do tego miała niebieskie vansy i włosy spięte w wysoki kucyk. Wyglądała ślicznie. Zresztą jak one wszystkie tutaj. Każda dziewczyna ma w końcu w sobie coś wyjątkowego, nie ma brzydkich. Nagle spostrzegłam małą dziewczynkę która strasznie płakała, wtulając się w spódnice matki. Moja ciekawość zwyciężyła i podeszłam do nich. <br />
- Przepraszam, - zaczęłam nieśmiało - stało się coś?<br />
- Oh.. Nie nic poważnego. Tylko córka marzyła o spotkaniu chłopców, ale nie udało się to nam.<br />
Popatrzyłam na zapłakane dziecko, wycierające oczy spódnicą kobiety. Kucnęłam przy niej.<br />
- Pójdziesz ze mną kawałek? Mam dla Ciebie niespodziankę. - uśmiechnęłam się zachęcająco. <br />
Kobieta popatrzyła się na mnie jak na pedofila.<br />
- Oczywiście Twoja mamusia idzie z nami. - sprostowałam wypowiedź. <br />
Mała otarła ostatnie łzy i wyciągnęła do mnie rączkę. Złapałam za nią i poszłam w stronę drzwi. Zdziwiona kobieta patrzyła na mnie jakbym chciała ją zjeść. Ochroniarze rozsunęli się przed nami.<br />
- Ej, którędy do garderoby? - zagadnęłam jednego z nich.<br />
- Trzeci drzwi na prawo. - odparł poważnym tonem.<br />
Weszłyśmy do długiego korytarza, a ja odszukałam drzwi z napisem "One Direction"<br />
- Proszę chwilkę zaczekać na mnie. <br />
Otworzyłam delikatnie drzwi i wsunęłam się przez szparę. Pięć par oczu spoczęło na mnie.<br />
- Co jest? Nie miałaś jechać do domu? - Liam patrzył na mnie znad telefonu<br />
- Tak, ale znalazłam waszą ogromną fankę i musicie ją poznać. Może wejść? Proszę proszę proszę! - mówiłam błagalnym tonem.<br />
- Ona stoi za drzwiami już prawda? - westchnął zrezygnowany Louis.<br />
Kiwnęłam głową.<br />
- Niech wchodzi. - zadecydował Harry.<br />
- Jej! - pisnęłam zadowolona z ich decyzji <br />
Wybiegłam wręcz za drzwi i wprowadziłam dziewczynkę do środka. <br />
- Ojej! - powiedziała dziecinnym głosem.<br />
Stała w miejscu nie mogąc się ruszyć ze zdziwienia. <br />
- Cześć mała. - podszedł do nas Hazza - Jak masz na imię?<br />
- Meg. - powiedziała ledwo co.<br />
Reszta poszła w ślady Loczka.<br />
- Mogę was przytulić? - zapytała.<br />
- Oczywiście! - odrzekli wszyscy razem, a dziewczynka ich mocno uściskała.<br />
Na ten widok stanęły mi łzy w oczach i wycofałam się za drzwi. Wróciłam do głównych drzwi i zaczęłam się rozglądać za moją taksówką. Stała ona kilka metrów od wejścia. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy nazwę hotelu pod który ma mnie podwieźć. Nie miałam siły z nikim rozmawiać. Przypomniałam sobie wyznanie Malika w schowku na miotły. Bezwiednie oparłam głowę o szybę, a łzy mi spływały po policzkach. Coraz ciężej było mi udawać, że nic między nami nie było, że zapomniałam, że go nie kocham.Zamknęłam oczy i przypominałam każdy moment spędzony z nim, to jak się spotkaliśmy, jak zabierał mnie na premiery, jego zdenerwowanie gdy śpiewał dla mnie. To wszystko było jak piękny sen, sen który teraz przerodził się w istny koszmar. To było jak jakiś film w którym niestety musiałam grać główną rolę. Coraz częściej myślałam o powrocie do Polski, o usamodzielnieniu się tam. Dostaniu na studia dziennikarskie i spełnieniu swoich marzeń, ale czyto ma jakikolwiek sens? Wszędzie będę już oceniania przez pryzmat "przyjaciółki One Direction". Nie oszukujmy się. Ten świat jest okropny, liczą się tylko pieniądze, a ja bym była tylko wykorzystywana by ujawnić ich sekrety oraz zrobić z nimi wywiad. Pod moimi powiekami pojawiały się kolejne łzy. <br />
- Proszę panią - kierowca mnie wołał - Jesteśmy na miejscu.<br />
- Ah tak... - przetarłam łzy - Bardzo dziękuje.<br />
Wyjęłam banknot i podałam go kierowcy. Otworzyłam delikatnie drzwi i szłam w stronę hotelu. Oczywiście nasi przyjaciele paparazzi już na nas tutaj czatowali. Jeden przez drugiego przekrzykiwali moje imię i pytali o chłopców i ich prywatne życie. Nie wytrzymując napięcia odwróciłam się w ich stronę.<br />
- Kim ja jestem? - zaczęłam wrzeszczeć. - Jestem ich przyjaciółką, nie życzę sobie żadnych zdjęć. Jestem normalnym człowiekiem takim jak wy. Oni również. - flesze przestały błyskać. - Harry, Zayn , Louis, Niall i Liam mają własne życie i na prawdę, nie chcą się wam chwalić swoimi prywatnymi sprawami na prawo i lewo. To są ludzie, którzy spełnili marzenia.. A wy co? Chcecie z nich zrobić zadufanych w sobie gwiazdorów, puszczacie plotki wyssane z palca. Niszczycie ich od środka. Tylko wiecie w czym jest problem? - wzięłam głęboki oddech - W tym, że ich najbliżsi znają prawdę, prawdziwi fani nie uwierzą w każdą plotkę tylko już w potwierdzone od nich informację, a oni mają gdzieś co o nich napiszecie. - zakończyłam monolog.<br />
Przepchałam się koło nich i z rozmachem otworzyłam drzwi. Emocje we mnie buzowały. Wciąż nie wierzyłam w to, że powiedziałam to wszystko publicznie. To co od tak dawna leżało mi na sercu. Wybiegłam po schodach na piętro gdzie znajdował się mój pokój. Siadłam na łóżko zaciągając na kolana kołdrę. Nie wiem ile tak siedziałam, ale musiałam się wziąć w garść i zwalczyć w sobie ten ból. Wstałam z łóżka i poprawiłam pościel. Plecak, który wciąż miałam na ramionach rzuciłam gdzieś w kąt wyciągając wcześniej papierosy i zapalniczkę. Wyszłam na balkon i spojrzałam w dół. Na zewnątrz pod wejściem głównym, nie było ani jednego fotoreportera. Widok mnie ten zadziwił ale ucieszyłam się. Odpaliłam papierosa i delektowałam się smakiem nikotyny. Usiadłam na płytkach opierając się o ścianę i obserwowałam bacznie co działo się na ulicy. Paczkę z zapalniczką położyłam na ziemi a sama robiąc podręczną popielniczkę z pustej puszki weszłam do pokoju. Odnalazłam wśród rupieciarni mojego laptopa i go włączyłam. Pośród moich kontaktów na Skype znalazłam Tatę i do niego zadzwoniłam. Jego uśmiechnięta twarz od razu pojawiła się na moim ekranie. <br />
- Cześć skarbie co u Ciebie? - zaczął rozmowę.<br />
Opowiedziałam mu w długim monologu co się dziś stało, a on słuchał mnie z wielką uwagą, gdy skończyłam opowiedział mi krótko co dziś robił. I musiał się niestety rozłączyć bo szedł na noc do pracy. Weszłam na swojego Twittera i napisałam " Czasem musimy grać dobrą minę do złej gry ". Uśmiechnęłam się do monitora. Sprawdziłam fejsa i z powrotem wróciłam na TT by sprawdzić co ludzie piszą o mnie. Wiele osób prosiło o follow backi więc porobiłam kilka i po odpisywałam na pytania, które zbytnio nie naruszały mojej sfery prywatności. Kilka było od Polskich fanów, czy wiem kiedy chłopcy zorganizują u nas koncert, czy rzeczywiście pochodzę z Polski, jakie filmy lubię najbardziej. Po około godzince spędzonej na TT, wróciłam do strony głównej czyli google i sprawdziłam to co od dawna mnie tak bardzo ciekawiło, czyli "Harry Styles i Louis Tomlinson" Już w pierwszym haśle zobaczyłam "Larry Stylinson" Otworzyłam nową zakładkę i weszłam na tumblra wpisując wcześniejsze hasło. Zaczęłam czytać mnóstwo informacji, fanfiction , przeglądać zdjęcia. Gdy moje drzwi szeroko się otworzyły. Automatycznie zatrzasnęłam laptopa, na co Hazza popatrzył na mnie z zdziwieniem.<br />
- My wychodzimy na imprezę, na pewno nie chcesz iść z nami?<br />
- Nie... Dziś się na prawdę źle czuje. Może innym razem.<br />
Już wychodził, gdy w samych drzwiach odwrócił się na pięcie.<br />
- El, na prawdę wszystko ok? Dziwnie się dziś zachowywałaś...<br />
- Oh, Haz. Nie martw się. Po prostu zawsze przy TYCH sprawach zachowuje się inaczej. - puściłam do niego oczko.<br />
Uspokojony chłopak wyszedł, a ja zdążyłam tylko zawołać by bawił się dobrze. Otworzyłam z powrotem laptopa i weszłam w pierwszy link w googlach. <br />
<br />
"<i>Larry Stylinson - jedni uważają to za bromance, inni za parę dwóch gejów, nie mogących się ujawnić ze względu na swoją sławę</i>"<br />
<br />
Wzięłam głęboki wdech i wyłączyłam pospiesznie laptopa. Nie chciałam tego wiedzieć. Jeśli by coś się działo Loczek na pewno by mi powiedział... Nagle wszystko zaczęło się układać w całość. Rozmowa na temat Eleanor, zły humor Harrego. Wszystko się łączyło w jedną całość. Potrząsnęłam głową by wybić z niej te głupie myśli. "HARRY BY CI POWIEDZIAŁ" powtarzałam w kółko to samo zdanie, chcąc w nie uwierzyć. Żeby zapomnieć o zaistniałej sytuacji postanowiłam się przebrać w coś luźniejszego. Wygrzebałam gdzieś rozciągnięte dresy i stary t-shirt. Od razu czułam się swobodnie. Wyszłam na balkon by zapalić, lecz ciche pukanie do drzwi uniemożliwiło mi ten ruch.<br />
- Kto to o tej porze, przecież wszyscy pojechali do klubu. - gadałam sama do siebie.<br />
Otworzyłam drzwi a przede mną stał Mulat. <br />
- Co chcesz? - jęknęłam zostawiając go samego w drzwiach.<br />
- Mogę wejść? - szeptał nie pewnie. <br />
- Tak jasne. - wracałam już do swojego wcześniejszego zajęcia.<br />
- Nie pal tyle. - powiedział wpatrując się we mnie gdy odpalałam papierosa.<br />
- I kto to mówi Panie Malik. - wycedziłam dwa ostatnie słowa przez zęby.<br />
- Nie dokończyliśmy chyba wcześniej rozmowy.<br />
- Hm... Dla mnie była zakończona... A poza tym, dlaczego nie poszedłeś z resztą?<br />
- Bo wolę ten czas spędzić z Tobą. Nawet jeśli zaraz mnie wyrzucisz za drzwi.<br />
Uśmiechnęłam się pod nosem na ten pomysł.Opadłam na płytki balkonowe, a on za mną jak cień. Wyciągnął swojego papierosa i go odpalił. Siedzieliśmy w milczeniu, każdy zajmując się swoim szlugiem. Patrzyłam się przed siebie nie zwracając na niego uwagi. Nie chciałam z nim rozmawiać. Chciałam zapomnieć o tym co się wydarzyło. Wstałam bez słowa udając się do głównego pomieszczeni, by po chwili z hukiem rzucić się na łóżko. <br />- To boli... - Malik stał oparty o futrynę.<br />Uniosłam pytająco brew przenosząc na niego wzrok. <br />- Ignorujesz mnie, unikasz, nie chcesz nawet normalnie porozmawiać... A przecież ja nic nie zrobiłem...<br />Wybuchłam ironicznym śmiechem. <br />- Czyli , chcesz mi powiedzieć, że całowanie innej na oczach milionów osób to dla Ciebie nic? Coraz bardziej mnie uświadamiasz, że ten związek nie miał sensu.<br />- To ona mnie pocałowała, nie chciałem tego. Ja już znalazłem swoją kobietę życia. - usiadł na skraju łóżka. - Ile razy mam to powtórzyć? Co mam zrobić, żeby było jak dawniej?<br />Siadłam koło niego. <br />- Już nigdy tak nie będzie Zayn.. - czułam jak słona ciecz płynie mi po policzkach. - To wszystko - zrobiłam ręką kółko - to nie mój świat. Ja się tutaj nie nadaję... To nie moja bajka..<br />- El... - przetarł delikatnie łzy z mojej twarzy. - Zerwę oficjalnie z Perrie.. Odejdę z zespołu, zaszyjemy się gdzieś razem, gdzie nikt nam nie będzie nam przeszkadzał. <br />Zaprzeczyłam ruchem głowy. <br />- Nie.. Zespół ma istnieć, nie chce by coś tak pięknego rozpadło się przez taką głupotę. Ja... ja po prostu się z tego wycofuję. Nie potrafię Ci już zaufać Zayn... <br />- Ale Elizabet...<br />- Jutro wyjeżdżam. Więcej się nie zobaczymy... <br />Widziałam jak jego oczy zaczynają się błyszczeć od łez. Delikatnie się do mnie przysunął i musnął moje usta. <br />- Nie zostawiaj mnie tu.. Błagam. Jesteś dla mnie wszystkim co mam. - patrzył mi prosto w oczy.<br />Odwróciłam głowę, by nie patrzyć w jego oczy, bym nie musiała widzieć jego smutku. Położył dłoń na moim udzie i starał się zwrócić na siebie uwagę. Położyłam się na łóżku wciąż unikając jego wzroku.<br />- Mogę z Tobą poleżeć? Proszę... - jego cichy szept łamał mi serce.<br />Przytaknęłam, starając się przełknąć gulę w gardle i się znowu nie rozkleić. <br />Czułam jak jego ręce oplatają moją talię od tyłu, a jego twarz wtula się w moje włosy.<br />- Śpij dobrze El... - powiedział cichutko. <br /><br />
<div style="text-align: center;">
*<i>4 godziny później*<br /></i><div style="text-align: left;">
- Liam! Uspokój się! - głośne krzyki wyrwały mnie z głębokiego snu. <br />- Zayn... Zayn.. - delikatnie go potrząsnęłam.<br />-Mhm.. - nic więcej nie udało mi się uzyskać w odpowiedzi.<br />Delikatnie wysunęłam się z jego objęć i wyszłam na korytarz. <br />- Co się dzieje? Zaraz obudzicie cały hotel. - mówiłam półszeptem do Nialla i Hazzy, którzy kogoś nieśli.<br />- Sorry El, ale nasz Daddy dziś zaszalał. - blondyn mówił z trudem.<br />- Pójdę po Malika, to nam pomoże! - wyrwał się Louis.<br />- Racja, śpi u mnie w pokoju. - powiedziałam do niego.<br />Oczy wszystkich skierowały się na mnie.<br />- No co.. Przyszedł porozmawiać, a potem zasnęliśmy.<br />- Lou! Tylko jak będziesz go budził to uważaj, żeby nie był nagi. - Styles poruszył śmiesznie brwiami.<br />Spiorunowałam go spojrzeniem.<br />- Więc jesteście razem? - Zapytał Max niosący kurtkę Liama.<br />- Nie, przyszedł porozmawiać, a potem zasnęliśmy. Dużo razy to mam jeszcze powtarzać?- westchnęłam zrezygnowana. <br />Nikt się już nie odezwał. Czekaliśmy na Malika i Tomlinsona w milczeniu. Po chwili obydwoje się pojawili w drzwiach. Mulat spojrzał na mnie lekko zdezorientowany i od razy ruszył na pomoc kolegą. Zanieśli Payna do pokoju i przebrali. Max z nim został, a reszta wyszła na palcach by nie obudzić naszego przyjaciela. Na korytarzu rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i iść z powrotem spać. Więc poszłam do łazienki, rozebrałam się i wskoczyłam pod ciepłą wodę. Umyłam się dokładnie i wyszłam obwijając się w ręcznik. Umyłam zęby i zmyłam makijaż. Wróciłam do salonu i położyłam się spać. Po emocjach dnia minionego, nie wiedziałam kiedy zasnęłam. <br /><br />* * *<br />Przedostatni rozdział.<br />Postanowiłam, że będę kontynuowała tego bloga, ale z całkiem innym opowiadaniem.<br />Mam nadzieję, że się podoba. <br />Starałam się napisać jak najszybciej ; ).<br />Ostatni rozdział chciałabym dodać jeszcze w tym tygodniu.<br />Miłego czytania! : )</div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-79688981294241689422013-04-24T11:05:00.002-07:002013-04-24T11:05:35.544-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 26</div>
<div style="text-align: left;">
Na wyświetlaczu pojawiła się nazwa "tatuś". <br />
- O kurwa. - szepnęłam po polsku z paniką w oczach.<br />
- Stało się coś? - spytał zdezorientowany Max.<br />
- Przepraszam Cię, ważny telefon. Muszę odebrać. <br />
Przycisnęłam niepewnie zieloną słuchawkę.<br />
- Słucham...<br />
- Elizabet! Już myślałem, że się coś stało! Wszystko w porządku? Jak lot? Były jakieś problemy? Dlaczego nie zadzwoniłaś? - mówił tak szybko, że ledwo zrozumiałam.<br />
- Tato, uspokój się. Po prostu nie miałam jak zadzwonić. Wszystko w najlepszym porządku. <br />
- Jak to nie miałaś jak zadzwonić! Martwiłem się! - musiałam odsunąć telefon od ucha, ponieważ tak krzyczał.<br />
- Tato, przylecieliśmy, fani te sprawy - zaczęłam kłamać jak z nut - potem się ogarnąć, a teraz właśnie jadę na koncert. <br />
Głośne westchnienie po drugiej stronie. <br />
- Jak będziesz wieczorem w hotelu, zadzwonisz na Skypie?<br />
- Oczywiście, a teraz przepraszam ale muszę kończyć. Do wieczora!<br />
Rozłączyłam się.<br />
- Mamy mało czasu, co ty na mały bieg dla zdrowia? - Brunet uśmiechnął się do mnie.<br />
- A mogę sobie zapalić najpierw? <br />
- Dobra, ale przyspieszamy kroku!<br />
Wyciągnęłam papierosa i go odpaliłam. Zaciągnęłam się nim,a uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. <br />
-El, pośpiesz się! - zawołał idąc kilka kroków przede mną.<br />
Wypaliłam na szybko szluga, a peta wyrzuciłam do najbliższego kosza. Podbiegłam do chłopaka, a on złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do przodu. <br />
- Trzeba nadrobić stracony czas!<br />
Przedzieraliśmy się wśród tłumu, szczerząc się do siebie i docinając co jakiś czas. W końcu w lekką zadyszką dotarliśmy do placu wypełnionego taksówkami. Wsiedliśmy do pierwszej lepszej i podaliśmy kierowcy adres. W radiu zaczął lecieć znany nam bardzo dobrze utwór. <br />
<br />
<i>Oh I just wanna take you anywhere that you like<br />
We can go out any day any night<br />
</i>Zaczęłam nucić razem z dobiegającymi głosami<i>.</i>- Myślałem, że nie lubisz takiej muzyki.<br />
- Bo nie lubię, ale to wpada w ucho, zresztą, chłopcy ciągle słuchają swoich utworów. <i><br /></i>Wróciłam do nucenia.<i></i><br />
<i><br />Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on<br />
You can get, get anything that you wa...</i><br />
<br />
Radio ucichło z nieznanych nam powodów. Popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani z Maxem.<br />
- Nienawidzę tego zespołu.. - westchnął mężczyzna.- Wiecie, że mają dziś tutaj koncert? Ten jeden nawet podobno jest z Irlandii!<br />
Wybuchłam głośnym śmiechem do którego po chwili dołączył mój towarzysz. <br />
- Oh, na prawdę? - zdołałam z siebie wydusić między salwami śmiechu. - to musiał pan się dzisiaj dość nawozić ich fanów..<br />
- Niestety - głośno westchnął.<br />
Starałam opanować śmiech i skupić się na drodze, oraz miejscach przez które przejeżdżaliśmy. Niestety nie wyszło mi to, bo Max nie dawał mi zapomnieć o słowach kierowcy i wypytywał go cały czas o TEN zespół.<br />
Nim się oglądnęłam staliśmy już na parkingu kilka ulic przed Areną. Skąd wiem, że kilka ulic? Bo było ją widać z daleka. Pokłóciliśmy się chwilę kto ma zapłacić i po chwili zgodnie wysiedliśmy z taksówki z wielkimi uśmiechami na twarzy.<br />
- Co powiesz o wyjściu tylnym? Jak zobaczą nas fanki to nie mamy życia. - zaproponowałam. <br />
Kiwnął głową, że się zgadza i ruszyliśmy spacerkiem.<br />
Tuż przed areną, Max zarzucił kaptur na głowę, a ja "głębiej" założyłam czapkę. Niestety nasza mała przebieranka, nie udała się. Directioners, które stały na tyłach kolejki rozpoznały nas i podeszły prosząc o zdjęcia. Przeprosiliśmy je tłumacząc się, że jesteśmy już spóźnieni i jakimś cudem przepchaliśmy się do drzwi. Uśmiechnęliśmy się do ochroniarzy którzy rozsunęli się by nas przepuścić. Staliśmy w długim korytarzu, wszyscy biegali zdenerwowani. Jedni nieśli ciuchy, inni mikrofony, ktoś rozmawiał przez telefon głośno krzycząc. Stałam w tym całym tłoku patrząc lekko zdezorientowana na to co się dzieje wokół mnie. <br />
- Wszyscy na stanowiska! Zaczynamy za 7 minut! - krzyknął ktoś z drugiego końca.<br />
I nagle wszyscy zaczęli być jeszcze bardziej zdenerwowani. Odwróciłam się chcąc zapytać się Maxa gdzie jest garderoba, ale jego za mną, ani nigdzie indziej w zasięgu wzroku nie było. Westchnęłam głośno i zaczęłam przepychać się wśród tłumu dokładnie czytając tabliczkę na każdych drzwiach. Niestety, dziś chyba nie był mój szczęśliwy dzień. Nigdzie nie było tych cholernych drzwi.<br />
- 5 minut! - krzyknął mi facet nad uchem.<br />
- Przepraszam.. - złapałam go za ramię. - Gdzie są chłopcy?<br />
- Pewnie już pod sceną. Do końca korytarza i na lewo! - zniknął mi z oczu.<br />
Poszła według jego zaleceń, starałam się nie wybuchnąć gniewem gdy kolejne osoby mnie przypadkiem uderzyły. Skręciłam w lewo i zobaczyłam ogromne drzwi. Nie zważając na nic podbiegłam do nich, już chciałam nacisnąć klamkę lecz coś mnie zatrzymało, a raczej coś.<br />
- Nie możesz tam wejść- mówił Paul - koncert się zaraz zaczyna.<br />
- Muszę im dać kopa w tyłek na szczęście! Nooo Paul proooszę! - zrobiłam słodkie oczy.<br />
Odsunął się od drzwi, a ja usłyszałam tylko jak mlaska z niezadowoleniem. Otworzyłam na oścież drzwi i zobaczyłam 5 chłopaków, stojących na platformach, które za pewne miały się pojawić na scenie. <br />
- Mówiłem, że przyjdzie! Wiedziałem widziałem! - głos blondyna zwrócił uwagę wszystkich wokół. <br />
- Obiecałam Ci przecież! - podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.<br />
Zeskoczyłam delikatnie z platformy i podeszłam do Liama. <br />
- Będziesz stać pod sceną?- Zapytał pomagając mi wejść by go przytulić.<br />
- Oh, nie wiem, zależy czy znajdę Maxa. <br />
Kolejnym z chłopaków był Lou, jego platforma była najwyżej ze wszystkich. Bałam się wręcz, że się nie przecisnę przez tą małą szparkę.Chłopak schylił się i podniósł mnie. Musieliśmy stać schyleni ponieważ, nad nami była zamknięta klapa sceny. Nagle drastyczne szarpnięcie. Skrzypnięcie i głośne krzyki. W czubek głowy dobiegło mnie zimne powietrze.<br />
- Kurwa... - szepnął marchewkowy.<br />
- 10! - dochodziło mnie głosy z góry.<br />
- Co się dzieję? - zaczęłam panikować.<br />
- 9!<br />
- Koncert się zaczyna.<br />
- 8!<br />
- Ale ja stąd nie zejdę! Tu już w ogóle nie ma miejsca!<br />
- 7!<br />
Słyszałam coraz głośniejsze krzyki.<br />
- 6!<br />
- Damy radę. Tylko musisz się zachowywać naturalnie.<br />
- 5!<br />
Zaczęła grać muzyka.<br />
- 4!<br />
- Naturalnie czyli jak?! - mówiłam przestraszona.<br />
- 3!<br />
- Módl się żeby Max stał już pod sceną.<br />
- 2!<br />
Louis włożył stopery do uszu, a z tylnej kieszonki wyciągnął mikrofon.<br />
- 1! <br />
Poczułam jak chłopak łapie mnie za nadgarstek i ciągnie do góry. Wyskoczył wysoko w powietrze a ja razem z nim. Rozejrzałam się na boki, chłopcy patrzyli na mnie z lekkim strachem. Spojrzałam na publiczność, a tam masa dziewczyn wrzeszczących , kamerujących , robiących zdjęcia. Brunetki, blondynki, rude, chudsze, grubsze, z czapkami bez czapek. Do wyboru do koloru. Gdzieś z oddali doszły mnie pierwsze słowa piosenki. <br />
<br />
Niall: <br />
<i>(C'mon c'mon)</i><br />
<br />
Delikatnie uśmiechnęłam się do niego starając się być naturalna. <br />
<br />
Zayn:<br />
<i>The one that i came with she had to go<br />
But you look amazing<br />
Standing alone</i><br />
<br />
Marchewkowy oddalił się troszkę, a Zayn podszedł patrząc mi prosto w oczy.<br />
<br />
Liam:<br />
<i>(So c’mon c’mon)</i><br />
<br />
Zaczęłam ruszać biodrami w rytm muzyki. Zobaczyłam zbliżającego się Louisa.<br />
<br />
Louis:<br />
<i>Move a little closer now</i><br />
<br />
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do przodu.<br />
<br />
Liam:<br />
<i>(C’mon c’mon)</i><br />
<br />
Louis:<br />
<i>Either way you’re walkin’ out</i><br />
<br />
Pokazał mi, żebym udała się Harrego<br />
<br />
Liam:<br />
<i>(C’mon c’mon)</i><br />
<br />
Harry:<br />
<i>Show me what you’re all about</i><br />
<br />
Nagle koło mnie zrobił się tłok, cała piątka podbiegła i przesuwała się na środek sceny, a ja z nimi.<br />
<br />
All:<br />
<i>Yeah<br />
I’ve been watchin you all night<br />
There’s somethin’ in your eyes<br />
Say c’mon c’mon<br />
And dance with me baby</i><br />
<br />
Wybiegli w przód, a ja poruszałam się w takt muzyki, miałam nadzieję, że to nie wygląda komicznie.<br />
<i><br />Yeah<br />
The music is so loud<br />
I wanna be yours now<br />
So c’mon c’mon<br />
And dance with me baby</i><br />
<br />
Wrócili do mnie i wszyscy wykonaliśmy ten sam ruch wyrzucając ręce do góry.<br />
<br />
Niall:<br />
<i>The one that I came with<br />
Didn’t know how to move<br />
The way that you let your hair down<br />
I can tell that you do</i><br />
<br />
Zarzuciłam włosami i uśmiechnęłam się zalotnie idąc tanecznym krokiem do Liama.<br />
<br />
Liam:<br />
<i>(So c’mon c’mon)<br />
</i><br />
Louis:<br />
<i>Move a little closer now</i><br />
<br />
Przeszłam z powrotem na drugą stronę sceny.<br />
<br />
Liam:<br />
<i>(C’mon c’mon)</i><br />
<br />
Harry:<br />
<i>Show me what you’re all about</i><br />
<br />
Tym razem to Styles podbiegł do mnie.<br />
<br />
All:<br />
<i>Yeah<br />
I’ve been watchin you all night<br />
There’s somethin’ in your eyes<br />
Say c’mon c’mon<br />
And dance with me baby<br />
Yeah<br />
The music is so loud<br />
I wanna be yours now<br />
So c’mon c’mon<br />
And dance with me baby</i><br />
<br />
Hazza wybiegł na wysunięcie pośród fanów, a za nim reszta. Podeszłam do gościa grającego z tyłu na gitarze i zaczęłam naśladować jego ruchy. Reflektor padł tylko na loczka.<br />
<br />
Harry:<br />
<i>Every step I take<br />
I’m feelin’ more and more<br />
She’s callin’ out,<br />
She’s a lucky girl<br />
My heart is racin’<br />
She’s turnin’ around<br />
I reach for her hand<br />
And I say</i><br />
<br />
Podeszłam z powrotem do przodu. Nagle z mojej lewej strony wydobył się anielski głos.<br />
<br />
Zayn:<br />
<i>Hey<br />
I’ve been watchin you all night</i><br />
<br />
Czułam jak się rumienie, Malik założył mi kosmyk włosów za ucho i uśmiechnął się zalotnie.<br />
<br />
All:<br />
<i>There’s somethin’ in your eyes<br />
Say c’mon c’mon<br />
And dance with me baby<br />
Yeah<br />
The music is so loud<br />
I wanna be yours now<br />
So c’mon c’mon<br />
And dance with me baby </i><br />
<br />
Niall podbiegł do mnie i wskazał palcem na filmującego lub robiącego zdjęcia Maxa. Wiedziałam co chce zrobić. Biegłam w jego stronę.<br />
<i><br />C’mon c’mon<br />
C’mon c’mon<br />
C’mon c’mon<br />
And dance with me baby
</i><br />
<br />
Wraz z ostatnimi słowami zniknęłam ze sceny. Chłopak mnie złapał delikatnie w ramiona.<br />
- Paul mnie zabije... - szepnęłam mu na ucho gdy odstawiał mnie na ziemię.<br />
- Zabije, to mało powiedziane, jeszcze Ci paparazzi...<br />
Westchnęłam głośno. Za nami tłum rozwrzeszczanych fanek, koło nas ochroniarze, przed nami scena. <br />
- Panie i panowie! - zaśmiał się radośnie Lou do mikrofonu - Gorące brawa dla naszej przyjaciółki i nowej tancerki! - wskazał na mnie ręką - Elizabet!<br />
Za naszymi plecami rozwrzeszczały się fanki. Ktoś mnie szturchał cały czas w plecy prosząc o zdjęcia. Razem z Maxem zrobiliśmy kilka fotografii, a później skupiliśmy się na koncercie.<br />
Chłopcy śpiewali piosenki świetnie się przy tym bawiąc. Liam zaczął dokuczać Hazzie, Malik był jakiś nieprzytomny, Niall popisywał się swoją skocznością, a Louis obserwował to wszystko z wielkim uśmiechem. <br />Max cały czas śpiewał lub nucił melodię, a ja starałam się usłyszeć co chłopcy mówią. <br />- Proszę o ciszę, ej na prawdę, uspokójcie się na chwilę! - Harry powiedział dość stanowczo.<br />Fanki przycichły jednak niezamilkły. <br />- Na tej sali, jest jedna wyjątkowa osoba dla nas wszystkich, a dla pewnej osoby szczególnie. Chcieliśmy zadedykować jej ten utwór- Malik uśmiechnął się i popatrzył na mnie przelotem.<br />Fanki znów zaczęły krzyczeć, płakać i robić jeszcze więcej zdjęć. <br />Perkusja poszła w ruch, gitary grały coraz głośniej. A ja nie przejmując się niczym wsłuchałam się tylko w głos Harrego.<br /><i><br />Baby you got me sick <br />
I don't know what I did <br />
Need to take a break and figure it out, yeah <br />
Got your voice in my head <br />
Saying let's just be friends <br />
Can't believe the words came out of your mouth </i><br /><br />- Co to za tytuł? - wrzasnęłam do Maxa.<br />- Heart Attack.<br />Patrzyłam gdzieś w przestrzeń zastanawiając się nad kolejnymi słowami. Gdy po kilku sekundach wróciłam do świata żywych, czułam czyjś wzrok na sobie. Nie byłoby w tym nic dziwnego bo fanki cały czas nas zaczepiały, ale to spojrzenie było natarczywe, nawet bardzo. Popatrzyłam się na scenę i zrozumiałam. Mulat nie odpuszczał cały czas patrzył na mnie. Gdy tylko zorientował się, że to widzę spojrzał mi prosto w oczy, a gdzieś w tle tego wszystkiego słyszałam kolejne słowa...<br /><br /><i>You’re giving me a heart attack <br />
Looking like you do <br />
Cause you’re all I ever wanted <br />
Thought you would be the one that’s oww <br />
Giving me a heart attack getting over you</i><br /><br />Spuściłam oczy ku parkietowi i poczułam rękę oplatającą moją talię. <br />- Chyba nawet wiem komu to było zadedykowane. - Max zaśmiał się głośno.<br />Puścił mnie i wrócił do robienia zdjęć.<br />Nawet nie wiedząc kiedy, chłopcy śpiewali już kolejną piosenkę, a po niej następną i następną. Odpowiedzieli na Twitterowe pytania i pozdrowili fanów z kilku krajów. Kończąc występ przedstawili chłopaków którzy grali na perkusji i gitarach oraz podziękowali Dublinowi za świetny koncert. Zbiegli ze sceny, a my udaliśmy się za kulisy. Jeszcze dobrze nie przeszłam progu drzwi, gdy usłyszałam głośny hałas.<br />- Zabije ją, zabije! - nie wątpiłam, że był to Paul.<br />Stanęłam za jego plecami i drapałam się po głowie. Louis dawał mi znaki, bym uciekała. Gdy już chciałam odwrócić się na pięcie i iść w stronę wyjścia, menadżer mnie zobaczył.<br />- Chciałabyś mi coś powiedzieć?<br />- Ymm.... - zaczęłam się jąkać .- Przepraszam, to na prawdę nie było specjalnie...<br />- Oh! Elizabet - rozbrzmiał melodyjny głos Nialla.- Wszędzie Cię szukam! Obiecałaś, że poznasz moich rodziców!<br />Wziął mnie pod rękę i pociągnął w mniej znanym mi kierunku. Szepnęłam mu bezgłośne "dziękuje", a on tylko mrugnął okiem. Blondyn pchnął drzwi, a przede mną ukazała się kobieta około 50 , z blond czupryną oraz mężczyzna w podobnym wieku lekko pod łysiały. Przywitałam się z nimi kulturalnie i chwilkę porozmawiałam, po czym zostawiłam ich samych. Zamknęłam delikatnie drzwi i już chciałam iść dalej, gdy ktoś gwałtownie mnie zatrzymał łapiąc za ramię.<br /><br />* * *<br />Wiem bezsensowny rozdział.<br />Przepraszam, że tyle nie pisałam ale uczyłam się na <br />testy. Teraz rozdziały będą się pojawiały częściej.<br />Do następnego kochani! <br /></div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-84504380439169315982013-04-02T12:33:00.000-07:002013-04-02T12:33:27.015-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 25</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Harry siedział na ziemi,a koło niego leżała paczka L&M.<br />
-Ha-Ha-Ha-Harry, co to ma być?- loczkowaty dopiero teraz mnie zauważył.<br />
-Ymm... Ale co? - udawał głupiego.<br />
- TO!-pokazałam palcem.<br />
- Oh... to...- <br />
-Nie wymiguj się, nie uwierzę że to nie twoje.<br />
-Dobra siadaj. Wszystko Ci wyjaśnie...- poklepał miejsce koło siebie.<br />
Usiadłam koło niego i z swojej paczki wyjęłam papierosa. <br />
- Chcesz? - wyciągnęłam szlugi w jego stronę.<br />
- Nie palę... - patrzył w ziemię.<br />
- Seerioo? A to wrzuciły Ci fanki powiadasz? - wyśmiałam go.<br />
- Dobra, nie chcę. Zapalę swojego.<br />
Odpaliłam i podałam mu zapalniczkę. <br />
- A więc słucham, od początku proszę. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. <br />
- Dobra, palę już trochę, ale reszta nie wie i ma się nie dowiedzieć. Jasne?- popatrzył na mnie.<br />
Pokiwałam głową i wpatrzyłam się w poszarzałe niebo. <br />
- Mam Twoje papierosy. - wyszeptałam, sama nie wiedząc dlaczego.<br />
Hazza popatrzył na mnie pytająco.<br />
- Znalazłam je gdy sprzątałam w kuchni. Więc wzięłam. Następnym razem schowaj je dokładniej. - Wyszczerzyłam się do niego.<br />
- Nie ma sprawy, postaram się by ich nikt nie znalazł.<br />
Paliłam powoli papierosa, uśmiechając się pod nosem. Właśnie znałam największy sekret Harrego Stylesa. Sama w to nie wierzyłam. <br />
- Hazza- szepnęłam cicho- o czym miałeś ze mną porozmawiać w samolocie?<br />
- Musimy teraz o tym rozmawiać? Wieczorem mamy koncert, czyli zaraz będziemy musieli się zbierać. Za mało czasu by opowiedzieć Ci tyle rzeczy w tak krótkim czasie. - zaciągnął się papierosem.<br />
- Noo proszę! - moja ciekawość nie dawała za wygraną.<br />
Nic nie odpowiedział. Skupił się na swoim szlugu. Nie chciałam go męczyć. Wiedziałam, że gdy będzie chcieć to powie. Spojrzałam na Styles'a który wypuszczał właśnie z ust idealne kółeczko z dymu.<br />
- Jak ty to.. Naucz mnie! - krzyknęłam.<br />
Zaśmiał się , pokazując swoje urocze dołeczki.<br />
- W sumie, nie wiem jak to zrobiłem... Jakoś tak wyszło, naturalnie. Nie umiem Cię tego nauczyć.<br />
Na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas. Nie lubiłam być od kogoś gorsza, więc szybko włożyłam papierosa do ust i starałam się powtórzyć wyczyn Harrego, niestety bez skutecznie. Mój przyjaciel wybuchnął śmiechem, widząc moje zmagania z dymem. <br />
- To wcale nie jest śmieszne! - warknęłam.<br />
- Owszem, jest i to bardzo. Szkoda, że nie widzisz swojej miny przy tym. <br />
Wywróciłam oczami i zignorowałam go. Loczkowaty wyciągnął kolejnego papierosa i odpalił. Poszłam w jego ślady. Potrzebowałam rozluźnienia, a to dawało mi je w stu procentach. Ciche skrzypnięcie drzwi. Wzdrygnęło mną. Wsłuchiwałam się chwilę w ciszę, ale nic nie usłyszałam, widocznie musiało mi się przewidzieć.<br />
- Harry! - męski głos dobiegł nas z pokoju.<br />
Hazza natychmiastowo wyrzucił prawie całego papierosa za barierkę balkonu, a ja starałam się zachować spokój. Właściciel głosu, pojawił się w drzwiach balkonowych.<br />
- Powinieneś już zbierać się na koncert. Zaraz wyjeżdżamy. - Daddy jak zwykle o wszystko się troszczył. -A tak w ogól, to dlaczego tu tak śmierdzi dymem papierosowym?<br />
- Cześć Liam! - machnęłam mu ręką.<br />
- Uh, powinnaś z tym skończyć. Cały pokój jest w tym zapachu! <br />
- Obiecuję się poprawić. - położyłam rękę na sercu i podniosłam dwa palce do góry trzymając w nich papierosa.<br />
Pokiwał tylko głową i wyszedł z pokoju.<br />
- Dzięki, gdyby nie ty mogło by być kiepsko. - wstał i podał mi rękę.<br />
- Polecam się na przyszłość. I schowaj sobie to by nikt nie znalazł, a zwłaszcza ja. Bo na pewno tego nie oddam. - uśmiechnęłam się łobuzersko.<br />
Wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki do siebie. Mogłam jechać z chłopakami na występ. Ale nie miałam zbytnio ochoty się ogarniać. <br />
- Ty jeszcze nie gotowa! Tylko nie mów, że nie jedziesz. Musisz poznać moją rodzinę! - Niall wparował do pomieszczenia bez pukania. <br />
- Panie Horan, chyba czas Cię nauczyć kultury, a co jeśli byłabym naga? <br />
- Miałbym niezłe widoki! - poruszył śmiesznie brwiami. - A teraz masz 10 min żeby się ogarnąć. Nie słyszę wymówek!<br />
Zniknął za drzwiami. Westchnęłam głęboko i zaczęłam szukać w walizce czegoś normalnego do ubrania. Zdecydowałam się w końcu na jeansowe rurki, białą bokserkę i szatą bluzę z napisem "WTF". Do tego nike i plecak z napisem "HOPE". Gotowa stanęłam przed lustrem i się przeglądnęłam. Wybrane ciuchy wyglądały całkiem nieźle <a href="http://stylistki.pl/koncert-268688/" target="_blank"><KLIK></a>. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Do podręcznego bagażu, wrzuciłam najważniejsze rzeczy czyli portfel, telefon, papierosy, zapalniczkę. Wyszłam zamykając za sobą drzwi, a kluczyk wrzuciłam do kieszeni. Zeszłam po schodach. Gdzie ku zaskoczeniu wszyscy już czekali.<br />
- Ym.. Elizabet, To ty jedziesz teraz z nami? - zaczął dość nie zręcznie Paul.<br />
- No tak, kazali mi się ubrać i zejść na dół. - spojrzałam na nich ze zdziwieniem.<br />
- Jest tylko taki mały problem... My nie mamy miejsc. Byłem przekonany, że pojedziesz później z Maxem. Teraz chłopcy i tak mają próby, a wy przyjechalibyście na show. Mogłoby tak być.<br />
- Dla mnie lepiej. To lecę go po wkurzać. Widzimy się później!- krzyknęłam.<br />
Cieszyłam się, że nie muszę iść tak wcześnie. Wybiegłam szybko na górę i bez pukania wparowałam do pokoju chłopaka. Brunet leżał patrząc na tv. Gdy zobaczył stojącą mnie w drzwiach zdziwił się i to bardzo.<br />
- Stało się coś?<br />
- Tak, mam jechać z Tobą na koncert, a jako, że wszyscy już sobie poszli, a ja nie chce być sama jesteś skazany na moje towarzystwo.- wskoczyłam koło niego na łóżko. - Co oglądasz?<br />
- Jakieś głupie seriale. Chcesz poszukać czegoś ciekawszego? - podał mi pilot.<br />
- A chce Ci się ogarnąć i iść na spacer? Zapaliłabym sobie, a oficjalnie w tym hotelu nie można. - puściłam do niego oczko.<br />
- Dobra... Niech Ci będzie. Daj mi chwilę.<br />
Wyszedł z pokoju do jakiegoś pomieszczenia, przypuszczam, że to była łazienka. Wyłączyłam telewizor i rozglądnęłam się po pokoju. Chodź Max mieszkał z Daddym, w pomieszczeniu panował totalny chaos. Byliśmy tu tylko kilka godzin, a tutaj wszędzie walały się ciuchy. Poprawiłam im narzutę na łóżku i zaczęłam dobijać się łazienki.<br />
-Max! Szybko. Nie mamy wieczności.<br />
Chłopak wyszedł z wielkim westchnieniem z łazienki. Był ubrany w obcisłe kremowe spodnie z niskim krokiem, lawendowy t-shirt, białe nike i czarnego fullcapa z znaczkiem batmana.<br />
- Fajnie wyglądasz tylko jedna rzecz tu nie pasuje... - ściągnęłam mu czapkę- Teraz o wiele lepiej!<br />
Zaśmiałam się, a jego własność wylądowała na mojej głowie. <br />
- Ładnie Ci w tym! - uśmiechnął się zalotnie - To jak idziemy?<br />
- Idziemy. Tylko najpierw znajdź klucz w tym burdelu.<br />
- Mam go przy sobie! - puścił do mnie oczko.<br />
Wyszliśmy roześmiani z pokoju od ucha do ucha.Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Popchnęłam drzwi wyjściowe, a blask fleszy nas oślepił. <br />
- Co się tu kurwa dzieje? - szepnęłam do ucha Maxa.<br />
- Tata pewnie znowu jakoś spławił paparazzich. <br />
- Elizabet! - usłyszałam jakiś krzyk - Co sądzisz o nowym związku Zayna! <br />
Max mocno złapał mnie za nadgarstek.<br />
- Kiedy zespół wyjdzie z hotelu? Czy odwiedzą ich dziewczyny? - głosy dobiegały mnie ze wszystkich stron.<br />
- Przepraszam chcielibyśmy przejść. - chłopak zaczął się przepychać przez dziennikarzy i ciągnąć mnie za sobą. - Zespół wyjdzie za chwilę. Proszę cierpliwie czekać.<br />
Jednak nic nie pomogło. Fotoreporterzy nie chcieli nas przepuścić.<br />
- Halo! - wrzasnęłam z złością na całe gardło. - Wypuście, nas do wyjścia. Albo wezwę ochronę. <br />
Rozsunęli się delikatnie, dzięki czemu powstała wąska ścieżka. Przeszliśmy nią szybko, a tłum za nami zamilkł i przestał robić nam zdjęcia.<br />
- Jutro będzie o nas głośno. - szepnął.<br />
- Wiem.. Paul nas zabije?<br />
Pokiwał delikatnie głową. Wolnym krokiem kierowaliśmy się w nieznanym nam kierunku.<br />
- Gdzie my w ogóle idziemy? - zapytałam<br />
- Przed siebie. Ale hm... Co powiesz na kawę? Potem zamówimy Taxi i odwiezie nas na koncert.<br />
- Starbucks? - zaproponowałam<br />
- Jasne! Tylko jeden mały problem... Jak tam dojść!<br />
- Zaraz się coś wymyśli. - uśmiechnęłam się łobuzersko. <br />
Z naprzeciwka szła starsza kobieta z małym pieskiem. <br />
- Dzień dobry - zaczepiłam ją. - Czy nie wie może Pani jak dojść do najbliższego Starbucks'a?<br />
Miałam szczęście, Pani idealnie nam wytłumaczyła drogę i powiedziała, że powinniśmy dojść w 30 minut do szukanego miejsca. Podziękowałam jej serdecznie i zmieniliśmy kierunek naszej trasy.<br />
- Skąd wiesz? - przerwałam ciszę panującą między nami<br />
- Co skąd wiem? - podniósł brwi do góry.<br />
- O mnie i o Zaynie... No, że my... Eh...<br />
- Louis ma długi język. Ale nie martw się. Tylko ja wiedziałem, że byliście razem. Tata, nie miał o niczym pojęcia. <br />
Odetchnęłam głośno z ulgą. Zdjęłam plecak i wyciągnęłam z niego papierosy oraz zapalniczkę.<br />
- Palisz? - wyciągnęłam w jego stronę paczkę.<br />
Chłopak zaprzeczył ruchem głowy, a ja odpaliłam szluga.Czułam jak po moich drogach oddechowych pędzi szalonym tempem nikotyna, po chwili dostająca się do płuc i dając mi ukojenie. Wypuściłam dym i głęboko odetchnęłam.<br />- Od razu lepiej. - uśmiechnęłam się patrząc na niebo - ładna dziś pogoda nie sądzisz?<br />- Będziemy rozmawiać o pogodzie? - wybuchnął śmiechem<br />- A masz coś do niej? <br />- Niee, nic nie mam do pogody.<br />- To dobrze, bo jeszcze Cie dopadnie i pobije. <br />Wrzuciłam paczkę z powrotem do plecaka i założyłam go. Zaciągnęłam się kolejny raz fajką i szłam kawałek za chłopakiem w ciszy.<br />- Jak myślisz co o nas napiszą w gazetach. - zatrzymał się nagle co spowodowało, że w niego wpadłam.<br />- Max oszalałeś! - zaczęłam krzyczeć. - Właśnie zgasiłam papierosa na Twojej bluzce! Brawo... <br />- Moja kochana bluzka! <br />- Mój papieros!<br />- Bluzka!<br />- Papieros!<br />Chłopak wybuchł głośnym śmiechem. <br />- Z czego się śmiejesz? - syknęłam zdenerwowana.<br />- Mówił Ci ktoś, że słodko wyglądasz jak się denerwujesz?<br />- Nie, bo zazwyczaj nie dożył jeszcze nikt. - uśmiechnęłam się łobuzersko. <br />- Okey! Zaczynam się bać! <br />- Masz 3 sekundy na ucieczkę Higgins 3...2...- Chłopak zaczął uciekać przed siebie. - 1...!<br />Pobiegłam za nim, wyrzucając gdzieś po drodze peta. Miałam jego lawendową koszulkę ciągle przed oczami. Nagle chłopak gdzieś mi zniknął w tłumie. <br />- Gdzie jesteś Max... Gdzie jesteś... - szeptałam sama do siebie obserwując dokładnie tłum.<br />Zniknął, nie było po nim żadnego śladu. Przecież nie mógł się rozpłynąć w powietrzu! Poczułam kogoś na moich plecach.<br />- Niespodzianka! - krzyknął chłopak mi wprost do ucha.<br />Nie wytrzymałam jego ciężaru i obydwoje padliśmy jak dłudzy na chodnik.<br />- Teraz już nie żyjesz! <br />Zaczęłam go gilgotać, a on śmiał się wniebogłosy. <br />- Nigdy nie zaczynaj z Elizabet Tomson kochanie. - puściłam do niego oczko.- A teraz proszę ładnie przeprosić za zmarnowanie papierosa.<br />- Dobra, dobra! - mówił między salwami śmiechu. - przepraszam! Tylko przestań mnie gilgotać.<br />Wstałam z ziemi i otrzepałam ręce, jak po udanej robocie. Spojrzałam na ludzi do o koła którzy patrzyli się na nas jak na idiotów.<br />- A teraz prosto na kawę! - zarządziłam gdy mój przyjaciel się podniósł.<br />Otrzepałam go z kurzu i udaliśmy się do kawiarni. Po jakichś 20 minutach siedzieliśmy już przy oknie w niej wygodnie pijąc pyszną kawkę.<br />- Opowiesz mi coś o tym?- przerwał ciszę.<br />Podniosłam pytająco brwi.<br />- No wiesz, o Tobie i... - podrapał się po karku. - Maliku - dokończył niepewnie.<br />- Patrz! - wskazałam na niebo. - Ta chmura wygląda jak... - myślałam szybko co mi przypomina. - CHMURA!<br />Wybuchnęliśmy obydwoje śmiechem.<br />- Okey. Nie chcesz mówić to nie, nic na siłę. - uśmiechnął się pogodnie.<br />Podziękowałam mu tym samym za wyrozumiałość.<br />- Dobra, zbieraj się. Niedaleko jest postój taxi. A koncert za niedługo się zaczyna. - oznajmił.<br />Wstałam zarzucając na siebie plecak i wyciągając z niego portfel. Chłopak złapał mnie za rękę.<br />- Ja płacę. <br />Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami. Zostawił pieniądze i wyszliśmy z budynku w znanym już nam kierunku. W huku jeżdżących aut i tłumu ludzi jakimś cudem usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiła się nazwa...<br /><br />* * *<br />Dostałam ostatnio kilka hejtów, że porównuje główną<br />bohaterkę do siebie w wyglądzie, a ja wcale nie jestem taka idealna... <br />A więc prostuje. Nie w żadnym calu nie porównuje jej do siebie. Jest<br />to całkowicie zmyślona, przeze mnie postać i to, że nadałam jej kilka cech<br />które ja również posiadam nie znaczy, że ją do siebie porównuje.<br />Okey. Po drugie to nie tak, że nie lubię LM i robię z Perrie pizdę.<br />Jest to tylko zrobione na potrzeby opowiadania. Nic więcej.<br />Chciałam również bardzo podziękować wam! Moje opowiadanie <br />w google pod hasłem "opowiadanie z Zaynem Malikiem" Znajduje się<br />na pierwszym miejscu! Dziękuje kochani z całego serca!<br />Ostatnią rzeczą jest podziękowanie za liczbę wyświetleń która <br />przebiła już 11 tysięcy ! Kocham was i serdecznie dziękuje za wszystkie miłe<br />słowa jak i krytykę która motywuje mnie o poprawy.<br />Więc proszę o pozostawianie szczerych komentarzy.<br />PA!<br /></div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-36897535029438028002013-03-27T16:21:00.001-07:002013-03-27T16:21:42.499-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 24</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*tydzień później*</i><br />
<div style="text-align: left;">
-Eliza ile można na Ciebie czekać spóźnimy się! - męski głos dobiegł mnie ze schodów. <br />
- Już idę, moment moment! - biegałam po pokoju zdenerwowana.<br />
Niby minął tydzień, a troszkę się u mnie pozmieniało. Chłopcy grali już swoje pierwsze koncerty w Londynie. Oczywiście, poszłam na dwa z nich, by zobaczyć jaki zrobią show. Zdziwiło mnie zachowanie fanek, cokolwiek by nie zrobili to one piszczały. Każda z nich zrobiłaby pewnie wszystko by być na moim miejscu. Niestety, razem ze mną, a wręcz koło mnie siedziała zawsze Perrie. Danielle nie miała czasu, by przyjść na żaden występ. Ale nagrałam jej i później oglądnęła. Poznałam także resztę zespołu Little Mix. Jesy, Jade oraz Leigh-Anne, dziewczyny okazały się bardzo miłe i w porządku i nie zaprzeczę, uwielbiałam z nimi rozmawiać. Można się było posikać ze śmiechu. <br />
- El! błagam pośpiesz się!- tata nie przestawał krzyczeć. <br />
Rozglądnęłam się ostatni raz po swoim pokoju, czy niczego nie zapomniałam. Wszystko wyglądało w miarę ok. Zbiegłam po schodach na dół, gdzie czekał już na mnie zdenerwowany tata. <br />
- Wszystko wzięłaś? Sprawdziłaś dokładnie?<br />
-Tak... Tak mi się wydaje... <br />
Nałożyłam na siebie kurtkę i założyłam buty. W sumie, Londyńska pogoda ostatnio była bardzo dobra, ale tutaj jest wszystko możliwe. Teraz świeci słońce, a za pięć minut będzie niemiłosiernie padać deszcz. Tata wziął moje bagaże, a ja schowałam do torebki telefon i portfel . Wręcz wybiegliśmy przed dom, gdzie czekała na nas już taksówka. Zapakowaliśmy wszystko do bagażnika i ruszyliśmy na lotnisko. <br />
- Cieszysz się na ten wyjazd? - zaczął zagadywać tata.<br />
- Sama nie wiem... Zobaczymy jak będzie. - posłałam mu ciepły uśmiech.<br />
Rozmowa się zakończyła. Po 30 minutach byliśmy na lotnisku. Kierowca pomógł mi wyciągnąć moje rzeczy. I wrócił do auta.<br />
- Odprowadzić Cię? - ojciec miał łzy w oczach.<br />
- Jestem już dużą dziewczynką tato. - jego wzruszenie mi się udzieliło.<br />
- Uważaj na siebie. Dzwoń codziennie i spełnij marzenia! -przytulił mnie mocno.<br />
- Obiecuję. A ty dbaj o siebie i nie przepracuj się. - po moim policzku poleciała pojedyncza łza. <br />
Nie mogliśmy się oderwać od siebie. Będę za nim tęsknić i to bardzo. W końcu wsiadł do taksówki i odjechał. Stałam jeszcze chwilę patrząc na odjeżdżającą czerwoną taksówkę, w końcu wróciłam do świata rzeczywistego. Zarzuciłam torbę na ramię, a walizkę ciągnęłam za sobą. Wchodząc na lotnisko zaczęłam się rozglądać za tłumem nastolatek, trudno by było je przegapić. Udałam się w tamtym kierunku. Jeden z ochroniarzy chłopaków, gdy tylko mnie zobaczył podszedł i zabrał moje bagaże. Podziękowałam mu uśmiechem i szukałam wzrokiem dziewczyn, ponieważ chłopcy robili zdjęcia z fanami. <br />
-El, tutaj! - dobiegł mnie znajomy głos.<br />
Eleanor skakała i machała rękoma bym ją zauważyła. Podbiegłam do niej i przywitałam się.<br />
- A gdzie Dan? Jeszcze jej nie ma?- podniosłam pytająco brwi.<br />
- Wiesz, ona tańczy, ma też swoich fanów. Kilka dziewczyn poprosiło ją by do nich podeszła więc zostawiła mnie tu samą. - mówiła rozbawiona - A o swoją blond przyjaciółkę nie zapytasz? - zaśmiała się ironicznie.<br />
- Oh, przepraszam. - zaczęłam oglądać paznokcie u rąk - Ojej! złamał mi się paznokieć co ja teraz zrobię?<br />
- Do lekarza już! - El starała się być poważna.<br />
- Oh, to wezwij tutaj lekarza, a najlepiej zanieś mnie na rękach. Jeszcze się przemęczę!- parodiowałam dziewczynę.<br />
Nie wytrzymałyśmy i wybuchnęłyśmy donośnym śmiechem. Kilka par oczu zwróciło się na nas. Ludzie patrzyli się jakbyśmy zjadły im co najmniej ostatnie gofry. <br />
Z tłumu wyłoniło się 5 sylwetek w tym jedna damska. Uśmiechnięci od ucha do ucha maszerowali w naszym kierunku. Lou od razu podszedł do Eleanor, ale nie wyglądał na zadowolonego. Czyżby coś się stało? Liam stał z Dan, a Harry gdzieś znowu znikł. Horan do mnie podbiegł i się uśmiechnął.<br />
- Jedziemy do Dublina, rozumiesz? W końcu znowu spotkam mamę, całą rodzinę! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się cieszę i jak za nimi bardzo tęskniłem! - przytulił mnie mocno.<br />
- Niall, też się cieszę, ale to nie znaczy, że musisz mnie miażdżyć! Nie mam czym oddychać! <br />
- Przepraszam! - puścił mnie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.<br />
Nasz wspaniały humor został niestety zniszczony, przez parę wyłaniającą się z oddali. Tą blond czuprynę widać było z dwóch kilometrów. Irlandczyk popatrzył się na mnie, a ja na niego.<br />
- Idziemy szukać Harrego? - miałam nadzieje, że mój błagalny ton pomorze.<br />
- Niestety nie musimy, już idzie do nas... - lekko się skrzywił.<br />
Loczkowaty był jakiś smutny. Mogłabym wręcz powiedzieć, że ma łzy w oczach. Podszedł do nas i stanął bez ruchu patrząc się w ziemię. <br />
- Wszystko ok?- szepnęłam mu na ucho.<br />
- Opowiem Ci w samolocie, obiecuje. - wymusił uśmiech.<br />
Martwiłam się o niego. Był przemęczony koncertami, a teraz jeszcze ma jakieś zmartwienie. <br />
Patrzyłam w przestrzeń i wsłuchiwałam się w bezsensowną rozmowę chłopców. W wejściu lotniska pojawił się Paul i Max z walizkami. Im chyba też dopisywał dobry humor. <br />
- Zbieramy się! - krzyknął menadżer.<br />
Rozejrzałam się do o koła. Liam z Danielle całowali się, Louis z Eleanor przytulali, Perrie wręcz narzucała się Zaynowi całując go, przytulając, płacząc i nie wiadomo co jeszcze. Harry stał nieruchomo wpatrując się w "parkę numer 2", głodomór rozmawiał z Paulem, a jego syn szedł w moją stronę.<br />
- Lecisz z nami? - spytałam zdziwiona. <br />
- Nie cieszysz się? - odrzekł uśmiechnięty.<br />
- Bardzo, będzie miał mi kto dotrzymać towarzystwa. <br />
- Wchodzimy! - rozległ się donośny głos.<br />
Cała nasza ósemka, oraz ochrona zaczęła się przemieszczać do odprawy. Dziewczyny zostały machając nam, widziałam ich pojedyncze łzy spływając po policzkach.<br />
Zayn, Liam, Niall oraz Max wyprzedzili nas i weszli na odprawę pierwsi. <br />
- Musisz mi to robić? - szepnął wkurzony Hazza.<br />
Odwróciłam się nieznacznie i sprawdziłam do kogo mówi. Louis szedł z spuszczoną głową, loczkowaty mówił wprost do niego. Starałam się nie przysłuchiwać ich rozmowie, ale moja ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem. <br />
- Wiesz, że tego nie lubię, ale muszę... Zresztą kocham ją. - Tomlinson w końcu przerwał milczenie.<br />
Nic, nie rozumiałam z tej rozmowy. Ale byłam przekonana, że już nie długo wszystkiego się dowiem. Odprawa, poszła bardzo szybko. Nim się obejrzałam, już wchodziliśmy do prywatnego samolotu 1D.<br />
Widzieliście, może kiedyś filmy amerykańskie gdzie te samoloty mają takie mega drogie i ekskluzywne wyposażenie? Właśnie takim miałam lecieć. Zaniemówiłam wręcz z wrażenia, z moich ust wyrwało się tylko ciche "WOW" <br />
- Fajny nie? I wiesz jaką ma wielką lodówkę pełną jedzenia! - Minął mnie Niall klepiąc po ramieniu.<br />
Gdy już wróciłam do świata żywych weszłam powoli do środka rozglądając się dokładnie. Siadłam na najbliższym fotelu i zapięłam pasy. Mieliśmy lecieć tylko do Dublina, ale miałam zamiar przespać tą podróż. Kilka ostatnich dni i przygotowań do trasy mnie wykończyło. Zaczęłam szukać w swoim bagażu słuchawek i mp3.<br />
- Czego szukasz? - ktoś usiadł koło mnie. Ten głos niestety rozpoznam wszędzie.<br />
- Sprzętu muzycznego. - burknęłam.<br />
Mulat nachylił się nade mną i przede mną otworzył tableta wmontowanego w siedzenie.<br />
- Słuchawki są w kieszonce pod spodem. - ukazał swoje perfekcyjnie białe zęby.<br />
- Mhm, dziękuje. Ale tutaj nie ma za pewne muzyki jakiej ja słucham. - nie zaprzestałam swoich poszukiwań.<br />
- Racja... Poproszę by na następny lot zgrali wszystkie Twoje piosenki... Ale może to i lepiej, że nie możesz tego znaleźć. - delikatnie odłożył moją torebkę na bok. - Możemy porozmawiać?<br />
- Sądzę, że nie mamy o czym. Dla mnie sprawa jest bardzo jasna...- spojrzałam mu prosto w oczy. - Masz dziewczynę, a ja nikomu nie będę rozwalać związku... Więc jeśli możesz, to odejdź są tu także inne miejsca.<br />
- Nic nie rozumiesz... Daj mi to wytłumaczyć, to wszystko jest inne niż Ci się wydaje.<br />
- Nie Zayn, bardzo dobrze rozumiem... - czułam łzy napływające mi do oczu. - A teraz proszę idź stąd.<br />
Chłopak popatrzył na mnie z dziwną miną. Odłożył moją torebkę na fotel i odszedł. Po kilku minutach w głośnikach rozbrzmiał melodyjny głos stewardesy, żeby zapiąć pasy bo będziemy startować. Znalazłam moje zguby, podpięłam słuchawki i odłączyłam się od świata istot żywych. <br />
Spojrzałam jeszcze, przez okienko na pomniejszające się budowle, jakże pięknego Londynu. I kto by pomyślał, że przez tak krótki czas tyle się u mnie zmieni... Rozłożyłam fotel i zamknęłam oczy, delektując się idealnym głosem GrubSona. Lecz nie było mi długo rozkoszować się tą jakże idealną chwilą. Szarpnięcie słuchawki i piękne zielone oczy natychmiast mnie ożywiły.<br />
- Harry. Chcę spać! - zabrałam mu słuchawkę. <br />
- Mogę z Tobą posiedzieć? Nie chce być sam. - uśmiechnął się delikatnie.<br />
- Jasne... Chcesz posłuchać mojej muzyki? - podałam mu słuchawkę.<br />
Włożył ją do ucha. oparłam się o jego ramię, a on położył swoją głowę na mojej. Siedzieliśmy tak dość długą chwilę. Gdy nagle na odtwarzaczu pojawił się tytuł "Naprawimy to". Zaczęłam nucić razem z wokalistą, a Hazza starał się mi robić za podkład. <br />
- Przetłumaczysz mi tą piosenkę? Albo powiesz chociaż o czym jest? <br />
- Jest o tym, że cokolwiek się stanie. Można to naprawić. Ktoś Cię weźmie za rękę i sprowadzi na taką drogę byś był szczęśliwy, że musisz mieć wiarę, że wszystko w swoim życiu możesz zmienić jeśli masz na tle nadziei i wiary. - powiedziałam wsłuchując się w kolejne nuty.<br />
Styles przytakiwał mi tylko i wrócił do nucenia, a ja do swojej poprzedniej pozycji. <br />
Nie wiem ile czasu mogło minąć, ale wyrwał mnie z snu delikatny głos Liama. Spałam na dwóch rozłożonych fotelach, przykryta kocem. <br />
- Elizabet.. Ej, mała. Lądujemy zapnij pasy. - pogłaskał mnie po głowie i odszedł. <br />
Przywróciłam fotele do pozycji siedzącej i wykonałam czynność zleconą mi przez Payna. Swój sprzęt grający wrzuciłam z powrotem do torebki. Słyszałam podniecającego się Horana gdzieś z przodu, który piszczał jak mała dziewczynka. Co się dziwić, tak dawno nie widział się z rodziną. <br />Samolot przystępował do lądowania. Lot powoli się obniżał, aż lekko nami wstrząsnęło i byliśmy już na lotnisku w Dublinie. Wzięłam swój podręczny bagaż i szłam za chłopakami. <br />- Co dziś robimy, żeby fanki nas nie poznały? - zapytał dość głośno Lou, schodząc po kolejnych schodkach.<br />- Ale ja chce do moich Irlandzkich fanek! - krzynął Niall<br />- A ja chce słyszeć i żyć jeszcze trochę. - mruknął Marchewkowy.<br />- Niall, mają rację. - odezwał się Daddy .- wyjdziemy jutro do fanek masz moje słowo. <br />Blondas pomruczał coś pod nosem ale w końcu przystał na propozycje.<br />- Dobra... Lou ubierz full capa i skarpetki oraz nike. Nie domyślą się, że to ty. - zaczął Paul - Harry włosy pod czapkę, bluza i spodnie trochę wyżej! Liam, maska Batmana. Zayn klasycznie kaptur, okulary i schowaj te dziary! Niall peruka i okulary powinny nam starczyć. - rozdał rzeczy chłopakom i spojrzał na mnie.<br />- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Nie podoba mi się to!<br />- Jeśli Ciebie rozpoznają to ich również... Przykro mi musisz się poświęcić. Zresztą ty - wskazał na Maxa - również. Elizabet myślę, że po prostu się przebierz bardziej sportowo i ubierz okulary a nikt Cię nie rozpozna. Synu, przykro mi to stwierdzić ale musisz rozczochrać te włosy i dać bardziej na oczy. Jeśli spuścisz głowę, wszystko powinno się udać. <br />- A ty? - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. <br />- Wyjdę dopiero gdy będziecie już w aucie. Powiem, że chłopcy zaraz wyjdą do fanów i ucieknę by mnie nie z taranowały.<br />- Nienawidzę, oszukiwać naszych fanów. - westchnął głęboko Liam.<br />
Chłopcy poinstruowali mnie dokładnie jak mam się zachowywać i gdy wszyscy byli już gotowi, wtopiliśmy się w tłum rozdzielając się. Wyciągnęłam swój telefon i udawałam osobę piszącą sms, cały czas jednak zerkałam na boki rozglądając się za resztą. Wiedziałam gdzie mieliśmy się spotkać, ale to była jednak dość duża przestrzeń i mogłam nie trafić. Szłam kilka metrów od Maxa.<br />- Widzisz tego gościa jest strasznie podobny do Louisa! - wrzasnęła jakaś nastolatka.<br />Stanęłam kawałek od niej i czekałam na spostrzeżenia drugiej z zapartym tchem<br />- Kobieto... Ma nike i fullcapa, to na pewno nie Lou. <br />Odetchnęłam głęboko i zaczęłam szukać głównego wyjścia. Zaczęłam szukać swoich przyjaciół ale nigdzie nikogo nie widziałam. Wszędzie do o koła mnie pełno ludzi. Czyżbym się zgubiła? Coraz bardziej zdezorientowana i zdenerwowana szukałam znajomych mi postaci.<br />- Chodź za mną, nic bój się. - Malik szepnął mi nad uchem i szybkim krokiem zaczął mi znikać z oczu.<br />Chcąc czy nie chcąc. Musiałam za nim iść. Inaczej mogłam się tu zgubić lub zostać na zawsze. Czarne auto stało przed samym wejściem. Drzwi były otwarte, a w środku siedziały tylko dwie osoby. Wgramoliłam się do auta i trzasnęłam drzwiami. <br />- Dlatego sądzę, że sława jest cholernie trudna... - spoglądałam przez okno na zbliżające się postaci.<br />- Nawet nie wiesz jak... - westchnął głośno Louis.<br />Poczekaliśmy jeszcze chwilę, aż wszyscy się zbiorą i auto ruszyło w stronę hotelu. Jechaliśmy z pół godzinki. Gdy nagle tłum fanek stojących przed budynkiem wstrzymał ruch.<br />- Jedź od tyłu! Wejdziemy tylnym wejściem. - zaproponował Hazza.<br /> Auto skręciło w boczną alejkę i już po chwili spokojnie wyciągaliśmy swoje bagaże z poszczególnych pojazdów. Hotel był ogromny i bardzo luksusowy. Pokoje bardzo duże , z pięknymi widokami i dużymi balkonami. Niestety mój balkon był od strony drogi co oznaczało, że będę kogoś męczyła swoimi wizytami na papieroska. Położyłam się na łóżku i patrzyłam bezsensownie w sufit. Miałam spędzić tyle czasu poza domem. Cały czas w podróży. Czy ja jestem nauczona do takiego trybu życia? Czy mi to pasuje, odpowiada? Teraz to już nie miało najmniejszego znaczenia, byłam na to wręcz skazana. Wstałam z łóżka i otworzyłam walizkę. Znalazłam kilka najpotrzebniejszych rzeczy jak kosmetyki oraz luźny strój i udałam się do łazienki. Wzięłam długą relaksującą kąpiel. Ubrałam się w szare dresy i czarną bluzkę z napisem "I will never be perfect". Mokre włosy związałam w warkocza na bok. W torebce znalazłam dobrze schowane przeze mnie papierosy. Wrzuciłam je wraz z zapalniczką do kieszonki i wyszłam szukać odpowiedniego pokoju. Na przeciwko mnie gościł Harry pod numerem 69 , obok niego Lou pod 68 , koło mnie jeden pokój zajmowali Max i Liam z numerem 70, nie miałam pojęcia gdzie była zakwaterowana reszta. Więc pokoje, które spełniały moje wymagania to 68 oraz 69. Wybrałam ten drugi i zapukałam delikatnie. Nikt mi nie odpowiedział więc weszłam. Widziałam zarysy jakiś kształtów na balkonie. Podeszłam więc i otworzyłam drzwi. Nie wierzyłam w to co widzę. Przetarłam oczy kilka razy, ale nic się nie zmieniło...<br /><br />* * *<br />Dodaje bo święta. Nie wiem jak to teraz będzie. Już się pojawiają <br />rzadko rozdziały a testy coraz bliżej. Postaram się jak<br />najczęściej ale zobaczymy co z tego wyjdzie...<br />Można dodawać do obserwowanych @withoutxlove</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-55198753786510824382013-03-19T19:04:00.000-07:002013-03-19T19:04:57.493-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 23</div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam lodowaty prysznic. Zmyłam makijaż, a brudne rzeczy rzuciłam gdzieś w kąt. Owinęłam się dokładnie ręcznikiem i postanowiłam zejść do piwnicy po jakieś ciuchy. Wyszłam z pokoju i udałam się w kierunku schodów. Usłyszałam donośne krzyki z salonu, a może kuchni? Stanęłam na piętrze i wsłuchałam się w kłótnie.<br />
- Co ty się dziwisz?! Przelizałeś się z jakąś laską w telewizji. Postaw się w jej sytuacji! - wrzeszczał bodajże loczek.<br />
- Co nie znaczy, że nie może mi tego dać wytłumaczyć! - Zayn miał bardzo donośny ton.<br />
- A myślisz, że dla niej to łatwe? Wie, że widział to cały świat, a przynajmniej UK. Musisz ją zrozumieć. Dać jej czas. - tłumaczył spokojnie Liam.<br />
Chwila ciszy i głośne trzaśnięcie drzwiami. Zeszłam na dół trzymając ciągle opadający mi ręcznik. <br />
- No, no, no. Musisz chyba częściej imprezować i zapominać rzeczy! - zagwizdał Harry.<br />
Wystawiłam mu język i zbiegłam do garderoby. Wszystko co tu się znajdowało było, zbyt eleganckie dla mnie. Znalazłam jakieś dresy chyba Nialla i bluzkę z batmanem. Włożyłam na siebie i wróciłam na górę. Wszyscy oprócz Zayna siedzieli na kanapie, przed nimi leżały tabletki, kanapki z pomidorem i woda. <br />
- Coś się stało? - siadłam na oparciu fotela przy Harrym. <br />
- Po za tym, że masz fajną koszulkę to nic! - Liam wybuchnął śmiechem.<br />
- Ej... Nie zapominaj o dresach. Są taaakieee lansiarskie. - zawtórował mu głodomór.<br />
- Zjedz coś i wypij tabletki, a potem pogadamy. Wszystko Ci wyjaśnimy. - podał mi talerz Hazza.<br />
Skonsumowałam śniadanie, wypiłam grzecznie tabletki, odniosłam wszystkie brudne naczynia do kuchni. Wróciłam do chłopaków i czekałam zniecierpliwiona, aż ktoś zacznie temat. <br />
- Więc... Mamy dla Ciebie dobrą wiadomość i złą. Jaką chcesz usłyszeć najpierw? - Niall patrzył w podłogę.<br />
- Obojętnie. Byle jak najszybciej. - patrzyłam to na jednego, to na drugiego.<br />
- Więc... Dobra wiadomość jest taka, że załatwiliśmy Ci pozwolenie byś wyjechała na całą trasę koncertową z nami. Ale jest ta zła wiadomość... - Liam się zaciął.<br />
- Nie jestem już z Zaynem i nie odpowiada mi jego towarzystwo. Boicie się, że media z naszego wyjazdu razem zrobią aferę. - skończyłam za chłopaka. - O to Ci chodziło?<br />
Wszyscy tylko przytaknęli. <br />
- Chcemy byś jechała z nami. Ale też byś była szczęśliwa i nie smuciła się, a raczej nie przypominała tego wszystkiego. - uśmiechnął się delikatnie Lou.</div>
<div style="text-align: left;">
-Rozumiem, przemyślę to i dam wam znać jutro. Dobrze? - starałam się być zadowolona z propozycji.<br />
- Dobrze!- Nagle się rozpromienili.<br />
- To co jakiś film, a potem Cię odwiozę do domu być obgadała naszą propozycję z tatą. Co ty na to? - Lou już grzebał na półce za jakimś dobrym filmem. - Może coś dla naszego Li, czyli "Toy Story"?<br />
Zgodziliśmy się, a marchewkowy włączył film. <br />
Niestety, nie było nam dane go oglądnąć długo. Do domu ktoś wszedł.<br />
- Dzień dobry chłopcy! - słychać było z korytarza.<br />
W salonie pojawił się Paul z blondynką, której już nie polubiłam. Za nimi stał Max, który przeszedł koło nich i przywitał się z nami.<br />
-Gdzie jest Zayn? - zaczął manager - Mam wam coś ważnego do przekazania.<br />
- Wyszedł zdenerwowany przed chwilą. - mówił Harry nie patrząc się nawet w jego stronę.<br />
- Dobrze, jak już wiecie xfactor wygrał zespół Little Mix, to jest Perrie jedna z jego członkiń. Jako, że wczoraj publicznie przyznali się do związku z Zaynem. O czym nikt mnie nie raczył poinformować na marginesie. To zmienicie wille i zamieszkacie razem.<br />
- COOO? - Niall wypluł popcorn z buzi.<br />
- Bez urazy Paul, ale nie ma takiej opcji. - Mówił bez większego entuzjazmu Lou wpatrzony w ekran telewizora.<br />
- To jest nasz dom i tu zostajemy. Jeśli Perrie i Zayn tak bardzo chcą mieszkać razem to niech kupią sobie osobny dom. My tu zostajemy. - Harry zawtórował Tommo.<br />
- Dobrze...- O dziwo się zgodził Paul. - Kupimy dziewczyną dom zaraz koło waszego.<br />
Zagotowało się we mnie. Wiedziałam, że chłopcy wyjeżdżają w trasę, ale sama myśl, że ONE mają mieszkać koło nich bardzo mnie zdenerwowała. Z tego co widziałam moi przyjaciele też nie przyjeli tego z entuzjazmem.<br />
- Dobrze Perrie, to ty zostań i poczekaj na swojego chłopaka, a ja lecę. Max jedziesz czy zostajesz?<br />
- Jadę, jadę... - uściskał nas wszystkich i poszedł za ojcem.<br />
Blondynka rozsiadła się na fotelu i wzdychała raz po raz. <br />
- Możesz się w końcu zamknąć? Próbuje oglądnąć film- syknęłam do niej.<br />
- Ahh.. To wy pozwalacie siedzieć tak waszej służbie? Idź mi przynieść coś do picia. No szybko!- machnęła na mnie ręką.<br />
Czułam jak Liam ściska coraz mocniej moją rękę. Lecz było już za późno. Wstałam i podeszłam do blondynki.<br />
- Przepraszam Wielką Gwiazdkę Popu, ale nie jestem tu służącą. Jestem ich przyjaciółką i nie pozwolę sobie żebyś się tak do mnie odnosiła. Zrozumiałaś?! - patrzyłam na nią wściekła.<br />
- Nie... Idź mi przynieś jakieś picie albo mój Zayn Cię zwolni. - Perrie zarzuciła włosami.<br />
Nie wytrzymałam, rzuciłam się na nią z pięściami. Miarka się przebrała, nikt nie ma prawa tak do mnie mówić. NIKT. Zaczęłam ją szarpać, spadła z fotela cała załzawiona. <br />
-Nie zrozumiałaś damulko, że nikt Ci tu nie będzie usługiwał, ani nadskakiwał?!- zaczęłam krzyczeć.<br />
Słyszałam głosy chłopców, żebym przestała. Niestety ich próby odciągnięcia mnie źle się dla nich kończyły. Szarpałam dalej dziewczynę. Miałam już całe oczy w łzach, gdy poczułam stanowczy uścisk. Ktoś mnie gwałtownie odciągnął od blondynki. Do moich nozdrzy doszedł mi znajomy zapach perfum. To mój "najukochańszy" Malik trzymał mnie w objęciach. Wyrwałam mu się i wybiegłam z domu. Słyszałam jakieś głosy wołające moje imię. Ale nie odwracałam się. Chciałam być sama. Jednak moi przyjaciele nie odpuścili. Po chwili dogonili mnie autem w którym siedział Liam i Hazza. Nie miałam wyjścia musiałam wsiąść. Siadłam z tyłu nawet nie patrząc na chłopaków. Chciałam znaleźć się już w domu, uruchomić laptopa i opowiedzieć wszystko Kaśce. Oni jednak mieli inny pomysł. Skręcili w najbliższą uliczkę i jechali nieznaną mi drogą.<br />
- Muszę zapalić. - mruknęłam. - zatrzymaj mi się przy sklepie.<br />
Zatrzymali się przy jakimś kiosku. Kupiłam pierwsze lepsze papierosy i stałam na zewnątrz paląc jednego za drugim. Hazza wyszedł do mnie patrząc z litością.<br />
- Może wystarczy już? Wypaliłaś chyba z 7 fajek pod rząd! - próbował zabrać mi paczkę.<br />
- Wypaliłam tylko 4, zresztą jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę. - wyrwałam mu moją własność i schowałam.<br />
- Wsiadaj. Jedziemy gdzieś odpocząć. Dobrze Ci to zrobi. - uśmiechnął się Daddy zza kierownicy.<br />
W sumie co miałam do stracenia? Zajęłam miejsce z przodu i po krótkiej kłótni z Harrym, który w końcu rozsiadł się z tyłu. Jechaliśmy między osiedlami. W aucie panowała cisza zmącona cichym graniem radia i nuceniem od czasu chłopców. <br />
- Dlaczego Lou i Niall z nami nie jadą? Woleli zostać z Zaynem? - odwróciłam się do Hazzy.<br />
- Ktoś musiał zostać. Sądzę, że Malik nie wytrzymał by z tą... <br />
-Pizdą? - przerwałam z triumfalnym uśmiechem.<br />
- Ty to powiedziałaś! - cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.<br />
- Wiesz... Nie jestem za bijatykami. Ale cieszę się, że jej przywaliłaś należało się jej za to co zrobiła Zaynowi... - Liam najwyraźniej nie miał zamiaru dokańczać.<br />
Czekałam chwilę wpatrując się w niego, miałam nadzieję, że zrozumie. Co takiego Perrie zrobiła Mulatowi? <br />
- Mogę wiedzieć co mu zrobiła?- moja ciekawość zwyciężyła z rozsądkiem.<br />
- Przecież ona rzuciła się na niego w tym programie. On tego nie chciał. Kocha tylko Ciebie, a ona mu to wszystko zniszczyła. - powiedział na jednym oddechu loczek.<br />
Nasz kierowca skarcił go wzrokiem. I znów zapadła lekko niezręczna cisza.<br />
Dlaczego Harry to zmyślił? Myślał, że to coś da? Zaufałam Zaynowi, zakochałam się, myślałam że on we mnie też... I znowu życie mnie nauczyło, że jestem strasznie łatwowierna. Nie wszystko jest takie piękne i łatwe. Ja zwykła dziewczyna z Polski miałam niby być szczęśliwa z kimś takim? Przecież on może mieć każdą! Tylko dlaczego znowu ja? Tyle razy już zostałam zraniona. Rozwód rodziców, brak kontaktu z matką gdy najwięcej tego potrzebowałam. Zawsze byłam szczera, wręcz chamska ale od tamtej pory to się nasiliło. Że niby 7 letnia dziewczyna nie może być niemiła? Widać, że nigdy mnie nie poznaliście. I znów to samo, gdy w końcu udało mi się zaufać, przestać się bać i nakładać na siebie pancerz nienawiści i chamstwa. Znów zostałam zraniona, zniszczona. Moje serce wycięte zdeptane i włożone do klatki piersiowej. <br />
- O czym myślisz? - przerwał mi Liam.<br />
- O tym, że mimo tego jak to wszystko się potoczyło, poznałam najlepszych przyjaciół na których mogę liczyć. I których kocham jak braci. Bez was bym sobie tu nie poradziła. Wszystko by mnie dobijało i przypominało o Polsce, nawet pogoda. - uśmiechnęłam się do chłopaka.<br />
Z tyłu dochodziło ciche chrapanie.Hazza zasnął. No tak, zafundowałam im nie za ciekawą noc. Auto zatrzymało się przy jakimś wielkim budynku.<br />
- Co to jest? - patrzyłam wielkimi oczami na pomieszczenie.<br />
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. - Harryy! Wstawaj jesteśmy na miejscu! - wrzasnął dość głośno.<br />
Loczkowaty zerwał się, ponarzekał coś pod nosem i wygramolił się z auta. Razem z Liamem poszliśmy w jego ślady. Lekko już uspokojona weszłam do budynku. Chaos, który tu panował zdziwił mnie. Byłam pewna, że chłopcy chcą mnie odstresować, a oni wciągają mnie w jakiś wir pracy? Co to w ogóle jest? <br />- No w końcu jesteście! - wysoka blondynka podbiegła do nas.<br />- Lou, poznaj Elizabet, Elizabet poznaj naszą stylistkę Lou. - przedstawił mi ją Hazza.- A gdzie moja najukochańsza Lux? Andy! - krzyknął do mężczyzny niosącego dziecko. - Oddawaj mi moją kruszynkę! - oddalił się w ich kierunku.<br />- Co to wszystko. - zakreśliłam koło palcem w powietrzu. - ma znaczyć?!<br />- Jesteś dziewczyną. Tak? Doszliśmy do wniosku, że chętnie pomożesz nam dobrać ciuchy na trasę koncertową. Jeśli oczywiście nie chcesz to odwiozę Cię do domu... - Li podrapał się nie pewnie po głowie.<br />- Dawać mi te ciuchy!- wykrzyknęłam i zatarłam ręce.<br />Szliśmy przez korytarze pełne ludzi. Co jakiś czas mój przyjaciel witał się z znajomymi i mnie przedstawiał. Uśmiechałam się tylko i starałam wyglądać w miarę normalnie. Po krótkim spacerku zostałam wprowadzona do ogromnej garderoby. To co znajdowało się w piwnicy chłopaków przy tym było malutkie. Takie wręcz tyci tyci. <br />- Wow.. - nic więcej nie zdołałam wykrztusić.<br />Zza wieszaków wyłonił się Harry z małą dziewczynką. Wyglądali przeuroczo razem.<br />- El poznaj Lux, córkę naszej stylistki, a także ulubienicę Harolda. Jeśli on jest w pobliżu, nikt nie ma prawa jej dotykać. - Liaś ucałował dziewczynkę delikatnie w policzek i rozsiadł się na kanapie.<br />- To od czego zaczynamy? A może raczej od kogo? - wkroczyła Lou.- I gdzie jest reszta?! Jak ja mam ich niby ubrać? Zresztą, nie interesuje mnie to. Najwyżej będą chodzić tak jak mi się podoba a nie im. A więc... Liam! Już stawaj tu szybko!<br />Chłopak wstał o ciągle i stanął na podwyższeniu. Kobieta uwijała się koło niego pokazując kolejne stylizacje, nie które mierzył, ale większość odrzucał od razu. Po jakichś 30 min cudem udało się wybrać 3 stylizacje , które podobały się i jemu i stylistce. Kolejnym do odstrzału był Harry. Położył Lux na kocyku koło kanapy i zajął miejsce przyjaciela. Tym razem poszło o wiele szybciej. Pierwsze 3 stylizacje, które przymierzył spodobały mu się i bez większego zastanowienia zdecydował się na nie. Pomogłam Lou wybrać zestawy dla reszty, Harry pożegnał się z swoją ulubienicą i oddaliliśmy się w stronę wyjścia. Poprosiłam by odwieźli mnie prosto do domu, nie miałam siły już nigdzie jechać i chodzić. Zwłaszcza, że wciąż byłam w dresach i luźnej bluzce. Chłopcy nie robili większych problemów. Po 40 minutach spędzonych w aucie z dwójką wciąż śpiewających chłopaków miałam dość. Pożegnałam się z nimi i wkroczyłam pewnie do domu. Na kanapie siedział tata, oglądając jakiś program plotkarski w tv. Byłam przekonana, że wie już o Zaynie i tej całej Perrie. Siadłam przy nim i tępo gapiłam się w migający ekran.<br />- Rozmawiałaś już z nim? - tata przerwał panującą między nami ciszę.<br />- Nie... I nie mam zamiaru. Było widać co zrobił. Zresztą dziś poznałam tą blondi są razem.- czułam jak oczy zaczynają mi się szklić, zamrugałam kilka razy by temu zapobiec. <br />Nic nie odpowiedział. Zresztą co miał powiedzieć? Przytulił mnie tylko po ojcowsku. Zawsze wtedy czułam się taka bezpieczna. Wiedziałam, że nic mi nie grozi. <br />- Chłopcy mi zaproponowali, żebym wyjechała z nimi w trasę... - delikatnie wysunęłam się z jego objęć.<br />- Świetny pomysł! Zwiedzisz trochę, świata poznasz kultury. Ja teraz i tak mam mało czasu bo praca i praca. A ich towarzystwo dobrze na Ciebie wpłynie. Jeśli chodzi o mnie to jestem za. - uśmiechnął się do mnie.<br />- Dobrze, przemyślę to, a teraz idę do siebie. Może uda mi się dodzwonić do Kaśki. - pocałowałam go w policzek i wybiegłam schodami do siebie. <br />Kopniakiem otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i uruchomiłam laptopa. Chwila, chwila! Gdzie jest mój telefon?! No tak... Wszystko zostało u chłopaków. Musiałam ich o tym jakoś poinformować tylko jak... Komputer już się włączył. Zalogowałam się na TT i napisałam krótką wiadomość. " Payne! Mój telefon potrzebny na gwałt. Znajdź go i przywieź, byle by szybko!" opublikowałam posta. Bałam się wejść w interakcje i czytać te wszystkie hejty. Pomimo tego jak wcześniej na mnie to nie działało, bo miałam oparcie w Zaynie, tak teraz mogło uderzyć z zdwojoną siłą. Po chwili przemogłam się jednak i czytałam kolejne komentarze. Nie było, żadnych obraz. Bardziej coś w stylu " czy to prawda, że Zayn i Perrie są razem?" Nie odpisałam jednak na, żaden z nich. <br />Czytałam to coraz nowsze powiadomienia i to jak ludzie chcieli mi pomóc w odzyskaniu telefonu. Wpadli na pomysł wytrendowania hasła #LiamElchceodzyskaćtelefon . Uważałam to za pomysł zupełnie bez sensu. No bo kto by to pisał? Jednak twettnełam jakiś głupi teks z tym hasłem i przelogowałam się na facebooka. U moich znajomych z Polski chyba nic się nie zmieniło. Bynajmniej od mojej ostatniej rozmowy z Kaśką. Znów wróciłam na TT miałam nadzieję, że Liam odpisał mi i jutro dostanę swoją własność.<br />Niestety od Liama zero wiadomości. Sprawdziłam profile innych chłopaków, cisza. Serio nikogo nie interesuje mój telefon? Wróciłam na stronę główną i spojrzałam w trendy. Widok mnie zdziwił. Hasło było w trendach na pierwszym miejscu. Directioners to jednak niesamowite fanki i do tego strasznie uczynne. Podziękowałam im serdecznie, wyłączyłam laptopa, odłożyłam go na szafkę i rozścieliłam łóżko. Muszę się przespać z tym pomysłem trasy. Gdyby nie ostatnie wydarzenia pewnie cieszyłabym się jak głupia i nie zastanawiała się ani chwilę. Ale teraz? Co ja mam zrobić...<br /><br />* * *<br />Jako, że jestem chora dałam radę dodać już dziś. <br />W mojej głowie coraz bardziej kształtuje się już drugie opowiadanie.<br />Nie wiem czy już widzieliście ale po prawo pojawił się link do Aska <br />gdzie bezpośrednio stąd możecie zadawać mi pytania.<br />Możecie mnie dodawać do obserwowanych @withoutxlove</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-62150348349363475572013-03-12T08:47:00.000-07:002013-03-12T08:47:57.119-07:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 22</div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam zamiaru tu zostać nawet 10 minut dłużej. Wkurzona wyłączyłam telewizor i otarłam łzy. Nikt nie jest wart moich łez... Nikt. Wybiegłam po schodach i zaczęłam wyrzucać z szafy rzeczy. W końcu w moje ręcę <a href="http://stylistki.pl/elizabet-256940/" target="_blank">trafiły</a> czarne lekko kryjące pończochy, czarny gorset z ćwiekami i krótkie spodnie Galaxy o wysokim stanie. Na wierzch wybrałam jeansową krótką kurtkę. Buty wzięłam te co miałam wczoraj. Miałam nadzieję, że nie zmarznę. Poszłam do łazienki i ubrałam na siebie wybrany zestaw. Bardzo mocno się pomalowałam. Dlaczego tylko on się ma świetnie bawić? Wyciągnęłam z torebki zbędne rzeczy i wrzuciłam do szafki. Spakowałam tylko portfel, telefon i paczkę papierosów. Zadzwoniłam po taxi. Miało być za 15 minut. Poperfumowałam się swoimi ulubionym zapachem i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam przed dom, zamknęłam drzwi i zapaliłam papierosa. Dobrze wiedziałam na kogo wyglądam. Na panią z pod latarni. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz pasowało. Paliłam szluga powoli. Czułam, że robi się coraz zimniej. Na szczęście auto podjechało. Wyrzuciłam papierosa i wsiadłam. Podałam kierowcy adres. Słyszałam jak mój telefon dzwoni. Zayn... Rozłączyłam go. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.<br />
- Nie odbierze Pani? - Kierowca był zaciekawiony ciągle dzwoniącym telefonem.<br />
- Nie.. - rzuciłam mu oschle.<br />
Po chwili byliśmy już pod dobrze mi znanym klubem. Zapłaciłam mężczyźnie i wysiadłam. Chciałam udać się do kolejki ale ochroniarz mnie rozpoznał.<br />
- Elizabet! Weź się nie wygłupiaj i wchodź.- zaśmiał się i mnie wpuścił.<br />
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się.<br />
Wszyscy stojący patrzyli na mnie z pod byka. Nie miałam zamiar się nimi przejmować.Telefon znów się rozdzwonił. Wyciągnęłam go i wyciszyłam, teraz niech sobie dzwoni. Udałam się prosto do baru. I zamówiłam 2 setki. Barman mi polał. Wypiłam bez zastanowienia. Siedziałam chwilę patrząc w przestrzeń. Gdy nagle przede mną pojawił się drink.<br />
- Kolega stawia. - pokazał na mężczyznę siedzącego kawałek dalej. Był przystojny nawet bardzo. <br />
Zamieszałam słomką w szklance i sączyłam powoli napój. Spojrzałam zalotnie na mojego "sponsora", który szedł już w moją stronę.<br />
- Tom.- uśmiechnął się i podał rękę<br />
-Elizabet. - zignorowałam jego gest i pocałowałam go w policzek. <br />
- Hmm... Eizabet to może zatańczymy? - wskazał na parkiet pełen ludzi.<br />
Jednym łykiem wypiłam do końca drinka oraz podałam mu rękę. Zaczęliśmy tańczyć obcierając się o siebie. Jego ręce powędrowały na moje biodra. Po chwili zostawiłam go i wróciłam do baru. Wypiłam kolejne drinki. Czułam jak alkohol coraz bardziej szumi mi w głowię. Znów wyszłam potańczyć. Bar-parkiet-bar-parkiet-bar... Tak mniej więcej wyglądał mój plan na tą imprezę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*Oczami Liama*</i><br />
<div style="text-align: left;">
<br />
<i>-</i>W domu nikogo nie ma. - krzyknąłem otwierając drzwi z całej siły.- Telefonu nadal nie odbiera... Co się z nią dzieję... To nie w jej stylu.<br />
- A co się ma dziać. Malik się publicznie przylizał z jakąś laską. Na jej miejscu też bym się wkurzył. - skomentował Harry chodzący w kółko i piszący do niej sms.<br />
-Nie pokazały nas kamery, a w rzeczy z internetu by nie uwierzyła. Musiało się coś stać... Musiała mieć jakiś wypadek czy coś. - Malik był blady jak ściana. Już nawet przestał dzwonić.<br />
-Nie pokazali was niby tak.. - Lou odwrócił laptopa w naszą stronę. <br />
Wszyscy oglądaliśmy z zapartym tchem. Przez dobre 4s kamera była ustawiona na całującego się Zayna. Czyli widziała... Musiała widzieć, innego wytłumaczenia nie było.<br />
Mulat opadł ze łzami w oczach na kanapę. Zaraz zjawiłem się obok niego z Niallem.<br />
-Wszystko zniszczyłem...Wszystko.. - jęknął.<br />
-Ej spokojnie to da się wytłumaczyć. W końcu to ona się na Ciebie rzuciła tak? Wytłumaczymy to El i wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Teraz idź się połóż, my ją jakoś znajdziemy. - starałem się go pocieszyć.<br />
- Nie dzięki, posiedzę tutaj. Wolę być z wami niż sam.- chlipał.<br />
Zostawiłem go więc z Niallem, a ja z Hazza i Louisem udaliśmy się do kuchni.<br />
- Odpisała? - Mówiłem cicho, żeby nie było nas słychać w salonie.<br />
-Niee... A co z dzwonieniem? - Widać było, że Loczek się o nią martwił.<br />
- Poczta.. Lou, a co z Kaśka, co Ci powiedziała? <br />
- Gadały dziś pół dnia, ale miała wyśmienity humor. Skończyły koło 22.. - wciąż miał telefon w ręku.<br />
-Starajmy udawać, że wszystko jest ok. Zayn nie może się załamać jeszcze bardziej. Już jest w tragicznym stanie. - starałem się mówić opanowanie, ale wiedziałem jak wszyscy przejmowaliśmy się zaginięciem dziewczyny.<br />
Wróciliśmy do salonu. Gdzie wszyscy siedzieli i pisali sms oprócz Zayna, który wyglądał jak śmierć. Patrzył w jeden punkt i nawet się nie ruszał. Niall nie jadł co było dość dziwne. Harry nie chciał iść na imprezę a Lou nie czepiał się, że zabrakło marchewek. Siedzieliśmy w ciszy, którą przerywały od czasu do czasu dźwięki sms od znajomych czy od Dan lub Eleanor. Kolejny raz właśnie została ona naruszona. Byłem przekonany, że to Danielle chce się dowiedzieć, co z naszą przyjaciółką. Szybko odczytałem wiadomość.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>"ie mów nikmou, że psizę. Jseetm pod Galax. Pryjedz po mie ale sam"</i><br />
<div style="text-align: left;">
Szybko sprawdziłem na dawcę. El.. Musiałem jak najszybciej się tam dostać. Po samej treści sms widać, że jest dobrze wstawiona. <br />
-Dan.. Muszę do niej jechać coś się stało! - nie zwracając uwagę na reakcję chłopaków. Zarzuciłem na siebie kurtkę wziąłem kluczyki i wyszedłem. <br />
Było już po 3 w nocy. Ulice były puste. Wcisnąłem nogę na gaz i przyspieszyłem. Musiałem jak najszybciej znaleźć się przy niej by nic się jej nie stało. Charakterystyczny dźwięk wpadł mi w ucho. Spojrzałem w lusterko. Szlak. Policja. Zjechałem na pobocze i wysiadłem z auta.<br />
-Dokumenty poproszę. - zapytał starszy z dwóch panów.<br />
Znalazłem szybko prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny i podałem mężczyźnie. <br />
-Przepraszam, ale jeśli mam pan mi wypisać mandat czy coś, to prosiłbym o zrobienie tego szybko bo trochę mi się śpieszy. - mówiłem podirytowany widząc ich ślamazarne ruchy.<br />
-No właśnie widzieliśmy, jechał Pan dużo ponad dozwoloną prędkość. Jaki był tego powód? - mówił wypisując mandat.<br />
-Tam gdzieś czeka dziewczyna, która może niedługo zapić się na śmierć, przez mojego przyjaciela. Więc niech Pan da mi ten idiotyczny nic nie znaczący papierek, odda moje rzeczy i pozwoli się nią zająć. Ok? - byłem coraz bardziej zły.<br />
- Daj mu spokój.. Widzisz, że to coś ważnego. Nikt normalny nie mówiłby o wypisywaniu mandatu w taki sposób. - odezwał się drugi policjant. - Niech pan jedzie do przyjaciółki i się nią dobrze opiekuje. - uśmiechnął się do mnie, a drugi policjant niechętnie oddał mi dokumenty.<br />
-Dziękuj! - rzuciłem i szybko udałem się do auta.<br />
Martwiłem się o nią, to była osoba, którą pokochałem jak młodszą siostrę. Ona mi najwięcej pomagała, umiała doradzić i rozumiała bez słów. <br />
Zaparkowałem auto i szybko wybiegłem w stronę ochroniarza. Dziewczyny stojące pod klubem zaczęły piszczeć na mój widok i robić zdjęcia. <br />
- Andy. - zapytałem bodyguarda - widziałeś El?<br />
- Wpuszczałem ją, ale nie wychodziła. Musisz szukać w środku.<br />
-Mogę? - pokazałem na wnętrze klubu.<br />
- Jasne, wchodź. - odsunął mi się z drogi.<br />
Muzyka huczała mi w uszach a światła migały po oczach. Szukałem dziewczyny wzrokiem. Gdzieś w oddali widziałem tłum cieszących się jak dzieci facetów. Spojrzałem w tamtym kierunku. Kilka dziewczyn tańczyło na stołach jednak żadna nie przypominała mojej zguby. Poszedłem więc do porozmawiać z zaprzyjaźnionym barmanem.<br />
- Nie widziałeś brunetki? Niska, brązowe oczy, śliczna. - przekrzykiwałem muzykę.- Bywała tu z nami ostatnio, może kojarzysz.<br />
Pokazał mi w stronę, którą wcześniej odrzuciłem od razu. Rzeczywiście, pośrodku blondynek tańczyła ciemnowłosa dziewczyna, ale nie była ubrana w stylu mojej przyjaciółki. Nagle zrobiła obrót i jej twarz była skierowana w moją stronę. Rozmazany makijaż, świecące się oczy, nie ogarnięte włosy. Mimo bardzo seksownego ubrania wyglądała źle. Nawet bardzo. Zeskoczyła ze stołu i znów znikła mi z oczu.<br />
-Szlak.- szepnąłem i pobiegłem w tamtym kierunku.<br />
Tego widoku się nie spodziewałem. Stała z jakimś chłopakiem i się całowała. Byłem zszokowany tym widokiem. Oderwała się od chłopaka,który gdzieś odszedł i spojrzała na mnie. <br />
- Liaaaś. - chwiejnym krokiem rzuciła mi się na szyję.<br />
- Chodź zabieram Cię stąd. - objąłem ją delikatnie w pasie.<br />
- Ale popatrz jaka tu jest świetna zabawa! Zostaańmy! - próbowała mi się wyrwać, ale była za bardzo pijana na to. <br />
Posadziłem dziewczynę na kanapie i wróciłem do Justina. <br />
-Nie ma tu jakiegoś tylnego wyjścia? Na zewnątrz są fanki. Nie chcę skandalu. <br />
- Podjedź autem od tyłu a ja ją wyprowadzę. Może być? - kiwnąłem mu głową .<br />
Spojrzałem na dziewczynę. Sięgającą po kolejne drinki. Barman szedł już w jej stronę, więc ja szybko wyszedłem z klubu. Przeprosiłem fanki, że nie porobię sobie z nimi zdjęć, odpaliłem auto i podjechałem w wyznaczone miejsce. Na szczęście Justin już czekał z El. Zapakowałem ją do auta i zapiąłem pasy. Podziękowałem znajomemu i ruszyłem w stronę domu.<br />
- Ładnie się mi załatwiłaś... Wytłumaczysz mi to? - Mówiłem do pół przytomnej dziewczyny.<br />
W odpowiedzi zaśmiała się tylko głupio i zaczęła szukać czegoś w torebce. Wyciągnęła paczkę papierosów, uchyliła okno i odpaliła jednego. <br />
- Proszę, przestań już z tym. Nie w takim stanie. - wybuchła śmiechem i chuchnęła mi w twarz dymem tytoniowym. <br />
Nagle pół papierosa wypadło za okno.<br />
- Upssss. - kolejny raz głośny śmiech doszedł do moich uszu.<br />
Popatrzyłem na mnie z politowaniem jutro kac ją zamęczy. Byliśmy już pod naszym domem. Wysiadłem z auta i pomogłem dziewczynie. Wziąłem ją na ręce. Kopniakiem otworzyłem drzwi.<br />
-Pomóżcie mi błagam! - Jęknąłem, leciała mi z rąk. Jej ciało było bez władne.<br />
Cztery pary oczu spojrzało na mnie. Gdy zauważyli kogo niosę rzucili się na pomoc. <br />
- Daj mi ją! - syknął Zayn i delikatnie ją przejął.<br />
- Dlaczego nic nie mówiłeś! - Harry był na mnie zdenerwowany.<br />
- Napisała, że mam być sam albo inaczej nie pójdzie ze mną... Wolałem nie ryzykować. - Spuściłem wzrok.<br />
- Nic się nie dzieje. Ważne, że jest cała. - uśmiechnął się do mnie Niall.<br />
- Zanieśmy ją do mojego pokoju i Hazzy. Tam jest najwięcej miejsca. Wyśpi się. - Lou wskazał Mulatowi na schody. - Aaa... Jutro odwołałem próby. więc możemy z nią zostać. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*rano, oczami Elizabet*</i><br />
<div style="text-align: left;">
<br />
Nie mogłam już spać, nie miałam pojęcia gdzie się znajdowałam. Nie pamiętałam nic z wczorajszego wieczoru. Bałam się otworzyć oczy, bałam się tego co mogę zobaczyć. Moje powieki były ciężkie, walczyłam z nimi przez kilka minut, aż w końcu otworzyłam oczy na tyle szeroko by zobaczyć gdzie się znajduje. Znałam ten pokój, nawet bardzo dobrze. Na fotelu na przeciwko mnie w tulony w Louisa siedział Hazza. Czułam, że ktoś trzyma mnie za rękę. Szybko odwróciłam głowę co było bardzo złym pomysłem. <br />
- Auuu. - syknęłam z bólu. <br />
-Obudziła się! - Ktoś wypad z ziemi.<br />
- Ciszej błagam...- patrzyłam na Liama. <br />
Z powrotem spojrzałam na osobę trzymającą mnie za rękę. Był to Zayn. Siedział oparty i drzemał.<br />
-Weź go stąd. - wyswobodziłam swoją rękę.<br />
-Ale Elizabet... Ty nic nie rozumiesz... To..- Zaczął tłumaczyć go Liam.<br />
- Powiedziałam weź go ode mnie! - uniosłam się na chłopaka.<br />
Harry, aż podskoczył i spadł na coś, a raczej na kogoś.<br />
-Haroldzie! To boli złaź ze mnie! - wydawało mi się, że to mówi blondyn.<br />
Lou przeciągnął się na fotelu, gdy nagle zwrócił na mnie uwagę. <br />
- Eli się obudziła, obudziła się! - Przeskoczył przez dwójkę chłopaków i rzucił się koło mnie na łóżko- Jak się czujesz, wszystko ok? - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.<br />
- Sądzę, że czułabym się lepiej gdyby osobnik po mojej lewej opuścił pokój. Czy może go ktoś stąd wziąć? - jęknęłam. <br />
Blondyn i Loczek ponieśli się z ziemi i podeszli do mojego łóżka. Przytulili mnie delikatnie i zaczęli budzić Mulata. <br />
- Musisz wyjść. Chodź idziemy. - mówił Irlandczyk ściągając go z łóżka.<br />
- Ale Elizabet... Ja muszę z nią porozmawiać. El, ty nic nie rozumiesz! - mówił lekko zaspany.<br />
Nasze oczy spotkały się na ułamek sekundy. Jego spojrzenie było pełne bólu, lęku? Odwróciłam szybko wzrok, a trójka przyjaciół znikła za drzwiami. Delikatnie starałam się podnieść na rękach do pozycji siedzącej, ale moja głowa bardzo mocno mi się sprzeciwiała.<br />
- Chyba umieram. - szepnęłam w stronę Liama. - Pomożesz mi wstać? <br />Chłopak ostrożnie pomógł mi usiąść.<br />- Idę po coś na kaca i porozmawiać z Za... resztą znaczy. - Marchewkowy mnie przytulił i wyszedł.<br />- Powiesz mi co się stało, że doprowadziłaś się do takiego stanu? - Najwidoczniej Liam nie miał zamiaru owijać w bawełnę<br />- Chcesz mi powiedzieć, że w xFactorze zrobili fotomontaż i to na żywo i on wcale się nie całował z tą pizdą? - warknęłam.<br />- Nie... Ale powinnaś mu dać to wyjaśnić.<br />- Tu nie ma co wyjaśniać Li , wiem co widziałam. Tyle dla niego właśnie znaczę... NIC. Ale spokojnie, mam to gdzieś. Też się potrafię świetnie bawić. -uśmiechnęłam się sztucznie. - A teraz zmieńmy temat, Danielle zostawiła u Ciebie jakieś kosmetyki ciuchy czy coś? Chciałabym się ogarnąć trochę..<br />- Coś powinnaś znaleźć. Dasz rady dojść czy Ci pomóc?<br />- Dam,dam. - wyszliśmy razem z pomieszczenia, a ja skierowałam się do pokoju Liama.<br />-Tylko pamiętaj żeby wziąć zimy prysznic a nie ciepły! - krzyknął za mną.<br />- Błagam tylko nie krzycz. - jęknęłam i poszłam się ogarnąć.<br /><br />* * *<br />Wiem, że rozdział dodaje teraz rzadko. Ale <br />jestem przed testami i dodaje tylko to co uda mi się napisać gdzieś wieczorem,<br />Przepraszam was bardzo. :<<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-30758816111048739502013-02-26T07:39:00.001-08:002013-02-26T07:39:47.272-08:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 21</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
Otworzyłam powoli oczy. Promienie słoneczne ledwie prześwitywały przez zasłonięte okna. Delikatnie wysunęłam się z objęć mojego chłopaka i odszukałam swój telefon znajdujący się pod łóżkiem. Ósma, poszliśmy spać koło trzeciej, a ja się tak wcześnie obudziłam? Coś nowego. Postanowiłam nie budzisz jeszcze Malika, gdyby musiał już wstać chłopcy na pewno by nam zafundowali pobudkę. Odszukałam w pokoju moją bieliznę pośród walających się wszędzie ciuchów. Przypomniały mi się wspomnienia poprzedniej nocy i uśmiechnęłam się mimowolnie. Zarzuciłam na siebie jego białą koszulę, która bez problemu zakrywała mi pośladki, to są właśnie zalety bycia niską. Po cichu wyśliznęłam się z pokoju i udałam się do kuchni skąd dochodziły żeńskie głosy. <br />
- Hej- Eleanor uścisnęła mnie na powitanie, a Danielle poszła w jej ślady.<br />
-Cześć. Co wy tak wcześnie na nogach?- przywitałam się z nimi i usiadłam przy stole.<br />
Eleanor była ubrana podobnie jak ja, lecz miała jeszcze krótkie spodenki, pewnie dlatego, że jej koszula była idealna. W ogóle nie za długa. Natomiast Danielle miała ciemne jeansy białą elegancką bluzkę i czerwony sweterek, włosy upięte w wysokiego kucyka dodawały jej tylko uroku. <br />
-Wychodzisz tak wcześnie - spojrzałam na dziewczynę zdziwiona.<br />
-Niee, ale jadę z chłopakami na próby.- popatrzyłam na nią zdziwiona.- No jestem tam tancerką. - uśmiechnęła się przyjaźnie.-A jeśli oni wstaną to nie dam rady się spokojnie ogarnąć, zajmą wszystkie łazienki. -wyjaśniła mi.<br />
-Oh no tak, przepraszam. Jak zwykle zapomniałam.- nalałam sobie kawy do szklanki.<br />
-Może zrobimy naszym kochanym Panom jakieś dobre śniadanie? Na pewno zaśpią i wszystko będą robić na ostatnią chwilę. Tak właściwie o której zaczynają się próby?- El była pełna entuzjazmu.<br />
- O10 .Dobra tylko co?- Dan bawiła się włosami.<br />
- Może naleśniki z Nutellą? - zaproponowałam- Szybko się robi i nie wiele męczące.<br />
-Świetnie- Wykrzyknęły obydwie i już grasowały po półkach w poszukiwaniu składników.<br />
No tak, ja niestety musiałam dopić poranną kawę inaczej i tak bym im nic nie pomogła. <br />
-Ja smażę!- Wykrzyknęła dziewczyna Payna wyrywając patelnie Eleanor.<br />
-Chciałabyś!- Nie dawały za wygraną.<br />
Spokojnie podeszłam do nich upijając ostatni łyk kawy. Wstawiłam naczynie do zlewu, a patelnie delikatnie wyjęłam z rąk dziewczyn.<br />
-Ja smażę, El smaruje, Dan polewa. Może być?- uśmiechnęłam się do nich. <br />
Obydwie kiwnęły głową. Byłam od nich młodsza ale jednak najbardziej rozsądna. Wszystko było gotowe, tylko usmażyć i posmarować. Danielle lała mi ciasto na rozgrzaną patelnie ja podrzucałam naleśniki jak na filmach i już upieczone oddawałam w ręce Eleanor, która dokładnie je smarowała i zawijała. Po kilkudziesięciu naleśnikach. Z góry dobiegły nas szybkie kroki.<br />
-Czuje naleśniki z nutellą! O Boże! A w dodatku bita śmietana jest w lodówce. To będzie najlepsze śniadanie!<br />
-Niall! - powiedziałyśmy równocześnie i wybuchnęłyśmy śmiechem. <br />
Blondyn wszedł do kuchni bardzo szybkim krokiem i od razu rzucił się na jedzenie.<br />
-Umieram z głodu! - Jęknął i polewał naleśniki bitą śmietaną.<br />
Gdy Irlandczyk tak jadł bez opanowania kolejne naleśniki. Ja oddałam pieczenie w ręce Dan i poszłam obudzić chłopaków oraz Rebecce. Wiedziałam, że to nie będzie takie proste zadanie byli pewnie skacowani ale za trochę ponad godzinę mieli być w studiu. Weszłam do pierwszego pokoju i szturchnęłam Liama delikatnie.<br />
-Li, pobudka. Zaraz jedziecie do studia. - cały czas delikatnie nim potrząsałam.<br />
Chłopak po chwili usiadł, a ja wyszłam z pokoju żeby on spokojnie się rozbudził. Kolejny na mojej drodze był pokój Lou i Hazzy. Wiedziałam, że tu nie pójdzie mi tak łatwo pasiasty jest wielkim śpiochem. Otworzyłam mocnym ruchem drzwi ale nawet się nie poruszył. Może nie żył? Siadłam na skraju łóżka i zaczęłam nim mocno potrząsać.<br />
-Louis, proszę wstań. - nawet nie drgnął. - Lou, na dole czeka pyszne marchewkowe śniadanie, jeśli się nie pospieszysz Niall wszystko zje. - powiedziałam głośno nad jego uchem.<br />
- Marchewki?! Gdzie?! Jak?! Kiedy?!- wybiegł pół nagi z pokoju, a ja nie mogłam przestać się śmiać.<br />
No to teraz Zayn lub Harry. Weszłam do pokoju Irlandczyka gdzie o dziwo Harold już nie spał tylko układał swoje loczki na głowie. <br />
-Śniadanie na stole. - powiedziałam i wyszłam za drzwi.<br />
Weszłam do Mulata. Przykucnęłam przy łóżku i wpatrywałam się jak błogo śpi. Nie miałam sumienia go budzić, ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię nie zdążą na czas. Delikatnie go pocałowałam w usta, a on coś pomruczał pod nosem.<br />
-Wstajemy kochanie.- dostał jeszcze jednego buziaka ale ani drgnął.- Zayne Maliku albo zaraz wstaniesz albo użyje mniej miłych środków do pobudzenia Twojego organizmu.<br />
-Mhm. - przekręcił się na drugi bok. <br />
-Sam tego chciałeś- szepnęłam.<br />
Wyszłam do łazienki i zaczęłam szukać czegoś do czego mogę nalać wody. DO głowy przyszedł mi tylko kubeczek na szczoteczki. Wyciągnęłam z niego zawartość i nalałam wody.Wróciłam do pokoju. Mój chłopak słodko chrapał. Nie miał chyba najmniejszej ochoty wstawać. <br />
-Panie Maliku, czas wstać. - zawartość kubeczka wylała się na jego twarz i włosy.<br />
Lodowata woda ocuciła dość szybko chłopaka, a może to to, że jego włosy były mokre? <br />
-Nie musiałaś!- Był lekko wkurzony na mnie.<br />
-To jak Cię miałam inaczej obudzić? - musnęłam jego usta.- Za pięć minut chce Cię widzieć na śniadaniu kochanie. - rzuciłam mu jego bokserki, które pałętały się koło mojej nogi. - Tylko nie zapomnij się ubrać!- uśmiechnęłam się cwaniacko i wyszłam.<br />
No to została mi tylko Rebecca. W sumie nie musiałam budzić dziewczyny, ale nie byłam przekonana jakie miała plany. Zresztą, jak wszyscy jemy śniadanie to wszyscy. Bez wyjątków. Zapukałam delikatnie w drzwi i je uchyliłam. W pomieszczeniu nikogo nie było, drzwi do łazienki były otwarte i także było w niej pusto. Wyszłam zdziwiona na korytarz, gdzie spotkałam Zayna ubranego w same dresy.<br />
-Widzisz co mi zrobiłaś? - wskazał na oklapnięte włosy. -Foch!<br />
- Zawsze wyglądasz seksownie w jakichkolwiek włosach. - chciałam mu dać buziaka ale odwracał głowę.- Dobra! Będziesz coś chciał!<br />
- No już, przestań. - odwracałam głowę, żeby nie mógł mnie pocałować.<br />
- E.. wy tam zakochańce! - dobiegł głos Lou z schodów. - Na śniadanie bo wystygnie. <br />
Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w dół. Weszliśmy do kuchni na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.<br />
-Ominęło mnie coś? - spojrzałam zdezorientowana na towarzystwo.<br />
-Wło wło włooosy Malika!- Horan znów wybuchł nie pohamowanym śmiechem. <br />
- Pierwszy raz widzimy go w nieułożonych włosach. - Daddy ocierał łzy.<br />
- Nie potrzebuje być pięknym. Mam kogoś kto mnie kocha za to kim jestem, a nie za to jak wyglądam oraz, że jestem w zespole. - Delikatnie objął mnie w pasie i pocałował.<br />
- Ooooo - wydobyło się ciche z ust Reb, El i Dan. - To słodkie!<br />
Dopiero teraz zobaczyłam, że Ruda jest wśród nas. Musiałyśmy się minąć gdy budziłam chłopaków.<br />
- Dobra jedzmy bo jestem głodny! - krzyknął Niall.<br />
- A czy ty kiedykolwiek nie byłeś głodny? - Westchnął Hazza. <br />
Niall udawał zamyślonego.<br />
-Nie w sumie to nie. - na co znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem. <br />
Usiedliśmy do śniadania. Nie trzeba było dużo czasu żeby wszystkie naleśniki znikły z talerza.<br />
-Kochanie, weźmiecie mnie ze sobą prawda - Danielle uśmiechała się do Liama.<br />
- Lou! Poprowadzisz busa? - chłopak spojrzał na niego.<br />
-Niech będzie.. - marchewkowy dopijał kawę.- To ubierać się i jedziemy!<br />
Rebecca również postanowiła się z nimi zabrać. Malik szybko skoczył się ogarnąć na górę. I po 5 minutach cała siódemka pakowała się do busa.<br />
- To co musimy za nimi posprzątać? - skrzywiła się El.<br />
-Niestety... - westchnęłam i zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.- Nie będzie Ci przeszkadzać jak zapalę? <br />
- Nie co ty. Nie krępuj się. - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.<br />
Sięgnęłam po paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego ale zapalniczka upadła mi na ziemię. Schyliłam się by ją podnieść, oczywiście pech chciał bym uderzyła się z całej siły w boczną szafkę...<br />
-Cholera.. - jęknęłam.<br />
-Nic Ci nie jest! - dziewczyna natychmiast znalazła się koło mnie. <br />
-Nie nie... - dopiero teraz zauważyłam, że szafka na samym dole jest rozwalona i coś z niej wystaje. - Co to? - pokazałam ręką na wystające rzeczy.<br />
Nikt tu najwyraźniej nie zaglądał, a przynajmniej nie sprzątał. Eleanor sięgnęła ręką i wyciągnęła dwa kartony papierosów. Nie były one zakurzone. <br />
-Malik chyba zrobił zapasy - wybuchła śmiechem.<br />
- Nie możliwe..- szepnęłam.- Malik pali tylko Marlboro a to są L&M. - przekręciłam pudełko i sprawdziłam cenę. - Do tego są już po nowej cenie. Nie są tu dłużej niż 3 tygodnie.<br />
Położyłam się na ziemi by spojrzeć czy nic nie zostało w skrytce. Nie myliłam się. Na samym końcu leżał otwarty karton, kilka porozwalanych pustych paczek, zapałki, pety oraz jedna otwarta paczka. Wyciągnęłam to wszystko i pokazałam mojej towarzyszce. <br />
- No to sprawdzimy kto się będzie denerwował przez najbliższe dni, że to zaginęło. - uśmiechnęła się do mnie podstępnie.- Ty palisz Tobie się to bardziej przyda niż mi.<br />
Uśmiechnęłam się do niej i schowałam do torebki nasze znaleziska. Posprzątałyśmy całą kuchnię, a szafeczkę naprawiłyśmy, żeby nie było widać co się stało. <br />
-Hm... Dobra niestety muszę już iść jestem umówiona z znajomymi. Wracasz ze mną? Taxi Cię podrzuci po drodze jeśli chcesz. <br />
-Niee dzięki. Mam niedaleko przejdę się spacerkiem. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.<br />Obydwie rozeszłyśmy się do pokoi. Ubrałam na siebie jakieś leginsy które znalazłam w pokoju gościnnym. Na szczęście zostawiłam tu trochę rzeczy. Na górę zarzuciłam bluzę Malika i byłam gotowa do wyjścia. Sukienkę i buty schowałam do reklamówki. Założyłam nike , wzięłam torebkę oraz pożegnałam się z El. Wyciągnęłam papierosa i delektowałam się tytoniem rozchodzącym się po moich płucach. Szłam spacerkiem, zastanawiając się czyje są te papierosy. Wiedziałam co mnie zastanie w domu. Było już po pierwszej tata wrócił z nocy i zapewne spał bo dziś miał już którąś pod rząd. Mój telefon zasygnalizował nową wiadomość. Zdeptałam niedopałek i odczytałam jej treść.<br />
<div style="text-align: center;">
<i>"Zadzwoń do mnie jak będziesz na skajpaju" </i><div style="text-align: left;">
Kaśka musiała mieć coś ważnego mi do powiedzenia jeśli już pisała sms. Zwłaszcza, że nie dawno rozmawiałyśmy. Przyspieszyłam więc kroku i po 10 minutach byłam już pod domem. Tak jak myślałam telewizor był włączony a ojciec spał. Przykryłam go kocem i szybko wyszłam do siebie, żeby uruchomić laptopa. Pierwszą rzeczą było sprawdzenie czy moja przyjaciółka jest dostępna. Była, pewnie miała zamiar na mnie czekać, aż się nie pojawię. Od razu na moim ekranie pojawiło się że do mnie dzwoni odebrałam. <br />-IpppP!- zaczęła piszczeć!- Nie uwierzysz co się stało!<br />- No co. Mów mów mów! - jej ekscytacja przeszła na mnie.<br />-Jestem z Łukaszem!- wrzasnęła mi prosto w monitor.<br />Zaczęłyśmy obie piszczeć i się śmiać. Opowiadała mi chyba z godzinę jak się to stało. Potem rozmowa zeszła na inne tematy.<br />- Eli- wrzasnął tata- ja idę do pracy. Miłego wieczoru!<br />-Dzięki! - odkrzyknęłam i wróciłam do rozmowy z Kasią.<br />Opowiedziała mi co w Polsce, że zdała już wszystkie testy, że jest bardzo szczęśliwa. Wiedziałam o wszystkich najnowszych związkach naszych znajomych. Było już przed 22 gdy zakończyłyśmy rozmowę. Postanowiłam sprawdzić kto wygrał xfactora i zobaczyć jak moi przyjaciele wyglądają. Przemieściłam się więc do salonu i włączyłam telewizor, miałam szczęście. Cała piątka stała na scenie a Harry trzymał kopertę.<br />- Tą edycję wygrał lub wygrały... - otworzył kopertę i pokazał chłopakom.<br />-Little Mix!- wrzasnęli wszyscy a wokół posypało się konfetti. </div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się mimowolnie gdy było zbliżenie na Zayna. Lecz mój uśmiech szybko zrzedł. Blondynka z zespołu rzuciła się mu na szyje i namiętnie pocałowała. Chłopak się w ogóle nie opierał. Wręcz mu się to podobało. Obraz się zmienił. Ucieszona widownia i fani. Jury, które klaskało teraz to wszystko było gdzieś dalej. Przed oczami miałam tylko tej blondyny całującej mojego chłopaka... Tak dobrze znanej mi blondyny. Była to bowiem ta sama dziewczyna z którą się przespał kilka miesięcy temu. Rozpoznałam ją dopiero gdy było przybliżenie na zwyciężczynie. Zamarłam po raz drugi. Czułam jak kolejne łzy napływają mi do oczu.<br /><br />* * *<br />Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach<br />na TT napiszcie w komentarzu nazwy. Mnie możecie<br />znaleźć pod @withoutxlove</div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-11959432286365807282013-02-21T12:46:00.001-08:002013-02-21T12:46:21.460-08:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 20<br />
<br />
<i>*DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*</i></div>
<div style="text-align: left;">
Stałam przed lusterkiem w obcisłej liliowej sukience do połowy uda, srebrnych szpilkach na platformie w ręce trzymałam kopertówkę w tym samym kolorze. Końcówki moich włosów były lekko podkręcone, cienkie kreski nad oczyma podkreślały ich kolor. Nie lubiłam się tak ubierać. Zegar wskazywał godzinę 19:45 mój "przyjaciel" powinien już tutaj być. Tak, cały czas udawaliśmy przyjaciół dla mediów. <br />
- Dzień dobry. - usłyszałam głos swojego ukochanego.<br />
-Cześć zięciu!- powiedział tata po polsku. <br />
Tak, tata świetnie przyjął do wiadomości to, że jesteśmy razem. Chciał żebym była szczęśliwa. Owszem, odbył na początku rozmowę z Zaynem. Jak on to nazwał "męską pogawędkę", ale od żadnego nie dowiedziałam się co było jej tematem.<br />
-Tato.. Przypominam Ci, że on nie rozumie po Polsku.- starałam się nie potknąć schodząc po schodach.<br />
- Cześć zięciu..- powtórzył niepewnie Malik. Razem z tatą wybuchnęłam śmiechem.- Ślicznie wyglądasz. - kontynuował już po angielsku. <br />
Musnęłam delikatnie jego usta. <br />
- Wracasz dopiero jutro? - Zapytał tata.<br />
- A mogę? - zrobiłam słodkie oczy.<br />
-Jesteś pełnoletnia. - Zaśmiał się i zniknął.<br />
- Pamiętaj, że na zewnątrz czeka mnóstwo paparazzich, a my jesteśmy tylko znajomymi. - skrzywił się Mulat.<br />
Kiwnęłam tylko głową. Mieliśmy jechać na jakąś ważną dla nich galę. Z tego co zrozumiałam nie byli nominowani ani nie mieli występować, ale musieli się tam pokazać. <br />
Otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy. Stało kilku reporterów, którzy robili nam zdjęcia. Ale ja skupiałam się tylko na tym żeby się nie potknąć i nie wywrócić w tych butach.<br />
-Uśmiechnij się piękna. - Uwielbiałam jak szeptał mi do ucha.<br />
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Szofer otworzył nam drzwi i wsiedliśmy do limuzyna gdzie czekali na nas wszyscy. Liam z Danielle, Eleanor z Louisem, Niall z Rebecca oraz Harry z Taylor. Tak, też mnie to zdziwiło, że nadal się spotykają. Nic nie miałam do Tay ale wydawała mi się taka sztuczna, nieprawdziwa wyuczona tych wszystkich gestów. Przywitałam się ze wszystkimi. I siadłam koło Mulata wtulając się w niego. Dziś ewidentnie miałam gorszy dzień. Powinnam być szczęśliwa. Ostatnio bardzo rzadko się widujemy, oni mają cały czas próby i wywiady, a dziś wieczorem miałam z nim być cały czas. Ale został tylko tydzień do ich wyjazdu. Nie będziemy się widzieć tak długo...<br />
-Nad czym tak myślisz? - mój ideał gładził mnie po kolanie.<br />
-Jedziecie w trasę i tak was długo nie będzie... I będę tęsknić i się boję.. - posmutniałam jeszcze bardziej.<br />
-Wiem.. Ale wszystko będzie dobrze, zobaczysz. To nie tak długo. Jest internet, telefon. Damy radę. - pocałował mnie.<br />
Kątem oka zobaczyłam jak Liam i Harry wymieniają jakieś porozumiewawcze spojrzenia. <br />
-Dojechaliśmy, kto idzie pierwszy na pożarcie rekinów? - Zaśmiał się Niall.<br />
-Chodź Harry, pokażemy im klasę. - Swift złapała partnera za rękę i wyszli w blasku fleszy. <br />
Louis przewrócił oczami, uśmiechnął się i wyszedł wraz z Eleanor z auta. <br />
- Rebecca, kuzynko kochana, chodź idziemy, muszą mieć co komentować jutro, te nasze kazirodztwa itp. - obydwoje wybuchnęli śmiechem i roześmiani wyszli do paparazzich. <br />
Liam pocałował Danielle i także zniknęli w świetle reflektorów. <br />
-Czym szybciej wyjdziemy, tym szybciej będzie to za nami. Wiem, że tego nie lubisz. - Pocałował mnie namiętnie.<br />
Wyszedł pierwszy z limuzyny i pomógł mi się wygramolić. Uśmiechałam się do reporterów. Tym razem jak najbardziej szczerze. Miałam przy sobie najwspanialszego faceta na świecie, którego kochałam. Był dla mnie wyjątkowy. Inny niż wszyscy, mimo sławy i kariery był zwykłym człowiekiem. W sumie, żadnemu z chłopaków nie uderzyła woda sodowa do głowy. Byli normalnymi nastolatkami. <br />
Szliśmy powoli po czerwonym dywanie. Zatrzymując się co kawałek żeby reporterzy zrobili nam zdjęcia.<br />
-Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie ochotę. - szepnął mi do ucha, gdy został kawałek za mną.<br />
Przygryzłam lekko wargę i popatrzyłam na niego seksownie. Uśmiechnął się cwaniacko do mnie. <br />
Weszliśmy do teatru w którym odbywała się ceremonia i zajęliśmy nasze miejsca. <br />
-Gdzie Tay? - zapytałam Hazze zdziwiona, że miejsce koło niego jest zajęte.<br />
-Występuje. Ciekawe ile jeszcze będę... - dostał kopa od Liama.<br />
- Za dużo ludzi, ktoś może usłyszeć. - syknął Payne.<br />
-Wytłumaczę Ci potem. Obiecuję. - ukazał swoje piękne dołeczki. <br />
Nasz wzrok spoczął na scenie czyli jedynym miejscu gdzie było jasno. Zaczęła grać muzyka, nieznana dla mojego ucha. Jednak po obydwu moich stronach zaczęto ją nucić. Ktoś wyłaniał się z dymu popłynęły pierwsze słowa piosenki:<br />
<br />
I'm wide awake/<span style="color: #cccccc;"><i>Jestem całkiem przytomna</i></span><br />
I'm wide awake/<span style="color: #cccccc;"><i>Jestem całkiem przytomna</i><span style="color: black;"> </span></span><br />
<br />
<span style="color: #cccccc;"><span style="color: black;">W okół tancerzy, zespołu i innych rzeczy pojawiła się Katy Perry. Po mojej lewej stronie gdzie siedział Harry cały czas słychać było, że śpiewa razem z nią. Nie zwracałam uwagi zbytnio na tekst wyłapałam kilka słów by wiedzieć o czym jest piosenka. Ktoś delikatnie zaczął gładzić moje kolano i jechać coraz wyżej po wewnętrznej stronie uda.<br />-Zayn - syknęłam- Ktoś może zobaczyć.- Odsunęłam jego rękę z powrotem na oparcie.</span></span><br />
<span style="color: #cccccc;"><span style="color: black;">-Ale wynagrodzisz mi to w domu? - przygryzł płatek mojego ucha.<br />-Tak, jeśli się uspokoisz zboczeńcu.-zaśmiałam się cicho.<br />Piosenka dobiegła końca, a na scenie pojawiła się dwójka prowadzących. Mając sławnego chłopaka muszę się chyba zacząć interesować gwiazdami. Mało kogo tu znałam. Nie moja wina, że wierzę w prywatność gwiazd. Kobieta na scenie mówiła coś o nagrodach w kategorii najlepszej aktorki. Wyczytała kilka nominacji oraz osobę która wręczy nagrodę. Spojrzałam w stronę reszty zespołu. Widać było, że się nudzili. Louis bawił się guzikiem od marynarki, Niall jadł przekąski, które podawał mu kelner, Liam rozmawiał z Danielle, a Hazza był nieobecny myślami. <br />- Napijesz się czegoś? - Mulat pokazał na stolik z alkoholem.<br />- Może drinka tylko jakiegoś słabego. <br />Zawołał kelnera, który po chwili podał nam dwie szklanki. <br />-Za nas. - powiedział ciszej.<br />- Za was . - Zaśmiała się cała reszta, której kelner też przyniósł napoje.<br />Wypiłam kilka łyków i wdałam się w dyskusje z Niallem który siedział naprzeciwko mnie. <br />Minęło dobre 30 minut gali gdy ze sceny dobiegła mi dobrze znana muzyka. Szybko skupiłam się na osobie która śpiewała. EMINEM, wiedziałam nie mogłam się mylić. Teraz to ja nuciłam piosenkę, a chłopcy dziwnie się na mnie patrzyli. <br />-Seeero? Eminem? - Hazza na mnie dziwnie patrzył.<br />- Mówiłam, że uwielbiam ten tym muzyki. A on jest genialny. - pokazałam brodą.<br />Gala trwała do około dwunastej. Występowało jeszcze wiele znanych gwiazd Popu typu Taylor, Nicki Minaj czy Bruno Mars. Nie zostaliśmy na after party ponieważ, cały zespół miał jutro, a w sumie dziś wieczorem występ w x-factorze , mieli także wręczyć nagrodę zwycięscy tej edycji. Postanowiliśmy wyjść tylnym wyjściem żeby uniknąć fotoreporterów. Nasza limuzyna podjechała.Wszyscy wpakowaliśmy się do auta w świetnym humorze. Może to te ilości drinków?<br />- To co after party w domu? - poddał myśl Louis.<br />-Jutro mamy od rana próby..- Daddy jak zwykle musiał się o wszystko troszczyć.<br />- No Liaaam! Tylko my i nasze dziewczyny. W domu bez paparazzich. Proooszę! - Hazza zrobił słodkie oczka.<br />- Twojej dziewczyny nie ma więc zostaniesz dziś forever alone!- Ruda dogryzła mu, a my wybuchliśmy śmiechem.<br />-To jak z tą imprezą Paynie? - Niall się niecierpliwił.<br />-Dobra, ale jutro nie odpowiadam za wasz stan!. - poddał się, ale dostał za to buziaka od Danielle.<br />-Yeah!!- wykrzyknęliśmy.<br />Wysiedliśmy pod willą chłopaków, na szczęście nie było żadnych reporterów. Hazza z Eleanor i Lou ciągle sobie dogryzali i się śmiali. Irlandczyk wyniósł z limuzyny paczkę żelek, którą właśnie pochłaniał dzieląc się od czasu do czasu z Rebecca. Danielle rozmawiała o czymś z Liamem, na samym końcu tej parady szłam ja z Zaynem w ciszy. Chłopak delikatnie zahaczył swoje palce o moje i je splótł. Nawet w szpilkach byłam dużo od niego niższa, więc patrząc do góry w jego oczy uśmiechnęłam się. Drzwi zostały otwarte i z wielkim hukiem weszliśmy do domu. Podzieliliśmy się na kilka grupek. Ruda i reszta dziewczyn miały przygotować przekąski. Malik, Tommo i Harry alkohol. Ja z Irlandczykiem i Paynem miałam zająć się rozrywką. Każda grupa rozeszła się w swoją stronę. Słyszałam, że partnerki chłopców nadal chodziły w szpilkach ale ja już nie byłam w stanie. Szybkim ruchem zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt pomieszczenia.</span></span><br />
<span style="color: #cccccc;"><span style="color: black;">-Od razu lepiej. - odetchnęłam głośno. - To od czego zaczynamy?<br />- Hm.. Można zrobić karaoke lub włączyć jakiś film. Albo zagrać w butelkę na picie. - podrzucił pomysły Horan. <br />-E... Może w tle włączymy płyty z różnymi wykonawcami jakieś hity lata czy coś? - Liam rozglądał się po salonie.</span></span><br />
<span style="color: #cccccc;"><span style="color: black;">- Dobra pomysły są niezłe. Teraz to zorganizować. Niall szukasz płyt z piosenkami. Liam do Ciebie należy znalezienie pustej butelki i zorganizowania miejsca do grania.<br />-A ty co robisz? - zapytali równocześnie.<br />-Ja...? Ja tu zarządzam! -Rzuciłam się na kanapę, wyłożyłam nogi na stół, a ręce założyłam za głowę. -No już już. Nie mamy dużo czasu!<br />Zaśmiali się cicho i zajęli się swoimi zajęciami. Po 15 minutach wszystko było zorganizowane. W tle leciały hity lata oraz ulubione piosenki chłopaków. Stół był pełen przekąsek typu kanapek, paluszków, żelek, czipsów, cukierków i alkoholu. Miejsce do gry było idealnie przygotowane. Usiedliśmy wszyscy w kółku a obok postawiliśmy butelkę wódki i kieliszek.<br />-Na jakich zasadach gramy? - Rebecca widocznie nie znała jeszcze naszego planu.<br />- Ktoś zaczyna kręcić, na kogo wypadnie ten pije i później on kręci. Jeśli ktoś stwierdzi, że nie da już rady to musi wykonać jakieś zadanie.- Lou śmiesznie poruszył brwiami. - A więc ja zacznę jako głowa tej wielkiej rodziny!<br />Pan Marchewka zakręcił butelką, zrobiła kilka kółek i zaczęła zwalniać przy mnie, dzięki Bogu nie zatrzymała się na mnie tylko na siedzącym obok mnie Zaynie. Harold polał mu alkohol. A ten szybkim ruchem przechylił kieliszek i wypił jego zawartość. Uśmiechnął się cwaniacko do towarzystwa i zakręcił tym razem Danielle miała się zmierzyć z gorzką substancją. Wypiła ją ale zaczęła szukać czegoś do przepicia i się krzywić. Butelka kręciła się i kręciła zatrzymując się na kolejnych osobach. 2 razy Lou i ja, 4 razy Rebecca i Eleanor , 3 razy Harry i Liam, raz Danielle, ani razu Niall i Zayn który miał dziś strasznego pecha bo właśnie po raz 10 butelka się zatrzymała na nim.<br />- To jak będzie, wymyślamy zadanie czy jutro leczymy kaca? - Loczkers był zadowolony że wypadło na Malika<br />-Dajcie to zadanie. - bełkotał już ledwo żywy.<br />- Pokaż, na Elizabet jak jednym ruchem zaciągnąć dziewczynę do łóżka!- wypalił bez zastanowienia pasiasty. Za co dostał od Eleanor między żebra.<br />Zayn nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi, zaczął coraz zachłanniej wpijać się w moje usta, a nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Delikatnie uniósł mnie za pośladki i posadził tak bym obwinęła go nogami wokół pasa. Wiedziałam, że wszyscy na nas patrzą ale wypite procenty dzisiejszego wieczoru pozwalały mi nie zwracać na to uwagi. Mój chłopak jednak umiał nad sobą jeszcze zapanować i delikatnie zakończył naszą zabawę. Siadłam z powrotem obok niego i zobaczyłam zdumione twarze naszych towarzyszy. <br />-Dobra trzeba przyznać, że to było dobre! - uśmiechnął się Lou<br />- A teraz czas spać, jutro się ogarnie ten bałagan. - Liam podniósł się i pomógł swojej dziewczynie. <br />Wszyscy wstaliśmy i lekko się chwiejąc szliśmy po schodach do swoich pokoi. Jako, że Rebecca spała w gościnnym a u nich w pokoju spała Eleanor to miał dziś nocować u Nialla. My weszliśmy do "naszego" pokoju po czym Zayn opadł na łóżko a ja koło niego.<br />- Masz jeszcze trochę siły? - jego twarz znajdowała milimetry nad moją a ręka gładziła moje udo.<br />- Zależy na co. - Zaśmiałam się cicho.<br />- Na małe co nie co. - Wyszczerzył swoje białe ząbki i złożył pocałunek na moich ustach.<br /> </span></span></div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-35104628202095472212013-02-15T07:39:00.004-08:002013-02-15T07:39:43.559-08:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 19</div>
<div style="text-align: center;">
<i></i><br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Elizabet, musimy iść... - głos mojego ukochanego obudził mnie z marzeń.<br />
Słońce już dawno schowało się za horyzontem, siedziałam wtulona w niego nie odzywając się. Było mi tak dobrze, choć trochę zimno.<br />
-Ej, słyszysz mnie? - zaczął się śmiać - Musimy iść, jutro mam próby, a Twój tata przylatuje pewnie gdzieś popołudniu. <br />
Podniósł się i pomógł mi wstać.<br />
- Co zrobimy z tym wszystkim? - pokazałam na instrumenty.<br />
- Spokojnie, wszystko jest załatwione. - Pociągnął mnie w stronę głównej drogi.<br />
Szliśmy wolnym krokiem. To dziwne uczucie, które prześladowało mnie odkąd tu przyjechałam. Motylki w brzuchu, ciągle się uśmiechałam i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Był mój, choć to nie kwestia posiadania. Przed nami wyrosła dosłownie nie wiadomo z kąt limuzyna. No tak, chłopcy musieli jechać autem, albo innym pojazdem. Zayn otworzył mi drzwi i wsiedliśmy.<br />
- Zjadłbym coś. - otworzył lodówkę.- Pusto?<br />
-Przypominam, że kazałeś Niallowi mnie tutaj przywieźć. - wybuchnęłam śmiechem a on mi wtórował.<br />
Rozsiadł się koło mnie na jednej z kanap. Wtuliłam się w niego. Pachniał ślicznie. <br />
-Na którą mniej więcej będziemy w Londynie? - popatrzyłam na niego z dołu.<br />
-Coś w rannych godzinach, jednak to jest kawałek drogi. - uśmiechnął się do mnie.<br />
Lekko mnie podniósł i położył na kanapie, sam mnie przytulił od tyłu.<br />
-Prześpij się, nie chce żebyś źle wyglądała na spotkaniu z tatą. - pocałował mnie w czoło.<br />
-A ja nie chcę żebyś źle wyglądał na wywiadzie w telewizji. - powiedziałam lekko z wyrzutem.<br />
-O mnie się nie martw. <br />
Leżałam, nie wiedziałam czy mój chłopak śpi czy nie.<br />
-Zayn, śpisz? - szepnęłam cicho.<br />
-Nie, coś się stało? - powiedział lekko przestraszony.<br />
-Zaśpiewasz mi coś?<br />
Mulat zaśmiał się cicho i zaczął nucić piosenkę. O dziwo nie była to piosenka Popowa ani żadna podobna. Powiedziałam nucić? On zaczął mi rapować.<br />
Wsłuchiwałam się w kolejne słowa lecz nagle zmorzył mnie sen.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>*rano około godziny 6*</i><br />
<div style="text-align: left;">
<i>"To ja jestem Bogiem, uświadom to sobie, sobie...."</i><br />
Otworzyłam oczy, leżałam w łóżku Malika, jego jednak nie było. Musiał mnie tutaj przynieść.<br />
<i>"Ty też jesteś bogiem Tylko wyobraź to sobie, sobie"</i><br />
Sięgnęłam po swój telefon który najwidoczniej nie miał zamiaru przestać dzwonić. Na wyświetlaczu było zdjęcie taty.<br />
-Wcześniej się nie dało zadzwonić? - mówiłam lekko zaspana.<br />
-A może tak "Kocham Cię, też za Tobą tęskniłam Tatusiu?" - odpowiedział ze śmiechem.<br />
-Kocham Cię też za Tobą tęskniłam Tatusiu. Wcześniej zadzwonić nie mogłeś? Normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią. - Ziewnęłam mu do słuchawki.<br />
-Chciałem tylko uświadomić swoją najukochańszą córkę, że o 12 już będę w Londynie. Przyjedziesz po mnie?<br />
-Przyjadę, a dasz mi jeszcze pospać?<br />
-Dobra idź ty leniu mały! Do potem. - rozłączył się.<br />
Leżałam chwilę bez ruchu jednak nie mogłam zasnąć. Gdzie jest Zayn o tej porze? Zwlekłam się z łóżka i powoli przemieszczałam się w stronę kuchni. W domu było cicho. Więc wszyscy spali. Jednak gdy weszłam do pomieszczenia, przy stole z papierosem siedział mój ukochany. Dosiadłam się na przeciwko niego.<br />
-Czego nie śpisz? - odezwaliśmy się w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem.<br />
-Tata mnie obudził bo dzwonił. - zaczęłam pierwsza.- A ty?<br />
- Dopiero przyjechaliśmy, nie zdążyłem się położyć. Myślałem, że ja Cię obudziłem przy przenoszeniu. - uśmiechnął się do mnie słodko.<br />
-Uniosłeś tylko kilo i to jeszcze po schodach? - udawałam zaskoczoną.<br />
- Nie przesadzaj, jesteś szczupła. - zgasił peta w popielniczce. - Co chcesz na śniadanie? - Przemieścił się do kuchenki.<br />
- Może jajecznicę? Albo grzanki? Zresztą zaskocz mnie! - pokazałam mu język. - Pomóc Ci coś?<br />
- Nie trzeba, poradzę sobie. - Już wyciągał potrzebne składniki. - Po co dzwonił Twój tata?<br />
- Uświadomić mnie że będzie o 12 w Londynie. - bawiłam się zapalniczką leżącą na stolę. - Zayn, nie musimy na razie mówić prasie i dziennikarzom o naszym związku prawda? - ściszyłam trochę głos.<br />
- Utrzymamy to przed nimi w tajemnicy jak najdłużej, najważniejsze żeby powiedzieć Twojemu tacie. Wiesz tak gdyby coś się stało lepiej żeby wiedział. - podszedł i pocałował mnie w czoło. - Nie chcę by fanki Cię wyzywały itp. dla mnie to ważne żebyś była szczęśliwa i nie cierpiała. - Patrzył mi w oczy. - Ważne, że my znamy prawdę, nie potrzebny nam rozgłos. <br />
Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam jego wargi. Po chwili wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Po 15 minutach położył przede mną talerz, a na nim grzanki z jajecznicą. Usiadł naprzeciwko mnie.<br />
-Smacznego. - pokazał te swoje cudowne białe zęby i zaczęliśmy jeść.<br />
-Louis! Przestań mierzwić mi włosy! - ze schodów krzyczał Hazza. <br />
-Chciałbyś! - wybuchnął śmiechem jego przyjaciel.<br />
-Wyczuwam jajecznicę! Puśćcie mnie przodem! - głośny huk i trójka chłopaków wpadła do kuchni.<br />
- Ohhh! Nasi zakochańcy już na nogach? Czyli noc udana? - Tommo poruszał brwiami w dziwny sposób.<br />
-Cześć chłopcy, miło was widzieć! - Cała nasza piątka wybuchła śmiechem. - A gdzie nasz Daddy? To on zazwyczaj wstaje najwcześniej. <br />
-Wiesz on te swoje długie włosy musi tyle układać... - jęknął teatralnie Harry i usiadł koło mnie.<br />
- Zrobiliście nam śniadanie, prawda? - Niall patrzył na nas błagalnym wzrokiem.<br />
- A miałem inne wyjście? Inaczej byś marudził, że jestem bez serca. - zaśmiał się Mulat - Jajecznica jest jeszcze ciepła ale tosty musisz sobie sam zrobić. <br />
-Oh dziękuje mój najukochańszy! - Irlandczyk rzucił się na niego tak, że ten spadł aż spadł z krzesła. - Kocham Cię! - zaczęli się turlać po ziemi i przytulać.<br />
-Czuje się zazdrosna! - krzyknęłam kończąc swój posiłek i odkładając naczynia do zlewu.<br />
-Nie masz o co! - powiedział Niall wstając i poszukując wśród kilku patelni tej z jajecznicą. <br />
-Dobra wy tu jedzcie sobie a ja sprawdzę co się dzieję z Liamem. To nie jest normalne, że jeszcze go tu nie ma. - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.<br />
Wybiegłam po schodach i skierowałam się do pokoju chłopaka. Zapukałam cicho w drzwi.<br />
-Liam.. Halo Liam? - uchyliłam je delikatnie<br />
O dziwo chłopak nie spał tylko siedział z rozłożonym laptopem, rozmawiał z kimś i cały czas klikał w klawiaturę.<br />
- Hej, co jest? - popatrzył na mnie dziwnie.<br />
-Myślałam, że coś się stało. Zawsze wstajesz pierwszy a teraz Cię jeszcze nie było.- uśmiechnęłam się do niego pogodnie.<br />
- Nieee, tylko rozmawiam z Danielle i odpisuję fanką z innej strefy czasowej. Już schodzę. <br />
-Pozdrów Elizabet! - doszedł mnie głos z laptopa.<br />
- Też Cię pozdrawiam. - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju.<br />
Nie miałam trochę siły schodzić do chłopaków, więc udałam się w stronę swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i postanowiłam wziąć relaksacyjną kąpiel. Napuściłam ciepłej wody i rozebrałam się z ciuchów. Sprawdziłam dłonią czy woda nie jest aby za gorąca i delikatnie wsunęłam się do wanny. O tak, to było to co najbardziej lubiłam zaraz po spaniu była to moja ulubiona chwila w ciągu dnia. Nagle znikają wszystkie problemy. Nie ma hałasu, wrzasków, jesteś tylko ty i woda, która tak doskonale Cię relaksuje. <br />
Mogłabym tak siedzieć bez końca i się nie ruszać, ale uwierzcie w zimnej wodzie już tak miło nie jest. Dokładnie umyłam swoje ciało. Wyszłam z wanny i wypuściłam wodę. Osuszyłam się ręcznikiem i obwinęłam go wokół siebie. Włosy spięłam w luźnego koka zrobiłam lekki makijaż. Przeniosłam się do swojej szafy. Wyciągnęłam z niej fioletową bluzkę tzw. nietoperz założyłam do niej jeansy z flagą UK. Spojrzałam na zegar, było po 10. Niechętnie otworzyłam drzwi i poszłam do chłopaków. <br />
Piątka przyjaciół siedziała rozłożona na kanapie i grali w Fifę.<br />
-O której zaczynacie próbę?- zapytałam wskakując mojemu chłopakowi na kolana.<br />
- O 11 ale studio jest 10 minut stąd więc wyjedziemy dopiero za chwilę. - odpowiedział mi Liam, klikając w telefon.<br />
- W sumie moglibyśmy już jechać, jak się spóźnimy Paul nas zabije. - Jęknął Niall. <br />- Dobra, więc za 15 minut wszyscy gotowi do wyjazdu! - zarządził Liam i razem z Niallem znikneli na schodach.<br />Wstałam mojemu chłopakowi z kolan żeby mógł iść się ogarnąć. Ten jednak przyciągnął mnie z powrotem i mocno przytulił.<br />-Mogę przyjechać wieczorem? - szepnął mi na ucho. <br />- Zawsze, kiedy chcesz. - musnęłam jego usta. - A teraz proszę mi ładnie się iść ogarnąć!<br />Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł w stronę garderoby. Dwóch przyjaciół jednak nie ruszyło się od gry.<br />
-Przepraszam panów, czy mogę autograf i zdjęcie? Jestem taką wielką fanką! Zawsze marzyłam o tej chwili! - stanęłam między nimi a telewizorem.<br />-EJJJ, usuń się! Nie jesteś przeźroczysta! - rozległy się krzyki obydwojga.<br />-Przypominam, że macie dziś próby idźcie się ubrać jakoś normalnie i w ogóle. - wyłączyłam im grę.<br />Pomarudzili chwilę po czym rozeszli się. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy program muzyczny. Nie minęło 5 minut jak na podłodze koło mnie usiadł Zayn. <br />- Nie macie nic normalnego w Tv? - westchnęłam.<br />-Oglądnij sobie jakiś film video trochę mamy. - pocałował wierzch mojej dłoni co od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy.<br />Czy w tym domu mogła być chodź na chwilę cisza? Znów przerażający huk z schodów i wrzaski. <br />-Niall oddawaj moją czapkę! - Darł się Harry<br />-Dziś ja w niej idę! W zielonym mi lepiej niż Tobie! - Słychać było że biegną w naszą stronę.<br />Dwóch chłopaków wparowało do pomieszczenia. Gonili się do o koła jak małe dzieci. <br />-No już dość! Zachowujecie się jak bachory! - jęknął Liam i ich rozdzielił.<br />-Możemy jechać? Czym wcześniej zaczniemy tym wcześniej stamtąd wyjdziemy.- ziemną Louis.<br />-Racja, chodźmy. Pa Elizabet- Harry cmoknął mnie w policzek a trójka chłopaków poszła w jego ślady.<br />-Teraz ja się czuję zazdrosny. - szepnął mi Mulat na ucho i pocałował mnie.<br />Cały zespół wyszedł. Dałam głośniej muzykę i poszłam do kuchni. Malik na szczęście zostawił papierosy. Wyciągnęłam jednego i odpaliłam. Delektowałam się momentem w którym nikotyna wypełniła moje płuca. Zadzwoniłam po Taksówkę najwyżej poczekam dłużej na tatę. Nie chcę mi się tu siedzieć. Założyłam vansy i byłam gotowa. Pojazd podjechał. Wsiadłam i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieść. Po pół godziny stałam już na lotnisku. Wzbudzając lekkie zaciekawienie dziewcząt w wieku 12-19 lat. Lot nie był opóźniony więc zaraz po 12 tata wyszedł z bagażami.<br />-Jak było w Polsce? - zapytałam w ojczystym języku i przytuliłam go.<br />Nagle kilka fleszy i mini tłum w okół nas. <br />- Dobrze, masz pozdrowienia od Kaśki. Co się tu dzieje? Wyjaśnisz mi?<br />-W domu proszę. Chodź złapię taksówkę. - wzięłam jego walizki i udaliśmy się ku głównemu wyjściu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-64564392992848341912013-02-07T14:48:00.002-08:002013-02-07T14:48:43.789-08:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 18</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Elizabet... Eli, mała wstawaj. Już późno. -ktoś delikatnie mną potrząsał.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jeszcze 5 minut tato, dziś nie idę do szkoły.. - powiedziałam po Polsku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Eli, nie rozumiem Cię... Wstań proszę. - chłopak się nie poddawał.<br />
-Hazza, co ty tutaj robisz. Jest jeszcze wcześnie.. - Lekko się przeciągnęłam i przetarłam oczy.<br />
-Dziś ostatni dzień jesteś u nas, my jutro zaczynamy próby i wiesz.. Wyjeżdżamy w trasę. Chcemy zjeść z Tobą śniadanie.. - uśmiechnął się, a jego słodkie dołeczki się pokazały.<br />
- Dobrze, niech Ci będzie za 20 minut będę na dole. - powiedziałam przeciągle i usiadłam na łóżku.<br />
Mój "budzik" zniknął za drzwiami. Spojrzałam za okno. Ostatnio nad Londynem panowała jakaś dobra aura. Znowu świeciło słońce i wyglądało na to, że tak będzie przez resztę dnia. Zsunęłam się z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Stanęłam przed dużym lustrem i dokładnie się w nim przeglądnęłam. Wczoraj zasnęłam w ciuchach. Włosy, które wywijały się w każdą stronę. Zsunęłam z siebie przepocone i brudne rzeczy. Puściłam ciepłą wodę do wanny i weszłam. Zamknęłam oczy i się zrelaksowałam. Gorąca woda pozwalała się rozluźnić moim napiętym mięśniom. Mogłabym pewnie tak leżeć bez końca. Niestety, mój mały raj się skończył wraz z cichym pukaniem do drzwi.<br />
-Elizabet.. - niepewny i cichy głos za drzwi.<br />
-Mhm. - nie miałam siły się ruszać z mojej jakże idealnej pozycji.<br />
-Martwimy się o Ciebie. Pospiesz się bo zgłodniałem! - po ostatnich słowach, wiedziałam już, że to Niall.<br />
Zanurzyłam głowę w wodzie i dokładnie ją umyłam. Wyszorowałam całe ciało. Z wielkim bólem wyszłam z mojego prywatnego nieba. Wytarłam się dokładnie i opatuliłam ręcznikiem ciało.<br />
Stałam przed szafą nie mając zielonego pojęcia co na siebie założyć. W sumie, dużego wyboru już nie miałam. decydowałam się na ciemne jeansy oraz jasno różową bluzkę z wielkim sercem. Mokre włosy wysuszyłam i splotłam z nich kłosa. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do spotkania z chłopakami. Otworzyłam drzwi. Do moich uszów dobiegło pięć anielskich głosów śpiewających piosenkę. Poszłam za dźwiękami. Cichutko stanęłam za ścianą i słuchałam muzyki. W końcu z ust pasiastego wypłynęły słowa:<br />
<br />
Every minute's like the last so/<i><span style="color: #cccccc;">Każda minuta jest jak ostatnia ,więc</span></i><br />
Let's just take it real slow/<i><span style="color: #cccccc;">Przyjmijmy naprawdę wolne tempo i</span></i><br />
Forget about the clock that's tic-tic-tickin/<i><span style="color: #cccccc;">Zapomnijmy o zegarze, który tyka.</span></i><br />
<br />
-Co to było? - postanowiłam nie czekać na ciąg dalszy.<br />
-Nasza piosenka. Aż taka zła? - Louis miał dziwną minę.<br />
-Nie słucham takiego typu muzyki, już to chyba mówiłam. - uśmiechnęłam się pogodnie i wskoczyłam między nich na kanapę. <br />
Wyłączyłam podkład dźwiękowy. Uruchomiłam youtube i szybko znalazłam karaoke do piosenki GrubSon - Każdy dzień. Zaczęłam nucić cichutko.Po pierwszym zaśpiewanym refrenie zatrzymałam.<br />
-Strasznie fałszujesz! - jęknął Hazza.<br />
-Oh, dziękuje! Nie jestem gwiazdą popu, po prostu chciałam wam pokazać czego słucham i co mnie jara.- Zaśmiałam się.- A jak moje śniadanie?<br />
-Śniadaaanie, śniadaaanie, zjem sobie śniadanie, a tobie nic nie zostawieeee! - śpiewał Niall.<br />
-Skończ! - krzyknęła pozostała czwórka zespołu i wybuchnęła śmiechem.<br />
Poszliśmy do kuchni gdzie czekało na nas już gotowy posiłek. Tosty z Nutellą. Może nie jakieś wykwintne ale widać było, że się starali. Spałaszowałam trzy tosty ciągle śmiejąc się z reszty.<br />
-To co dziś mamy zamiar robić? - zapytałam pijąc już zimne kakao.<br />
-Ja idę do Eleonor. - Louis szeroko się uśmiechnął.<br />
-Dan ma dziś występ więc chciałbym pójść. - powiedział Liam pisząc kolejnego sms.<br />
- A my idziemy na wywiad. - Niall jadł już chyba dziesiątego tosta.<br />
-Chwila, obudziliście mnie tak wcześnie, żeby zjeść ze mną tylko śniadanie a potem zostawić samą? - byłam na nich wkurzona.<br />
-Noo... Na to wygląda. - Hazza podrapał się po głowie.<br />
-Dobra, lećcie żebyście się nie spóźnili. Ja posprzątam. - westchnęłam i wstałam z krzesła.<br />
-Jesteś kochana! - Liam cmoknął mnie w policzek i już go nie było.<br />
Wsadziłam już wszystkie talerze do zlewu oprócz tego, który stał przy żarłoku. Chciałam go wziąć lecz blondas na mnie naskoczył.<br />
-Em, ne wydzisz? - bełkotał przez pełne usta.<br />
Przewróciłam oczami i zaczęłam myć brudne naczynia. Gdy byłam już przy końcu Irlandczyk skończył śniadanie i podał mi talerz.<br />
- Wychodzimy! - krzyknęła trójka jadąca na wywiad.<br />
- No pa. - mruknęłam tylko i kończyłam porządki.<br />
Po chwili na dole zjawił się Louis.<br />
-Pomóc Ci coś? - stał w drzwiach.<br />
-Oh, nie oszukujmy się. Pytasz z grzeczności. Leć do swojej dziewczyny.<br />
-Jeśli nie chcesz żeby Ci pomóc... - usłyszałam tylko trzask drzwi.<br />
I zostałam sama. Sama w tym wielkim domu. Jutro wraca tata. Znów wszystko będzie jak dawniej. Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam jakiś serial była to bodajże Gossip Girl. Uruchomiłam laptopa, któregoś z chłopaków na tapecie pojawiła się dziewczyna w kręconych włosach tańcząca na scenie. To nie mógł być laptop nikogo innego jak Liama. Zalogowałam się na Twittera. Chciałam zobaczyć co nowego u znajomych z Polski. Dawno mnie tu już nie było. Chciałam zobaczyć ile osób dodało mnie do obserwowanych. Spojrzałam na górny lewy róg ekranu. Moje oczy powiększyły się znacząco. Przez tydzień przybyło mi ponad 20 tys obserwujących?! No tak... Zaczęłam się pojawiać publicznie z sławnym boysbandem.. Nie chciałam nawet patrzeć na integracje. Byłyby tylko hejty.. Wylogowałam się z strony. Miałam ochotę na jakąś Polską komedie.. W tv raczej nic nie znajdę. Uruchomiłam w necie jakąś stronkę z polskimi filmami i zdecydowałam się na "Tylko mnie kochaj". Zrobiłam sobie gorącą herbatę, kilka kanapek i w wygodnej pozycji zaczęłam oglądać film.<br />
-Głooooodnyyyy jesteeeem! - usłyszałam głos dochodzący z przed pokoju.<br />
-Niall co tak wcześnie? - nie było go może z półtorej godziny. - I gdzie reszta?<br />
-Oni mają jeszcze wywiady, każdy ma inny. Nie chciałem żebyś siedziała cały dzień sama więc przyszedłem zaraz po pracy. - Blondyn skoczył na miejsce koło mnie.- Co to za film?<br />
-Nie znasz, taka polska komedia.- wyłączyłam już końcówkę filmu. - To co chcesz zjeść?<br />
-Hmm... A co powiesz na mały wypad. Gdzieś dalej? - uśmiechnął się słodko do mnie.<br />
-Niech będzie. - wygramoliłam się z kanapy.<br />
Ubrałam swoje nike. Zeszłam do garderoby i znalazłam jakąś za dużą szarą bluzę. Zgarnęłam ją i wróciłam do Nialla.<br />
-Ładna bluza.- wybuchnął śmiechem.<br />
-Twoja? Jeśli nie mogę...<br />
- Daj spokój. Jedźmy już bo jestem głodny. - otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy.<br />
-Niall nie żeby coś, ale ty nie masz prawa jazdy.<br />
-Ale jestem sławny i bogaty. - zrobił minę gwiazdora i pokazał na punkt za bramą.<br />Dopiero teraz zauważyłam długą czarną limuzynę z przyciemnianymi szybami.<br />
-No tak, sława uderzyła do głowy. Mieszkamy 30 minut od centrum, a nam się nie chce iść. - wybuchnęliśmy śmiechem i wsiedliśmy.<br />Jak zwykle wnętrze urządzone bardzo nowocześnie. W sumie można by było tu mieszkać. Długie kanapy, telewizor, barek. No i oczywiście specjalnie dla naszego tlenionego blondaska lodówka.<br />
-Gdzie jedziemy? - rozsiadłam się wygodnie na jednej z kanap.<br />-Niespodzianka! - zamachał mi czarną opaską przed oczami.<br />-Niall... Wiesz że nienawidzę niespodzianek. - skrzywiłam się.<br />
-Nie daj się prosić. Tylko raz! - uśmiechnął się pogodnie. Nie potrafiłam mu odmówić.<br />
-Pfff...- wypuściłam głośno powietrze. - Pierwszy i ostatni raz. - odwróciłam się żeby mógł mi ją zawiązać.<br />
-Dziękuje! - cieszył się jak małe dziecko i zwinnie zasłonił moje oczy.<br />
-Czyli raczej się nie dowiem gdzie jedziemy? - oparłam się wygodnie.<br />
-Nieee... Ale jak chcesz to możesz dostać jakąś przystawkę! - słyszałam dźwięk otwieranej lodówki.<br />-A co masz?<br />
-Żelki, żelki, żelki, czipsy, żelki. I... Don't worry be Happy drink pepsi feel sexi! , żelki i żelki. - chłopak wymienił wszystko po kolei.<br />
-Hmm... Nie podziękuje za żelki.<br />
-Żałuj! - było słychać że już je przeżuwał.<br />Nastała cisza przerwana tylko mlaskaniem Irlandczyka lub otwieraniem lodówki. Na mój czas który się nie miłosiernie ciągnął. Jechaliśmy strasznie długo. Za długo jak na centrum miasta. Wkurzała mnie ta opaska. Wkurzało mnie to że nic nie widziałam, ani nie wiedziałam. <br />-Już nie daleko. - usłyszałam głos blondyna.<br />
-Mogę wiedzieć jak długo jedziemy? Bo wydaje mi się że całą wieczność! Zaczyna mi się nudzić.. - marudziłam.<br />
- Mogę Ci puścić nasze piosenki ale nie lubisz takiej muzyki prawda? - nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć, że na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.<br />
-To ja się jeszcze ponudzę. - jęknęłam.<br />Postanowiłam sobie liczyć w głowie minuty. Lecz po jakichś 5 min się zgubiłam. Siedziałam tak bez ruchu myśląc o wszystkim i o niczym. Ile można jechać? To trwało naprawdę już długo. Byłam przekonana że wyjechaliśmy z Londynu. Może nawet z Anglii.<br />-Jesteśmy na miejscu. - ktoś delikatnie złapał mnie za dłoń.<br />-Mogę to ściągnąć? - sięgnęłam drugą ręką po opaskę.<br />
-Nie. - Gwałtownie zostałam zatrzymana.<br />Niall delikatnie mnie podniósł. Nie protestowałam. Wiedziałam że to nie ma najmniejszego sensu. Niósł mnie tak przez dobre 15 min. W okół panowała cisza. Chociaż nie. Coraz bardziej było słychać jakiś szum... Jakby morza? Po chwili zostałam delikatnie odłożona na coś miękkiego. Niestety nie poczułam żeby Horan siadł koło mnie.<br />
-Mogę to ściągnąć? - odpowiedziała mi cisz. - Haaaloo czy mogę to ściągnąć?! - znowu cisz zaczynałam się bać. Teraz to już wolałam chyba nie ściągać tej opaski.<br />Siedziałam w tej pozycji jeszcze dobrą chwilę. Gdy w końcu zebrałam odwagę i szybkim ruchem zerwałam opaskę. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania.<br />Siedziałam na plaży przede mną było morze i zachód słońca. Gdzie ten głupek mnie wywiózł?! Za moimi plecami rozległa się cicha muzyka. Odwróciłam się gwałtownie. Na fortepianie grał Louis i uśmiechał się do mnie, obok siedział Hazza i Liam, którzy mieli małe bębenki, na gitarze grał Niall. Brakowało tylko jednego... Gdzie jest Zayn. I co tu się w ogóle dzieje? Mogłam ich normalnie zapytać ale nie chciałam przerywać tej aury. Była magiczna, jak z bajki. Nagle zza wydmy pojawił się mój ideał i zaczął śpiewać.<br /><br />From the moment I met you everything changed<br />
I knew I had to get you whatever the pain<br />
<br />I had to take you and make you mine<br />Niall:<br />
(Take you and make you mine)<br /><br />I would walk through the desert I would walk down the aisle<br />
I would swim all the oceans just to see you smile<br />
<br />Whatever it takes is fine<br />Niall:<br />
(Whatever it takes is fine)<br /><br />
(Oh oh oh oh)<br />
So put your hands up<br />
(Oh oh oh oh) <br />
Cause it's a stand up<br />
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart<br />
Every piece of your heart<br /><br />
I know your hearts been broken but don't you give up<br />
I'll be there I know it to fix you with love<br />
<br />
It hurts me to think that you've ever cried<br />
(You've ever cried)<br />
<br />
(Oh oh oh oh) <br />
So put your hands up<br />
(Oh oh oh oh) <br />
Cause it's a stand up<br />
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart<br />
Every piece of your heart <br />
(Oh oh oh oh) <br />
So put your hands up<br />
(Oh oh oh oh) <br />
Cause it's a stand up<br />
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart<br />
<br />
And now we're stealing the car<br />
And we will drive to the stars<br />
I will give you the moon<br />
It's the least I can do<br />
If you give me the chance<br />
<br />
(Oh oh oooh oh) <br />
So put your hands up<br />
(Oh oh oooh oh) <br />
Cause it's a stand up<br />
<br />
I'm a thief<br />
I'm a thief<br />
<br />
You can call me a theif<br />
<br />
I'm a thief<br />
I'm a thief<br />
<br />
But you should know your a part<br />
<br />
I'm a thief<br />
I'm a thief<br />
<br />
I'm only here...<br />
<br />
I'm a thief<br />
I'm a thief<br />
<br />
Because you stole my heart <br />
<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
So put your hands up<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
Cause it's a stand up<br />
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart <br />
<br />
I'm only here <br />
Cause you stole my heart<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
Call me a theif<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
But you should know your a part<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
I'm only here<br />
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)<br />
Because you stole my heart
*<br /><br />Łzy same na płynęły mi do oczu. On to zrobił wszystko dla mnie.. Sprowadził mnie tutaj i chłopaków, żeby pokazać jak bardzo mu zależy. Czyli jednak mnie kocha... Jednak mu zależy. Malik podszedł do mnie i usiadł na kocu. Wtuliłam się w niego. A on delikatnie głaskał moją głowę.<br />-Kocham Cię. - szepnęłam mu i pocałowałam go delikatnie w usta.<br />-Ja Cię bardziej. - Uśmiechnął się do mnie i cmoknął.<br />-Auć mój brzuch! - doszedł mnie głos Hazzy - Liam, Niall pomożecie mi dojść do limuzyny? -<br />-Jasne że tak. - chłopcy wzięli go ze śmiechem pod ręce i prowadzili w stronę drogi.<br />-ymm... Czekajcie! Ktoś tą limuzynę musi prowadzić- Louis pobiegł za nimi.<br />
Popatrzyliśmy na siebie z Zaynem i wybuchnęliśmy śmiechem. <br />-Muszę Ci się coś zapytać. - nasze oczy się spotkały.<br />-Tak, co jest? - byłam dość zdziwiona.<br />-Będziesz moja dziewczyną? Tak oficjalnie? Wiesz nie musimy mówić mediom ale chce żebyś..- przerwałam mu i pocałowałam delikatnie. - była tylko moja.- dokończył chłopak.<br />Przytaknęłam i uśmiechnęłam się. Brakowało mi słów. Nikt nigdy dla mnie nic takiego nie zrobił. Kochałam go. Jak nikogo innego. Nawet nie wiedziałam że w tak krótkim czasie mogę tyle poczuć do jednego chłopaka. <br /><br />*TŁUMACZENIE TEKSTU <a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,one_direction,stand_up.html" target="_blank"><klik></a><br /><br />* * *<br />Tak wiem, zawaliłam bloga ale w tym tygodniu miałam<br />masę nauki. Serio. Jako, że mam ferie zastanawiam się nad tym blogiem<br />o którym wspominałam. Zobaczymy jak to będzie.<br />Jeśli chcesz być informowany na TT o nowych rozdziałach zostaw nick : )<br />Jeśli czytasz możesz dodać do obserwowanych lub skomentować.<br />spotkacie mnie także tutaj:<br />http://ask.fm/zapachxnocy<br />www.zapachxnocy.fbl.pl<br />oraz tt @withoutxlove</div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7094700599669117125.post-21012154823539197012013-01-31T08:35:00.000-08:002013-01-31T08:35:48.473-08:00<div style="text-align: center;">
Rozdział 17</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ktoś gładził moją głowę i delikatnie pocałował w czoło. Otworzyłam oczy. Leżałam na jego opalonym torsie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. - patrzył mi prosto w oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Chłopak najwidoczniej to zauważył.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nic nie pami...</div>
<div style="text-align: left;">
-Pamiętam wszystko. - przerwałam mu. - myślałam, że ty byłeś tak pijany i dlatego to się stało, że nie będziesz wiedzieć co tutaj robię.</div>
<div style="text-align: left;">
-Chyba sobie żartujesz!- był ewidentnie wzburzony tym co powiedziałam. - nie mógłbym tego zapomnieć. To było...</div>
<div style="text-align: left;">
- Najlepsze co przeżyłam w życiu. - znów dokończyłam za niego.<br />
- Właśnie. - delikatnie musnął moje usta. - Zrobię nam śniadanie. Za 20 minut widzimy się na dole?</div>
<div style="text-align: left;">
- Niech Ci będzie. - odkleiłam się od jego klaty.</div>
<div style="text-align: left;">
Zebrał porozwalane po całym pokoju ciuchy ubrał na siebie bokserki oraz dresy i zniknął za drzwiami. Leżałam jeszcze chwilę patrząc w sufit i zastanawiając się o tym co zdarzyło się wczoraj. Może źle postąpiliśmy? Przecież to nie ma prawa się udać... Zwykła dziewczyna i bożyszcz nastolatek? Może dla niego to była jednorazowa przygoda? Może powiedział, że mnie kocha bo zrobiło mu się głupio? Tysiące myśli na jedną minutę. Nie mogłam o tym myśleć. Stało się, czasu nie cofnę. Nie można oglądać się za siebie, bo jest możliwość że potkniesz się o własne nogi. Wstałam zmęczona z łóżka. Miałam zamiar iść ogarnąć się do siebie, ale przecież wczoraj była impreza. Nie wiadomo kto tam śpi. Znalazłam swoją bieliznę i włożyłam ją na siebie. Poczłapałam do łazienki. Wszędzie moje odbicia. Dosłownie WSZĘDZIE. Całe pomieszczenie było w lustrach. Nad umywalką wisiało jedno duże, nad wanną trzy mniejsze, kabina prysznicowa była pokryta lustrem weneckim, a między płytkami były małe jego małe kawałeczki. Zaśmiałam się pod nosem. <br />
Puściłam ciepłą wodę z kranu i zmyłam starannie makijaż z twarzy. Moje włosy były w totalnym nieładzie. Na ręce miałam frotkę, więc związałam je w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam szafę założyłam na siebie tylko jego długi czarny t-shirt z Jack Daniels'em. Zakrywał mi bez problemu pośladki. Otworzyłam drzwi. Uderzyły mnie głośne krzyki. Szybko zbiegłam po schodach. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Wszędzie walały się puszki po piwach, puste butelki. Na podłodze w salonie leżeli ludzie, trudno było się przedostać w dalsze części mieszkania. Koło kanapy leżał Louis a na nim Eleonor oraz Harry. Rebecca z Maxem leżeli wtuleni w siebie na stole. Niall zasnął oparty o ścianę z piwem w ręku. Obok telewizora leżała reszta gości poukładana jedna na drugim. Krzyki dochodzące z kuchni znów się nasiliły.<br />
-Jesteście nie odpowiednimi bachorami! On niecały miesiąc temu skończył osiemnastkę! Jak mogliście go tak upić?! - męski głos był bardzo donośny.<br />
Powędrowałam do jadalni. No tak, stał tam Paul z Zaynem. Obydwaj czerwoni ze złości i wkurzeni.<br />
-Moja wina że tyle wypił? Co ja jestem jego niańką?! - Mulat ledwo nad sobą panował.<br />
-Nie , ale to mój syn i martwię się o niego! Powinniście zrozumieć i nie pozwalać mu w ogóle pić!- mężczyzna był zbulwersowany.<br />
-Zamknijcie się! - krzyknęłam i weszłam między nich. Obydwoje popatrzyli na mnie wielkimi oczami.- Z tego co pamiętam ty miałeś nam zrobić śniadanie. - popatrzyłam na Malika. - Paul, uspokój się. Zaraz jak Max wstanie dopilnuje tego, żeby wrócił prosto do domu. Lepiej go teraz nie budzić.<br />
-Niech będzie... A ty pamiętaj że od pojutrza zaczynacie próby do trasy koncertowej. - syknął do chłopaka.<br />
Mężczyzna zniknął i trzasnął za sobą drzwiami.<br />
-Zrobiłem nam tosty z nutellą, lubisz? - Mówił już spokojnie mulat<br />
-Jasne- uśmiechnęłam się.<br />
Chłopak położył ręce na moje biodra i lekko musnął moje usta.<br />
-Liam, musicie się lizać z Danielle w naszej kuchni? Wiesz że tego nienawidzę. - Hazza popatrzył na nas i poszedł w stronę łazienki.<br />
Wybuchnęliśmy śmiechem.<br />
- Czy serio przypominamy Danielle i Liama? - odsunął mi krzesło i postawił przede mną talerz z tostami.<br />
- Raczej nie, a czy Harry ma takiego kaca, że nie rozróżnia ludzi? - ugryzłam kawałek tosta.<br />
- W 100% jestem pewny że tak. - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.<br />
Zjedliśmy nasz posiłek, śmiejąc się i karmiąc się wzajemnie. Pomogłam chłopakowi posprzątać.<br />
- Kiedy jedziecie w trasę? - zapytałam wycierając kolejny talerz.<br />
-Za 3 tygodnie, a wracamy dopiero początkiem sierpnia. - zrobił skwaszoną minę.<br />
-Trzeba chyba ich obudzić i zrobić porządek, już jest 18! - zmieniłam temat rozmowy.<br />
- Dobry pomysł. Ja zacznę od pokoi na górze, ty weź salon. - zniknął na schodach.<br />
Udałam się powoli do pomieszczenia. Pierwszy na mojej drodze była Eleonor z Louisem.<br />
- Ej, wstajemy - lekko potrząsnęłam parę.- Lou, El pobudka.<br />
Dziewczyna otworzyła oczy.<br />
-Wody - jęknęła.<br />
Pasiasty wstał i podał dziewczynie rękę. Obydwoje udali się w stronę kuchni. Było tu chyba z 20 osób.Wszystkich delikatnie budziłam, reakcje były jednakowe "jeszcze 5 minutek" albo " Suszy mnie, wody!". Zayn już dawno skończył pobudkę na piętrze i robił teraz śniadanie gościom. Obudziłam ostatnią parę czyli Rebecce i Maxa.<br />
- Za 30 minut masz być gotowy, obiecałam Twojemu ojcu że Cię odwiozę.- powiedziałam do chłopaka.<br />
-M-m-mój o-o-ojciec tu był?! - zrobił wielkie oczy. Był wystraszony.<br />
-Spokojnie, rozmawiałam z nim będzie dobrze. - chłopak tylko przytaknął mi głową.<br />
Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy siedzieli. Kogoś mi w nim brakowało, kogoś ważnego.<br />
-Gdzie jest Hazza?! - przestraszona szukałam go wśród ludzi.<br />
Zayn szybko wybiegł z kuchni w stronę łazienki na dole.<br />
- Ej , chodźcie tu! Musicie to zobaczyć! - usłyszałam głośniejszy niż zawsze głos mulata.<br />
Kilka osób zwlekło się z swoich miejsc i poczłapało zobaczyć co się dzieje. Nasz loczek spał z głową na sedesie, Liam wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił kilka zdjęć. Wszyscy się śmiali. Styles się podniósł. Jego skacowana twarz wyglądała strasznie.<br />
-Co tu się do diabła dzieje? - zaspany patrzył na wszystkich po kolei.<br />
-Za dużo alkoholu!- Zaśmiał się blondyn. <br />
Ludzie zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Zadzwoniłam po taksówkę. W końcu miałam odwieść Maxa.<br />
-Jedziemy? - chłopak stał przy mnie.<br />
-Tak, zamówiłam już taksówkę.-właśnie się skapnęłam że ciągle jestem tylko w majtkach i męskiej bluzce- Daj mi 3 minuty założę na siebie coś bardziej odpowiedniego.. <br />
Wybiegłam do tymczasowo mojego pokoju. Założyłam ciemne rurki, obcisłą bokserkę i bluzę Multa, która wciąż się znajdowała w mojej walizce. Jeśli chodzi o buty to nie miałam zbyt dużego wyboru, więc wzięłam nike.<br />
-Elizabet, taksówka już czeka! - usłyszałam głos dochodzący z niższego piętra.<br />
Zbiegłam po schodach i wyszłam za chłopakiem. Jechaliśmy w milczeniu. Skater był przestraszony, widziałam to na pierwszy rzut oka. Po około 20 minutach jazdy wysiedliśmy pod mini willą.<br />
-Odprowadzisz mnie pod drzwi? Trochę boje się reakcji ojca. - patrzył na mnie lekko zaszklonymi oczami.<br />
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się. - Może pan na chwilę poczekać? - zwróciłam się do taksówkarza.<br />
Wysiedliśmy i szliśmy w stronę żółto - pomarańczowego domu. Max stanął przed drzwiami o połknął głośno ślinę. Przeszłam koło niego i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili przede mną stała około 40 letnia kobieta. Śniada cera i brązowe włosy. Już wiedziałam po kim chłopak odziedziczył urodę.<br />
-W końcu martwiłam się o Ciebie! - kobieta go przytuliła. - Oh, przepraszam jestem Alex mama tego niedobrego dziecka. - pokazała swój gwiazdorski uśmiech.<br />
-Elizabet, miło mi Panią poznać. Obiecałam że odwiozę Pani syna więc jest. - patrzyłam na już spokojnego Maxa<br />
Odwróciłam się i szłam w stronę pojazdu. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Alex.<br />
- Masz szczęście, Paul pojechał do jakiejś wytwórni. - Trzask drzwi.<br />
Wsiadłam do taksówki i wróciłam do mojego tymczasowego domu. Mocnym kopniakiem otworzyłam wejście do willi. W posprzątanym już salonie siedział Liam i Danielle.<br />
-Hej! -rzuciłam i usiadłam na kanapie - Mogę wam trochę poprzeszkadzać?<br />
- Nie przeszkadzasz. - Li uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.- Jesteś może głodna? Zostało trochę jedzenia. Mogę Ci przygrzać jeśli chcesz.<br />
-Możesz to dla mnie zrobić? Jesteś kochany! A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - byłam zdziwiona brakiem domowników i ta niepokojąca cisza.<br />
-Poszli spać. - chłopak wstał i skierował się w stronę kuchni.<br />
Mieszkam tu koło 3 tygodni, a tyle się w moim życiu zmieniło. Poznałam najwspanialszych 5 chłopaków na świecie. W tym jednego, którego kochałam, byłam tego pewna w 100% . Kochałam Zayna Malika najsłodszego i najwspanialszego mężczyznę jakiego mogłam sobie wymarzyć i wyśnić.<br />
-Elizabet... - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.<br />
-Mhm? - od niechcenia na nią popatrzyłam.<br />
-Chciałam Ci podziękować i przeprosić. Ja.. Nie jestem taka jak myślisz. Uwierz mi, że bycie z kimś sławnym nie jest takie proste. Kocham tego głupka, ale czasem to wszystko mnie przerasta. Ten chłopak z gazet to tylko mój przyjaciel. Ci reporterzy zrobią wszystko, żeby nas zniszczyć, mnie zniszczyć... - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuje za to, że wspierałaś Liama gdy to wszystko się działo. Mówił mi ile dla niego zrobiłaś.<br />
-Dan, nie myślałam tak o Tobie... No dobra może i myślałam. Było mi po prostu szkoda go. Był w fatalnym stanie. On naprawdę Cię kocha i zrobiłby dla Ciebie wszystko. - przysunęłam się do dziewczyny i ją przytuliłam.<br />
-Wiem... - rozkleiła się na dobre.<br />
Po chwili Daddy wparował do pokoju z sałatką owocową. Odłożył ją i od razu przybiegł do zapłakanej dziewczyny.<br />
-Ej Dani? Danielle... Co się dzieje? - ujął jej twarz w ręce.<br />
-Rozumiesz, że Rick powiedział Victorii, że ją kocha do końca życia i się jej oświadczył? - brunetka jęknęła i wskazała palcem na telewizor.<br />
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam sałatkę. Chłopak delikatnie musnął usta dziewczyny, a ta się w niego wtuliła.<br />
- Jaaaakieeee to słooooodkieee. Rzygam tęczą! - udałam odruch wymiotny.<br />
Liam wystawił mi język. Cała nasz trójka zapatrzyła się w migający ekran. Skończyłam jeść sałatkę i oznajmiłam parze że idę do siebie.<br />
Wyszłam po schodach i rzuciłam się na łóżko. Może źle oceniłam Danielle? Na prawdę go kochała. I wydawała się na prawdę miła i szczera. Nie miała w końcu łatwo. Media i wiele fanek w końcu chciały zniszczyć ten związek. Dziwiłam się temu wszystkiemu. Czy jeśli tak bardzo kochają swoich idoli nie powinni ich wspierać? Czy nie powinni chcieć ich szczęścia?<br />
Myślałam jeszcze tak dobre pół godziny. Gdy znużył mnie sen.<br /><br />* * *<br />Hej! Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam problemy z netem.<br />
Wieczorem zaczynam pisać nowy rozdział więc pojawi się on pewnie około soboty. :D<br />
Jeśli czytasz mozesz dodać do obserwowanych lub skomentować.<br />spotkacie mnie także tutaj:<br />http://ask.fm/zapachxnocy<br />www.zapachxnocy.fbl.pl<br />oraz tt @withoutxlove<br />Do następnego! <br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Gabryśkahttp://www.blogger.com/profile/17833297564189461281noreply@blogger.com8