Rozdział 1.
Kolejny raz na nic nie miałam siły. Włączyłam laptopa, zalogowałam się na fejsa i przeglądałam co nowego u znajomych. Po jakiej godzince przeglądania trafiłam na zdjęcie one direction. Spojrzałam tylko na 5 chłopaków i pomyślałam 'znowu oni?' . Wylogowałam się i zamknęłam laptopa. Popatrzyłam przez okno. Była piękna pogoda. Uśmiechnęłam się do okna, umyłam, pomalowałam. Ubrałam na siebie obcisłe rurki , bokserkę i na to bluzę która oczywiście była na mnie o wiele za duża. Schodząc po schodach na pisałam przyjaciółce że będę u niej za góra 20 min. Ubrałam swoje kochane nike. Tak, to był jednak jeden z moich ulubionych zestawień ciuchów. Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze czy wszystko ok. Znów się uśmiechnęłam, tym razem do swojego odbicia w lustrze.
-Taaatooo- krzyknęłam- wychodzę nie wiem o której wróce!
-Taaatooo- krzyknęłam- wychodzę nie wiem o której wróce!
-Tylko proszę nie bardzo późno i nie pij za dużo- zaśmiał się.
Wybiegłam wręcz z domu. Szybko założyłam słuchawki, wybierając listę 'ulubione'. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc swoje ulubione utwory. Szłam szybkim krokiem. Do Kaśki nie miałam daleko.
Wybiegłam wręcz z domu. Szybko założyłam słuchawki, wybierając listę 'ulubione'. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc swoje ulubione utwory. Szłam szybkim krokiem. Do Kaśki nie miałam daleko.
Nucąc piosenki po 15 minutach byłam już pod jej domem. Zapukałam, otworzyła jej Mama.
-Cześć Elizabet! - Przywitała mnie jednocześnie wpuszczając do domu- Wiesz gdzie szukać Kaśki -Puściła do mnie oko i wróciła do kuchni.
Weszłam bez skrupułów do pokoju koleżanki.
-Ty jeszcze nie gotowa?! -wkurzyłam się widząc moją przyjaciółkę w całkowitej rozscypce.
-Ty jeszcze nie gotowa?! -wkurzyłam się widząc moją przyjaciółkę w całkowitej rozscypce.
-Już się zbieram - powiedziała nadal szukając czegoś w szafie
-Co znowu zgubiłaś? -westchnęłam i zaczęłam układać rzeczy które plątały się po całym jej pokoju.
-Co znowu zgubiłaś? -westchnęłam i zaczęłam układać rzeczy które plątały się po całym jej pokoju.
-Dlaczego ty zawsze uważasz że wszystko muszę zgubić?! Po prostu nie mogę znaleźć tych swoich jasnych jeansów. - wkurzona siadła na najbliższym fotelu patrząc bezradnie w szafę.
-Kaśka..-odchrząknęłam dość znacząco i podniosłam z podłogi jej jasne rurki.
-O tu są! Co ja bym bez Ciebie zrobiła! Czekaj idę się przebrać
Poskładałam Kaśce resztę rzeczy do szafy. Akurat w samą porę bo moja przyjaciółka akurat weszła gdy zamknęłam szafę.
-To gdzie idziemy? - wystrzeżyła zęby.
-Przed siebie! W taką piękną pogodę aż się prosi o wyjście z domu. -szturchnęłam ją i wyszłyśmy od niej.
Szłyśmy przed siebie gadaliśmy o różnych pierdołach, gdy doszłyśmy nad rzekę. Siedziałam patrząc w niebo i słuchając kolejnych historii o 1D które opowiadała Kaśka.
-Nie rozumiem dlaczego wszyscy się tak nimi jaracie..-przerwałam jej.
-Są taaacyy słodcy a do tego pięknie śpiewają. Chyba się zakochałam- westchnęła i bujała dalej.
-Kaśka, obudź się! Ty ich nawet nie znasz! -przewróciłam oczami .
-Ale są słodcy, przyznaj...
-Nie wiem, wiesz że zbytnio się niby nie interesuje..- odpowiedziałam- dobra wracajmy bo robi się zimno.
Szłyśmy w stronę domu cały czas się śmiejąc. Gdy doszłyśmy już do Kaśki pożegnałam się założyłam słuchawki i szybkim krokiem szłam w stronę domu. Nigdy nie lubiłam chodzić gdy było ciemno sama. Ale daleko nie miałam. Ledwo co weszłam tato wyskoczył z pokoju.
-Elizabet! -krzyknął- chodź szybko do mnie do pokoju musimy porozmawiać!
-Co znowu zrobiłam?- popatrzyłam na niego niewinnie i poszłam za nim.
-Eh... Słuchaj nasza sytuacja finansowa nie jest dobra. Musimy niestety wyjechać do Londynu. Załatwiłem tam sobie dobrze płatną prace oraz mieszkanie. Wyjeżdżamy za miesiąc -mówił.
-Nie, to nie możliwe... Powiedz że żartujesz! Powiedz że żartujesz! Przecież ja tu mam przyjaciół rodzinę!-krzyczałam coraz głośniej a łzy na płynęły mi do oczu. -A do tego w ogóle nie znam języka...
-Spokojnie od jutra idziesz na kurs. Wszystko się ułoży, przecież będziemy odwiedzać Polskę , będzie dobrze zobaczysz.
Przytulił mnie a ja dalej w to wszystko nie mogłam uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć że to wszystko co mam się skończy. Nie chciałam
-Kaśka..-odchrząknęłam dość znacząco i podniosłam z podłogi jej jasne rurki.
-O tu są! Co ja bym bez Ciebie zrobiła! Czekaj idę się przebrać
Poskładałam Kaśce resztę rzeczy do szafy. Akurat w samą porę bo moja przyjaciółka akurat weszła gdy zamknęłam szafę.
-To gdzie idziemy? - wystrzeżyła zęby.
-Przed siebie! W taką piękną pogodę aż się prosi o wyjście z domu. -szturchnęłam ją i wyszłyśmy od niej.
Szłyśmy przed siebie gadaliśmy o różnych pierdołach, gdy doszłyśmy nad rzekę. Siedziałam patrząc w niebo i słuchając kolejnych historii o 1D które opowiadała Kaśka.
-Nie rozumiem dlaczego wszyscy się tak nimi jaracie..-przerwałam jej.
-Są taaacyy słodcy a do tego pięknie śpiewają. Chyba się zakochałam- westchnęła i bujała dalej.
-Kaśka, obudź się! Ty ich nawet nie znasz! -przewróciłam oczami .
-Ale są słodcy, przyznaj...
-Nie wiem, wiesz że zbytnio się niby nie interesuje..- odpowiedziałam- dobra wracajmy bo robi się zimno.
Szłyśmy w stronę domu cały czas się śmiejąc. Gdy doszłyśmy już do Kaśki pożegnałam się założyłam słuchawki i szybkim krokiem szłam w stronę domu. Nigdy nie lubiłam chodzić gdy było ciemno sama. Ale daleko nie miałam. Ledwo co weszłam tato wyskoczył z pokoju.
-Elizabet! -krzyknął- chodź szybko do mnie do pokoju musimy porozmawiać!
-Co znowu zrobiłam?- popatrzyłam na niego niewinnie i poszłam za nim.
-Eh... Słuchaj nasza sytuacja finansowa nie jest dobra. Musimy niestety wyjechać do Londynu. Załatwiłem tam sobie dobrze płatną prace oraz mieszkanie. Wyjeżdżamy za miesiąc -mówił.
-Nie, to nie możliwe... Powiedz że żartujesz! Powiedz że żartujesz! Przecież ja tu mam przyjaciół rodzinę!-krzyczałam coraz głośniej a łzy na płynęły mi do oczu. -A do tego w ogóle nie znam języka...
-Spokojnie od jutra idziesz na kurs. Wszystko się ułoży, przecież będziemy odwiedzać Polskę , będzie dobrze zobaczysz.
Przytulił mnie a ja dalej w to wszystko nie mogłam uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć że to wszystko co mam się skończy. Nie chciałam