poniedziałek, 18 listopada 2013

Przerwa.


Nie chce już nikogo zawodzić. Moje ambicje całkowicie zostały zrównane z błotem, nie umiem się zmotywować do pisania rozdziałów. To wszystko jest tak wymuszone. A nie chce żeby to było sztuczne co pisze, tylko prosto z serca. Ale wróce. Obiecuje

Gdyby ktoś jednak był zainteresowany moją działalnością to jestem współautorką tego bloga <KLIK>
Zapraszam więc do zaobserwowania

sobota, 12 października 2013

Rozdział 8.

- Zrobione! - uśmiechnęłam się klikając kolejne wyślij.
Niall siedział nadąsany wgapiając się pusto w swojego Ipoda.
- A tobie co? - zatrzasnęłam swojego laptopa.
- Jak ja niby ją mam znaleźć? Widziałem ją raz... I to na spotkaniu dla fanów...
- A podobno jesteś farbowanym blondynem... - spojrzał na mnie wkurzony -  Od czego masz oficjalne konto na TT ?
Wyciągnęłam mu z rąk telefon i przelogowałam się na Twittera one direction. Wklepałam szybko kilka słów i oddałam własność.
- Wszystkie fanki, które miały bilety vipowskie na nasz ostatni koncert zapraszamy pojutrze o 14.00 na spotkanie w Nandos. - przeczytał na głos moją wiadomość.
- Teraz od Ciebie zależy czy to wyślesz i ją znajdziesz... - puściłam mu oczko.
Wzięłam laptopa pod pachę i powoli wychodziłam po schodach. Od razu kierując się do pokoju Liama. Zapukałam delikatnie.
- Proszę wejść.
- Jak Ci idzie? - uchyliłam lekko drzwi.
- Oh, świetnie. Nasza skrzynka odbiorcza jest przeładowana, zresztą Perrie podobno ma także urwanie głowy. A u Ciebie jak?
-Ym.. Dopiero wysłałam im wiadomość.. Liam... A tak w ogóle to jak ty się czujesz?
- O czym mówisz? - nie oderwał nawet wzroku od klawiatury.
- O Twoim zerwaniu z Danielle... Liam przestań gapić się w ten monitor i porozmawiaj ze mną!
- Było minęło. Nadal ją kocham to nie mija w pięć minut prawda? Nieraz trwa latami zanim pozbierasz się po utracie Ci bliskiej osoby. Ale Dan, ma racje - w jego brązowych tęczówka błysnęła łza - Ostatnio traciliśmy kontakt..
- Hej.. - przytuliłam go - Widocznie tak miało być, nic nie dzieje się przez przypadek Liam..
- Wiem.. Wiem. A zmieniając temat - uśmiechnął się pokrzepiająco - Do jutra przyjdą prawie wszystkie podania, musimy wybrać kandydatki, a tych listów jest tyle, że nie idzie ogarnąć wszystkiego, więc wyautuj się z mojego pokoju bo muszę wybrać dwie najlepsze kandydatki!
Zaśmiał się i popchnął mnie w ramię
- Dobra dobra, idę! Zapamiętam to sobie! - wystawiłam mu język i wyszłam.
   Rozłożyłam wygodnie się na moim łóżku. Odpisałam na kolejne tłity moich fanów i dodawałam ich do obserwowanych. Wiedziałam, że jutro do północy moja skrzynka będzie załadowana wiadomościami, ale dziś nie miałam siły wybrać kilka swoich ulubionych jak to robili chłopcy.
Weszłam pod prysznic i opłukałam się bez większego entuzjazmu. Czekał na mnie ciężki tydzień. Opatuliłam się swoim różowym szlafrokiem i zmęczona rzuciłam się na łóżko.
- No cześć - głęboki męski głos od razu mnie rozbudził.
- Znowu pomyliłeś pokoje?- uśmiechnęłam się i wtuliłam w swojego chłopaka.
- Nie, ale stęskniłem sie za Tobą, a jutro wyjeżdżam i przyjadę w niedziele. Co oznacza, że będziemy osobno aż 7 dni rozumiesz?!
- Świetnie, ale jestem zmęczona. Więc albo zamknij swoją paszczkę albo idź do siebie - dałam mu całusa w policzek i odwróciłam się do niego tyłem.
Usłyszałam za sobą tylko głośny oddech i chwilę po tym mnie mocno przytulił.
-Dobranoc mała - pocałował moje włosy i zaciągnął się mocno ich zapachem.
- Dobranoc duży. - zaśmiałam się cicho i dopasowałam swoje ciało do jego.

   - Harry przestań błagam - byłam już świadoma tego, że robi to złośliwie. Całą noc szczypał mnie w plecy, mógłby chodź na chwilę sobie odpuścić. - Harry - wrzasnęłam na cały głos i odwróciłam się w drugą stronę.
Nagle zrozumiałam coś ważnego. Harolda nie było przy mnie, a plecy dalej niemiłosiernie szczypały i piekły. Otworzyłam szerzej swoje oczy i sięgnęłam ręką po swój telefon. 6.00. Harry musiał wyjść w nocy pewnie przez moje darcie.
Tył mojego ciała z każdą sekundą bolał coraz bardziej. Zrzuciłam nogi z łóżka i po tuptałam do łazienki. Stanęłam przed wielkim lustrem i zrzucając z siebie szlafrok rozglądnęłam się dokładnie po plecach. Między moimi łopatkami znajdywał się dość duży guzek. Dotknęłam delikatnie ręką i skrzywiłam się z bólu. Nie było jeszcze mowy o wyciśnięciu go. Za bardzo bolał.
Podeszłam więc do szafy i wybrałam coś co go zasłoni i do tego jasne treginsy. Nie zrobiłam makijażu bo wiedziałam, że charakteryzatorki i tak go całego zmyją, przed czytaniem. Ubrałam swoje kapciuchy i wyszłam z pokoju. Drzwi do pokoju Harrego były otwarte, a walizki stały przed nimi.
- Już jedziesz? Myślałam, że zabierzesz się z nami? - spojrzałam na jego tors gdy zmieniał podkoszulek.
- Tak o 4 dzwonił Andy zaraz będzie po mnie..
- A miałeś w ogóle zamiar się ze mną pożegnać?
- Nie, bo spałaś.
- Aha super... - wyszłam wkurzona i zeszłam na dół.
Nastawiłam sobie wodę na kawę i poszłam się położyć do salonu.

Niall POV

- kurwa... - byłem już mega wkurzony, czajnik gwizdał od dobrych 15 minut.
Zszedłem do kuchni i zakręciłem gaz pod wrzącą wodą. Zobaczywszy kubek z przygotowaną kawą zalałem ją.
Rozglądając się za winnym rozbudzenia mnie z pięknego snu o jedzeniu.  Wparowałem do salonu - była tam. Leżała słodko zwinięta w kłębek z lekkim uśmiechem na ustach. Była śliczna. Jej blond włosy falami układały się, aż za piersi. Długie czarne rzęsy kontrastowały z jasną cerą. Aż szkoda było ją budzić, wyglądała jak anioł dopiero zesłany na ziemię.
- Lolly - cichutko szepnąłem jej do ucha.
- Idź sobie, chce spać.
- Wstawaj musisz się zbierać do biblioteki.
Otworzyła jedno oko.
- Harry już pojechał i się nie pożegnał prawda?
Nic nie odpowiedziałem, wiedziałem, że ich związek nie jest jakiś bardzo trwały, ale ostatnio układało się im bardzo dobrze.
- Pospiesz się. Musicie mnie z Andym rzucić jeszcze na lotnisko.
- Przecież Malik i tak się spóźni..
- Lisa, albo wstajesz albo użyje wody.
Wiedziała, że nie żartuje.
- Dobra już.. W sumie to jestem gotowa tylko wypije kawę.
- Wybrałaś już swoich faworytów w konkursie?
- Nie, zrobię to wieczorem. Dziś mi wystarczy, że mam spędzić cały dzień z Malikiem.
- Oh, widzę, że bardzo się cieszysz - Zayn stał na schodach i uśmiechał się przyjaźnie.- Mam nadzieje, że jesteś gotowa za 2 min jedziemy.
-Ok to ja lecę na siebie założyć coś bardziej wyjściowego. - rzuciłem mijając go na schodach.

* * *
50 tysiecy!
OH WOW!
DZIĘKUJE WAM <3

sobota, 7 września 2013

Rozdział 7.


ZMIANA NARRATORA. BUZIAKI KOCHANI <3

Lisa POV

- Widzieliście to? - Harry przeskakiwał po kilka schodów trzymając jakiś druczek w ręce.
- O co chodzi? - wychyliłam się z kuchni.
Styles wpadł targany emocjami do pomieszczenia i z głośnym plaskiem położył papier na stole.
- Wyjeżdżam do Ameryki, wiesz co to znaczy?!
- Że kawa którą Ci zrobiłam wystygnie?
- Jak możesz być taka wyluzowana? - podniósł głos.
- O co tym razem się kłócicie? - Liam podszedł do dzbanka z kawą i nalał sobie ją do szklanki.
- Harold, właśnie się dowiedział, że wyjeżdża do Ameryki i przejmie go menadżer TS.
-Ahhh... - Daddy machnął ręką.
-Nic nie wspomniałem o tym, że zmieniam menadżera...
- Andy był rano i mnie poinformował, zbytnio mi się to nie uśmiecha, bo muszę tu zostać z "Zaynem PatrzęCałyCzasWLusterko Malikiem" - uśmiechnęłam się bez większych emocji - Zgaduje też, że nie masz na tej kartce napisane, że to przez niego wyjeżdżasz.
- Jak to przez niego? - uniósł wzrok z nad grafiku.
- Normalnie, ty miałeś zostać, ze mną i z Niallem, ale nasz kochany Malik napisał list do sił wyższych i widzisz, tak wyszło.
Harry przesunął łokieć po blacie chcąc się na nim podeprzeć, przez co talerz leżący koło niego z hukiem wylądował na podłodze. Niall stojący w drzwiach jęknął cicho.
- Powiedz, że nie próbowałaś zabić Harrego, tak jak wcześniej Zayna.
- Oczywiście, że nie- krzyknęłam - Za kogo ty mnie masz Niall?
- Za kogoś z fatalnym celem - puścił do mnie oczko - Módl się żeby Louis tego nie zobaczył, albo żeby miał chociaż podobny cel do Twojego.
- Czy ktoś coś o  mnie mówił? - Tomlinson pokazał swój piękny biały uśmiech.
- Oni rozbili kolejny porcelanowy talerz Twojej mamy! - Horan wystawił mi język
- Lisa, nie sądzisz, że nasz Irlandczyk zachowuje się nierozważnie? - Harold spoważniał i z dezaprobatą pokręcił głową - Nie dość, że zbił ten talerz, to jeszcze zwala winę na nas.
- Wstydziłbyś się Niall! - westchnęłam głęboko, łapiąc o co chodzi Hazzie.
- Ja? - Jego oczy rozszerzyły się z strachu.
- Nie, my wiesz?- tym razem to ja rzuciłam mu karcący wzrok.
Lou stał zdezorientowany patrząc w kupkę szkła na podłodze. Jego usta otworzyły się nieznacznie, jakby chciał coś powiedzieć, by po chwili zamknąć się i zacisnąć w wąską linię. Policzki mu poczerwieniały, a oczy zwęziły się w drobne szpary.
- Od dziś, żadne z was, nie ma prawa dotykać porcelany mojej mamusi. - Każde słowo akcentował mocno i wyraźnie.
- Ale Louisku! - Zaczął bronić się blondynek.
- ŻADNYCH ALE HORAN! - wrzasnął na cały dom  i opuścił kuchnię.
- Dzięki, nie wiecie jak to jest jeść pizze na zwykłym szarym talerzu, a nie pięknej porcelanie. To całkiem zmienia smak! - Opuścił dolną wargę i udał smutnego. - Wygraliście. - wyrzucił ręce do góry w geście poddania i poszedł za Marchewkowym.
  
   Drzwi trzasnęły głośno burząc ciszę naszego domu.
- Zayn, a Tobie znowu co? - usłyszałam głos Liama.
- Gówno Cię, to powinno obchodzić Payne. - jego głos przesiąkał jadem.
- Ohh.. Nasz bad boy się zdenerwował? - wyszłam mu na przeciw czując kolejną wygraną kłótnię.
- Ohh... Nasza aktoreczka będzie teraz grała dziwkę? - zsunął swoje czarne supry i rzucił w kąt.- Oh, a teraz nie wie co mi odpowiedzieć i myśli intensywnie nad ciętą ripostą. Jak już wymyślisz, to daj znać, będę czekać u siebie - minął mnie i zaczął wychodzić po schodach - Tylko nie mam czasu czekać całą wieczność.
Czułam jak wszystko się we mnie gotuje. Wygrał, nienawidziłam, jak wygrywał.
- Hej , mała uspokój się. - rozpoznałam swojego przyjaciela po akcencie. - Widzisz, że ma gorszy dzień, weź go nie prowokuj.
- A tobie znowu co?! - byłam zbulwersowana zachowaniem Nialla - Ciągle go bronisz... Nie widzisz tego co on mi robi tylko wciąż widzisz to jak to ja się wobec niego źle zachowuje..
- Tak, bo to TY zaczęłaś kłótnie, zresztą ON też jest moim przyjacielem i widzę jaki ma humor, więc wolę żebyś go bardziej nie denerwowała.

Zayn POV

-Kurwa! - wrzasnąłem na całe gardło zaraz gdy znalazłem się za drzwiami do mojego pokoju.
- Co się stało? - Perrie uśmiechnęła się uroczo i podeszła do mnie zarzucając ręce na moją szyje.
- Nic, nie ważne - syknąłem do niej i zrzuciłem jej ręce.
- Jasne... - szepnęła cicho i odwróciła się do wyjścia.
Wypuściłem  głośno powietrze.
- Ej, Pezz czekaj. - mocno złapałem ją za biodra - Przepraszam...
- Nic się nie stało, zapomnij Zayn. - bez większych emocji uniosła ramiona by je zaraz opuścić.
- Czy ty musisz być taką..
- Jaką?! Szalenie zakochaną w Tobie? Widocznie jestem idiotką, że wciąż tutaj jestem. Każda inna by już dawno odpuściła...
Drzwi skrzypnęły i trzasnęły dając mi znać, że wyszła.
- Kurwa! - powtórzyłem kolejny raz swoje ulubione przekleństwo.
Czy ja mógłbym mieć w tym domu chodź jeden normalny dzień? Odkąd pojawiła się Lisa nic nie szło jak wcześniej. Wszystko umiała spierdolić. Ale dziś był chyba jakiś dzień kumulacji. Prawie nigdy nie kłóciłem się z Perrie... Nie mówiąc już o sytuacji z Jade... Wszystko musi się pierdolić w jednym momencie...
Ciche pukanie do drzwi przerwało moje rozmyślania.
- Mhm? - mruknąłem pod nosem. Ha, Perrie przyszła przeprosić za swój wybuch emocji!
- Hej wszystko ok? - Niepewny głos Stylesa wywołał u mnie nie lada zdziwienie.
- Gdzie Perrie? - uniosłem wysoko brwi.
- Na dole z resztą. Wiesz, jest ta gala i chcą ustalić jak kto i z kim idzie...
- No ty z Lisą sobie raczej nie pójdziesz.. - uśmiechnąłem się nonszalancko.
- Sądzę, że w moim grafiku będzie przewidziana i dam rady przyjechać. - starał się mówić opanowanie.
- Oj Harold Harold... Nie o to chodzi - mój cichy śmiech odbił się od ścian - Ta gala jest w PIĄTEK. Nie sądzę, żebyś mógł iść w piątek.. - kolejny cichy śmiech.
Jego usta zacisnęły się w wąską linię.
- W każdym, razie - kontynuował jakby nic nie usłyszał - proszą, żebyś zszedł na dół...

Lisa POV

- Super Harry, nie może iść na gale bo nie ma tego w grafiku, czyli ja odpadam i zostaje w domu. - westchnęłam głośno opierając głowę o ramię loczka.
- Ja też nie idę. - Liam poprawił się w fotelu - Zerwaliśmy z Dan.
 Wszystkie oczy skierowały się na niego. Lecz nikt nie odważył się zapytać dlaczego.
- A my pójdziemy i mamy zamiar się świetnie bawić. - Zayn uśmiechnął się do mnie cwaniacko i objął Pezz ramieniem.
- Ja z El też idę - Louis włączył się do rozmowy.
- Ja mam chyba pomysł. - Niall był pewny siebie jak nigdy. - Ja bym chciał iść  z Abby, Lisa mogłaby iść z Liamem, - Harry popatrzył na niego groźnie - jako przyjaciele oczywiście - dodał szybko - I tym sposobem zostałoby nam 3 zaproszenia. jedno Harrego, jedno Perrie i jedno Lisy. Moglibyśmy zaprosić naszych fanów. Zorganizować jakiś konkurs czy coś. Na pewno by się ucieszyli.
- To rzeczywiście świetny pomysł. - zawtórowałam mu. - Co wy na to? Liam? Mogłabym iść z tobą?
 Daddy uśmiechnął się i roześmiał.
-Będę zaszczycony móc Ci towarzyszyć w ten wspaniały wieczór.
- Ja chętnie oddam swoje zaproszenie, ale chce żeby otrzymała je jakaś Mixers... - dodała Perrie.
- Zgadzam się, ja chcę by moje otrzymała Directioners.
- Czyli moje idzie w ręce jakiejś Carliners! - klasnęłam w dłonie z radości.

* * *
JUTRO/ DZIŚ WIECZOREM POJAWI SIĘ EDIT Z TYM CO BĘDZIE W ROZDZIALE 7.

piątek, 16 sierpnia 2013

Wyjaśnienia.

Wszystko jest tutaj zapraszam do oglądnięcia filmiku.
Proszę o skomentowanie, i powiedzenie czy jesteście za zmianami : ))
 
film: <KLIK>

twitter : @smokingxwoman
ask:http://ask.fm/malikoweloove



PS. DZIĘKUJE ZA 41 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ JESTEŚCIE ŚWIETNI <3

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 6.

- Jade! - Mulat krzyknął radośnie i wyskoczył jej na powitanie- Tęskniłem - uśmiechnął się i mocno ją przytulił.
-Ja też- poklepała go po plecach. - Przypomniałam sobie wszystko, pamiętam kto mi to zrobił i kim jesteś - szepnęła mu do ucha- I nie będę Cię kryć jak za dzieciństwa - dokończyła i oderwała się od niego.
   Lisa słysząc znane jej imię wsunęła się w głąb kuchni i odwróciła tyłem do drzwi udając zajętą porządkami.
-Oh, Loli , nie powinnaś być w pracy?  Szkoda by było żeby Twój talent się zmarnował - brunetka oparła się swobodnie o framugę drzwi.
- Cześć JJ - przełknęła głośno ślinkę - też się cieszę, że wróciłaś.
- Poopy - Liam znalazł się w kuchni nie wiadomo kiedy - to nie jej wina... Przecież ja prowadziłem auto, dlaczego ją ciągle obwiniasz? - złapał blondynkę  lekko objął w pasie przyciągając do siebie - Ona Ci niczym nie zawiniła...
- Dlaczego ja zawsze jestem tą złą? - uniosłam ręce w geście rezygnacji - Zapytałam tylko czy nie powinna być w pracy...
- I wcale nie było w tym czuć sarkazmu - mruknął
- Nie miało być go czuć - westchnęła głośno - Jak wiecie lekarz zalecił mi wyjazd na kurację do miejscowości rodzinnej na kilka dni, wróciłam z niej dopiero wczoraj wieczorem.
- Czy to znaczy, że..
- Liam! Nie przerywaj mi - spojrzała na niego zabójczym wzrokiem - Wracając do tematu, miałam wiele czasu do przemyśleń, każdej nocy myślałam nad tym wypadkiem, aż...

   *
- Zayn... Zayn błagam! Przestań - nie mogłam się przestać śmiać.
- Nie ma mowy mała, znęcanie nad ludźmi to moja specjalność - zaczął gilgotać mnie jeszcze bardziej.
- Niech Cię diabeł weźmie Malik.
-Oh... Przecież już mnie zabrał do siebie dawno - jego kąciki ust uniosły się lekko.
- Wariat - klepnęłam go lekko w ramię i zepchnęłam z siebie - Jak z Pezz?
- Wszystko dobrze, a co skarży się na mnie? Mówiła Ci coś? - podparł się na łokciu by mnie lepiej widzieć. - Hmmm?
Ciche pukanie do drzwi przerwało nam rozmowę.
- Proszę wejść- powiedzieliśmy równocześnie
- Hej sorry, że przeszkadzam ale...
- Nie jesteś tu mile widziana Carlin...
- Daj, spokój Malik, po pierwsze nie przekroczyłam progu bo boję się, że mogę coś od Ciebie złapać, a po drugie, nie przyszedłem do Ciebie tylko do JJ. - uniosłam pytająco brew, by zachęcić ją do dalszej mowy - Jest już późno, a ja muszę jechać do studia jeśli chcesz możemy Cię po drodze podrzucić do Hotelu jeśli chcesz, Liam się zdeklarował...
- Ona...
- Chętnie z wami pojadę - uśmiechnęłam się do blondyny przyjaźnie, a ona zniknęła za drzwiami.
- Dlaczego wy ją wszyscy tak lubicie? - Zayn wstał i nerwowo zaczął chodzić po pokoju.
- Zaproponowała mi podwózkę, nie przesadzasz trochę? Zresztą jedzie z nami Liam - podeszłam do niego i położyła mu ręcę na ramionach. - Uspokój się, to, że ją lubię nie znaczy, że przestanę być Twoją przyjaciółką- wyciągnęła mały palec ku niemu - Razem na zawsze.
-Zawsze to baardzo długo - uśmiechnął się radośnie - Na zawsze - Ścisnął mojego palca w swoim tak jak to robiliśmy w dzieciństwie.
Mulat odwrócił się i wziął moją kremową kurtkę do rąk, by zaraz wsunąć ją delikatnie na moje ramiona.
- Uważaj na siebie, proszę - musnął mój policzek.
- Hotel jest niedaleko, nic mi nie będzie - wyszczerzyłam się - Jeszcze trochę i będziemy mieszkać dom w dom, ściana w ścianę.
- Jak ja to przeżyję? - udawał niezadowolonego.
Dostał za to lekkiego kuksańca pod żebra. Odprowadził mnie  do samego auta gdzie już na mnie czekano i poczekał , aż odjedziemy.
Liam puścił głośniej radio i zaczęli razem z Lisa się wygłupiać.
- Proszę was przestańcie, to niebezpieczne! przełknęłam głośno ślinkę, gdy Payne puścił kierownice.
-Jade daj spokój - blondynka odwróciła się w moją stronę patrząc na mnie wręcz z pogardą - Tutaj jest cały czas prosta droga, nie ma prawa się stać.
Dla spokoju ducha wcisnęłam się mocniej w siedzenie i zapięłam pasy. Oni się cały czas wygłupiali. Muzyka była coraz głośniej.
- Liam, człowiek!- Lisa wrzasnęła na całe gardło.
Daddy przycisnął mocno hamulec i przekręcił kierownicę, Lia uderzyła głową o szybę, która się rozbiła, Payne uderzył głową o kierownicę, wjechaliśmy do rowu, włączyły się poduszki powietrze, a alarm zaczął działać.
- Lisa? - cisza, była nieprzytomna - Liam? Błagam Liam odezwij się! - znowu cisz
Nie mogłam znaleźć torebki, żeby zadzwonić po pogotowie. Odwróciłam się w stronę szyby. Czarna postać szła w naszym kierunku. W ułamku sekundy dystans z ok. 200m zmniejszył się do 1. Przez szybe widziałam tylko czarne air maxy. Kucnął jego oczy...

   - Jade! Jade - cała 7 stała nad dziewczyna machając na nią.
- Co się stało? - jęknęła cicho.
- Zemdlałaś i uderzyłaś głową o podłogę.- Zayn podał jej szklankę wody z lodem. - Nic Ci nie jest?
- Wszystko ok - upiłam łyka - znowu miałam to wszystko przed oczami. Wiem jak on wyglądał, kim był. -przeleciała wzrokiem po twarzach znajomych. - Co mi zrobił.
Nastała niezręczna cisza, wszyscy wiedzieli, że tam nie było człowieka tylko jeleń, którego zresztą zabili.
- Śliczna bransoletka, gdzie kupiłaś? - Dan zmieniła temat tak jak wszyscy oczekiwali.
- Znalazłam gdzieś w domu.- JJ oparła się o blat by mogła wstać. Malik przeszedł jej zaraz z pomocą. - Będę już szła, przyszłam w sumie przekazać Perrie zaproszenie - wyjęła z swojej torebki kremową kopertę i położyła na stolę. - Jakiś bal charytatywny czy coś takiego.
- Też to dostaliśmy - blondyn wywrócił oczami - Jakby nie mogli zaprosić jej na jednym zaproszeniu z Malikiem.
- Może mają takie zasady? - Eleanor wtuliła się w Louisa.
- Ja tam nie wiem. - Jade uśmiechnęła się lekko - Ale wiem, że idę do domu. Trzymajcie się.
- Czekaj odprowadzę Cię. - Mulat ruszył za nią.
Drzwi za nimi lekko strzeliły. Ledwo minęli bramę domy, a brunetka stanęła.
- Daje Ci tydzień - powiedziała cicho - masz tydzień na powiedzenie im kim jesteś, a raczej czym.
- Oni nie mogą wiedzieć.. Powiedziałem Ci...
- Powiedziałeś mi gdy byłam jeszcze dzieckiem - przerwała mu - dając mi tą bransoletkę by chronić mnie przed takimi jak ty. A kilka miesięcy temu chciałeś mnie zabić - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku - Myślałam, że się przyjaźnimy, a ty zrobiłeś mi to wszystko tylko dlatego, że lubiłam Lisę. Jak mogłeś mnie tak zranić? Przez tyle lat znaczyłam dla Ciebie tyle co nic?! - jej policzki lśniły już od łez.
-Poopy - zaczął delikatnie- To nie tak..
- Masz tydzień - przerwała mu -  Jeśli nie, sama im powiem - odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę swojej willi.


* - retrospekcje Jade






* * *
Brak weny :<
DZIĘKUJE ZA TYLE WYŚWIETLEŃ!

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 5.

   Drzwi wejściowe znowu otworzyły się na oścież. W korytarzu stał wysoki umięśniony brunet w wieku ok. 30 lat.
- Cześć wszystkim! -jego idealne białe i proste zęby pokazały się w uśmiechu.
- Cześć Andy! - Louis odwrócił się przez co jego dziewczyna zesunęła się mu się z kolan. Objął ją w pasie i delikatnie podniósł, by umieścić ją w poprzedniej pozycji.
- Lisa jeszcze śpi? - przysiadł się koło Liama na kanapie.
- Nie, powinna być w kuchni.
Brunet wyciągnął z czarnej teczki 6 kopert, a 4 położył na stole.
- Simon i Paul kazali wam przekazać - mruknął - zaproszenia na jakiś bal charytatywny, macie koniecznie się pokazać z osobami towarzyszącymi.
- Rozumiem, że ze mną pójdziesz. - szepnął Liam na ucho Danielle.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać. - przełknęła głośno ślinę - pójdziemy do Ciebie? - wymusiła uśmiech i wstała z kanapy.
- Jasne, chodź. - Daddy wziął ją za rękę i pociągnął w stronę schodów.

   - Nienawidzę, jak mnie zmuszasz do jedzenia. - Lisa ugryzła kawałek kanapki - Nie możesz zrozumieć, że nie jestem głodna? - jęknęła
- Ja zrozumieć, że ktoś nie jest głodny? - blondyn mówił z pełną buzią - To tak jakbyś ty miała zrozumieć, że Zayn jest miły.
- Dzięki - odłożyła kanapkę na talerz - teraz to już na pewno nic nie przełknę. Wspominać o tym... - Niall popatrzył na nią groźnie - człowieku tak z rana to wręcz grzech.
- Grzechem jest to, że zmarnujesz tak pyszne jedzenie, przez kogoś kogo nie lubisz.
- Raczej nienawidzę - poprawiła go.
- Witam, witam - mężczyzna zaśmiał się i usiadł na przeciwko Lisy.
- Dobra, to ja was zostawię samych. - Niall wziął talerz i wstał z krzesła.
- Siadaj, - Andy nagle spoważniał - to dotyczy także Ciebie.
- Mnie? - wrócił do poprzedniej pozycji. - Jesteś menadżerem Loli, nie moim...
- Właściwie, jestem waszym menadżerem. - położył dwie koperty przed nimi.
- Jak to naszym? - po blondynce było widać zdziwienie.
- Jak wiecie, 1D mają teraz czas reklamowo-rekreacyjny. Czyli mają czas na rekreacje jak i na rozreklamowanie swojej płyty, więc Paul i Simon postanowili rozdzielić chłopaków na różnych menadżerów ponieważ Little Mix mają trasę koncertową i wyjeżdżają z nimi.
- A reszta do kogo trafiła? - zapytała.
Andy otworzył swoją teczkę i palcem posuwał po kolejnych linijkach.
- Liam i Louis, prawdopodobnie wyjeżdżają z LM, bo trafili do Paula i Simona, Harry wyjeżdża na wywiady do Ameryki i tam przejmie go menadżer Taylor Swift, natomiast Niall, Zayn i ty zostajecie i zajmujecie się Wielką Brytanią i Irlandią - jego wzrok powędrował na wściekłą twarz dziewczyny. - Tutaj macie grafiki na najbliższy tydzień. - Odpiął dwie kartki i im podał - Gdzie Zayn?
- Mam jutro czytać książki razem z Malikiem? - wrzasnęła - Nie mogę zrobić tego z Niallem? Jest lepszy aktorsko.
- Nie, my jutro jedziemy na wywiad do Irlandzkich mediów, a do tej roli jest lepszy Horan. - westchnął zamykając teczkę.
- Coś się stało Li? Jesteś lekko czerwona. - Mulat stał nonszalancko oparty o drzwi.- Oh, Andy, nie wiesz czy Paul rozpatrzył pozytywnie moje podanie o pozostanie w kraju? - patrzył na nich z cwaniacki uśmiechem.
- Tak, tutaj masz swój harmonogram. - przesunął biały prostokąt na kraj stołu.
- Ty... ty wiedziałeś? - dziewczyna wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Oh, oczywiście, gdy tylko Paul mi powiedział, że ty, Harry i Niall zostajecie w kraju, a ja mam wyjechać do Stanów, poprosiłem o małą zmianę planów. Chyba Ci to nie przeszkadza prawda? - zaśmiał się sarkastycznie.
Blondynka dyszała ciężko, a jej źrenice powiększały się coraz bardziej. Oczy miała utkwione na wrednym uśmieszku Malika..
- Zaraz tu się rozpęta piekło - syknął Niall - radzę zwiewać. - podniósł się ze stołka i mijając Zayna w drzwiach wyszedł, a jego nowy menadżer poszedł w jego ślady.

   - Liam, proszę, nie płacz - brunetka delikatnie odsunęła jego dłonie z oczu i przetarła wierzchem własnej jego łzy. - Wiesz, że Cie kocham...
- To dlaczego zrywasz? - jego głos z każdym słowem się łamał.
- Bo nie mamy dla siebie prawie w ogóle czasu. Kiedy ostatnio się widzieliśmy? - zamknęła oczy starając sobie przypomnieć.
- Rozumiem, już rozumiem. - ton Payne zmienił się o 180 stopni, był agresywny, nie było po nim nawet słychać, że przed chwilą łkał -Nie mam dla Ciebie czasu, więc zrywasz - wstał zdenerwowany z łóżka i zaczął krążyć bez większego celu po pokoju.
- Li.. - Zaczęła znowu delikatnie - tu nie chodzi o Ciebie.
- Tu chodzi o mnie? - dokończył zdanie za nią.
- Nie... Chodzi o nas, ja pracuje. Ty także... Popatrz nawet Lisa i Harry mają lepszy kontakt niż my. Gdy ona kręci film on pisze, wysyła kwiaty, gadają wieczorami. Starają się być na swoich koncertach, premierach.
- Ale my nie mamy na to czasu - wziął głęboki oddech. - Nawet jeśli ja mam występ to ty raczej też, lub próby. Masz rację to nie ma większego sensu. Przyjaciele? - zaproponował  z promiennym i szczerym uśmiechem .
- Przyjaciele - przytuliła go mocno.
- Czyj jako moja najlepsza przyjaciółka pójdziesz ze mną na tą galę charytatywną?
- Właściwie to... - zaczęła zmieszana - Mam pracę.
- Oh, jasne rozumiem. - na jego twarzy pojawił się prawie nie zauważalny grymas.
- Malik! - krzyki z parteru przerwały im rozmowę - Zabiję Cię, zabije!
- Z tego co pamiętam, to lubisz dramaty, prawda? - zapytał lekko rozbawiony.
- Uwielbiam.
- To chodź - pociągnął ją za rękę - Na dole znowu toczy się wojna między Zaynem, a Lisą.

   - O co tym razem poszło? - Liam rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- Powiedzmy, że Zayn wygryzł Harrego i mają razem z Lisą pracować - Louis włożył sobie garść popcornu do buzi oglądając z zaciekawieniem scenę z kuchni.
Eleanor uniosła pytająco brwi do góry patrząc na Danielle, ta natomiast uśmiechnęła się i pokazała jej dyskretnie kciuk do góry. Wymieniły jeszcze kilka porozumiewawczych znaków i przeniosła wzrok tam gdzie reszta.
- Jak możesz ty...ty..ty.. - dziewczynie brakowało ze złości słów - TY PIERNIKU DO ZJEDZENIA! - dokończyła z lekkim zdziwieniem, jakby sama nie wierzyła, że to powiedziała.
Z salonu dobiegły ciche chichoty, ale wystarczył jeden wściekły "rzut" oka i wszyscy umilkli.
- Serio? - sarkastyczny śmiech mulata rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. - piernik do zjedzenia? Nie sądzisz, że to trochę... hm... Dziecinne?
- Nie mniej dziecinne, niż twoje głupie gierki. Zachowywałam się tak w przedszkolu jak ty teraz.
- W przedszkolu powiadasz? - Zayn był spokojny jakby przewidywał jej każde słowo - Czyli dwa lata temu?
Źrenice blondyny gwałtownie się poszerzyły patrzyła na Malika, wściekła pełna złości.
- Gdybym chodziła dwa lata temu - syczała przez zaciśnięte zęby -  Musiałabym być gdzieś na twoim poziomie intelektualnym, a żeby się tam znaleźć musiałabym wykopać dołek i się w nim położyć. - na jej ustach pojawił się triumfujący uśmieh.
- Oh, te Twoje cięte riposty ranią. - udał, że dostał kulą w serce i jak tani i amatorski aktor przyłożył rękę do czoła. - Ojej, przepraszam, nie powinienem być lepszym aktorem niż ty. Zresztą chyba się nie da... - Trafił w jej czuły punkt i dobrze o tym wiedział znów był górą. Wygrywał.
Rozwścieczona Lisa sięgnęła po najbliższy przedmiot pod jej ręką - talerz z niedokończoną kanapką.
- Nie masz prawa nabijać się ze mnie.
- Oh, Li. Przecież gdybyś była taką świetną aktoreczę i wiedziała, że masz talent nawet by Cię to nie ruszyło.
Miarka cierpliwości się przebrała, talerz, który dotychczas lekko drżał w dłoni dziewczyny teraz poszybował prosto w  twarz Mulata. Jednak on, znad zdolną szybkością unik ciosu, a przedmiot rozbił się w drobne kawałeczki na ścianie, kilka metrów od prawego ucha Zayna.
- Porcelana mojej mamy - jęknął Louis patrząc na bałagan na podłodze.
- Zmarnowane jedzenie- szepnął Niall niemal bezgłośnie.
Jednak nikt z całej piątki siedzącej w salonie nawet się nie ruszył by zapobiec dalszemu rozlewowi krwi.
   Dwie stojące na przeciw siebie klatki piersiowe unosiły się równomiernie szybko.
- Ty idiotko ! - Malik wrzasnął na cały dom - Mogłaś mnie zabić!
Do Lisy dopiero teraz dotarło, mimo tego jak bardzo nienawidziła Zayna, nie chciała go zabić, może skrzywdzić, poniżyć, torturować, ale na pewno nie zabić.
- Oh, nie martw się Loli - lekko piskliwy głos dobiegł od drzwi głównych - jego się nie da zabić. Uwierz próbowałam wiele już razy.

* * *
Hej, dawno nic nie dodawałam z powodów
pewnie wszystkim jasnym - nauka.
Ale już wszystko za mną i jestem do waszej dyspozycji.
A teraz obiecana (nie) niespodzianka!
Założyłam boga <KLIK>
Nie, będzie to żadne opowiadanie ale moje życiowe
przemyślenia, oraz komentarze od autorskie do tego bloga
oraz możecie na nim zamawiać również zwiastuny opowiadań.
Które chętnie dla was wykonam : )
JUŻ JUTRO PIERWSZA NOTATKA.
Całuski dla was i do zobaczenia ;*

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zwiastuny.

Cześć wam wszystkim! Dzisiaj mam dla was dwa zwiastuny jeden zrobiony przeze mnie:

A drugi przez najwspanialszą ella : ) *CZYTAJ JEJ OPOWIADANIE <KLIK>* 


Pewnie muzyka wam, nie przypadnie do gustu, ale ja ją kocham : )

Oh, a teraz trochę ode mnie. : ) Mam nadzieję, że mój zwiastun troszkę wam przybliżył treść opowiadania i nasyciłam waszą ciekawość na chwilę : ) Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili pod notatką komentarz czy zwiastun się wam podoba.

Dostałam kilka zapytań gdzie mnie można jeszcze znaleźć. Więc:

TT: <klik> @withoutxlove

Oraz serdecznie zapraszam na mój fbl : ), chociaż jeśli komuś pęknie monitor z brzydoty to nie płacę!

FBL:  <klik>

Mam jeszcze aska, ale tam już, rzadko bywam.

Ps. Nie, zwiastuny nie były niespodzianką którą dla was przygotowałam : ). Ją odkryje dopiero przy nowym rozdziale albo później. W sumie nie wiem czy to jakaś wielka niespodzianka, ale ja na samą myśl się ekscytuje.

Buziaki ode mnie :*