środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 5.

   Drzwi wejściowe znowu otworzyły się na oścież. W korytarzu stał wysoki umięśniony brunet w wieku ok. 30 lat.
- Cześć wszystkim! -jego idealne białe i proste zęby pokazały się w uśmiechu.
- Cześć Andy! - Louis odwrócił się przez co jego dziewczyna zesunęła się mu się z kolan. Objął ją w pasie i delikatnie podniósł, by umieścić ją w poprzedniej pozycji.
- Lisa jeszcze śpi? - przysiadł się koło Liama na kanapie.
- Nie, powinna być w kuchni.
Brunet wyciągnął z czarnej teczki 6 kopert, a 4 położył na stole.
- Simon i Paul kazali wam przekazać - mruknął - zaproszenia na jakiś bal charytatywny, macie koniecznie się pokazać z osobami towarzyszącymi.
- Rozumiem, że ze mną pójdziesz. - szepnął Liam na ucho Danielle.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać. - przełknęła głośno ślinę - pójdziemy do Ciebie? - wymusiła uśmiech i wstała z kanapy.
- Jasne, chodź. - Daddy wziął ją za rękę i pociągnął w stronę schodów.

   - Nienawidzę, jak mnie zmuszasz do jedzenia. - Lisa ugryzła kawałek kanapki - Nie możesz zrozumieć, że nie jestem głodna? - jęknęła
- Ja zrozumieć, że ktoś nie jest głodny? - blondyn mówił z pełną buzią - To tak jakbyś ty miała zrozumieć, że Zayn jest miły.
- Dzięki - odłożyła kanapkę na talerz - teraz to już na pewno nic nie przełknę. Wspominać o tym... - Niall popatrzył na nią groźnie - człowieku tak z rana to wręcz grzech.
- Grzechem jest to, że zmarnujesz tak pyszne jedzenie, przez kogoś kogo nie lubisz.
- Raczej nienawidzę - poprawiła go.
- Witam, witam - mężczyzna zaśmiał się i usiadł na przeciwko Lisy.
- Dobra, to ja was zostawię samych. - Niall wziął talerz i wstał z krzesła.
- Siadaj, - Andy nagle spoważniał - to dotyczy także Ciebie.
- Mnie? - wrócił do poprzedniej pozycji. - Jesteś menadżerem Loli, nie moim...
- Właściwie, jestem waszym menadżerem. - położył dwie koperty przed nimi.
- Jak to naszym? - po blondynce było widać zdziwienie.
- Jak wiecie, 1D mają teraz czas reklamowo-rekreacyjny. Czyli mają czas na rekreacje jak i na rozreklamowanie swojej płyty, więc Paul i Simon postanowili rozdzielić chłopaków na różnych menadżerów ponieważ Little Mix mają trasę koncertową i wyjeżdżają z nimi.
- A reszta do kogo trafiła? - zapytała.
Andy otworzył swoją teczkę i palcem posuwał po kolejnych linijkach.
- Liam i Louis, prawdopodobnie wyjeżdżają z LM, bo trafili do Paula i Simona, Harry wyjeżdża na wywiady do Ameryki i tam przejmie go menadżer Taylor Swift, natomiast Niall, Zayn i ty zostajecie i zajmujecie się Wielką Brytanią i Irlandią - jego wzrok powędrował na wściekłą twarz dziewczyny. - Tutaj macie grafiki na najbliższy tydzień. - Odpiął dwie kartki i im podał - Gdzie Zayn?
- Mam jutro czytać książki razem z Malikiem? - wrzasnęła - Nie mogę zrobić tego z Niallem? Jest lepszy aktorsko.
- Nie, my jutro jedziemy na wywiad do Irlandzkich mediów, a do tej roli jest lepszy Horan. - westchnął zamykając teczkę.
- Coś się stało Li? Jesteś lekko czerwona. - Mulat stał nonszalancko oparty o drzwi.- Oh, Andy, nie wiesz czy Paul rozpatrzył pozytywnie moje podanie o pozostanie w kraju? - patrzył na nich z cwaniacki uśmiechem.
- Tak, tutaj masz swój harmonogram. - przesunął biały prostokąt na kraj stołu.
- Ty... ty wiedziałeś? - dziewczyna wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Oh, oczywiście, gdy tylko Paul mi powiedział, że ty, Harry i Niall zostajecie w kraju, a ja mam wyjechać do Stanów, poprosiłem o małą zmianę planów. Chyba Ci to nie przeszkadza prawda? - zaśmiał się sarkastycznie.
Blondynka dyszała ciężko, a jej źrenice powiększały się coraz bardziej. Oczy miała utkwione na wrednym uśmieszku Malika..
- Zaraz tu się rozpęta piekło - syknął Niall - radzę zwiewać. - podniósł się ze stołka i mijając Zayna w drzwiach wyszedł, a jego nowy menadżer poszedł w jego ślady.

   - Liam, proszę, nie płacz - brunetka delikatnie odsunęła jego dłonie z oczu i przetarła wierzchem własnej jego łzy. - Wiesz, że Cie kocham...
- To dlaczego zrywasz? - jego głos z każdym słowem się łamał.
- Bo nie mamy dla siebie prawie w ogóle czasu. Kiedy ostatnio się widzieliśmy? - zamknęła oczy starając sobie przypomnieć.
- Rozumiem, już rozumiem. - ton Payne zmienił się o 180 stopni, był agresywny, nie było po nim nawet słychać, że przed chwilą łkał -Nie mam dla Ciebie czasu, więc zrywasz - wstał zdenerwowany z łóżka i zaczął krążyć bez większego celu po pokoju.
- Li.. - Zaczęła znowu delikatnie - tu nie chodzi o Ciebie.
- Tu chodzi o mnie? - dokończył zdanie za nią.
- Nie... Chodzi o nas, ja pracuje. Ty także... Popatrz nawet Lisa i Harry mają lepszy kontakt niż my. Gdy ona kręci film on pisze, wysyła kwiaty, gadają wieczorami. Starają się być na swoich koncertach, premierach.
- Ale my nie mamy na to czasu - wziął głęboki oddech. - Nawet jeśli ja mam występ to ty raczej też, lub próby. Masz rację to nie ma większego sensu. Przyjaciele? - zaproponował  z promiennym i szczerym uśmiechem .
- Przyjaciele - przytuliła go mocno.
- Czyj jako moja najlepsza przyjaciółka pójdziesz ze mną na tą galę charytatywną?
- Właściwie to... - zaczęła zmieszana - Mam pracę.
- Oh, jasne rozumiem. - na jego twarzy pojawił się prawie nie zauważalny grymas.
- Malik! - krzyki z parteru przerwały im rozmowę - Zabiję Cię, zabije!
- Z tego co pamiętam, to lubisz dramaty, prawda? - zapytał lekko rozbawiony.
- Uwielbiam.
- To chodź - pociągnął ją za rękę - Na dole znowu toczy się wojna między Zaynem, a Lisą.

   - O co tym razem poszło? - Liam rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- Powiedzmy, że Zayn wygryzł Harrego i mają razem z Lisą pracować - Louis włożył sobie garść popcornu do buzi oglądając z zaciekawieniem scenę z kuchni.
Eleanor uniosła pytająco brwi do góry patrząc na Danielle, ta natomiast uśmiechnęła się i pokazała jej dyskretnie kciuk do góry. Wymieniły jeszcze kilka porozumiewawczych znaków i przeniosła wzrok tam gdzie reszta.
- Jak możesz ty...ty..ty.. - dziewczynie brakowało ze złości słów - TY PIERNIKU DO ZJEDZENIA! - dokończyła z lekkim zdziwieniem, jakby sama nie wierzyła, że to powiedziała.
Z salonu dobiegły ciche chichoty, ale wystarczył jeden wściekły "rzut" oka i wszyscy umilkli.
- Serio? - sarkastyczny śmiech mulata rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. - piernik do zjedzenia? Nie sądzisz, że to trochę... hm... Dziecinne?
- Nie mniej dziecinne, niż twoje głupie gierki. Zachowywałam się tak w przedszkolu jak ty teraz.
- W przedszkolu powiadasz? - Zayn był spokojny jakby przewidywał jej każde słowo - Czyli dwa lata temu?
Źrenice blondyny gwałtownie się poszerzyły patrzyła na Malika, wściekła pełna złości.
- Gdybym chodziła dwa lata temu - syczała przez zaciśnięte zęby -  Musiałabym być gdzieś na twoim poziomie intelektualnym, a żeby się tam znaleźć musiałabym wykopać dołek i się w nim położyć. - na jej ustach pojawił się triumfujący uśmieh.
- Oh, te Twoje cięte riposty ranią. - udał, że dostał kulą w serce i jak tani i amatorski aktor przyłożył rękę do czoła. - Ojej, przepraszam, nie powinienem być lepszym aktorem niż ty. Zresztą chyba się nie da... - Trafił w jej czuły punkt i dobrze o tym wiedział znów był górą. Wygrywał.
Rozwścieczona Lisa sięgnęła po najbliższy przedmiot pod jej ręką - talerz z niedokończoną kanapką.
- Nie masz prawa nabijać się ze mnie.
- Oh, Li. Przecież gdybyś była taką świetną aktoreczę i wiedziała, że masz talent nawet by Cię to nie ruszyło.
Miarka cierpliwości się przebrała, talerz, który dotychczas lekko drżał w dłoni dziewczyny teraz poszybował prosto w  twarz Mulata. Jednak on, znad zdolną szybkością unik ciosu, a przedmiot rozbił się w drobne kawałeczki na ścianie, kilka metrów od prawego ucha Zayna.
- Porcelana mojej mamy - jęknął Louis patrząc na bałagan na podłodze.
- Zmarnowane jedzenie- szepnął Niall niemal bezgłośnie.
Jednak nikt z całej piątki siedzącej w salonie nawet się nie ruszył by zapobiec dalszemu rozlewowi krwi.
   Dwie stojące na przeciw siebie klatki piersiowe unosiły się równomiernie szybko.
- Ty idiotko ! - Malik wrzasnął na cały dom - Mogłaś mnie zabić!
Do Lisy dopiero teraz dotarło, mimo tego jak bardzo nienawidziła Zayna, nie chciała go zabić, może skrzywdzić, poniżyć, torturować, ale na pewno nie zabić.
- Oh, nie martw się Loli - lekko piskliwy głos dobiegł od drzwi głównych - jego się nie da zabić. Uwierz próbowałam wiele już razy.

* * *
Hej, dawno nic nie dodawałam z powodów
pewnie wszystkim jasnym - nauka.
Ale już wszystko za mną i jestem do waszej dyspozycji.
A teraz obiecana (nie) niespodzianka!
Założyłam boga <KLIK>
Nie, będzie to żadne opowiadanie ale moje życiowe
przemyślenia, oraz komentarze od autorskie do tego bloga
oraz możecie na nim zamawiać również zwiastuny opowiadań.
Które chętnie dla was wykonam : )
JUŻ JUTRO PIERWSZA NOTATKA.
Całuski dla was i do zobaczenia ;*

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zwiastuny.

Cześć wam wszystkim! Dzisiaj mam dla was dwa zwiastuny jeden zrobiony przeze mnie:

A drugi przez najwspanialszą ella : ) *CZYTAJ JEJ OPOWIADANIE <KLIK>* 


Pewnie muzyka wam, nie przypadnie do gustu, ale ja ją kocham : )

Oh, a teraz trochę ode mnie. : ) Mam nadzieję, że mój zwiastun troszkę wam przybliżył treść opowiadania i nasyciłam waszą ciekawość na chwilę : ) Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili pod notatką komentarz czy zwiastun się wam podoba.

Dostałam kilka zapytań gdzie mnie można jeszcze znaleźć. Więc:

TT: <klik> @withoutxlove

Oraz serdecznie zapraszam na mój fbl : ), chociaż jeśli komuś pęknie monitor z brzydoty to nie płacę!

FBL:  <klik>

Mam jeszcze aska, ale tam już, rzadko bywam.

Ps. Nie, zwiastuny nie były niespodzianką którą dla was przygotowałam : ). Ją odkryje dopiero przy nowym rozdziale albo później. W sumie nie wiem czy to jakaś wielka niespodzianka, ale ja na samą myśl się ekscytuje.

Buziaki ode mnie :*

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 4.

- Zabij ją! - szepnęła brunetka
- Ja... Nie mogę! - w szklanych oczach
rudej kobiety zajaśniał łzy.
- Roxan, ona nie jest nam już potrzebna, pomyliłyśmy się co do niej - każde słowo wyrecytowała  z idealną perfekcją.
- Sara , niezależnie od tego kim jest , połączyliśmy ich , są  jak rodzeństwo, a ja ją pokochałam jak własną córkę, której nigdy nie będę miała.
- Nic nie rozumiesz!
- jej krzyk rozniósł się po całym domu - Nigdy nie będzie taka jak on! Jak my! - wskazała na bezwładne ciało chłopca, sięgnęła po nóż - Ona nie ma prawa żyć.
Mała blondynka leżała na kamiennym stole przykryta do połowy białym prześcieradłem. Wygląda jakby spała, jej piaskowa skóra delikatnie błyszczała dzięki promieniom słonecznym, które na nią padały.
- Jeśli ją zabijesz - szepnęła rudowłosa - nigdy więcej mnie nie zobaczysz, lub co gorsza zerwę naszą więź, a wiesz co to oznacza - jej oczy pojaśniały.
Brązowe oczy zaczęły się ściemniać przez złość, którą opanowała brunetkę. Uniosła nóż i z gardłowym okrzykiem biegła w stronę dziecka.
  

  Lisa obudziła się cała mokra i ze łzami w oczach. Ten koszmar męczył ją odkąd wyjechała do Francji.  Niezmiennie był ten sam, ale ona nadal go nie rozumiała. Jaki sens miało zabijanie małej dziewczynki? Kim była ta dziewczynka? Kim był ten chłopiec? Kim były te kobiety? Szybko odpędziła pytania chodzące jej po głowie i zwaliła je na za dużą dawkę horrorów i przepracowanie.
W tym momencie potrzebowała wody i świeżego powietrza. Delikatnie zsunęła nogi z swojego łóżka i usunęła je w puchate kapcie.
   Wyciągnęła szklankę z szafki i nalała do niej lodowatej wody z kranu. Zawsze tak robiła. Woda w tej dzielnicy była krystalicznie czysta i bez obaw można było ją pić. Podeszła do okna i otworzyła je, świeże, rześkie powietrze owiało jej twarz. Wzięła kilka głębokich oddechów i odwróciła się przodem do kuchni popijając napój. Wszystkie obawy, a raczej resztki złego snu, który przed chwilą jeszcze w sobie miała, mijały z każdą sekundą.
   Drzwi wejściowe do domu skrzypnęły cichutko, a idealna cisza, która dotychczas panowała została zmącona przez czyjeś kroki. Lisie do głowy przychodziła tylko jedna myśl "złodzieje". Odstawiła szklankę na stole i tak cicho jak tylko potrafiła przeszła do szafki z garnkami. Chciała wyciągnąć jedną z większych patelni, która znajdowała się na samym dole. Pociągnęła mocniej za jej uchwyt co spowodowało, że wszystkie rzeczy znajdujące się nad nią wylądowały z głośnym grzmotem na podłodze.  Kroki na chwilę ucichły. Blondynka wzięła swoją nietypową broń i stanęła za drzwiami przygotowana do ataku. W domu jednak znowu zapadła niczym niezmącona cisza. Stała tak nasłuchując czy bandyta nie idzie w jej kierunku. Nagle w drzwiach pojawił się zarys wysokiej postaci. Wstrzymała oddech i patrzyła co zrobi. Chłopak podszedł do rozwalonych garnków i chwilę im się przyglądał po czym zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, aż spoczął na niskiej postaci z uniesioną patelnią. Jego głęboki sarkastyczny śmiech rozszedł się po całym pomieszczeniu.
Lisa od razu rozpoznała Malika po głosie i opuściła broń. Jego oczy były nadzwyczajnie ciemne, wręcz czarne, ale cerę miał białą jak kartka, jego karnacja wydawała się pierwszy raz, aż tak jasna.
- Co tu robisz? - starała mówić się z złością, ale ulga, że to nikt, kto chce ją zabić, ani żadna szalona fanka, było słychać w głosie.
- Chyba ja o to powinienem o to zapytać. - jego głos był nadzwyczaj chropowaty - Chciałaś mnie tym zaatakować?
Dziewczyna lekko się zarumieniła i schowała patelnie za plecy. Malik zbliżył się do niej znacznie i objął ją lewą ręką w pasie, a prawą delikatnie wyciągnął patelnie z ręki.
- Teraz będziesz tylko moja. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Oj, Malik - zaśmiała się cicho - Kiedy zrozumiesz, że nigdy nie będę Twoja? - próbowała mu się wyrwać, ale on był silniejszy.
Zmniejszył jeszcze bardziej odległość między nimi. Był chłodny. Ich klatki były do siebie dociśnięte, nie było między nimi nawet milimetra przestrzeni. Lisa czuła, jak jego ręce gładko poruszają się po jej plecach. Serce zaczęło jej przyspieszać. Malik musnął ustami delikatnie jej szyję.
- Zayn przestań! - próbowała go od siebie odsunąć ostatkiem sił. On jednak nawet nie drgnął.

   - Jak myślisz co tu się stało? - Louis i Liam stali opierając się o futrynę drzwi.
- Sądząc po tym jak Lisa leży, musiało to być coś dziwnego. - Daddy wszedł cichutko do kuchni.
- Czy ona ma patelnie w ręce? - szepnął Tomlinson.
Jego przyjaciel przytaknął głową i delikatnie wyciągnął przedmiot z pod kończyny dziewczyny. Wziął butelkę wody i cofnął się do poprzedniej pozycji.
- Ciekawe ile tak spała i dlaczego. - mruknął. - Może powinniśmy ją obudzić?
- Nie niech śpi. Musiała mieć ciężką noc jeśli tu wylądowała - popił łyk chłodnej wody.
Frontowe drzwi zostały mocno otworzone, a idealną ciszę przerwały chichoty. Chłopcy od razu poszli w ich stronę.
- Cii... - marchewkowy przyłożył palec do ust i poszedł w stronę dziewczyny o brązowych z lekko kręconych włosach. - wszyscy jeszcze śpią, a Lisa w kuchni - objął ją w tali i cmoknął w policzek.
- Loli już wróciła? - mulatka o kręconych włosach uniosła brwi - Chce z nią porozmawiać - powiedziała stanowczym tonem.
- Ale ona śpi. - Payne zastąpił jej drogę i położył ręce na jej biodrach oraz lekko pociągnął w swoją stronę - proszę... - dodał po chwili opierając swoje czoło na jej.
Dziewczyna pomruczała coś cicho i zgrabnie wymknęła się z jego uścisku.
- Chodź Eleanor - pociągnęła ją za rękę, tym samym wyrywając ją z uścisku Tomlinsona - Wybierzemy jakiś film.
Gdy kawałek odeszły Lou rzucił przyjacielowi pytające spojrzenie.
- Nie mam pojęcia - szepnął tak cicho, że sam się ledwo słyszał. - uniósł ramiona i pokręcił głową, sam nie dowierzając w to co się dzieje.

   Niall szedł po schodach przecierając swoje zaspane oczy.
- Cześć Danielle, Eleanor, Louis , Liam - rzucił od niechcenia w stronę znajomych.
Skierował swoje kroki do kuchni.
- Hej Lisa! - powiedział gdy zobaczył ją leżącą na stole.
Dziewczyna od razu zerwała się przestraszona, jej oczy były czerwone i napuchnięte od niewyspania. - To ty tu spałaś? - Irlandczyk zapytał wyciągając sok pomarańczowy z lodówki i dwie szklanki z szafki.
- Chyba tak. - ziewnęła.
Blondyn dosiadł się do niej i nalał im soku.
- Coś się stało? - zapytał podsuwając jej picie.
- Ja... Ja.. - zaczęła się jąkać - Nie pamiętam. Miałam zły sen, zeszłam tutaj, żeby się napić... A potem...
- Musiałaś zasnąć. - dokończył za nią Horan.
- Chyba tak... Nic więcej nie pamiętam.

* * *
Mam dla was małą niespodziankę. Ale tego
się dowiecie w następnym rozdziale.
Wiem, że to może nie ma wszystko ładu i składu,
ale dopiero się uczę pisać w formie narratora 3-os.
Mam nadzieję, że się ten rozdział podoba.
Jeśli czytasz, zostaw po sobie komentarz.
Buźka ;*

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 3.

   - Patrz na ten! - Lisa podała list.

Droga Li

Po wielu ciężkich chwilach, które ostatnio
przeżyłam, postanowiłam w końcu napisać do Ciebie.
Jestem Carliner od pojawienia się Twojego pierwszego filmu.
Zawsze oglądam wywiady, czytam wiadomości.
Jednak bardzo szanuje Twoją prywatność.
Musiałam komuś się wygadać. Mój tata umarł rok temu,
zaraz po ich rozwodzie. Matka odeszła gdy ja miałam 6 lat.
Wychowuje mnie babcia, nie mam za wielu znajomych.
Jestem wytykana od "innych" , wiem ty wychowałaś się
w domu dziecka, ale od zawsze miałaś Nialla, a ja nie mam takiej osoby,
próbuję podążać za marzeniami, ale jednak gdy
człowiek nie ma wsparcia jest to coraz trudniejsze.
Możliwość, że to przeczytasz, jest żadna, ale trzeba
mieć nadzieję. "Idź za marzeniami, bo później będziesz żałowała,
że nie spróbowałaś"  - to Twoje słowa.
Jakoś mi lżej na duszy gdy cały swój ból przelałam na papier.
Mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy to jedno z moich największych
marzeń.


Lauren.
Ps. Jeśli to przeczytałaś to błagam zaobserwuj mnie na tt @LaurenParker
- Wow - wyrwało się blondynie - Ten jest inne niż wszystkie inne.
-Tak , chce się z nią spotkać, zrobię jej niespodziankę i się do niej wybiorę.
- Skąd będziesz miała adres?
-Jest na kopercie - pokazała drobne litery
   Siedziały razem z Perrie już od dobrej godziny w jej łóżku czytając listy od fanów, pijąc kakao i zajadając się słodyczami.
Otworzyły kolejny list, a Edwards przeleciała go wzrokiem.
- Coś ciekawego? - zapytała jej  przyjaciółka  upijając łyk z swojego fioletowego kubka.
- Nie, klasyka... Zaobserwuj mnie... Kocham Cię...
Lisa sięgnęła po swojego laptopa i zalogowała się na twittera, oraz twitcama. Napisała szybko wiadomość "Twitcam wraz z Perrie? Czemu nie! #AskLandP" oraz wstawiła linka.
- Robimy TC - uśmiechnęła się - dawno nie robiłam, a z Tobą będzie mi raźniej , przeczytamy nasze ulubione list, a ty pośpiewasz.
- Zgoda! - przybiły piątkę i wybuchły głośnym śmiechem.
- Ej, ej, ej! - w drzwiach stał blondyn - Słychać was na cały dom. Możecie trochę ciszej? Proszę?
Przytaknęły zgonie głową.
- Co się tutaj w ogóle dzieje? - przeniósł wzrok na setki walających się po podłodze listów.
- Niespodzianka dla fanów. Jeżeli macie jakieś ulubione wiadomości od nich, to będę miła i je pokażcie jeśli chcecie. - Lisa uniosła swoje kąciki do góry.
- Pod warunkiem, że doniesiesz mi kakałka. - zamachała mu pustym kubkiem przed twarzą.
Westchnął zrezygnowany i wziął kubki od dziewczyn. Zaraz gdy zniknął za drzwiami Lisa rzuciła się do przemeblowania pokoju. Komputer położyła na kolanach blondyny, a sama przesuwała meble. Stolik znalazł się koło łóżka, szafka nocna przewędrowała na koniec pokoju, a jej miejsce zajęły worki z listami.
- Możemy zaczynać! - zarządziła.
Perrie ustawiła laptopa na stole tak, by było je dobrze widać i włączyła kamerkę.
- Cześć - pomachała - Razem z Loli postanowiłyśmy zrobić tego Tc, ponieważ dostałyśmy, a w sumie to ona dostała wiele listów od fanów i chciałybyśmy się z wami nimi podzielić. - uśmiechnęła się i odwróciła głowę w prawą stronę Lisy koło niej nie było.
- Ale to było sztywne Pezz -  rozbrzmiał głos za nią.
- Chciałabyś nam nam coś powiedzieć?
- Niall zaraz przyjdzie z kakałkiem.
Ich głośny śmiech znów wypełnił pokój, odbijając się niewielkim echem od ścian.
- Dobra, do rzeczy! Pezz, wyciągaj list!
Blondynka sięgnęła ręką do worka prawie na samo dno, aż w końcu złapała za jakiś koniuszek z listu.
- Od Ashley - przeczytała głośno nadawce.
Rozerwała sprawnie kopertę i wyciągnęła z niej kremowy papier w kwiatuszki.

   Kolejna salwa śmiechu wypełniła salon.
- Czy one muszą być tak głośno? - syknął niezadowolony Zayn.
Harry znów go ogrywał go w fifę i to dużą ilością punktów, przez co chłopak denerwował się jeszcze bardziej.
- Oh.. Daj spokój. Nie widziały się od ponad dwóch miesięcy - Liam nie odwrócił nawet wzroku od telefonu.
- Właściwie co one robią? - zapytał Louis odgryzając kawałek marchewki.
- TC z listami od fanów. Powiedziały, że jak chcemy to możemy dołączyć - zawołał Niall, który wciąż krzątał się po kuchni.
Payne natychmiast się zerwał z kanapy. Schował swojego iPhona do kieszeni i wybiegł po schodach. Jego zachowanie lekko zdziwiło wszystkich.
- Wygrałem - Harry uśmiechnął się cwaniacko.
- Kurwa - Zayn walnął z całej siły dżojstikiem o podłogę.
- Daj spokój, to tylko gra - Styles przewrócił oczami - Louis idziemy do Lisy? Czym byłby TC bez Larrego Stylinsona?
Tomlinson bez słowa wstał i podniósł swoją miskę z marchewkami. Podniósł jedną z nich do góry i zawołał.
- Marchewkomen nadchodzi! Szczerz się TC!  - oraz wybiegł z pokoju.
Loczek trzymając się za brzuch, który zaczynał go boleć ze śmiechu wyszedł za przyjacielem.
   Mulat wyciągnął paczkę papierosów i odpalił zręcznie jednego. Czuł jak jego płuca wypełniają się tytoniem. Z każdym kolejnym zaciągnięciem jego nerwy mijały.
- Zayn - poczuł czyjąś rękę na ramieniu na co syknął niezadowolony, dłoń się cofnęła - Zayn, chodź ze mną - Niall mówił szeptem.
- Nie.
- Dobra, jak chcesz - westchnął głęboko i dosiadł się do niego odkładają tacę pełną gorących napojów i przekąsek - Ale musisz mi powiedzieć dlaczego jej tak nienawidzisz. Ta wasza wojna ciągnie się od ponad dwóch lat... - westchnął głęboko - przyzwyczaiłam się już do tych sprzeczek, ale to nie jest miłe jak patrzy się na dwójkę swoich przyjaciół, którzy są dla Ciebie jak rodzeństwo i ciągle się kłócą i wręcz chcą się pozabijać.
- Nic Ci nie muszę mówić... - syknął gasząc papierosa w popielniczce.
- Dobra, jak chcesz - uniósł ręce geście poddania się - Ale wiedz, że od czego jak od czego, ale od fanów Cię Lisa nie odsunie i na pewno by Cię nie wyrzuciła z pokoju. Drzwi są otwarte, jeśli tylko...
- Niall - ton Mulata był przepełniony jadem, a oczy błyszczały ze złości - Skończ swój wywód. Nigdzie nie idę.
Irlandczyk opuścił wzrok i wziął tacę do ręki. Gdy stanął na pierwszym schodku odwrócił się jednak w stronę salonu.
- Po prostu wiem, że uwielbiasz czytać listy od fanów i chciałbyś się podzielić swoimi ulubionymi.

   Zayn od dobrych 10 minut stał przed drzwiami, zza których dochodziły odgłosy beatboxu Liama, śpiewu Perrie, gitary Nialla i chórków Louisa z Hazzą. Dawno już wysłał sms do swojej dziewczyny, ale nikt jednak nie wyszedł by z nim porozmawiać. Czyli Irlandczyk się mylił, a blondyna jest taka jak myślał. Znajome skrzypnięcie kazało mu przenieść wzrok.  Lisa mierzyła go dokładnie wzrokiem kończąc na idealnie ułożonych włosach.  Uniosła pytająco jedną brew ku górze. Mulat otworzył tylko usta nie mogąc wydobybć z siebie słowa. Zamknął je z powrotem i oblizał górną wargę. Jego ręka zacisnęła się mocniej na trzymanych kopertach. Gdy w końcu wzrok dziewczyny trafił na jego lewą dłoń lekko spoważniała, a jej twarz przybrała nieznanego mu wyrazu.
- Wojna jest wojną - szeptała ledwo słyszalnie - ale nasi fani, nie mają prawa cierpieć przez nasze potyczki - chłopak wbił wzrok w swoje buty - Jeśli chcesz możesz wejść.
Odwróciła się by otworzyć drzwi, lecz jego głęboki głos ją powstrzymał.
- 3:0  dla Ciebie , prawie to wygrałaś...
- Nie, uśmiechnęła się łobuzersko - uznajmy to za kilkugodzinne zawieszenie broni. Zresztą... Wygrywam dwoma punktami.
Otworzyła mocnym ruchem drzwi, a on wszedł zaraz za nią, by po chwili rozsiąść  się przy Perrie.


* * *
Moi kochani Tonkersi ( jak to kiedyś ktoś określił )
jest już nowy rozdział! Mam nadzieję, że się podoba.
Kocham was i dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim
rozdziałem!
Dziękuje za tyle wyświetleń i obserwujących!
Proszę o pozostawienie komentarzy!