czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 17

Ktoś  gładził moją głowę i delikatnie pocałował w czoło. Otworzyłam oczy. Leżałam na jego opalonym torsie.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. - patrzył mi prosto w oczy.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Chłopak najwidoczniej to zauważył.
-Nic nie pami...
-Pamiętam wszystko. - przerwałam mu. - myślałam, że ty byłeś tak pijany i dlatego to się stało, że nie będziesz wiedzieć co tutaj robię.
-Chyba sobie żartujesz!- był ewidentnie wzburzony tym co powiedziałam. - nie mógłbym tego zapomnieć. To było...
- Najlepsze co przeżyłam w życiu. - znów dokończyłam za niego.
- Właśnie. - delikatnie musnął moje usta. - Zrobię nam śniadanie. Za 20 minut widzimy się na dole?
- Niech Ci będzie. - odkleiłam się od jego klaty.
Zebrał porozwalane po całym pokoju ciuchy ubrał na siebie bokserki oraz dresy i zniknął za drzwiami. Leżałam jeszcze chwilę patrząc w sufit i zastanawiając się o tym co zdarzyło się wczoraj. Może źle postąpiliśmy? Przecież to nie ma prawa się udać... Zwykła dziewczyna i bożyszcz nastolatek? Może dla niego to była jednorazowa przygoda? Może powiedział, że mnie kocha bo zrobiło mu się głupio? Tysiące myśli na jedną minutę. Nie mogłam o tym myśleć. Stało się, czasu nie cofnę. Nie można oglądać się za siebie, bo jest możliwość że potkniesz się o własne nogi. Wstałam zmęczona z łóżka. Miałam zamiar iść ogarnąć się do siebie, ale przecież wczoraj była impreza. Nie wiadomo kto tam śpi. Znalazłam swoją bieliznę i włożyłam ją na siebie. Poczłapałam do łazienki. Wszędzie moje odbicia. Dosłownie WSZĘDZIE. Całe pomieszczenie było w lustrach. Nad umywalką wisiało jedno duże, nad wanną trzy mniejsze, kabina prysznicowa była pokryta lustrem weneckim, a między płytkami były małe jego małe kawałeczki. Zaśmiałam się pod nosem.
Puściłam ciepłą wodę z kranu i zmyłam starannie makijaż z twarzy. Moje włosy były w totalnym nieładzie. Na ręce miałam frotkę, więc związałam je w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam szafę założyłam na siebie tylko jego długi czarny t-shirt z Jack Daniels'em. Zakrywał mi bez problemu pośladki. Otworzyłam drzwi. Uderzyły mnie głośne krzyki. Szybko zbiegłam po schodach. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Wszędzie walały się puszki po piwach, puste butelki. Na podłodze w salonie leżeli ludzie, trudno było się przedostać w dalsze części mieszkania. Koło kanapy leżał Louis a na nim Eleonor oraz Harry. Rebecca z Maxem leżeli wtuleni w siebie na stole. Niall zasnął oparty o ścianę z piwem w ręku. Obok telewizora leżała reszta gości poukładana jedna na drugim. Krzyki dochodzące z kuchni znów się nasiliły.
-Jesteście nie odpowiednimi bachorami! On niecały miesiąc temu skończył osiemnastkę! Jak mogliście go tak upić?! - męski głos był bardzo donośny.
Powędrowałam do jadalni. No tak, stał tam Paul z Zaynem. Obydwaj czerwoni ze złości i wkurzeni.
-Moja wina że tyle wypił? Co ja jestem jego niańką?! - Mulat ledwo nad sobą panował.
-Nie , ale to mój syn i martwię się o niego! Powinniście zrozumieć i nie pozwalać mu w ogóle pić!-  mężczyzna był zbulwersowany.
-Zamknijcie się! - krzyknęłam i weszłam między nich. Obydwoje popatrzyli na mnie wielkimi oczami.- Z tego co pamiętam ty miałeś nam zrobić śniadanie. - popatrzyłam na Malika. - Paul, uspokój się. Zaraz jak Max wstanie dopilnuje tego, żeby wrócił prosto do domu. Lepiej go teraz nie budzić.
-Niech będzie... A ty pamiętaj że od pojutrza zaczynacie próby do trasy koncertowej. - syknął do chłopaka.
Mężczyzna zniknął i trzasnął za sobą drzwiami.
-Zrobiłem nam tosty z nutellą, lubisz? - Mówił już spokojnie mulat
-Jasne- uśmiechnęłam się.
Chłopak położył ręce na moje biodra i lekko musnął moje usta.
-Liam, musicie się lizać z Danielle w naszej kuchni? Wiesz że tego nienawidzę. - Hazza popatrzył na nas i poszedł w stronę łazienki.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czy serio przypominamy Danielle i Liama? -  odsunął mi krzesło i postawił przede mną talerz z tostami.
- Raczej nie, a czy Harry ma takiego kaca, że nie rozróżnia ludzi? - ugryzłam kawałek tosta.
- W 100% jestem pewny że tak. - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.
Zjedliśmy nasz posiłek, śmiejąc się i karmiąc się wzajemnie. Pomogłam chłopakowi posprzątać.
- Kiedy jedziecie w trasę? - zapytałam wycierając kolejny talerz.
-Za 3 tygodnie, a wracamy dopiero początkiem sierpnia. - zrobił skwaszoną minę.
-Trzeba chyba ich obudzić i zrobić porządek, już jest 18! - zmieniłam temat rozmowy.
- Dobry pomysł. Ja zacznę od pokoi na górze, ty weź salon. - zniknął na schodach.
Udałam się powoli do pomieszczenia. Pierwszy na mojej drodze była Eleonor z Louisem.
- Ej, wstajemy - lekko potrząsnęłam parę.- Lou, El pobudka.
Dziewczyna otworzyła oczy.
-Wody - jęknęła.
Pasiasty wstał i podał dziewczynie rękę. Obydwoje udali się w stronę kuchni. Było tu chyba z 20 osób.Wszystkich delikatnie budziłam, reakcje były jednakowe "jeszcze 5 minutek" albo " Suszy mnie, wody!". Zayn już dawno skończył pobudkę na piętrze i robił teraz śniadanie gościom. Obudziłam ostatnią parę czyli Rebecce i Maxa.
- Za 30 minut masz być gotowy, obiecałam Twojemu ojcu że Cię odwiozę.- powiedziałam do chłopaka.
-M-m-mój o-o-ojciec tu był?! - zrobił wielkie oczy. Był wystraszony.
-Spokojnie, rozmawiałam z nim będzie dobrze. - chłopak tylko przytaknął mi głową.
Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy siedzieli. Kogoś mi w nim brakowało, kogoś ważnego.
-Gdzie jest Hazza?! - przestraszona szukałam go wśród ludzi.
Zayn szybko wybiegł z kuchni w stronę łazienki na dole.
- Ej , chodźcie tu! Musicie to zobaczyć! - usłyszałam głośniejszy niż zawsze głos mulata.
Kilka osób zwlekło się z swoich miejsc i poczłapało zobaczyć co się dzieje. Nasz loczek spał z głową na sedesie, Liam wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił kilka zdjęć. Wszyscy się śmiali. Styles się podniósł. Jego skacowana twarz wyglądała strasznie.
-Co tu się do diabła dzieje? - zaspany patrzył na wszystkich po kolei.
-Za dużo alkoholu!- Zaśmiał się blondyn.  
Ludzie zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Zadzwoniłam po taksówkę. W końcu miałam odwieść Maxa.
-Jedziemy? - chłopak stał przy mnie.
-Tak, zamówiłam już taksówkę.-właśnie się skapnęłam że ciągle jestem tylko w majtkach i męskiej bluzce- Daj mi 3 minuty założę na siebie coś bardziej odpowiedniego..
Wybiegłam do tymczasowo mojego pokoju. Założyłam ciemne rurki, obcisłą bokserkę i bluzę Multa, która wciąż się znajdowała w mojej walizce. Jeśli chodzi o buty to nie miałam zbyt dużego wyboru, więc wzięłam nike.
-Elizabet, taksówka już czeka! - usłyszałam głos dochodzący z niższego piętra.
Zbiegłam po schodach i wyszłam za chłopakiem. Jechaliśmy w milczeniu. Skater był przestraszony, widziałam to na pierwszy rzut oka. Po około 20 minutach jazdy wysiedliśmy pod mini willą.
-Odprowadzisz mnie pod drzwi? Trochę boje się reakcji ojca. - patrzył na mnie lekko zaszklonymi oczami.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się. - Może pan na chwilę poczekać? - zwróciłam się do taksówkarza.
Wysiedliśmy i szliśmy w stronę żółto - pomarańczowego domu. Max stanął przed drzwiami o połknął głośno ślinę. Przeszłam koło niego i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili przede mną stała około 40 letnia kobieta. Śniada cera i brązowe włosy. Już wiedziałam po kim chłopak odziedziczył urodę.
-W końcu martwiłam się o Ciebie! - kobieta go przytuliła. - Oh, przepraszam jestem Alex  mama tego niedobrego dziecka. - pokazała swój gwiazdorski uśmiech.
-Elizabet, miło mi Panią poznać. Obiecałam że odwiozę Pani syna więc jest. - patrzyłam na już spokojnego Maxa
Odwróciłam się i szłam w stronę pojazdu. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Alex.
- Masz szczęście, Paul pojechał do jakiejś wytwórni. - Trzask drzwi.
Wsiadłam do taksówki i wróciłam do mojego tymczasowego domu. Mocnym kopniakiem otworzyłam wejście do willi. W posprzątanym już salonie siedział Liam i Danielle.
-Hej! -rzuciłam i usiadłam na kanapie - Mogę wam trochę poprzeszkadzać?
- Nie przeszkadzasz. - Li uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.- Jesteś może głodna? Zostało trochę jedzenia. Mogę Ci przygrzać jeśli chcesz.
-Możesz to dla mnie zrobić? Jesteś kochany! A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - byłam zdziwiona brakiem domowników i ta niepokojąca cisza.
-Poszli spać. - chłopak wstał i skierował się w stronę kuchni.
Mieszkam tu koło 3 tygodni, a tyle się w moim życiu zmieniło. Poznałam najwspanialszych 5 chłopaków na świecie. W tym jednego, którego kochałam, byłam tego pewna w 100% . Kochałam Zayna Malika najsłodszego i najwspanialszego mężczyznę jakiego mogłam sobie wymarzyć i wyśnić.
-Elizabet... - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.
-Mhm? - od niechcenia na nią popatrzyłam.
-Chciałam Ci podziękować i przeprosić. Ja.. Nie jestem taka jak myślisz. Uwierz mi, że bycie z kimś sławnym nie jest takie proste. Kocham tego głupka, ale czasem to wszystko mnie przerasta. Ten chłopak z gazet to tylko mój przyjaciel. Ci reporterzy zrobią wszystko, żeby nas zniszczyć, mnie zniszczyć... - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuje za to, że wspierałaś Liama gdy to wszystko się działo. Mówił mi ile dla niego zrobiłaś.
-Dan, nie myślałam tak o Tobie... No dobra może i myślałam. Było mi po prostu szkoda go. Był w fatalnym stanie. On naprawdę Cię kocha i zrobiłby dla Ciebie wszystko. - przysunęłam się do dziewczyny i ją przytuliłam.
-Wiem... - rozkleiła się na dobre.
Po chwili Daddy wparował do pokoju z sałatką owocową. Odłożył ją i od razu przybiegł do zapłakanej dziewczyny.
-Ej Dani? Danielle... Co się dzieje? - ujął jej twarz w ręce.
-Rozumiesz, że Rick powiedział Victorii, że ją kocha do końca życia i się jej oświadczył? - brunetka jęknęła i wskazała palcem na telewizor.
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam sałatkę. Chłopak delikatnie musnął usta dziewczyny, a ta się w niego wtuliła.
- Jaaaakieeee to słooooodkieee. Rzygam tęczą! - udałam odruch wymiotny.
Liam wystawił mi język. Cała nasz trójka zapatrzyła się w migający ekran. Skończyłam jeść sałatkę i oznajmiłam parze że idę do siebie.
Wyszłam po schodach i rzuciłam się na łóżko. Może źle oceniłam Danielle? Na prawdę go kochała. I wydawała się na prawdę miła i szczera. Nie miała w końcu łatwo. Media i wiele fanek w końcu chciały zniszczyć ten związek. Dziwiłam się temu wszystkiemu. Czy jeśli tak bardzo kochają swoich idoli nie powinni ich wspierać? Czy nie powinni chcieć ich szczęścia?
Myślałam jeszcze tak dobre pół godziny. Gdy znużył mnie sen.

* * *
Hej! Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam problemy z netem.
Wieczorem zaczynam pisać nowy rozdział więc pojawi się on pewnie około soboty. :D
Jeśli czytasz mozesz dodać do obserwowanych lub skomentować.
spotkacie mnie także tutaj:
http://ask.fm/zapachxnocy
www.zapachxnocy.fbl.pl
oraz tt @withoutxlove
Do następnego!


niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 16

"Teraz albo nigdy" - myślałam pokonując z trudem kolejne stopnie.Weszłam za Malikiem do jego pokoju. Chłopak siedział na łóżku i wpatrywał się w widok za oknem.
-Zayn...- siadłam obok niego i wzięłam głęboki oddech. - Ja muszę Ci coś powiedzieć...
W końcu na mnie popatrzył. Jego brązowe tęczówki mnie onieśmielały. Ale nie spuszczałam z nich wzroku. Wypity alkohol dodał mi odwagi.
- Wiem, nie znamy się jakoś długo. Ale ja.. -dukałam. - ja... zakochałam się w Tobie.
-Eli... Ja nie wiem co mam powiedzieć. - spuścił głowę na dół.
-Jeśli nie wiesz co masz powiedzieć, to lepiej się w ogóle nie odzywaj. - moje oczy się zaszkliły.
Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. No tak. Co ja sobie myślałam? Że sławny Zayn Malik, 1/5 One Direction może się zakochać w zwykłej dziewczynie z Polski? Miałam tylko wielka nadzieje że jutro nie będzie pamiętał całej sytuacji, przecież trochę wypił. Złapałam klamkę od drzwi, gdy w tym momencie poczułam czyjeś ręce na biodrach, które lekko mnie uniosły i odwróciły w przeciwną stronę. Spuściłam wzrok ku podłodze. Chłopak położył dwa palce pod moją brodę i lekko pociągnął ku górze. Byłam zmuszona patrzeć w jego oczy.
-Nie wiem co powiedzieć, bo nie potrafię ująć w słowa tego co czuje. Bo ja nie jestem zakochany w Tobie - wziął głęboki oddech. - Ja Cię kocham. Kocham Cię Elizabet Tomson, rozumiesz? -Pochylił się i delikatnie musnął moje usta.
Patrzył na mnie tym swoim czekoladowy spojrzeniem. Stanęłam na palcach i odwzajemniłam pocałunek chłopaka. Zostałam gwałtownie pociągnięta do przodu. Mulat wpił się w moje usta bardzo natarczywie. Delikatnie wsunął język do moich ust, i już wirowały taniec rozkoszy. Oparłam się o drzwi. I szukałam klucza, udało mi się go przekręcić w zamku. Jego ręce powędrowały na moje pośladki. A nasze buziaki były coraz bardziej namiętne. Podskoczyłam i zwinnie oplotłam nogami jego biodra.Przeniósł mnie na łóżku i położył delikatnie wsuwając mi poduszkę pod głowę. Nasze usta nawet na moment się nie rozłączyły. Wsunęłam ręce pod jego koszulę i przekręciłam się. Teraz to ja byłam na górze. Ja byłam jego Panią. Siadłam na nim okrakiem i pewnym ruchem ściągnęłam z niego koszulkę.
-Pragnę Cię tu i teraz. - lekko przygryzłam płatek jego ucha.
Nie musiałam długo czekać na jego ruch. Ściągnął ze mnie bluzkę i spodnie. Leżałam na nim w samej bieliźnie. Zwinnym ruchem ściągnęłam z niego spodnie. Zayn lekko zrzucił mnie z siebie. Znów on górował. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. A ja w odpowiedzi namiętnie go pocałowałam.
-Będę delikatny, obiecuje. - szeptał.
Zaczął całować moją szyję i schodził coraz niżej, obojczyk , dekolt, uniósł mnie delikatnie i odpiął biustonosz. Całował moje sutki i przygryzał, bawił się nimi, żeby po chwili już całować mój brzuch. Nie byłam wstanie nic powiedzieć, jęczałam tylko cichutko i przymknęłam oczy. Chłopak rozszerzył mi nogi i całował uda, a za chwilę podbrzusze. Ściągnął ze mnie ostatnią część garderoby. I delikatnie wsunął swój język we mnie. Ruszał nim na boki, niby delikatnie ale tak zachłannie, tak pewnie. Pojękiwałam cicho, a chłopak sprawiał mi coraz większą przyjemność. Nie chciałam być mu dłużna. Pokiwałam na niego palcem żeby wrócił do mnie. Malik pocałował mój guziczek ostatni raz i wpił się w moje usta. Znów zmieniliśmy pozycję. On wygodnie się rozłożył a ja całowałam jego ciało. Idealnie wysportowany i opalony tors , którym moje oczy nie mogły się nacieszyć. Zjechałam niżej. I dotknęłam wybrzuszenia w kroczu. Jego przyjaciel był już gotowy do zabawy. Ściągnęłam z niego bokserki i delikatnie siadłam na nim okrakiem. Mulat widocznie nie miał tyle cierpliwości co ja, ponieważ zaraz zaczął szybko ruszać biodrami. Po kilkudziesięciu minutach zmieniliśmy pozycje. Teraz to mój "Grecki Bóg" miał nade mną władzę.
-Zayyn! - mój głos był coraz głośniejszy i bardziej piskliwy. - Zaraz dojdę.
Chłopak uśmiechnął się cwaniacko i przyspieszył maksymalnie. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie. Każdy szczegół, cząsteczka która we mnie buzowała doskonale dopełniała cząsteczkę mojego kochanka.
-aaaa. - miałam wrażenie, że słychać mnie w całej willi.
Po mym ciele przeszła fala dreszczy. Zayn doszedł nie długo po mnie. Czułam jak jego nasienie wypełnia mnie w środku. W tym momencie dziękowałam Bogu że zażywam tabletki antykoncepcyjne.
Nasze ciała opadły bezwładnie na materac. Chłopak mnie objął i pocałował w czoło.
-Jesteś najlepsza. - powiedział delikatnie głaszcząc mnie po głowie.
Wtuliłam się w jego tors i obydwoje zasnęliśmy,

* * *
Chodź ten rozdział był zaplanowany dość dawno.
Jakoś nie mogłam go napisać. Wiem że jest krótki.
Ale taki miał być :D
Dziękuje wszystkim za komentarze. Aż 12!
Chciałam też podziękować za szczere opinie.
I proszę dalej jeśli znajdujecie jakieś błędy to piszcie bo ja wtedy mogę się poprawić : )
Jeśli czytacie to możecie dodawać do obserwowanych lub komentować.
UWAGA!
11 lutego zaczynają mi się ferie. Ostatnio wpadłam na dość dobry (Przynajmniej mi się tak wydaje),
pomysł opowiadania. Jeśli będziecie czytać i chcielibyście żebym założyła nowego blog na feriach.
to dajcie znać w komentarzu.
Do następnego! ;*

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 15

Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Proszę wejść.-Wróciłam do pokoju.
Drzwi cichutko skrzypnęły i zobaczyłam za nimi Hazze.
-Hej mała, zejdziesz do nas? Oglądniemy jakiś film, pogramy w coś. - Uśmiechał się do mnie, tak że miękły kolana.
-Jasne zaraz do was dojdę. - drzwi się zamknęły.
Rzuciłam się na łóżko i popatrzyłam w sufit. 5 dni spędzonych  nimi w jednym domu. To będzie ciekawe, nawet bardzo. Leżałam tak jeszcze chwile, aż w końcu postanowiłam zejść do chłopaków.  Byłam na schodach jak usłyszałam sprzeczkę.
- No proszę podwieź mnie! - blondyn patrzył na Lou.
- Nie ma mowy. Jest już późno przeżyjesz bez jednego dnia w Nandos. - Marchewkowy nie odrywał wzroku od tv.
-Co jest? - wpakowałam się na kanapę między Liamem a Hazza.
- Pójdziesz ze mną na miasto coś zjeść? - Niall zrobił oczy jak kot ze Shreka.
Dopiero teraz zobaczyłam różnicę. Miał dużo jaśniejsze włosy. Za jasne. Spojrzałam na Mulata, miał jedno blond pasemko na grzywce.
- Horan - zaczęłam się śmiać - coś Ci jasne te włosy wyszły.
-Cicho bądź! - syknął.
-Masz 5 minut żeby się ogarnąć albo nigdzie tobą nie idę. - wiedziałam że to podziała.
Reszta zespołu popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
-Nie wiesz w co się pakujesz! - szepnął mi cicho Liam.
Blondyna już nie było, wręcz leciał na piętro. Czyjaś fioletowa bluza leżała na stole.
-Mogę sobie pożyczyć? Nie wzięłam za wiele ciepłych rzeczy. - trzymałam interesującą mnie rzecz w rękach.
-Bierz. - Daddy uśmiechnął się do mnie.
Złożyłam bluzę i dałam mu buziaka w policzek w podziękowaniu. Tleniony zszedł do nas w kremowych rurkach o niskim kroku, czerwonym t-shircie i szarej bluzie z kapturem.
-Gotowy! - zawołał uradowany. - Niestety El, ale musimy iść na nogach bo żaden z moich przyjaciół- w tym momencie nakreślił cudzysłów palcami w powietrzu. - nie chce nas podwieźć.
Żaden chłopak nie drgnął. Wyszliśmy z Horanem z domu i kierowaliśmy się w stronę centru. Co jakiś czas byliśmy zmuszeni żeby się zatrzymać bo Nialla zaczepiały fanki i prosiły o zdjęcie i autograf. Gdy odeszliśmy już od jakiejś 15 grupki dziewczyn piszczących i skaczących ze szczęścia, że go widziały na żywo, zapytałam.
-Nie denerwuje Cię czasem to wszystko? Wiesz tłumy nastolatek, brak życia prywatnego..
- To jest to co kocham Eli. Dla mnie to nie jest praca, dla mnie to jest przyjemność. Czasem jest to uciążliwe ale marzyłem o tym. Zawsze chciałem śpiewać, żeby ktoś mnie zobaczył i docenił i udało się, dostałem tą szansę. - Chłopak popatrzył w niebo. - I dziękuje za to Bogu.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Słowa które chłopak wypowiedział, zatkały mnie. Uśmiechnęłam się tylko do niego. Kolejne fanki podeszły.
-Hej, jestem Samanta, a to Katherine. Czy mogłybyśmy prosić o zdjęcie? - Blondynka o długich nogach wyglądała na opanowaną w przeciwieństwie do troszkę grubszej brunetki.
-Jasne. - Popatrzył na mnie przepraszająco.
-Czy mogłabyś...
-Oczywiście. - przerwałam dziewczynie.
Wzięłam od niej aparat i pstryknęłam kolejne foty. Cała trójka wymieniła "Horanowy hug". Oddałam fanką aparat. I szliśmy dalej. Po chwili wchodziliśmy już do dość dużej restauracji z szyldem Nandos. Tutaj odbyło się bez większych ceregieli. Siedliśmy do stołu kelnerka zebrała od nas zamówienie. Chociaż można określić, że zebrała je od samego chłopaka. Niall  wymienił chyba z 7 rzeczy. I na końcu dodał, że jeszcze to co zawsze. Zrozumiałam o co Liamowi chodziło z tym,, że nie wiem w co się pakuje.Postanowiłam zaryzykować i wzięłam to samo danie co chłopak.
Po 20 min do naszego stolika przybyła wielka taca z zamówieniami.
- Oto państwa zamówienie . - rozkładała kobieta zamówienia.
Przede mną stał dość duży talerz z frytkami, ryżem i skrzydełkami oraz drink pod nazwą Kamikaze. Natomiast przed moi przyjacielem było rozłożone cztery talerze. Frytki, skrzydełka, udka. Do wyboru do koloru. Jedliśmy o dziwo nie zaczepiani przez fanki. Między nami panowała cisza, ale nikomu to nie przeszkadzało. Chłopak wręcz pochłaniał kolejne porcję posiłku. On chyba nie miał żołądka tylko próżnie! Najlepsze było to że on zjadł to wszystko szybciej niż ja jedno danie.
-Możemy iść? - przetarł usta chusteczką.
-Myślę że tak. - zaczęłam szukać portfela.- Szlak... Nie wzięłam portfela ...
-I bardzo dobrze, nie będziemy się kłócić kto ma zapłacić. - wyciągnął dość pokaźną sumkę z kieszonki.
Wyszliśmy z budynku. Nie śpieszyło się nam za bardzo. Postanowiliśmy iść dłuższą drogą przez park. Robiło się ciemno a ulice zaczynały pustoszeć więc ludzie nas nie zaczepiali. Cały czas żartowaliśmy i śmialiśmy się nieopanowanie.
-Elizabet, zakochałaś się w Zaynie? Prawda? - chłopak spojrzał na mnie. Czekał na odpowiedź..
-Nieeee. - Miałam nadzieje, że nie widzi mojego kłamstwa.
-Yhym, a czerwienisz się ponieważ? - puścił do mnie oczko - poznałem Cię trochę i to widać. Powinnaś mu powiedzieć.
-Po co? Żeby mnie wyśmiał? Nie chce zepsuć tego co jest, tej przyjaźni. Niech zostanie tak jak jest. - starałam się uśmiechać.
Byliśmy już pod willą. Niall chwycił za klamkę i chciał otworzyć drzwi. Jednak ktoś go uprzedził , czwórka chłopaków rzuciła się na nas powalając nas na schody przed domem.
- Co... wy... robicie! Nie.. mogę .. oddychać! - Ledwo wydukałam z samego dołu "ludzkiej kanapki".
Cały zespół zszedł z nas a Lou pomógł mi wstać. Weszliśmy do mieszkania. Spojrzałam na nieduży zegar nad drzwiami. Było już po 22.
-Dobra ja lecę do siebie. - usłyszałam głos Mulata z salonu.
-Ja też, jestem wykończona tym spacerem. - wyszłam za chłopakiem po schodach i rozdzieliliśmy się przedpokoju.
Sięgnęłam po torebkę leżącą na łóżku i zaczęłam szukać papierosów. Nigdzie ich nie mogłam znaleźć. Otworzyłam drzwi balkonowe i rozglądnęłam się. Byłam przekonana że je brałam! Popatrzyłam w prawo. Na balkonie obok mojego siedział Malik i przyglądał mi się uważnie. No tak, przecież zajmował pokój koło mnie.
-Stało się coś? - brązowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Zgubiłam papierosy. -westchnęłam i zajęłam miejsce od jego strony przy barierce.
Zamknęłam oczy i myślałam. Nagle coś spadło koło mnie. Paczka papierosów.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego, wyciągnęłam szluga i odrzuciłam właścicielowi jego własność.
-No to przez najbliższe dni będziemy sąsiadami. - wypuścił dym z ust.
-Na to wygląda. - odpaliłam fajkę.
-Dobra to do jutra. - chłopak zgasił peta, i wszedł do siebie.
Siedziałam jeszcze przez dobre 15 minut , pacząc w nicość. Musiałam się ogarnąć, więc wyciągnęłam piżamę z szafy i poszłam wziąć długą kąpiel.
Nie wiem ile minęło, gdy postanowiłam wyjść i to tylko dlatego, że woda mi wyzimniała. Związałam włosy w kłosa. Ubrałam się w przygotowane rzeczy i poszłam do łóżka.
Obudziłam się w środku nocy. Sięgnęłam po telefon, kliknęłam pierwszy lepszy przycisk. Poraziła mnie jasność wyświetlacza. Trzecia w nocy. Musiałam się czegoś napić. Wstałam z łóżka i w swoich puchowych skarpetkach  powędrowałam do kuchni. Wyciągnęłam pepsi z lodówki i nalałam sobie do szklanki.
-Co ty tutaj robisz? Jest trzecia w nocy! - szeptał Lou.
-Mogłabym zapytać o to samo. - piłam powoli napój.
- No co, miałem ochotę na marchewkę! - wyciągnął chyba wcześniej przygotowaną marchewkę i wyszedł.
Wypiłam picie do końca i wróciłam do siebie. Zasnęłam bez żadnych problemów.
*rano*
Światło dostawało się do mojego pokoju. Raziło po oczach. No , ale przynajmniej była ładna pogoda jak na Londyn. Przeciągnęłam się na łóżku. Podeszłam do szafy i wybrałam luźny zestaw składający się z czarnych leginsów oraz bokserki. Umyłam zęby i mogłam zejść do kuchni. Zbiegłam po schodach. Była już 11, przynajmniej tak pokazywał zegar. A w domu panowała głucha cisza. Spali? Czy może mieli jakiś wywiad? Rozglądnęłam się po pomieszczeniu , nie było żadnej kartki ani nic w tym rodzaju. Czyli spali. Zrobiłam sobie kanapki z pomidorem i rozsiadłam się na kanapie przed telewizorem. Nagle ciche pukanie do drzwi.
Odłożyłam talerz na stół i poszłam otworzyć. Do domu wparował od razu Paul. 
-Hej, Paul. Co Cię do nas sprowadza. - uśmiechnęłam się.
-Chłopcy zaczynają próby za 30 min, ponieważ grają dziś koncert. Gotowi są? - był lekko zdenerwowany.
-ymm.. No ... ehem. Tak jasne pójdę ich pospieszyć. - wybiegłam po schodach.
Pierwszym pokojem do którego wpadłam okazała się sypialnia Harrego i Louisa. 
-Macie 10 min na ogarnięcie się! Zaspaliście, dzisiaj gracie jakiś koncert a Paul czeka na dole! - ledwo co skończyłam zdanie oni ubierali się już w pośpiechu.
Powtórzyłam czynność jeszcze 4 razy reakcja wszystkich była taka sama. Zeszłam do mężczyzny na dół.
-Układają włosy , wiesz te gwiazdy. - próbowałam rozluźnić atmosferę.
Po 15 minutach cała piątka była już gotowa do wyjścia. 
- Elizabet, wpadniesz na koncert prawda? Przyśle kogoś po Ciebie około 16. Może być? - Manager patrzył na mnie.
-Jasne będę gotowa. 
Zostałam sama w wielkiej willi. Miałam jeszcze dużo czasy do ustalonej godziny.  Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam skończyć śniadanie. Poszłam o siebie umyłam włosy ułożyłam je na spokojnie i zaczęłam sprzątać salon, śpiewając sobie piosenki. Po skończonej pracy została mi godzina. Walnęłam się na łóżko w swoim pokoju i patrzyłam się w sufit. 
-Przydałoby się ogarnąć. -powiedziałam sama do siebie. 
Otworzyłam szafę i zobaczyłam jedyną sukienkę. Tak to było to. Moja kreacja była bardzo prosta bokserka w czerwono białe paski i do niej przyszyta granatowa spódnica o wysokim stanie do połowy uda. Lubiłam tą sukienkę i to bardzo. Poszłam do łazienki, ogoliłam dokładnie nogi. Ubrałam przygotowany przez siebie zestaw. Pomalowałam się delikatnie i założyłam vasny. Przeglądnęłam się w lustrze. Moje jasno brązowe włosy lekko falowane luźno opadały aż za biust , nogi pod względem których miałam kompleksy w gimnazjum i dużo starałam się je ćwiczyć miały już zgrabny kształt. Nawet brzuch którego nienawidziłam bo miał kilka fałdek tym razem wyglądał ok. Brązowe oczy były lekko podkreślone kreską nad powieką. Nie było źle. Wyglądałam nieźle. Miałam ochotę zapalić, ale nie miałam co. Dobiegł mnie dźwięk dzwonka. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi.
- Hej, jestem Max. Syn Paula. Miałem po Ciebie wpaść. - Wyciągnął do mnie rękę.
-Elizabet. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam rękę chłopaka.
Siedliśmy w aucie. Chłopak w żadnym calu nie przypominał ojca. Jasna cera, krucze włosy i bardzo ciemne oczy. Ubrane był w jeansowe rurki , czarny t-shirt z napisem "wtf?" , na to koszula w kratkę. Granatowa czapka skatera i w tym samym kolorze nike.
Jechaliśmy w ciszy. Po 45 minutach zatrzymał się na ogromnym parkingu. O dziwo przed budynkiem nie było żadnych fanek. Pewnie już weszły do środka. Razem z Maxem obeszliśmy budowle do o koła by w końcu wejść tylnymi drzwiami, które były pilnowane przez goryli zespołu.Pokazali mi drogę. W sumie, mogłabym iść za krzykiem fanek trafiłabym na pewno.
Byłam pod samą sceną. Za mną stało kilku ochroniarzy i trzymali barierki. Widziałam masę banerów, plakatów, napisów które trzymały fanki. Kilka z nich przykuło moją uwagę. "Louis kocham marchewki zegarki rolex i Lamborghini" , "Harry Marry me!" "Fuck me Im amaZAYN." i pod spodem zdjęcie chłopaka. Nagle głośny pisk i pierwsze słowa piosenki. Wybiegli wszyscy po kolei, Harry, Zayn, Liam, Louis oraz Niall.
Chłopcy zagrali o koło 6 piosenek. Odpowiedzieli na kilka pytań, zatańczyli makarenę i zeszli ze sceny. Wróciłam drogą którą przyszłam.
-Tuuuuliiimy! - krzyknął Lou i uściskał mnie serdecznie, a cała reszta przyłączyła się.
-Eli, dziś robimy małą imprezkę przyjdą nasi znajomi. Oczywiście masz na niej być! - Liam uśmiechał się do mnie serdecznie.
-Niech będzie.
Chłopcy szli pierwsi a ja tuż za nimi. Otaczała nas ochrona, dzięki której mogliśmy w ogóle przejść.
Byli chyba wykończeni bo siedzieli w milczeniu w limuzynie. Dojechaliśmy do willi i każdy rozszedł się do swojego pokoju. Ludzie mieli się zacząć schodzić koło 21. Przebrałam się w rurki i bokserkę. Nie miałam ochoty się stroić. Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi Mulata.
-Proszę - usłyszałam zza przeszkody.
-Zayn, masz może papierosy? Nie mam siły iść do sklepu, a moje dalej się nie znalazły. - starałam się uśmiechać.
-Widocznie Cie nie lubią i od Ciebie uciekły! - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. - Chodź zapalimy na zewnątrz.
Przemieściliśmy się na balkon i usiedliśmy na płytkach. Obydwoje paliliśmy w milczeniu. Jednak nie dano nam długo było tak siedzieć. Głośny dzwonek do drzwi wybudził mnie z myślenia.
-Elizabet! Zayn! Chodźcie już do nas! - Z dołu rozległy się krzyki.
Chłopak pomógł wstać i już biegliśmy po schodach. Hazza mnie wszystkim przedstawił i rozpoczęliśmy zabawę. W każdej minucie ludzi było coraz więcej. Alkohol lał się litrami. Piłam starając się nie myśleć o niczym. Reszta zespołu też nie próżnowała zwłaszcza Malik.
Po dobrych 3 godzinach zabawy zobaczyłam że Mulat idzie ledwo po schodach. Chwiejnym krokiem udałam się za nim...

* * *
Chyba najdłuższy rozdział jaki tutaj dodałam :D
jeśli czytacie to proszę komentujcie lub dodawajcie do obserwowanych!
Można mnie także follownąć na tt withoutxlove <3
Gdzie mnie jeszcze możecie spotkać?
http://ask.fm/zapachxnocy
www..zapachxnocy.fbl.pl
Jeżeli dopatrzycie się jakichś błędów w opowiadaniu to proszę dajcie znać!
Do następnego :*

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 14

Tej nocy, źle spałam. W sumie można powiedzieć że w ogóle nie spałam.Otworzyłam trochę szerzej oczy. No tak 11 , wsunęłam nogi w kapcie. I poczłapałam na dół. Tata krzątał się w kuchni.
- O dobrze że jesteś- oblizał z palców jakąś różową substancję, prawdopodobnie dżem - taksówka już po mnie jedzie.
-Co tak wcześnie. - Ziewnęłam dość głośno.
-Wiesz odprawa i te sprawy . - klakson auta- O już jest! No to ja lecę - Dał mi buziaka w policzek i przytulił. Ubrał buty, kurtkę wziął nieduży bagaż i zniknął za drzwiami.
Miałam jakieś 4 godziny do przyjazdu chłopaków. Podgrzałam sobie w mikrofalówce szklankę mleka i wypiłam. Położyłam się na kanapie. Włączyłam kanał muzyczny. Leciała jakaś piosenka, którą śpiewało pięciu moich przyjaciół. No tak, nadal nie znałam żadnych ich utworów. Oprócz tych które gdzieś tam podśpiewywali. A może znałam tylko nie wiedziałam że to oni śpiewają? Obserwowałam teledysk w którym świetnie bawili się na plaży, chyba trochę starszy bo Liam miał jakieś dziwne włosy. Pamiętam że Hazza zakończył piosenkę. I naglę zrobiło mi się czarno przed oczami.

Siedziałam gdzieś na wsi. Tak, ewidentnie było widać że to Polska wieś. Tylko jaka? Wstałam z ławki szłam przed siebie. Wszędzie las, polana lub rzeka. Trochę jak w bajce. Zaszłam nad duże jezioro. Siedziała nad nim jakaś skulona postać. Nie duża. Podeszłam z ciekawości. Miała twarz skądś mi znaną. Jakiś słynny aktor? Piosenkarz? Przysiadłam się. Mężczyzna nawet na mnie nie popatrzył. Jego wzrok skupiał się na łódce, którą dopiero teraz zobaczyłam. Wstałam i szłam wolno w jej kierunku. Oglądnęłam się za siebie. Osoby już nie było. Chciałam iść dalej w stronę swojego celu ale nieznajomy stał przede mną. 
-Kim jesteś? - zapytałam nieśmiało.
-Tym, czego potrzebujesz najbardziej, miłością i to odwzajemnioną - patrzyłam prosto w tą dobrze mi znaną twarz.

Już wiedziałam, wyraz tej twarzy był mi coraz bardziej znany. Duże brązowe oczy, włosy postawione do góry, ciemna karnacja. Nie kto inny jak Zayn.
Głośny dzwonek do drzwi i pukanie wyrwało mnie z marzeń. Zerwałam się z łóżka i przekręciłam klucz w zamku. Zmierzyłam przybysza wzrokiem od dołu do góry. Vansy , podwinięte czerwone rurki z niższym krokiem, bluzka w paski. I całe czarne Ray Bany.
-No hej Lou, ale chyba jesteś trochę za wcześnie. - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka.
-Za wcześnie?! Spóźniłem się pół godziny jak na prawdziwą gwiazdę przystało. - wszedł bez skrępowania do mieszkania.
Spojrzałam na zegar wiszący w korytarzu. Rzeczywiście! 15.35 , no to nieźle sobie pospałam.
-Próbowaliśmy się do Ciebie dodzwonić, że wywiad się przedłużył ale nie odbierasz? Stało się coś? - ściągnął okulary i położył na stole.
-No chyba zaspałam, a telefon mam na górze.- oczywiście grymas na twarzy. - Dasz mi jakąś godzinkę?
- Tak, ale stawiam trzy warunki. - uh, ten jego cwany uśmieszek.
-Mhm, słucham.
- Zrobisz mi kawę, dasz pilota od tv i... - chłopak przerwał.
-I? - patrzyłam na niego z ciekawością i niepewnością.
-Dasz mi marchewki! - wybuchnął śmiechem.
-Oh! Niech stracę. - zaśmiałam się i wzięłam się do roboty.
Nastawiłam wodę na kawę, zanim się zagotowała obrałam marchewki. Zalałam proszek wrzącą wodą i zaniosłam pasiastemu wszystko do salonu. Wyszłam do siebie. Otworzyłam walizkę znajdującą się pod łóżkiem i wpakowałam bieliznę , z 5 par spodni, moją jedyną sukienkę , kilka bluzek, i dwie bluzy w tym Zayna. Więcej mi się nie zmieściło a wiedziałam że cieplejsze rzeczy będę mogła pożyczyć od chłopaków. Wybrałam z szafy wczoraj zakupione leginsy z motywem galaktyki oraz za dużą czarną bluzkę z napisem "cute". Otworzyłam kopniakiem drzwi do łazienki. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Rozebrałam się i wrzuciłam piżamę oraz bieliznę do kosza z brudną odzieżą. Weszłam pod strumień idealnie ciepłej wody. Umyłam się dokładnie i jeszcze chwile delektowałam się doskonałą temperaturą. Osuszyłam delikatnie ciało ręcznikiem. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy i wyprostowałam. Pomalowałam się delikatnie. Włożyłam potrzebne rzeczy do kosmetyczki i ubrałam się w wybrany wcześniej zestaw. Wrzuciłam "paczuszkę" do walizki i zasunęłam ją. Była strasznie ciężka.
-Lou, kochanie najdroższe. -zaczęłam krzyczeć.
Słyszałam kroki dochodzące ze schodów.
-Słucham? - zapytał roześmiany chłopak, otwierając drzwi.
- Mógłbyś, to znieść trochę sobie nie radzę.  - pokazałam palcem na walizkę.
-Kobiety... - westchnął i wziął walizkę.
Zeszliśmy po schodach , ubrałam fioletowe vansy oraz dużą, czarną torebkę z małpką do której wrzuciłam jeszcze czarno - żółte nike oraz conversy.
-Gotowa? - Lou stał w drzwiach walizkę widocznie już zaniósł do auta.
-Prawie -Weszłam do kuchni i wzięłam portfel, wróciłam jeszcze raz do pokoju po telefon. - Gotowa! - krzyknęłam zbiegając ze schodów.
Popatrzyłam ostatni raz na wnętrze domu. W końcu opuszczałam go aż na 5 dni! Wyszłam za drzwi i przekręciłam klucz. Schowałam go do torebki. Szłam w stronę auta. Pasiasty otworzył mi drzwi a ja się wgramoliłam. Droga minęła nam szybko cały czas się śmiejąc i gadając o jakichś głupotach. Mój przyjaciel zatrzymał się przed bramą, klasycznie pełno paparazzi. 
- Musimy iść, zapomniałem kluczy do bramy. - wykrzywił się.
-Nie ma sprawy. - nałożyłam wielki uśmiech na twarz.
Lou wysiadł i otworzył mi drzwi, po czym wyciągnął moją walizkę z bagażnika. Człapaliśmy w stronę głównych drzwi. Oczywiście fotoreporterzy robili mnóstwo zdjęć. Już widziałam te nagłówki w jutrzejszych gazetach. "Dziewczyna Zayna Malika wprowadza się do domu zespołu!" . Szkoda tylko, że nie byłam jego dziewczyną. 
W drzwiach przywitał mnie Liam, jeśli to można nazwać przywitaniem.
- Lou, czy Ciebie już całkiem powaliło?! Jutro będzie miliony artykułów o tym! - Liam krzyczał na chłopaka który wszedł za mną do mieszkania.
-Cześć Li, też się za Tobą stęskniłam i cieszę się że Cię widzę. - uśmiechnęłam się cwaniacko i dałam mu buziaka w policzek. Chłopaka zatkało.
Weszłam do salonu i zobaczyłam Hazze i Nialla grającego na PlayStation i kibicującego im Zayna. Chwila, chwila. Co ONI MIELI NA WŁOSACH?!
-Hej! - Kiwnął mi głową Niall. - Jep! Wygrałem Harry!
Podeszli do mnie i każdy dał mi buziaka w policzek. 
-Czy mogę wiedzieć co wy macie na głowach?! - patrzyłam nich z wielkim zdziwieniem. - Czy to jest farba?
-Tak. - Niall posłał mi szeroki uśmiech. Dopiero teraz zobaczyłam że nosi aparat, był ledwo widoczny a jednak.
Nie skomentowałam już tego. Wolałam nie.
- Chodź zaprowadzę Cię do pokoju! - Wyłonił się za drzwi Liam z moją walizką. 
Tuptałam za nim, aż dotarliśmy do pokoju gościnnego. Nie chciałam się gnieść w walizce, więc rozpakowałam się co chwile mi zajęło. W dość dużej łazience rozłożyłam na półce swoje kosmetyki. Nagle rozległ się mój kochany dźwięk polskiego rapu. Dochodził on z torebki. Znalazłam odpowiednią przegródkę i wyciągnęłam telefon.
-Cześć kochanie, ja już doleciałem. A ty jak już jesteś u chłopaków? - w głośniku brzmiał głos mojego taty.
- Tak , właśnie się rozpakowuje. Bądź tam ostrożny i pozdrów Kaśkę! - odpowiedziałam.
-Jasne, miłej zabawy! - rozłączył się.
Ułożyłam dwie pary butów pod oknem i wyszłam na balkon. Widok miałam na duży ogród za domem chłopaków, więc nie musiałam się martwić że ktoś mnie zobaczy z papierosem. Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi...

* * *
Mam nadzieje że się podoba bo na ten rozdział nie miałam zupełnie pomysłu.
Przypominam że jeśli czytasz to możesz mnie dodać do obserwowanych oraz
follow na tt. @withoutxlove . Zmartwiłam się małą ilością komentarzy
pod ostatnim postem. Ale za to dziękuje za 1000 już wejść! Jesteście najlepsi! ;*

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 13

*perspektywa Elizabet*
Weszłam do domu z pełnymi torbami zakupów. Położyłam je w salonie i rzuciłam się na tatę.
-Dziękuje - dałam mu wielkiego buziaka w policzek.
-Nie ma za co, przyda Ci się kilka nowych szmat, a raczej kilkadziesiąt.- uśmiechnął się patrząc na reklamówki.
-Przyjdą prawdopodobnie do mnie chłopcy nie przeszkadza Ci to?
-Nie ma sprawy będę u siebie albo lepiej w salonie a wy idźcie do Twojego pokoju. - rozsiadł się na kanapie.
Wzięłam swoje nowe nabytki i udałam się do siebie. Tata dziś zainwestował, nie powiem. Dwie pary rurek - fioletowe i z motywem galaktyki. Cztery bluzki - Czarna z białym krzyżem, rzucająca się w oczy różowa, biała z napisem "dreamer" i za duża turkusowa bokserka. A do tego czarno-żółte nike. Byłam zadowolona i to bardzo. Wypakowałam rzeczy i postanowiłam się przebrać w coś luźniejszego. Ubrałam leginsy i szarą bluzę, która leżała na łóżku. Włosy związałam w kitkę. Spojrzałam na zegar, miałam około godzinę do przyjścia chłopaków. Wzięłam laptopa i go włączyłam , wygodnie rozłożyłam się na łóżku i już szperałam po internecie. Nagle na Skype wyskoczyła ikonka dostępności Kaśki. Nie zastanawiając się długo zadzwoniłam do niej. Po kilku sygnałach odebrała.
-No hej, co tak długo. - śmiałam się do dziewczyny.
- Wiesz nie każdy ma Londyńskie życie! Chcesz mi o czymś powiedzieć?! - pokazała magazyn dla nastolatek ze mną na stronie głównej.
-Nie ! - wystawiłam jej język.
-Niech Ci będzie.. Opowiadaj co u Ciebie.
-Czekam właśnie na Liama , tak Kochanie Liama z 1D , pewnie go poznasz. A tak to sumie jakoś się toczy bo jak inaczej.
Gadałyśmy dobrą godzinę gdy przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Czekaj to pewnie on, zaraz wracam. - zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi.
-Cześć, - przywitał się mój przyjaciel i dał mi buziaka w policzek.
-Hej, wchodźcie - ku mojemu zdziwieniu był z nim Mulat. - Do mojego pokoju.
Wyszliśmy  po schodach , uprzedziłam chłopaków że gadam na Skype z Kaśką i otworzyłam drzwi.
-No, to teraz możesz poznać Liama i Zayna, który jest mega przystojny i chyba się w nim zakochałam - trajkotałam po polsku bez skrępowania, wiedziałam że nie zrozumie.
- Cześć! - przywitała się już po angielsku Kaśka.
- ym,, No hej.. - Li był dziś jakiś nie w sosie. Pewnie przez Danielle, a Zayn miał zapłakane oczy?
-Co się stało? - szepnęłam tak by Kaśka nie usłyszała.
-Nie teraz, musimy pogadać tylko w trójkę - brunet był lekko przerażony.
-Daj mi 15 min. - uśmiechnęłam się.
-Masz jakiegoś papierosa? - teraz odezwał się już normalnym tonem.
-Hahahhahahhahaha- usłyszałam śmiech w laptopie- przecież Eli nie pali!
Skrzywiłam się lekko do chłopaka i wróciłam do rozmowy z Kaśką. Po 20 minutach przeprosiłam ją i powiedziałam że muszę porozmawiać z chłopakami. Pożegnałyśmy się, a ja zamknęłam laptopa.
-Wiec o co chodzi? - wstałam i wyciągnęłam z torebki papierosy. Podałam je Mulatowi.
-O wczoraj - jęknął Payn- Opowiesz nam co się stało.? 
-A tak po za tym to fajna bluza, mam taką samą! Podobno wyprodukowali tylko jedną, dla mnie. - uśmiechnął się sztucznie i wciągnął papierosa.
-Bo jest Twoja, wiesz.. Nie miałam się w co rano ubrać i tak jakoś wyszło.. Zaraz Ci ją oddam.- zaczęłam ją ściągać ale mnie powstrzymał.
-Tak jest dobrze. - wyciągnął zapalniczkę i chciał odpalić fajkę, zdmuchnęłam mu ogień.
- Jak chcesz palić to zapraszam na balkon. - otworzyłam mu drzwi balkonowe. - Co chcecie wiedzieć o wczoraj?
- Jak się stało to. - chłopak pokazał na rozcięty łuk brwiowy. - I kto to jest Rita - wyciągnął zmiętą karteczkę z kieszeni.
Zayn stał na balkonie , nawet nie patrzył co się dzieje. Wiedziałam już o co się martwił, o mój głupi żart.
- No tak, łuk brwiowy rozciąłeś gdy biłeś się o Dan. Wypiłeś za dużo i tak jakoś wyszło... - wyszłam do chłopaka na balkon.
-Ładny widok tu masz nie powiem - znów uśmiechnął się sztucznie.
Wyciągnęłam szluga z  paczki która leżała na barierce i spojrzałam co robi Li , włączył laptopa. Chyba zrozumiał że chce porozmawiać z nim w cztery oczy.
- Zayn, ta Rita.. To był głupi żart z mojej strony.. - spuściłam głowę i odpaliłam papierosa.
-Chwila?! CO?! Wpakowałaś mi jakąś laskę do łóżka gdy byłem pijany dla ŻARTU?! - krzyczał coraz głośniej..
-Nie to nie.. - chłopak chciał wyjść ale zastąpiłam mu drogę. - Nie wyjdziesz do puki mnie nie wysłuchasz do końca.
Był cały czerwony ze złości ale oparł się z założonymi rękami o barierkę i czekał na wyjaśnienia.
-Z nikim wczoraj nie spałeś. To ja napisałam tą karteczkę dla żartu...
-Taaa, a koszula która pachniała damskimi perfumami? - nie wierzył mi widziałam to w jego oczach.
- Moimi perfumami - Ściągnęłam jego bluzę i rzuciłam - Powąchaj.
-Czyli ja... Czy my.. - Nie mógł nic z siebie wydusić.
-Nie, nie uprawialiśmy seksu. Nie miałam gdzie spać wszystkie pokoje były zajęte myślałam że się nie obrazisz jeśli będziemy spać w jednym łóżku, a rano wpadłam na ten głupi pomysł... I... Ja przepraszam - wydukałam.
Chłopak nic nie powiedział tylko podszedł i mnie przytulił i głaskał po głowię.
-Nic się nie stało, ja przepraszam że tak naskoczyłem na Ciebie. - patrzył mim prosto w oczy.
Weszliśmy z powrotem do pokoju, Liam właśnie dodawał wpis na tt.
-Już wiesz kto to ta cała Rita?- odwrócił się w naszą stronę.
- Nie istnieje taka. To był żart - Mulat powiedział spokojnie i przejął mojego laptopa. - Zróbmy Twittcama!
Zalogował się na swoim koncie i rozsiadł się wygodnie z Liamem. Patrzyłam na nich z podłogi i śmiałam się. Wygłupiali się, śpiewali. Odpowiadali na pytania.
- A teraz podziwiajcie naszą przyjaciółkę Elizabet! - Mulat odwrócił laptopa w moją stronę. Pomachałam grzecznie.
Dosiadłam się do chłopaków tak żeby mnie było widać w kamerce i odpowiadałam razem z nimi na pytania.
-Czy to prawda, że jesteś z Zaynem? - przeczytałam kolejne pytanie na głos. - Nie, z Zaynem łączy mnie tylko przyjaźń , zresztą jak i z resztą głupków.
Odpowiadaliśmy na pytania jeszcze dobre 30 min. Gdy skończyliśmy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę! - byłam zdziwiona że ktoś puka.
-El, jest sprawa. - Tata o dziwo mówił po angielsku.
- Dlaczego nie mówisz po Polsku? - zapytałam. - A tak w ogóle to jest Zayn - wskazałam na mulata , a to Liam . - kontynuowałam- Chłopcy to mój tata
-Dzień dobry! - powiedzieli jednocześnie
- Który Ci się podoba? Ten ciemny zgadłem? - mówił w ojczystym języku.
Przytaknęłam głową. I uśmiechnęłam się lekko.
-Wracając do tej sprawy, dostałem tydzień urlopu i...
-To świetnie! - przerwałam mu.
-I muszę jechać do Polski załatwić sprawy z domem ale był tylko jeden bilet na samolot i ty musisz zostać, nie chcę żebyś mieszkała sama dlatego mówię po angielsku bo chcę się spytać Twoich przyjaciół czy nie mogłabyś z nimi zamieszkać na te 5 dni. - Odetchnął głęboko.
-Tato, mogę zamie..
-Świetny pomysł proszę pana! - Li był zachwycony.
- Najlepszy ! - Brunet cieszył się jak małe dziecko.
-Ale ja naprawdę mogę zamieszkać sama, nie przeszkadza mi to tylko 5 dni. - byłam zdenerwowana na ojca że im to zaproponował.
- No Eli, prosimy - cała trójka zrobiła maślane oczka.
- Dobra niech będzie. - zrezygnowana opuściłam ręce.
-Córeczko , co tutaj robią papierosy.  - o dziwo znowu odezwał się po angielsku.
-To moje. - szybko wypalił Malik i schował je do kieszeni. - Elizabet pozwoliła mi zapalić na balkonie, przepraszam jeśli to jakiś problem...
-Żaden problem. Samolot mam o 14 więc lecę się pakować. - skończył mój opiekun i wyszedł.
-My też będziemy lecieć. Będziemy po Ciebie o 15? Pasuje? Wcześniej mamy spotkanie w radiu więc nie bardzo damy radę. - mówił Daddy
- Jasne że pasuje. - uśmiechnęłam się sztucznie.
Odprowadziłam chłopaków do drzwi z obydwoma pożegnałam się na buziaka w policzek. Spojrzałam na zegar w korytarzu- 23. Byłam zmęczona. Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic.

* * *
wiem, długo nic nie było a do tego rozdział krótki. Ale mam małe
problemy. UWAGA! jeśli czytasz mojego bloga dodaj mnie do obserwowanych to
dla mnie duże wyróżnienie! Jeśli chcesz możesz mnie także follow na tt , zawsze robie follow back!
@withoutxlove
Do następnego kochani!

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 12

Obudziłam się z pierwszymi promieniami słońca. Popatrzyłam na zegar. Ósma rano. Mulat spał spokojnie koło mnie. Wyszłam cichutko z pokoju. Postanowiłam z trollować chłopaka. Znalazłam karteczkę i długopis. I napisałam liścik.
"Dziękuje za dzisiejszą noc. Byłeś cudowny
Odezwę się do Ciebie 
- Rita"
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wzięłam z kuchni 5 butelek wody i ruszyłam z powrotem schodami na górę. Pierwszy na mojej drodze był pokój Louisa i Hazzy. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam strasznie śmieszny widok. Dziewczyna leżała na plecach a chłopak przytulał się do jej piersi. Zaśmiałam się cicho i położyłam butelkę wody przy ich łóżku. Przy okazji wzięłam swoją torebkę z ciuchami która leżała pod oknem. Naprzeciwko zobaczyłam drzwi z tabliczką "Niall" i wielki napis "food". Weszłam do pokoju i ten widok rozśmieszył mnie nie na żarty. Rudowłosa dziewczyna rozłożona na całym łóżku a Irlandczyk leżący na jego skraju. Położyłam wodę na szafce i wyszłam. Przeszłam do pokoju gościnnego. Nie darzyłam dziewczyny sympatią po ostatniej nocy, jednak położyłam wodę i szłam dalej. Zostały mi tylko dwa pokoje - Zayna i Liama. Weszłam do pokoju Mulata. Wyglądał tak słodko gdy spał. Rozebrałam się z jego koszuli i położyłam razem z karteczką na poduszce. Na nocnej szafce położyła mu wodę i wyszłam. Za drzwiami założyłam na siebie to co miałam w torebce. Okazało się że wzięłam czarne leginsy i luźną różową bokserkę.  Miałam ostatnią butelkę wody. Weszłam do pokoju Daddego, nawet nie drgnął. Był trochę potargany. I miał lekko rozcięty łuk brwiowy - skutki nocnej bijatyki. Położyłam napój na ziemi i wyszłam z pokoju. Wolnym krokiem wróciłam do kuchni. Postanowiłam przygotować sobie jakieś śniadanie.
-Witam wszystkich - ktoś na cały głoś krzyknął kopiąc drzwi z buta.
-Shhh... Harry cicho oni wszyscy śpią. Mieliśmy nie za miły wieczór - uciszyłam chłopaka.- Zjesz coś?
-Jasne może płatki z mlekiem? - chłopak uśmiechnął się do mnie i ściągnął płaszcz.
-Dobra ja zrobię płatki a ty herbatę! - puściłam mu oczko i już szukałam mleka w lodówce.
Po jakichś 15 min nasze śniadanie było gotowe. Jedliśmy z apetytem.
-Przygotuje wam coś na obiad i będę lecieć do siebie.  Co byś zjadł? - mówiłam zbierając naszynia.
-Zrób coś na szybko . Nie chcemy Cię przemęczać. Mam nadzieję że się nie obrazisz ale ja się prześpię - szedł w stronę schodów.
-Cst! Hazza! - szepnęłam żeby nie pobudzić reszty śpiochów. - Masz do wyboru kanapę w salonie lub kanapę w garderobie. Wszystkie pokoje zajęte. - lovelas otworzył usta chciał coś powiedzieć ale szybko dodałam - Nie pytaj!
Poszłam do kuchni, Postanowiłam im zrobić spagetti. Rozmroziłam mięso, zmieliłam, i już podsmażałam na cebuli. Dodałam sos. Nastawiłam wodę na makaron i czekałam aż się zagotuje. Ugotowałam makaron i odcedziłam. Mieli sobie tylko nałożyć na talerze i podgrzać w mikrofalówce. Na tyle mogli się wysilić. Spojrzałam za okno pogoda była fatalna. Padał deszcz. A ja jedyne co miałam do dyspozycji z ubrań to to, co miałam na sobie. Zamówiłam sobie taksówkę miała być za 20 min. Znalazłam jakieś leki na kaca i położyłam na stole wraz z karteczką, że pojechałam do domu, a obiad mają na kuchencę. Pobiegłam szybko do "piwnicy"  i wchodząc w wieszak z podpisem "Zayn" wybrałam sobie jego szarą bluzę z napisem "I' m hot" wyglądała nieźle. Założyłam torebkę schowałam do niej portfel i telefon. Położyłam Malikowi papierosy na blacie w kuchni oraz poczęstowałam się jednym. Spaliłam już pół gdy zobaczyłam za oknem taksówkę. Ubrałam buty i w biegu dokończyłam szluga.
Po 5 minutach byłam już w domu.
-Wróciłam - pomachałam tacie który siedział nad brukowcami śmiejąc się. - Z czego tak się cieszysz?
Podeszłam do niego i zobaczyłam nagłówek gazety:
Elizabet Tomson - nowa dziewczyna Zayna Malika?
-Spokojnie. - uśmiechnął się do mnie - Wiesz że nie wierzę w brukowce , a do tego ten chłopak, który odebrał gdy dzwoniłem uświadomił mnie że może tak być. Masz sławnych kolegów, nie przeszkadza mi to na prawdę. Nie wszystkim uderza od razu woda sodowa do głowy. - tłumaczył mi.
-Mam najwspanialszego ojczulka na świecie! - rzuciłam się mu na szyje i ucałowałam w policzek. - Masz dziś wolne?
-Tak, a masz jakieś plany związane ze mną? - popatrzył na mnie z nad gazety.
-Proponuje zwiedzanie Londynu, mieszkamy tu już ponad tydzień , a nigdzie razem nie byliśmy. To jak dasz mi godzinkę i idziemy na podbój miasta?
-Tylko godzinkę, pospiesz się! - dopił kawę , a ja już szłam do swojego pokoju.

*perspektywa Liama*

Ledwo co się obudziłem i już wiedziałem, że to będzie jeden z najgorszych dni w moim życiu. Głowa bolała mnie nie miłosiernie, dotknąłem się nad lewym okiem, super. Rozcięty łuk brwiowy... Potrzebowałem picia, spojrzałem na ziemię obok siebie. Woda! Skąd ona się tu wzięła? Nigdy nie miałam zwyczaju mieć napojów w pokoju.. Właściwie co się stało? Pamiętam tylko fragment z bijatyką i jak Danielle mi powiedziała że nic do mnie nie czuje...
Podniosłem się ociężały z łóżka i zszedłem schodami do salonu. Reszta moich przyjaciół oprócz Malika siedziała przed telewizorem.
-O jest nasz alkoholik - uśmiechnął się pasiasty do mnie.
-Spadaj- odburknąłem i siadłem koło Eleonor.
-Liam, może Ci przemyję tą ranę? Wygląda nie za ciekawie.. - patrzyła na miejsce nad moim okiem.
-Niech będzie - wstałem i poczłapałem za dziewczyną do kuchnia.- A tak w ogóle to dzięki za wodę przy łóżku inaczej bym zdechł! - powiedziałem dość głośno.
-Ale to żaden z nas. My też mieliśmy w pokojach picie. - Odpowiedział Niall otwierając lodówkę.- O patrzcie Eli napisała nam kartkę! " Pojechałam do domu. Obiad jest na kuchence" - przeczytał blondyn.
-Anioł nie kobieta! - powiedzieliśmy wszyscy na raz i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Gotowe - uśmiechnęła się moja prywatna pielęgniarka i przykleiła plaster do rany.
- Dzięki, jesteś kochana. - dałem jej buziaka w policzek i spojrzałem co było na obiad.- Spagetti!
Nałożyłem makaron i odgrzałem sobie dość dużą porcję sosu. Siadłem przed tv. Nagle, strasznie głośne schodzenia po schodach. Mulat szedł po schodach ze łzami w oczach. Odłożyłem talerz na ławę i w miarę możliwości szybko do niego podszedłem.
-Co się dzieje? - w odpowiedzi podał mi kartkę.
-Kto to jest Rita? - zapytałem kończąc czytać.
-W tym problem że nie pamiętam.. Nie pamiętam nic z wczoraj. Nic... Teraz Elizabet nigdy mi nie zaufa.. A jeśli ta cała Rita pójdzie do gazet to zniszczyłem naszą karierę. Straciłem kobietę w której się zakochałem i prawdopodobnie jeszcze karierę...  - usiadł na ostatnim schodku i płakał, nigdy go nie widziałem w takim stanie.
Eleonor machnęła na nas ręką żebyśmy ich zostawili samych. Tym razem nawet Lou nie protestował. Wziął dwie marchewki i poszedł do siebie . Rebecca oznajmiła nam że musi wracać i dała każdemu buziaka w policzek. Zaspany Harry wyszedł do łazienki się ogarnąć a ja poszedłem z blondynem do mnie.
-Nie wiesz gdzie jest Dan? - zapytałem leżąc na łóżku i gapiąc się w sufit. Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Uchyliły się drzwi i zobaczyłem moją byłą.
-Masz odpowiedź. - uśmiechnął się do mnie i wyszedł z pokoju.
-Możemy porozmawiać? - dziewczyna była strasznie zafascynowana swoimi skarpetkami.
-Jeśli sądzisz że mamy o czym - nie odrywałem wzroku od jej burzy loków.
- Bo wczoraj... To nie tak, ja... Byłam pijana. Powiedziałam za dużo. Liaś ja Cię nadal kocham.
-A ten gość? Te zdjęcia? Ten taniec? - nie wmówisz mi że to nikt ważny.- nasze oczy się spotkały.
- Kuzyn Alex z zespołu, dopiero się wybija obiecałam że się nim zaopiekuje, a zdjęcia były tak zrobione żeby było widać że się całujemy w usta na prawdę żegnałam się z nim i dałam mu buziaka w policzek. To wszystko... - nacisnęła klamkę chciała wyjść, szybko wstałem i złapałem ją w tali. Pocałowałem w usta, odwzajemniła.
-I know you’re still the one - zanuciłem cicho. - Wierzę Ci.
Migdaliliśmy się przez dobre 20 minut. Nie mogłem się od niej oderwać. Była taka idealna i co najważniejsze, była moja - choć to nie kwestia posiadania.
-Kochanie, - odgarnąłem jej kosmyk włosów. - muszę sprawdzić co u Zayna. - pocałowałem ją w usta i wyszliśmy razem z pokoju. Dan poszła do gościnnego się ogarnąć, a ja zszedłem do chłopaka który nadal siedział na schodach a El, go pocieszała. Kiwnąłem na nią głową żeby nas zostawiła sama. Wyszła po schodach i słyszałem jak drzwi pokoju się zamykają.
- Masz dwie godziny na ogarnięcie się , potem wychodzimy. - Powiedziałem siadając koło niego.
-Nigdzie nie idę, ludzie maja rację że nieszczęścia chodzą parami. - nawet się nie ruszył.
- Albo pójdziesz się ogarnąć albo pożałujesz, dobrze o tym wiesz. Jedziemy do Elizabet wytłumaczy nam kto to jest i co się wydarzyło wczoraj wieczorem ja chętnie posłucham i ty też. Radzę się pospieszyć z dwóch godzin została Ci godzina i pięćdziesiąt osiem minut. - chłopak popatrzył na mnie z pod byka ale jednak poszedł do siebie.
Spojrzałem na zegar - 17. Wybrałem numer przyjaciółki i zadzwoniłem.
-Hej Li, co się dzieje? - usłyszałem wesoły głos w telefonie.
- Jesteś bardzo zajęta?
-Właśnie wracam z miasta z tatą obładowana zakupami - śmiała się - a powiesz mi co się dzieje?
- Mógłbym wpaść za około 2 godzinki do Ciebie? Chciałbym się dowiedzieć co się wczoraj działo.
- Jasne będę czekać -  usłyszałem dźwięk przerwanego połączenia.
Po głowie chodziło mi tylko kim jest ta cała Rita i czy przez nią wszystko się nie zepsuje. Moja dziewczyna siadła koło mnie.
- Nie zamartwiaj się tak , zobaczysz że wszystko się wyjaśni i będzie dobrze - dała mi buziaka.
* * *
Natrudziłam się z tym rozdziałem, ale szczerze powiem że podoba mi się i to nawet bardzo :  )
Do następnego !
+ Dziękuje za wszystkie miłe komentarze i opinie nawet nie wiecie jakie to dla mnie ważne

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 11

-After party! - przerwał mi Lou i zawiesił się na mnie i na mulacie.
- O niee... Ja po wczoraj nigdzie już nie idę.. Wracam do domu! - puściłam rękę chłopaka.
-Nie możesz- uśmiechnął się do mnie Hazza, który właśnie podszedł z blond pięknością.
-Niby dlaczego? - byłam troszkę zła na nich że mnie w to wszystko wpakowali.
-Bo Zayn musi być na tym przyjęciu, a nie może się pokazać bez osoby towarzyszącej - blondyn uśmiechnął się i nadal jadł popcorn. 
Skrzywiłam się lekko ale po chwili z powrotem złapałam bruneta i już szliśmy czerwonym dywanem. Podjechała po nas limuzyna. Starszy pan uśmiechnął się do mnie i otworzył przed nami drzwi. Wsiedliśmy a pan zaraz za moim towarzyszem zamknął drzwi.
-Reszta z nami nie jadzie? - byłam zdziwiona.
-Każda para jedzie swoją limuzyną. - chłopak szukał nerwowo czegoś po kieszonkach. - Szlak, zapomniałem fajek...
Otworzyłam torebkę i podałam chłopakowi paczkę papierosów.
- Widzę że o wszystkim pamiętasz. - wyciągnął jednego i podał mi je.
- Wracając do naszej rozmowy - odpaliłam swojego papierosa i się zaciągnęłam - co się między nami wczoraj stało?
- Elizabet, ja nie jestem taki jak myślisz. Między nami nic się wczoraj nie wydarzyło. Byłaś pijana chłopcy też. Napisałem Ci sms żebyś przyszła do mnie jak chcesz, a że Ci było gorąco to się rozebrałaś. To wszystko. - położył mi rękę na udzie - z tą blondyną nie było tak jak myślisz.. Byłem pijany ona.. Ona się trochę narzucała, zaproponowała żebyśmy pojechali do mnie, że mnie odwiezie, no i tak się stało.. A potem zobaczyłem Cie z Liamem w takiej sytuacji i było mi przykro. Bo wiesz.. Ja .. Myślałem że naprawdę możemy się zaprzyjaźnić. - Skończył  chłopak patrząc mi cały czas w oczy.
- Zayn... Mówiłam Ci jesteśmy przyjaciółmi i.. i ja przecież nie mam wpływu na to z kim się spotykasz. Nie byłam o to zła ani nie jestem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Tylko przyjaciółmi - powtórzył jak echo - a jeśli ja bym chciał żebyśmy...
-Jesteśmy na miejscu - przerwałam chłopakowi a drzwi się otworzyły.
Chłopak wysiadł i pomógł mi wyjść. Uśmiechałam się do reporterów. Po minutowym spacerze w świetle fleszy znaleźliśmy się w dość dużym klubie. Po chwili przy nas stała już reszta zespołu ze swoimi partnerkami. Podeszliśmy do wolnej loży. Wszyscy zamówili drinki, byłam jedyną osobą nie pijącą.
Po jakiejś godzinie wszyscy mieli już bardzo dobre humory. Rebecca bawiła się z jakimś szatynem , Niall zarywał do jakiejś dziewczyny z fioletowym ombre, Harry z Tay gdzieś znikli ,Eleonor z Lou tańczyli w najlepsze. Zayn pił przy barze, a Dan bawiła się z jakimś facetem.
-Liam? Czy między Tobą a Dan na pewno wszystko w porządku? - zapytałam pacząc na dobrze wstawionego chłopaka.
-Nie, nie odzywa się do mnie. Na premierę byliśmy umówieni od dawna. Przyjechała a teraz bawi się z innymi.. - wypił kolejny kieliszek.
- Idź i z nią porozmawiaj. Wyjaśnijcie sobie to. - wygoniłam go do dziewczyny.
Wstałam i poszłam w kierunku Mulata, dosiadłam się do niego bez skrupułów.
-Ty już może więcej nie pij, co? - wyjęłam mu drinka z ręki.
-Nic , nie rozumiesz... Nic. - patrzył na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem.
- To mi wytłumacz. - uśmiechnęłam się do niego.
- To nie ma sensu żebym Ci tłumaczył, to nic nie zmieni. - wstał i poszedł siąść do loży.
Po chwili podszedł do mnie Louis z swoją osobą towarzyszącą.
- Harry już pojechał z Tay do niej, ale my mamy do dyspozycji tylko jedną limuzynę co myślisz o tym żeby ich trochę ogarnąć i jechać już do domu - mówił chłopak, a ja patrzyłam na zamieszanie za nim.
- Masz racje , trzeba ich ogarnąć a zwłaszcza Liama, patrz co się dzieje. - Nie myśląc o niczym wstałam i biegłam w stronę szarpiącego się chłopaka.
-To jest moja dziewczyna, rozumiesz ?! Rozumiesz? - Liam krzyczał coraz głośniej.
Wpadłam po między dwóch chłopaków. Lou który o dziwo był dziś najbardziej trzeźwy, przytrzymał brązowookiego chłopaka. Eleonor pocieszała zapłakaną Dan.
-Zmywamy się stąd! - rzuciłam i szłam w stronę pijanego Zayna.
Niall chyba widział całe zajście bo szukał kogoś w tłumie i po chwili był w raz z Rebecca gotowy do wyjścia Lou prowadził Liama , Eleonor zapłakaną Dan. Ja pomogłam iść Zaynowi. Wsiedliśmy do limuzyny. Nikt nie śmiał się odezwać. Panowała niezręczna cisza. Po 30 min znaleźliśmy się pod domem. Na szczęście nie było żadnych paparazzi. Weszliśmy wszyscy i każdy rozszedł się do swojego pokoju. Liam został na kanapie w salonie. Położyłam Mulata spać i wróciłam szybko do naszego awanturnika.
- O co tam poszło - zapytałam bez ceregieli.
-Powiedziała.. Powiedziała że już nic do mnie nie czuje. Że ma innego. Że nie potrafi ze mną być , że nie mam dla niej czasu , bo trasy, teledyski, nagrania, wywiady, sesje. - jego oczy były całe zaszklone, a łzy spływały po policzkach.
-  Chodź, pomogę Ci dojść do Twojego pokoju. - chłopak oparł się na mnie i szliśmy powoli po schodach.
Położyłam kolejne duże dziecko do spania. Teraz tylko ja nie miałam gdzie spać. Wszystkie pokoje były zajęte włącznie z gościnnym, bo tam spała dziewczyna Liama, a raczej była dziewczyna. Poszłam do pokoju Zayna , znalazłam w jego szafie jakąś koszulę założyłam ją na siebie i położyłam się koło niego.
* * *
Wiem że krótki ale zero weny.. Pociesze was bo mam dość dobry pomysł na kolejny rozdział,
a przynajmniej mi się podoba! No to do następnego!

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 10

Odczytanie jej chwilę mi zajęło lecz w końcu poskładałam litery w całość. 
" Mam duże łóżko nie musisz się z nimi gnieść
przyjdź do mnie - Zayn"
Niewiele myśląc sturlałam się wręcz z łóżka i przeszłam do pokoju chłopaka  który leżał już w swoim łożu. 
-Gorąco tu - powiedziałam wchodząc bez żadnych skrupułów Mulatowi do łóżka.
Ściągnęłam z siebie bluzkę i w samym staniku w tuliłam się w jego tors.

*rano*
-Bibib, bibib, bibib - budzik nieustannie dzwonił.
-Błagam! Dajcie mi chwilę jeszcze. - rzuciłam poduszką w budzik ale ten nadal dzwonił.
Postanowiłam wstać. Otworzyłam oczy. Nie byłam w pokoju Lou i Hazzy, leżałam w spodenkach i w staniku w pokoju bruneta. Szybko wstałam i sięgnęłam po wodę stojącą na szafce. Suszyło mnie nie miłosiernie. Ubrałam bluzkę leżącą koło łóżka i zeszłam na dół. Chłopaków nigdzie nie było.
-Jest tu ktoś?! - zwołałam na cały dom.
Odpowiedziała mi głucha cisza. Weszłam do kuchni i od razu zobaczyłam karteczkę. 
 "Pojechaliśmy na wywiad. Limuzyna będzie o 18
ciuchy masz w piwnicy.
Lou, Zay,Li, Niall, Harry.
ps. na lodówce są środki na kaca - Liam"
No tak, Daddy jak zwykle o wszystko się troszczył. Zrobiłam sobie kanapkę i jadłam ją powoli myśląc o tym co wczoraj się wydarzyło. Moja pamięć niestety mnie zawiodła.  Popatrzyłam na zegar. Szlak! 17! Szybko zerwałam się z miejsca i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic. Uczesałam się w luźnego koka i w samej bieliźnie pobiegłam do piwnicy. Rzekoma piwnica okazała się wielką garderobą. Zaświeciłam światło. Na dole willi był wielki pokój na całą długość i szerokość domu. 
Stałam i patrzyła z rozdziawioną buzią. Nagle przypomniałam sobie że nie mam już za dużo czasu. Weszłam w dwa rzędy pełne ubrań z napisami do kogo należą. To nie przypominało garderoby . To przypominało ogromny sklep z męskimi rzeczami. Na końcu zobaczyłam dość krótki jak na ten pokój wieszak. Podbiegłam do niego i zobaczyłam masę zestawów , torebek i butów. Zrozumiałam, miałam być ubrana elegancko. Szukałam w pośpiechu jakiegoś zestawu. Znalazłam kremową sukienkę ale okazała się za duża. Przymierzyłam jeszcze kilka sukienek ale wszystkie były w złym rozmiarze. W końcu znalazłam idealną. Sukienka była bez ramiączek miała obcisły fioletowy dekolt oraz trochę kremowych falbanek. Była śliczna. Przymierzyłam ją. Leżała na mnie idealnie. Była do niej przywieszona kremowa kopertówka. Kątem oka spostrzegłam fioletowe buty na platformie. Modliłam się żeby to był mój rozmiar. Pasowały! Wybiegłam z powrotem do łazienki . Zostało mi 15 min. Zrobiłam dość mocny makijaż i byłam gotowa. Wrzuciłam do torebki papierosy które należały do Mulata i telefon. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam przede mną stał starszy pan ubrany w garnitur.
- Pani Elizabet Tomson? - uśmiechał się pogodnie. Kiwnęłam do niego głową że to ja -Zapraszam więc do auta. Nie możemy się spóźnić. 
Wyszłam i zamknęłam drzwi. Znów pod domem było mnóstwo paparazzi, uśmiechałam się pogodnie i szłam za kierowcą. Otworzył mi on drzwi limuzyny a ja wsiadłam. 
Po godzinie jazdy zatrzymaliśmy się przed wielkim nieznanym mi budynkiem. Zobaczyłam czerwony dywan i wielką, ale to wielką liczbę dziennikarzy. Ktoś otworzył drzwi. Zobaczyłam tylko oślepiający mnie blask. Wygramoliłam się z auta i posłałam wszystkim uśmiech. Po chwili przy moim boku znalazł się ubrany w garnitur Zayn. Przywitał się ze mną na buziaka w policzek i podał ramię z czego chętnie skorzystałam bo bałam się że mogę się potknąć. Gdzieś w połowie stanęliśmy i daliśmy sobie porobić zdjęcia. Zobaczyłam że przed nami idzie Liam z Dan. Zaraz za nim śmiejący się na cały głos Lou z jakąś brunetką z lekko kręconymi włosami. Za nami szedł Harry z blondyną. Chwila, chwila. To była Taylor Swift! A za nim Niall śmiejący się od ucha do uch z jakąś niską rudą panienką. Po chwili już byliśmy w środku budynku i dołączyliśmy do dwóch pozostałych par. 
-Eliz.. Wyglądasz olśniewająco - powiedział Niall, który właśnie wchodził z dziewczyną a reszta zespołu tylko mu przytaknęła. 
- To jest Dan, Eleonor, Taylor i moja kuzynka Rebecca- przedstawił je blondas. - A to jest Elizabet - uśmiechnęłam się pogodnie i pomachałam im.
-A teraz nie obrażę się jeśli ktoś mi wytłumaczy co tutaj robimy i gdzie jesteśmy.
-Jesteśmy w kinie na premierze Hobbita - udzielił mi szybkiej odpowiedzi Lou.
-Na jakiej premierze?! -  Oczy wyszły mi z orbity. 
-Mówiłem że jest fanką Hobbita! Ja nigdy się nie mylę - powiedział z zadziornym uśmiechem Liaś.- Twój tata gdy mu zaproponowałem czy możesz iść z nami opowiedział nam jak kochasz tą książkę no i... Wiedziałem że musisz iść z nami!
-Jako moja osoba towarzysząca - przypomniał mi o swojej obecności Zayn.
- Ja tam nienawidzę premier - jęknął Horan. - Ale jedzenie jest za darmo!
Cała nasza dziesiątka wybuchnęła głośnym śmiechem. Po chwili rozmowy weszliśmy na salę kinową a ja oparta o ramię mojego partnera sączyłam colę i oglądałam z przejęciem ekranizację mojej kochanej książki. Po jakichś dwóch godzinach wyszliśmy z sali.
-ymm, Zay.? - zapytałam nieśmiało - moglibyśmy porozmawiać?
-Jasne. A o co chodzi? - chłopak uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę. Po moim ciele przeszły dreszcze.
-O wczoraj...

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 9

-Obudziła się- ktoś powiedział dość głośno. W pokoju panowała totalna ciemność.
-Proszę nie porywajcie mnie.. Ani nie gwałćcie. - Mówiłam przerażona.
-hahhahhahahahaha. Słyszeliście to? -  znałam ten śmiech.
-Lou! Ty debilu! - chłopak zaczął się tarzać ze śmiechu.
Do pokoju weszła trójka chłopaków i zaświecili światło. Chłopak nadal leżał na podłodze i śmiał się nieopanowanie. 
-Wszystko ok? - siadł koło mnie Li obejmując ramieniem.
-Wyszłaś tak nagle, martwiliśmy się. - z drugiej strony rozsiadł się blondyn.
Harry stanął za mną i oparł się o górną część kanapy. A ten głupek nadal się śmiał.
-S.. Słysze... Słyszeliście t...t...too! Tyyyllko mnie nie gwałć! - przedrzeźniał mnie chłopak płacząc już ze śmiechu.
-Wystraszyliście mnie. -uśmiechnęłam się sztucznie - Nie, nic się nie stało, po prostu... Nie miałam ochoty tam siedzieć - powiedziałam prosto z mostu.
-Zayn nam powiedział dlaczego tak szybko wyszłaś... Sądzimy że nie zachował się dobrze . - recytował Harry bez namysłu - Ale on tak zawsze ma gdy - W tym momencie Liam się do niego odwrócił i skarcił go wzrokiem.
-Gdy kogoś nienawidzi - skończyłam zdanie za Hazze.
Louis przestał się w końcu śmiać i zajął miejsce koło blondyna.
-Wiecie... Szczerze to myślałam że jest trochę inny. Gdy się poznaliśmy.. Wydawał się taki normalny. A teraz? Okazuje się że wykorzystuje panny i świetnie się nimi bawi... - moje oczy zaszkliły się ale nie dałam po sobie tego poznać.
-To nie tak.. -  Lou spojrzał mi prosto w oczy.
-Dobra zbieraj się  nie mamy czasu. - blondyn wstał z kanapy i udał się do kuchni.
-Niby gdzie? - popatrzyłam pytająco na loczka.
-Jedziesz do nas na noc. A jutro Cię czeka niespodzianka. - pokazał swoje idealnie proste zęby.
-Nie ma mowy tata zaraz przyjedzie, będzie...
-Kłamiesz prosto w oczy - Liam patrzył na mnie lekko zły -  Twój tata dzwonił gdy spałaś rozmawiałem z nim...
-ROZMAWIAŁEŚ Z MOIM TATĄ?! - tym razem ja mu przerwałam wściekła.
-Spokojnie. Przedstawiłem się i mnie znał powiedział że jesteś dorosła i nie ma problemu możesz zostać u nas do pojutrze.  - patrzyłam  wielkimi oczami na chłopaka.
- Masz godzinę żeby się ubrać spakować i w ogóle. - tym razem Lou się odezwał.
- Eh.. Niech wam będzie.- wstałam i poszłam w stronę swojego pokoju.
Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy oraz je wyprostowałam. Ubrałam na siebie czarne kryjące rajstopy , krótkie spodnie o wysokim stanie, fioletową luźną bluzkę i fioletowe conversy. Wróciłam do łazienki zrobić makijaż. Gdy byłam już gotowa wrzuciłam do torebki pierwsze lepsze jeansy i jakąś bluzkę. Założyłam torebkę na ramię. Wzięłam kurtkę do ręki i zeszłam po schodach.
-Coś ty taka nie w humorze? - Hazza popatrzył na mnie zdziwiony.
-Po pierwsze nienawidzę niespodzianek. Po drugie boje się że przez tego głodomora mój tata nie będzie miał co jutro jeść. - wskazałam głową na jedzącego kanapki Nialla.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Dobra wychodzimy. - krzyknął Liam wychodząc z salonu.
Wyszłam za nimi ostatnia i zamknęłam drzwi na klucz. Siadłam na miejscu koło kierowcy.
Nim się obejrzałam już byliśmy pod ich domem. Niall wysiadł pierwszy więc otworzył mi drzwi a ja wydostałam się z auta i szłam w stronę drzwi.Otworzyłam je z rozmachem.
-Dobra ja jestem go... - przerwał Brunet -  Elizabet co ty tutaj robisz?
-Eli zostaje z nami na noc i idzie na imprezę. Śpisz u mnie i Harrego, idź się rozgość. - Lou uśmiechnął się zawadiacko i już był w kuchni nalewając sobie pepsi.
- Nie martw się mi też to nie jest na rękę - wykrzywiłam się i poszłam do pokoju Lou i Harrego.
To był duży pokój z łóżkiem dla co najmniej 3 osób. Miał niestety balkon od strony ulicy więc nie mogłam palić na nim. Położyłam torebkę na fotelu i wyjęłam papierosy. Zeszłam z powrotem do chłopaków.
-Gotowa? - loczek uśmiechnął się i pomachał mi kluczykami przed nosem.
-A mam inne wyjście? - westchnęłam i wyszłam przed chłopakami.
Nagle cofnęłam się.
-Nie mam czapki ani okularów... Rozpoznają mnie..
-Dziś jesteś z naszą piątką nic się nie stanie. Jesteśmy przyjaciółmi więc wyluzuj i wychodź. - Li uśmiechnął się do mnie pogodnie i otworzył drzwi.
Flesze, mnóstwo fleszy.
-Uśmiechnij się. -szepnął mi do ucha Niall  a ja od razu się szczerzyłam do aparatów.
Wsiedliśmy do czarnej limuzyny. Która zawiozła mnie pod już znany mi klub "GALAXY"
Pierwszy z auta wysiadł Loczek, ja za nim, po mnie Lou z Liamem który cały czas mu coś mówił do ucha, Zayn i Niall.
-To wasz ulubiony klub czy jak? - zapytałam się chłopaka idącego przede mną.
-Nie ale tutaj mamy za darmo drinki. - teraz to on pokazał całe swoje uzębienie.
Weszliśmy w już bujający się tłum. Pierwsze gdzie się skierowałam to był bar. Tak, dziś miałam zamiar się upić i to jak nigdy. Zamówiłam dwie sety i wypiłam nie zastanawiając się co robię. Za chwilę przyszedł do mnie Lou i postawił drinka ( za którego apropo nie zapłacił) , po szybkim wypiciu drinka wyszłam na parkiet. Mieszało mi się w głowie ale jeszcze za mało. Wróciłam więc do baru i zamówiłam kolejne drinki. Gdy się już pogubiłam ile wypiłam podszedł do mnie Zayn.
-Zatańczysz ze mną? - W przeciwieństwie do mnie był trzeźwy, chyba postanowił nie pić po ostatniej wpadce.
Kiwnęłam do chłopaka głową , a on mnie pociągnął na parkiet. Jak na złość włączyli wolną piosenkę. Zawahałam się chwile, ale gdy poczułam ręce chłopaka na mojej tali bez żadnych wykrętów wtuliłam się w niego.
-Jesteś inna niż wszystkie, masz w sobie coś wyjątkowego. Coś bez czego nie mogę żyć od kiedy Cię poznałem - szeptał mi do ucha.
Od tego kręcenia się w kółko zrobiło mi się nie dobrze. Chłopak zbliżył swoje usta do moich.
-Jesteś sobą, i nawet nie wiesz ile dałbym żebyś jutro pamiętała tą rozmowę... - westchnął i wtulił głowę w moje włosy.
-Przepraszam ale muszę iść do toalety - jęknęłam zakrywając ręką usta.
Chwiejnym krokiem dotarłam do wc. Tu chociaż było trochę chłodniej. Siadłam przy oknie powdychałam świeżego powietrza. Wychodząc przy drzwiach czekał na mnie Mulat.
-Zapalimy? - starałam się być obojętna wobec niego ale mi to nie wychodziło. Zapewne przez procenty które coraz bardziej szumiały mi w głowie.
-Jasne - chłopak się uśmiechnął wziął mnie za rękę i wyprowadził w miejsce dla palaczy.
Odpaliliśmy papierosy i siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie śmiało się odezwać.
-Zayn? - przerwałam ciszę - Odwieziesz mnie do domu? Nie czuje się najlepiej chyba trochę za dużo wypiłam.
-Może jeszcze dwie piosenki zatańczymy i wtedy? Proszę. - zdeptał peta i wyciągnął do mnie rękę żeby mi pomóc wstać.
-Niech będzie - uśmiechnęłam się i wstałam.
Jako że nie mogłam złapać równowagi brunet objął mnie w pasie. I poprowadził na parkiet. Z dwóch piosenek zrobiło się dwadzieścia. Latałam tylko z ramion jednego członka 1D do ramion drugiego. Gdy tańczyłam znów z Mulatem podszedł do nas Liam.
-Jutro mamy wywiad. Jest już 5 zbierajmy się. - mówił , a wręcz krzyczał żeby usłyszeć go przez ten hałas.
Po chwili cała nasza 6 była pod głównym wyjściem  i wsiadała do limuzyny. Jedynymi trzeźwymi osobami byli chyba Liam i Zayn. Siedziałam pomiędzy Hazzą a Lou. Hazza spał oparty na oknie ja leżałam na nim a Lou na mnie. Nagle czarna plama i czyjś głos.
-El, Eli. Jesteśmy pod domem musisz wstać i udawać trzeźwą paparazzi są - Kasztanowe oczy patrzyły na mnie z siedzenia na przeciwko. 
-Jasne - Przeczesałam włosy palcami i wyszłam pomiędzy Liamem a Zaynem z limuzyny.
Ktoś otworzył drzwi weszliśmy do domu , a ja powłóczyłam się za loczkiem i śmieszkiem  ( tak ostatnio zaczęłam na niego mówić). Weszłam do pokoju i nie patrząc na nic położyłam się pomiędzy dwojgiem przyjaciół. Spojrzałam na telefon który w tym momencie zakomunikował że dostałam nową wiadomość. Odblokowałam go , co chwile mi zajęło i spojrzałam na wiadomość.

* * *
Pisze ten rozdział 2 a w sumie 3 dzień nakładałam na niego 194810401249812094802387857892 poprawek i w sumie, jestem z niego wgl nie zadowolona...
3 komenty = kolejna część

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 8

Spojrzałam na telefon. Nie znałam tego numeru. Odebrałam telefon i usłyszałam dobrze mi znany głos.
-Hej, Elizabet. Mógłbym wpaść do Ciebie - Liam brzmiał na przygnębionego. - Chciałbym pogadać, a chłopaków nie ma. 
-A może ja bym do was podeszła? Właśnie szłam na spacer. Jeśli Ci to nie przeszkadza oczywiście. - odpaliłam papierosa.
-Jeszcze bardziej mi to pasuje! - usłyszałam lekką nutę radości w jego głosie.
-Będę za 20 min. - rozłączyłam się a telefon schowałam do torebki.
Szłam szybkim krokiem paląc papierosa. Na szczęście pod domem chłopaków nie było fanek ani paparazzi. Weszłam do domu i zobaczyłam zapłakanego Liama przed nim zdjęcie jakiejś dziewczyny i otwarty laptop.
-Liam co jest? - zdjęłam szybko z siebie kurtkę i torebkę rzuciłam koło kanapy i go przytuliłam.
Chłopak nic nie odpowiedział pokazał tylko na otwartego laptopa. Zerknęłam na artykuł i wyłapałam kilka najważniejszych słów. Dziewczyna Liama Daniell zdradziła go. Szybko zobaczyłam na galerie zdjęć. Dziewczyna szła za rękę z jakimś chłopakiem , na kolejnym dawała mu buziaka w usta.
-Dzwoniłeś do niej? - popatrzyłam na niego z współczuciem. 
-Kilka razy , nie odbiera - popatrzył na mnie zaszklonymi oczami.
-Przecież wiesz jak paparazzi umieją zamieszać ludziom w głowie. Nie możesz się przejmować do póki nie dowiesz się prawdy od niej, jak było. - starałam się pocieszyć chłopaka ale chyba na próżno.
-Przecież to jest jednoznaczne! - był teraz wściekły. - Nie gadajmy o tym. Może oglądniesz ze mną jakiś horror? - uśmiechnął się sztucznie i zamknął laptopa.
-Jasne, ty wybierz film a ja zrobię jakiś popcorn i przekąski- wstałam z kanapy i szłam w stronę kuchni.
Przygotowałam popcorn , kanapki, jakieś dropsy i paluszki. Li już na mnie czekał film był gotowy.
Wybrał horror "Evil dead" . Rozsiadłam się wygodnie koło niego na kanapie. Po 30 minutach filmu zaczęło mi się nudzić. Więcej się uśmialiśmy z tego horroru niż baliśmy się. Zaczęłam rzucać w chłopaka dropsami i resztką popcornu. 
-Nie ładnie El, nie ładnie - rzucił się na mnie i zaczął mnie gilgotać.
Spadłam ze śmiechu na dywan a chłopak nie przestawał mnie gilgotać klęknął nade mną i gilgotał, gilgotał, gilgotał. Nagle drzwi się otworzyły. A do środka wszedł Zayn.
-Nie przeszkadzajcie sobie... - popatrzył na chłopaka z wyrzutem.
-Zay! Ej Zay! To nie tak jak myślisz.. - chłopak przestał mnie gilgotać.
Siadłam koło chłopaka na kanapie.
-Super... Najpierw dziewczyna teraz przyjaciel. Nieszczęścia jednak chodzą parami.. - chłopakowi się znowu zaszkliły oczy.
-Daj mi chwile ok? - przytuliłam go wzięłam torebkę i poszłam po schodach do pokoju Mulata.
Zapukałam nikt się nie odezwał. Uchyliłam lekko drzwi chłopak siedział na balkonie z papierosem.
Weszłam do niego i wyjęłam swojego papierosa. Nawet na mnie nie spojrzał.
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - popatrzyłam na niego.
-O nic, idź do Liama lepiej. - odpowiedział mi i gasząc papierosa wszedł do pokoju.
-Wróć tu. - powiedziałam zdecydowanie i zaciągnęłam się szlugiem.
Chłopak popatrzył na mnie z pod byka ale jednak wrócił. Wzięłam jeszcze kilka machów i zgasiłam papierosa na popielniczce. Stanęłam przed nim.
-Między mną a Li nic nie ma, słyszałeś plotki o Dan? Sądzę że na pewno tak. Próbowałam go po prostu pocieszyć wiesz? Jak przyjaciela... - mówiłam patrząc mu prosto w oczy. Nasze twarze były blisko siebie.
Chłopak nagle objął mnie w tali i zbliżył swoje usta do moich. Serce mi stanęło. Nie mogłam się nawet ruszyć.
-Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć, jesteśmy tylko przyjaciółmi prawda? - Odwrócił się z perfidnym uśmiechem i wyszedł z balkonu.
Te słowa zabolały. No tak.. Odpłacił mi się pięknym za nadobne.Czułam że moje oczy robią się mokre. Wyszłam więc z pokoju mulata i szłam poszłam do salonu. Gdzie jak się okazało siedziała już reszta zespołu.
-Dobra ja spadam. Pa -rzuciłam szybko i wyszłam za drzwi.
Odetchnęłam głęboko. Szłam już ulicą, paliłam papierosa. "Nie myśl o nim, nie myśl o nim ," - powtarzałam w myślach w kółko. Byłam już pod domem. Wygrzebałam z torebki kluczę i trzęsącymi rękami jakoś otworzyłam drzwi. Weszłam do domu i od razu z płaczem rzuciłam się na kanapę.
Minęło jakieś dwie godziny jak już tak leżałam. Czułam że zasypiam. Słyszałam jeszcze że ktoś wchodzi do domu. "To tylko tata" - pomyślałam. Osoba przykryła mnie kocem i pocałowała w czoło.

Byłam w jakimś ciemnym korytarzu. Szłam cały czas przed siebie. Nagle zobaczyłam Lou i loczka.
 -Chłopaki gdzie ja jestem? - Nic nie powiedzieli tylko szli ze mną. Po chwili spotkaliśmy blondyna i Liama. Postanowiłam już o nic nie pytać. Nagle zobaczyłam światło zaczęłam tam biec. Przede mną stał brunet, który się uśmiechnął przytulił mnie, a nasz usta się do siebie zbliżyły. Dzieliły nas milimetry. Nagle jasna łuna światła wszystko prysło.


Obudziłam się w pokoju było ciemno. Dopiero po jakiejś minucie wpatrując się w ciemność zobaczyłam jakąś postać.

* * *
Następny rozdział = 5 komentów :*
jeśli się podoba to proszę, komenujcie. Nie wiem czy nie usunę bloga...

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 7

Nagle zobaczyłam że podchodzi do nas wysoki dobrze zbudowany gość.
-Paul? Co ty tutaj robisz? - chłopak wyglądał na zdenerwowanego.
-Co ja tutaj robię? CO JA TUTAJ ROBIĘ?! - mężczyzna zaczął krzyczeć i rzucił gazetę Zaynowi w twarz.
- Nie chce przeszkadzać, ale radzę nam wejść do środka- pokazałam na grupkę fanek przed domem.
Mężczyzna i mulat weszli a ja zamknęłam drzwi.
- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ? CHCESZ ZMARNOWAĆ SOBIE KARIERĘ BO ZACHCIAŁO CI SIĘ PRZYGODY NA JEDNĄ NOC?!- mężczyzna krzyczał coraz bardziej. 
-Proszę trochę ciszej - wyszedł zaspany Lou z kuchni. - głowa mi pęka..
-Widzę że się świetnie wczoraj bawiliście! - przyciszył jednak trochę ton i zwrócił się do mnie - Kim ty w ogóle jesteś?!
-Ym.. no ja... ten... - nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć. 
-To jest nasza przyjaciółka- wyratował mnie z sytuacji laczek i objął ramieniem po prawo a Lou po lewo.
-Nie żadna fanka? Tej rozmowy nie opublikujesz nigdzie? - uspokajał się coraz bardziej.
-Nie , niech się pan nie martwi rozmowa zostaję pomiędzy naszą siódemką - uśmiechnęłam się do niego.
-Nie żaden Pan tylko Paul, jestem menadżerem chłopaków- podał mi rękę a ja ją uścisnęłam.
Wzięłam gazetę od Zayna i przeczytałam nagłówek.

"Sławny piosenkarz -Zayn Malik, zmienia dziewczyny jak 

rękawiczki?"

Podałam gazetę Niallowi, a ten zaczął czytać na głos.
-Jeden z członków zespołu 1D był widziany wczoraj jak wychodził  w nocy z jakąś blondynką z klubu "GALAXY". Dzień wcześniej był widziany przez fanki robiąc zdjęcia  brunetką. Uciekli do auta i odjechali razem. Czyżby piosenkarz świetnie się bawił uczuciami dziewczyn? A może jest więcej osób które wykorzystuje dzięki karierze? Oceńcie to sami!- chłopak złożył gazetę.
Wszyscy ucichli a Malik patrzył w swoje skarpetki z wielkim zainteresowaniem.
-Ja już pójdę - przerwałam ciszę.
-Odwiozę Cię - powiedział Lou nakładając na mnie kurtkę.
-Nie trzeb..
-Załóż okulary i fullcapa nie wiadomo kto stoi na zewnątrz - przerwał mi Paul - a ty Lou wiesz jak masz się zachowywać.
Szłam w stronę drzwi kiedy mój kierowca mnie zatrzymał.
-Pamiętaj, idziesz koło mnie i dajesz mi otworzyć drzwi żebyś wsiadła - uśmiechnął się i objął mnie jeszcze raz ramieniem - Będzie dobrze, masz moje słowo.
Przytaknęłam głową pomachałam chłopakom na pożegnanie, a na Mulata smutnie popatrzyłam. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Chłopak patrzył na mnie cały czas uważnie. Nagle mnie wyprzedził i otworzył drzwi do auta podziękowałam mu bezdźwięcznie i wsiadłam. Za chwilę chłopak siadł koło mnie.
-Dlaczego nie mogę sobie sama otworzyć drzwi? - powiedziałam z lekkim wyrzutem.
-To taka jakby część naszej pracy - zapalił auto i już jechaliśmy w stronę mojego domu - Gdzie tak w ogóle mam Cię zawieźć?
Podałam chłopakowi adres. Nie mieszkałam daleko od nich. Mogłam iść spokojnie na nogach. Po chwili jazdy staliśmy na moim podjeździe.
-Wejdziesz na kawę? - zapytałam z wielkim uśmiechem.
-Chętnie - chłopak wysiadł z auta a ja za nim. - Uprzedziłam Cię! - zaśmiałam się do chłopaka i pokazałam mu język.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Zaprosiłam chłopaka gestem ręki żeby wszedł. Ściągnęłam z siebie kurtkę i powiesiłam. Chłopak bez skrupułów rozgościł się w salonie. Co mi się podobało. Nastawiłam wodę na kawę i przyniosłam laptopa z góry.
-Włączysz? Bo woda się zaczyna gotować - podałam chłopakowi komputer i poszłam nam zalać kawę -pijesz z mlekiem czy bez? - krzyknęłam.
-Bez! -usłyszałam w odpowiedzi.
Położyłam na tackę cukier, łyżeczki i jakieś ciastka i zaniosłam do salonu.
- Ktoś do Ciebie dzwoni.- pokazał chłopak na laptopa.
Odłożyłam szybko tackę na stół i odebrałam. To była Kaśka.
-No cześć piękna!- szybko się odezwałam.
-No w końcu się odezwałaś! Nie mogłam się do Ciebie do dzwonić. -Kaśka była trochę wkurzona. - Opowiadaj jak Londyn!
-Ile słodzisz? - odezwał się w nieodpowiednim momencie Lou.
-Kto z Tobą jest?! - Kaśka wyglądała w kamerce na zbulwersowaną.
-Tylko proszę. Nie zacznij piszczeć. - spojrzałam na komputer błagalnie.
-No przestań! Tylko pokaż tego szczęściarza - uśmiechnęła się do mnie szczerze.
-Lou pokaż się nam tu - zwróciłam sie
- Zabawne! Ten chłopak z 1D też ma- w tym momencie przerwała bo zobaczyła siedzącego Lou koło mnie i pijącego kawę - aaaaaaaaaa! -zaczęła piszczeć a chłopak uśmiechnął się i pomachał jej do kamerki. 
-Obiecałaś mi coś. - jęknęłam zażenowana.
- Koło Ciebie siedzi jeden z 5 najsławniejszych chłopaków na świecie i do tego w którym buja się chyba miliony nastolatek a ty tak spokojnie siedzisz i każesz mi do tego nie piszczeć? - dziewczyna się na mnie zdenerwowała.
-Jest normalnym człowiekiem takim jak ja czy ty. A na nasz widok jakoś nikt nie piszczy prawda? = starałam się jej wytłumaczyć.
Gadałyśmy jeszcze pół godziny. Nawet Lou się przyłączył bo Kaśka zaczęła go uczyć Polskiego. W końcu moja przyjaciółka musiała iść. Zamknęłam laptopa i zwróciłam się do chłopaka.
-Przepraszam za nią, ale jest waszą wielką fanką.
-Nie ma sprawy! Wydawała się na prawdę fajna.
Zaczęliśmy gadać śmiać się i wygłupiać. Znałam chłopaków dwa dni ale czułam się przy nich sobą, wiedziałam że nie muszę nikogo udawać. Byli dla mnie jak bracia, no może oprócz Zayna. Po tym co zrobił i co wtedy poczułam wiedziałam że to nie była tylko braterska miłość.  Jakoś zrobiło mi się przykro gdy sobie to wszystko przypomniałam. Brunet chyba to zauważył bo objął mnie ramieniem.
Pozwoliłam się w niego wtulić.
-Wiem co czujesz. Widać że jest dla Ciebie kimś więcej chodź tak krótko go znasz. -chłopak mnie przytulił mocniej i głaskał po głowie.
-To nie takie proste... On... Ja nie mam szans u niego - jęknęłam tylko i otarłam ostatnie łzy. Płakałam pierwszy raz od rozwodu rodziców.
Oderwałam się od Lou a ten trochę zdezorientowany dopił swoją kawę.
-Przepraszam ale muszę lecieć. Na pewno się o mnie martwią - dał mi buziaka w policzek na pożegnanie i wyszedł.
Postanowiłam zadzwonić do taty i dowiedzieć się kiedy wróci. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Tato o której wrócisz?
- Będę dopiero jutro rano. Jak na imprezie było? Jak nie chcesz spać sama w domu to możesz u jakichś znajomych których wczoraj poznałaś. Lub zaprosić ich do nas.
-Jasne tato. To do jutra.- rozłączyłam się
Postanowiłam wziąć prysznic. Po szybkiej kąpieli włożyłam na siebie czarne leginsy, białą bokserkę i bejsbolówkę w kolorach Polski. Do tego czerwone conversy oraz torebkę i mogłam wychodzić. Wzięłam pieniądze na papierosy. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Poszłam kupić papierosy i szłam w stronę parku. Po prostu potrzebowałam być chwilę sama. Nagle mój telefon się rozdzwonił.

* * *
Ósmy już prawie gotowy, jednak dodam dopiero przy 4 komentach!!!

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 6.

Zayn odwiózł mnie do domu żebym mogła się ogarnąć. Tym razem nie goniły nas żadne nastolatki, ani paparazzi. Mulat miał po mnie przyjechać o 20 więc miałam dwie godziny na ogarnięcie się. Poszłam do łazienki i napuściłam gorącej wody do wanny. Po długiej kąpieli zaczęłam suszyć włosy i się malować. 
-Teraz jeszcze tylko wybrać ciuchy - szepnęłam sama do siebie.
Miałam wrażenie że moja szafa jest pusta. Nic nie mogłam znaleźć co pasowało. Chłopcy mi powiedzieli że idziemy na normalną dyskotekę więc nie musiałam ubierać się elegancko. 
W końcu wygrzebałam z szafy dość obcisłe rurki. za dużą bokserkę z znaczkiem supermena. Z dodatków wybrałam dłuższy wisiorek i mojego fioletowo - czarnego fullcapa. Pomalowałam paznokcie na fioletowo poczekałam aż wyschną i zaczęłam się ubierać. Zeszłam po schodach żeby wybrać buty. Zdecydowałam się na fioletowe vansy. Do mojej torebki z flagą UK włożyłam portfel, papierosy, klucze i telefon. Napisałam tacie kartkę że wyszłam na dyskotekę i wrócę dopiero rano. Byłam pełnoletnia więc nie mógł mi zabronić wyjść. Chciałam się napić jeszcze wody ale już zabrzmiał dzwonek więc złapałam torebkę oraz kurtkę i poszłam otworzyć.
-Witam - uśmiechnęłam się do chłopaka i zamknęłam za sobą drzwi.
 -Pięknie wyglądasz.. -zdołał wydusić z siebie.
-Normalnie - pokazałam mu język. - zresztą ty też niczego sobie.
Był ubrany w jeansy o niskim kroku, biały podkoszulek i skórę.  Szłam w stronę auta,  a on tuż za mną. Otworzył przede mną drzwi samochodu a ja wsiadłam.
-Mogę zapalić prawda? -zwróciłam się do chłopaka sięgając już do torebki.p
-Tylko pod warunkiem że mnie poczęstujesz- zaśmiał się chłopak a ja podałam mu papierosa.
-Do jakiego klubu jedziemy tak w ogóle? - zaciągnęłam się papierosem i wypuściłam dym w stronę kierowcy.
- I tak nie znasz - pokazał mi język - zresztą niech to będzie dla Ciebie niespodzianka.
-Wspominałam już że nienawidzę niespodzianek?! - powiedziałam z przekorem.
-Nic takiego nie pamiętam. -chłopak wyrzucił peta przez okno, a ja poszłam w jego ślady. 
Po chwili chłopak skręcił w stronę wielkiego telebimu z świecącym napisem "GALAXY".
-Jesteśmy już na miejscu - chłopak zaparkował auto i wyszedł żeby mi otworzyć drzwi. 
-A gdzie reszta? -wysiadłam.
-Już w środku. - odrzekł chłopak i już szliśmy w stronę wejścia.
Klub był ogromny. Szukałam reszty znajomych między stolikami. 
-Tam są! - krzyknęłam do chłopaka bo inaczej by mnie nie usłyszał.
Szybko podeszliśmy do chłopaków którzy już lekko byli wstawieni. Zayn poszedł nam po drinki. Po chwili zobaczyłam że wraca z 4 drinkami i butelką wódki. Harry poszedł tańczyć z Lou i Liamem . A Niall jadł coś przy barze. Chłopak mi nalał do kieliszka wódki. Wypiłam bez zastanowienia popijając drinkiem. Szybko opróżniliśmy zawartość butelki oraz cztery drinki. Podszedł do mnie już dobrze wstawiony Lou. 
-Zatańczy Pani ze mną? - zgiął się w pół i wyszczerzył swoje śnieżno białe zęby w uśiechu.
-Oczywiście!- Dygnęłam i podałam mu rękę a on mnie wprowadził na parkiet. 
Zobaczyłam że mulat prosi jakąś dziewczynę do tańca. Lou był świetnym tancerzem nie mogłam mu tego zarzucić. Bawiłam się z nim chyba z 6 piosenek. Naglę DJ puścił coś wolniejszego. wtuliłam się w chłopaka a on mnie objął w tali. W pewnej chwili zobaczyłam kąta okiem że Malik całuje jakąś dziewczynę. Coś mnie ukuło w środku. Zrobiło mi się przykro ale nie dałam po sobie tego poznać. Nigdy nie pokazywałam po sobie że coś jest nie tak. Poruszałam się dalej z Tomem (Lou) w takt muzyki. Naglę odbił mnie Harry zaczęliśmy tańczyć do jls-she makes me wanna i śpiewać na cały głos. Malik wyszedł z tą blondyną z klubu. Zapomniał o mnie tak po prostu... 
-Elizabet!- zaczął krzyczeć Niall - chodź wracajmy do nas ledwo się trzymasz na nogach taka jesteś pijana. Wziął mnie pod rękę i pomógł wsiąść do taxi.

* * *
Słońce raziło mnie po oczach. Nie wiedziałam co się dzieje i gdzie jestem. Miałam jakieś przebłyski co do wczorajszego wieczoru. A może to był tylko sen? Otworzyłam szerzej oczy. Byłam w jakimś pokoju spałam na łóżku na ziemi spal Niall. A na fotelu Louis. Wyszłam cicho żeby ich nie obudzić jednak blondyn otworzył oczy i pokazał na drzwi żebyśmy nie obudzili jego przyjaciela. Zeszliśmy na palcach do kuchni. Zrobiłam nam kanapki i herbatę. Siadłam koło chłopaka.
-Opowiesz mi co się wczoraj działo?- zapytałam ledwo mówiąc.
Chłopak opowiedział mi co się wczoraj stało. Podobno nic głupiego nie zrobiłam. PODOBNO.
Po chwili zszedł Zayn. Popatrzyłam na niego lekko z wyrzutem ale zaraz odwróciłam wzrok.
-Niall, - zwrócił się do przyjaciela mulat - możemy pogadać w 4 oczy?
Wyszedł z kuchni a blondasek podreptał za nim. Słyszałam jakieś urywki rozmowy. O dziewczynie która jest u niego w pokoju. Po chwili na dół zbiegła dość młoda blondynka w koszuli Zayna. Chłopak się skrzywił na jej widok, był to ułamek sekundy ale jednak to zobaczyłam.
-Witam wszystkich! - pomachała do nas a Malikowi dała buziaka. 
Popijałam swoją herbatę w milczeniu. Słyszałam schodzenia po schodach. Dołączyła do nas reszta zespołu.
- A to kto? - jak zwykle nie wypalony język loczka.
-Ymm.. Moja znajoma.. -wydukał mulat przeczesując włosy.
Harry na niego popatrzył ze zdziwieniem, ale więcej się nie odezwał. Dziewczyna chyba zauważyła że nie jest tu mile widziana. Bo poszła na górę i po jakichś 5 min już ubrana we własne ciuchy oznajmiła nam że musi już lecieć.
-Jadłam w milczeniu kolejną kanapkę śmiejąc się z wygłupów chłopaków. Nagle brązowooki się do mnie odezwał.
-Elizabet, możemy na chwilę wyjść?
-Jasne- nałożyłam na twarz uśmiech i wyszłam za chłopakiem.
-Z nią.. to nie tak jak myślisz.Za dużo wypiłem ja do niej nic nie czuje. Ja nic z wczoraj nie pamiętam - dukał chłopak.
-Zayn...- zaczęłam mówić- daj spokój jesteśmy przyjaciółmi nie masz mi się z czego tłumaczyć.
Nagle zobaczyliśmy ...

* * *
Nastepny rozdział 4 komenty!