Rozdział 15
Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Proszę wejść.-Wróciłam do pokoju.
Drzwi cichutko skrzypnęły i zobaczyłam za nimi Hazze.
-Hej mała, zejdziesz do nas? Oglądniemy jakiś film, pogramy w coś. - Uśmiechał się do mnie, tak że miękły kolana.
-Jasne zaraz do was dojdę. - drzwi się zamknęły.
Rzuciłam się na łóżko i popatrzyłam w sufit. 5 dni spędzonych nimi w jednym domu. To będzie ciekawe, nawet bardzo. Leżałam tak jeszcze chwile, aż w końcu postanowiłam zejść do chłopaków. Byłam na schodach jak usłyszałam sprzeczkę.
- No proszę podwieź mnie! - blondyn patrzył na Lou.
- Nie ma mowy. Jest już późno przeżyjesz bez jednego dnia w Nandos. - Marchewkowy nie odrywał wzroku od tv.
-Co jest? - wpakowałam się na kanapę między Liamem a Hazza.
- Pójdziesz ze mną na miasto coś zjeść? - Niall zrobił oczy jak kot ze Shreka.
Dopiero teraz zobaczyłam różnicę. Miał dużo jaśniejsze włosy. Za jasne. Spojrzałam na Mulata, miał jedno blond pasemko na grzywce.
- Horan - zaczęłam się śmiać - coś Ci jasne te włosy wyszły.
-Cicho bądź! - syknął.
-Masz 5 minut żeby się ogarnąć albo nigdzie tobą nie idę. - wiedziałam że to podziała.
Reszta zespołu popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
-Nie wiesz w co się pakujesz! - szepnął mi cicho Liam.
Blondyna już nie było, wręcz leciał na piętro. Czyjaś fioletowa bluza leżała na stole.
-Mogę sobie pożyczyć? Nie wzięłam za wiele ciepłych rzeczy. - trzymałam interesującą mnie rzecz w rękach.
-Bierz. - Daddy uśmiechnął się do mnie.
Złożyłam bluzę i dałam mu buziaka w policzek w podziękowaniu. Tleniony zszedł do nas w kremowych rurkach o niskim kroku, czerwonym t-shircie i szarej bluzie z kapturem.
-Gotowy! - zawołał uradowany. - Niestety El, ale musimy iść na nogach bo żaden z moich przyjaciół- w tym momencie nakreślił cudzysłów palcami w powietrzu. - nie chce nas podwieźć.
Żaden chłopak nie drgnął. Wyszliśmy z Horanem z domu i kierowaliśmy się w stronę centru. Co jakiś czas byliśmy zmuszeni żeby się zatrzymać bo Nialla zaczepiały fanki i prosiły o zdjęcie i autograf. Gdy odeszliśmy już od jakiejś 15 grupki dziewczyn piszczących i skaczących ze szczęścia, że go widziały na żywo, zapytałam.
-Nie denerwuje Cię czasem to wszystko? Wiesz tłumy nastolatek, brak życia prywatnego..
- To jest to co kocham Eli. Dla mnie to nie jest praca, dla mnie to jest przyjemność. Czasem jest to uciążliwe ale marzyłem o tym. Zawsze chciałem śpiewać, żeby ktoś mnie zobaczył i docenił i udało się, dostałem tą szansę. - Chłopak popatrzył w niebo. - I dziękuje za to Bogu.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Słowa które chłopak wypowiedział, zatkały mnie. Uśmiechnęłam się tylko do niego. Kolejne fanki podeszły.
-Hej, jestem Samanta, a to Katherine. Czy mogłybyśmy prosić o zdjęcie? - Blondynka o długich nogach wyglądała na opanowaną w przeciwieństwie do troszkę grubszej brunetki.
-Jasne. - Popatrzył na mnie przepraszająco.
-Czy mogłabyś...
-Oczywiście. - przerwałam dziewczynie.
Wzięłam od niej aparat i pstryknęłam kolejne foty. Cała trójka wymieniła "Horanowy hug". Oddałam fanką aparat. I szliśmy dalej. Po chwili wchodziliśmy już do dość dużej restauracji z szyldem Nandos. Tutaj odbyło się bez większych ceregieli. Siedliśmy do stołu kelnerka zebrała od nas zamówienie. Chociaż można określić, że zebrała je od samego chłopaka. Niall wymienił chyba z 7 rzeczy. I na końcu dodał, że jeszcze to co zawsze. Zrozumiałam o co Liamowi chodziło z tym,, że nie wiem w co się pakuje.Postanowiłam zaryzykować i wzięłam to samo danie co chłopak.
Po 20 min do naszego stolika przybyła wielka taca z zamówieniami.
- Oto państwa zamówienie . - rozkładała kobieta zamówienia.
Przede mną stał dość duży talerz z frytkami, ryżem i skrzydełkami oraz drink pod nazwą Kamikaze. Natomiast przed moi przyjacielem było rozłożone cztery talerze. Frytki, skrzydełka, udka. Do wyboru do koloru. Jedliśmy o dziwo nie zaczepiani przez fanki. Między nami panowała cisza, ale nikomu to nie przeszkadzało. Chłopak wręcz pochłaniał kolejne porcję posiłku. On chyba nie miał żołądka tylko próżnie! Najlepsze było to że on zjadł to wszystko szybciej niż ja jedno danie.
-Możemy iść? - przetarł usta chusteczką.
-Myślę że tak. - zaczęłam szukać portfela.- Szlak... Nie wzięłam portfela ...
-I bardzo dobrze, nie będziemy się kłócić kto ma zapłacić. - wyciągnął dość pokaźną sumkę z kieszonki.
Wyszliśmy z budynku. Nie śpieszyło się nam za bardzo. Postanowiliśmy iść dłuższą drogą przez park. Robiło się ciemno a ulice zaczynały pustoszeć więc ludzie nas nie zaczepiali. Cały czas żartowaliśmy i śmialiśmy się nieopanowanie.
-Elizabet, zakochałaś się w Zaynie? Prawda? - chłopak spojrzał na mnie. Czekał na odpowiedź..
-Nieeee. - Miałam nadzieje, że nie widzi mojego kłamstwa.
-Yhym, a czerwienisz się ponieważ? - puścił do mnie oczko - poznałem Cię trochę i to widać. Powinnaś mu powiedzieć.
-Po co? Żeby mnie wyśmiał? Nie chce zepsuć tego co jest, tej przyjaźni. Niech zostanie tak jak jest. - starałam się uśmiechać.
Byliśmy już pod willą. Niall chwycił za klamkę i chciał otworzyć drzwi. Jednak ktoś go uprzedził , czwórka chłopaków rzuciła się na nas powalając nas na schody przed domem.
- Co... wy... robicie! Nie.. mogę .. oddychać! - Ledwo wydukałam z samego dołu "ludzkiej kanapki".
Cały zespół zszedł z nas a Lou pomógł mi wstać. Weszliśmy do mieszkania. Spojrzałam na nieduży zegar nad drzwiami. Było już po 22.
-Dobra ja lecę do siebie. - usłyszałam głos Mulata z salonu.
-Ja też, jestem wykończona tym spacerem. - wyszłam za chłopakiem po schodach i rozdzieliliśmy się przedpokoju.
Sięgnęłam po torebkę leżącą na łóżku i zaczęłam szukać papierosów. Nigdzie ich nie mogłam znaleźć. Otworzyłam drzwi balkonowe i rozglądnęłam się. Byłam przekonana że je brałam! Popatrzyłam w prawo. Na balkonie obok mojego siedział Malik i przyglądał mi się uważnie. No tak, przecież zajmował pokój koło mnie.
-Stało się coś? - brązowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Zgubiłam papierosy. -westchnęłam i zajęłam miejsce od jego strony przy barierce.
Zamknęłam oczy i myślałam. Nagle coś spadło koło mnie. Paczka papierosów.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego, wyciągnęłam szluga i odrzuciłam właścicielowi jego własność.
-No to przez najbliższe dni będziemy sąsiadami. - wypuścił dym z ust.
-Na to wygląda. - odpaliłam fajkę.
-Dobra to do jutra. - chłopak zgasił peta, i wszedł do siebie.
Siedziałam jeszcze przez dobre 15 minut , pacząc w nicość. Musiałam się ogarnąć, więc wyciągnęłam piżamę z szafy i poszłam wziąć długą kąpiel.
Nie wiem ile minęło, gdy postanowiłam wyjść i to tylko dlatego, że woda mi wyzimniała. Związałam włosy w kłosa. Ubrałam się w przygotowane rzeczy i poszłam do łóżka.
Obudziłam się w środku nocy. Sięgnęłam po telefon, kliknęłam pierwszy lepszy przycisk. Poraziła mnie jasność wyświetlacza. Trzecia w nocy. Musiałam się czegoś napić. Wstałam z łóżka i w swoich puchowych skarpetkach powędrowałam do kuchni. Wyciągnęłam pepsi z lodówki i nalałam sobie do szklanki.
-Co ty tutaj robisz? Jest trzecia w nocy! - szeptał Lou.
-Mogłabym zapytać o to samo. - piłam powoli napój.
- No co, miałem ochotę na marchewkę! - wyciągnął chyba wcześniej przygotowaną marchewkę i wyszedł.
Wypiłam picie do końca i wróciłam do siebie. Zasnęłam bez żadnych problemów.
-Proszę wejść.-Wróciłam do pokoju.
Drzwi cichutko skrzypnęły i zobaczyłam za nimi Hazze.
-Hej mała, zejdziesz do nas? Oglądniemy jakiś film, pogramy w coś. - Uśmiechał się do mnie, tak że miękły kolana.
-Jasne zaraz do was dojdę. - drzwi się zamknęły.
Rzuciłam się na łóżko i popatrzyłam w sufit. 5 dni spędzonych nimi w jednym domu. To będzie ciekawe, nawet bardzo. Leżałam tak jeszcze chwile, aż w końcu postanowiłam zejść do chłopaków. Byłam na schodach jak usłyszałam sprzeczkę.
- No proszę podwieź mnie! - blondyn patrzył na Lou.
- Nie ma mowy. Jest już późno przeżyjesz bez jednego dnia w Nandos. - Marchewkowy nie odrywał wzroku od tv.
-Co jest? - wpakowałam się na kanapę między Liamem a Hazza.
- Pójdziesz ze mną na miasto coś zjeść? - Niall zrobił oczy jak kot ze Shreka.
Dopiero teraz zobaczyłam różnicę. Miał dużo jaśniejsze włosy. Za jasne. Spojrzałam na Mulata, miał jedno blond pasemko na grzywce.
- Horan - zaczęłam się śmiać - coś Ci jasne te włosy wyszły.
-Cicho bądź! - syknął.
-Masz 5 minut żeby się ogarnąć albo nigdzie tobą nie idę. - wiedziałam że to podziała.
Reszta zespołu popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
-Nie wiesz w co się pakujesz! - szepnął mi cicho Liam.
Blondyna już nie było, wręcz leciał na piętro. Czyjaś fioletowa bluza leżała na stole.
-Mogę sobie pożyczyć? Nie wzięłam za wiele ciepłych rzeczy. - trzymałam interesującą mnie rzecz w rękach.
-Bierz. - Daddy uśmiechnął się do mnie.
Złożyłam bluzę i dałam mu buziaka w policzek w podziękowaniu. Tleniony zszedł do nas w kremowych rurkach o niskim kroku, czerwonym t-shircie i szarej bluzie z kapturem.
-Gotowy! - zawołał uradowany. - Niestety El, ale musimy iść na nogach bo żaden z moich przyjaciół- w tym momencie nakreślił cudzysłów palcami w powietrzu. - nie chce nas podwieźć.
Żaden chłopak nie drgnął. Wyszliśmy z Horanem z domu i kierowaliśmy się w stronę centru. Co jakiś czas byliśmy zmuszeni żeby się zatrzymać bo Nialla zaczepiały fanki i prosiły o zdjęcie i autograf. Gdy odeszliśmy już od jakiejś 15 grupki dziewczyn piszczących i skaczących ze szczęścia, że go widziały na żywo, zapytałam.
-Nie denerwuje Cię czasem to wszystko? Wiesz tłumy nastolatek, brak życia prywatnego..
- To jest to co kocham Eli. Dla mnie to nie jest praca, dla mnie to jest przyjemność. Czasem jest to uciążliwe ale marzyłem o tym. Zawsze chciałem śpiewać, żeby ktoś mnie zobaczył i docenił i udało się, dostałem tą szansę. - Chłopak popatrzył w niebo. - I dziękuje za to Bogu.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Słowa które chłopak wypowiedział, zatkały mnie. Uśmiechnęłam się tylko do niego. Kolejne fanki podeszły.
-Hej, jestem Samanta, a to Katherine. Czy mogłybyśmy prosić o zdjęcie? - Blondynka o długich nogach wyglądała na opanowaną w przeciwieństwie do troszkę grubszej brunetki.
-Jasne. - Popatrzył na mnie przepraszająco.
-Czy mogłabyś...
-Oczywiście. - przerwałam dziewczynie.
Wzięłam od niej aparat i pstryknęłam kolejne foty. Cała trójka wymieniła "Horanowy hug". Oddałam fanką aparat. I szliśmy dalej. Po chwili wchodziliśmy już do dość dużej restauracji z szyldem Nandos. Tutaj odbyło się bez większych ceregieli. Siedliśmy do stołu kelnerka zebrała od nas zamówienie. Chociaż można określić, że zebrała je od samego chłopaka. Niall wymienił chyba z 7 rzeczy. I na końcu dodał, że jeszcze to co zawsze. Zrozumiałam o co Liamowi chodziło z tym,, że nie wiem w co się pakuje.Postanowiłam zaryzykować i wzięłam to samo danie co chłopak.
Po 20 min do naszego stolika przybyła wielka taca z zamówieniami.
- Oto państwa zamówienie . - rozkładała kobieta zamówienia.
Przede mną stał dość duży talerz z frytkami, ryżem i skrzydełkami oraz drink pod nazwą Kamikaze. Natomiast przed moi przyjacielem było rozłożone cztery talerze. Frytki, skrzydełka, udka. Do wyboru do koloru. Jedliśmy o dziwo nie zaczepiani przez fanki. Między nami panowała cisza, ale nikomu to nie przeszkadzało. Chłopak wręcz pochłaniał kolejne porcję posiłku. On chyba nie miał żołądka tylko próżnie! Najlepsze było to że on zjadł to wszystko szybciej niż ja jedno danie.
-Możemy iść? - przetarł usta chusteczką.
-Myślę że tak. - zaczęłam szukać portfela.- Szlak... Nie wzięłam portfela ...
-I bardzo dobrze, nie będziemy się kłócić kto ma zapłacić. - wyciągnął dość pokaźną sumkę z kieszonki.
Wyszliśmy z budynku. Nie śpieszyło się nam za bardzo. Postanowiliśmy iść dłuższą drogą przez park. Robiło się ciemno a ulice zaczynały pustoszeć więc ludzie nas nie zaczepiali. Cały czas żartowaliśmy i śmialiśmy się nieopanowanie.
-Elizabet, zakochałaś się w Zaynie? Prawda? - chłopak spojrzał na mnie. Czekał na odpowiedź..
-Nieeee. - Miałam nadzieje, że nie widzi mojego kłamstwa.
-Yhym, a czerwienisz się ponieważ? - puścił do mnie oczko - poznałem Cię trochę i to widać. Powinnaś mu powiedzieć.
-Po co? Żeby mnie wyśmiał? Nie chce zepsuć tego co jest, tej przyjaźni. Niech zostanie tak jak jest. - starałam się uśmiechać.
Byliśmy już pod willą. Niall chwycił za klamkę i chciał otworzyć drzwi. Jednak ktoś go uprzedził , czwórka chłopaków rzuciła się na nas powalając nas na schody przed domem.
- Co... wy... robicie! Nie.. mogę .. oddychać! - Ledwo wydukałam z samego dołu "ludzkiej kanapki".
Cały zespół zszedł z nas a Lou pomógł mi wstać. Weszliśmy do mieszkania. Spojrzałam na nieduży zegar nad drzwiami. Było już po 22.
-Dobra ja lecę do siebie. - usłyszałam głos Mulata z salonu.
-Ja też, jestem wykończona tym spacerem. - wyszłam za chłopakiem po schodach i rozdzieliliśmy się przedpokoju.
Sięgnęłam po torebkę leżącą na łóżku i zaczęłam szukać papierosów. Nigdzie ich nie mogłam znaleźć. Otworzyłam drzwi balkonowe i rozglądnęłam się. Byłam przekonana że je brałam! Popatrzyłam w prawo. Na balkonie obok mojego siedział Malik i przyglądał mi się uważnie. No tak, przecież zajmował pokój koło mnie.
-Stało się coś? - brązowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Zgubiłam papierosy. -westchnęłam i zajęłam miejsce od jego strony przy barierce.
Zamknęłam oczy i myślałam. Nagle coś spadło koło mnie. Paczka papierosów.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego, wyciągnęłam szluga i odrzuciłam właścicielowi jego własność.
-No to przez najbliższe dni będziemy sąsiadami. - wypuścił dym z ust.
-Na to wygląda. - odpaliłam fajkę.
-Dobra to do jutra. - chłopak zgasił peta, i wszedł do siebie.
Siedziałam jeszcze przez dobre 15 minut , pacząc w nicość. Musiałam się ogarnąć, więc wyciągnęłam piżamę z szafy i poszłam wziąć długą kąpiel.
Nie wiem ile minęło, gdy postanowiłam wyjść i to tylko dlatego, że woda mi wyzimniała. Związałam włosy w kłosa. Ubrałam się w przygotowane rzeczy i poszłam do łóżka.
Obudziłam się w środku nocy. Sięgnęłam po telefon, kliknęłam pierwszy lepszy przycisk. Poraziła mnie jasność wyświetlacza. Trzecia w nocy. Musiałam się czegoś napić. Wstałam z łóżka i w swoich puchowych skarpetkach powędrowałam do kuchni. Wyciągnęłam pepsi z lodówki i nalałam sobie do szklanki.
-Co ty tutaj robisz? Jest trzecia w nocy! - szeptał Lou.
-Mogłabym zapytać o to samo. - piłam powoli napój.
- No co, miałem ochotę na marchewkę! - wyciągnął chyba wcześniej przygotowaną marchewkę i wyszedł.
Wypiłam picie do końca i wróciłam do siebie. Zasnęłam bez żadnych problemów.
*rano*
Światło dostawało się do mojego pokoju. Raziło po oczach. No , ale przynajmniej była ładna pogoda jak na Londyn. Przeciągnęłam się na łóżku. Podeszłam do szafy i wybrałam luźny zestaw składający się z czarnych leginsów oraz bokserki. Umyłam zęby i mogłam zejść do kuchni. Zbiegłam po schodach. Była już 11, przynajmniej tak pokazywał zegar. A w domu panowała głucha cisza. Spali? Czy może mieli jakiś wywiad? Rozglądnęłam się po pomieszczeniu , nie było żadnej kartki ani nic w tym rodzaju. Czyli spali. Zrobiłam sobie kanapki z pomidorem i rozsiadłam się na kanapie przed telewizorem. Nagle ciche pukanie do drzwi.
Odłożyłam talerz na stół i poszłam otworzyć. Do domu wparował od razu Paul.
Odłożyłam talerz na stół i poszłam otworzyć. Do domu wparował od razu Paul.
-Hej, Paul. Co Cię do nas sprowadza. - uśmiechnęłam się.
-Chłopcy zaczynają próby za 30 min, ponieważ grają dziś koncert. Gotowi są? - był lekko zdenerwowany.
-ymm.. No ... ehem. Tak jasne pójdę ich pospieszyć. - wybiegłam po schodach.
Pierwszym pokojem do którego wpadłam okazała się sypialnia Harrego i Louisa.
-Macie 10 min na ogarnięcie się! Zaspaliście, dzisiaj gracie jakiś koncert a Paul czeka na dole! - ledwo co skończyłam zdanie oni ubierali się już w pośpiechu.
Powtórzyłam czynność jeszcze 4 razy reakcja wszystkich była taka sama. Zeszłam do mężczyzny na dół.
Powtórzyłam czynność jeszcze 4 razy reakcja wszystkich była taka sama. Zeszłam do mężczyzny na dół.
-Układają włosy , wiesz te gwiazdy. - próbowałam rozluźnić atmosferę.
Po 15 minutach cała piątka była już gotowa do wyjścia.
- Elizabet, wpadniesz na koncert prawda? Przyśle kogoś po Ciebie około 16. Może być? - Manager patrzył na mnie.
-Jasne będę gotowa.
Zostałam sama w wielkiej willi. Miałam jeszcze dużo czasy do ustalonej godziny. Zrobiłam sobie kawę i postanowiłam skończyć śniadanie. Poszłam o siebie umyłam włosy ułożyłam je na spokojnie i zaczęłam sprzątać salon, śpiewając sobie piosenki. Po skończonej pracy została mi godzina. Walnęłam się na łóżko w swoim pokoju i patrzyłam się w sufit.
-Przydałoby się ogarnąć. -powiedziałam sama do siebie.
Otworzyłam szafę i zobaczyłam jedyną sukienkę. Tak to było to. Moja kreacja była bardzo prosta bokserka w czerwono białe paski i do niej przyszyta granatowa spódnica o wysokim stanie do połowy uda. Lubiłam tą sukienkę i to bardzo. Poszłam do łazienki, ogoliłam dokładnie nogi. Ubrałam przygotowany przez siebie zestaw. Pomalowałam się delikatnie i założyłam vasny. Przeglądnęłam się w lustrze. Moje jasno brązowe włosy lekko falowane luźno opadały aż za biust , nogi pod względem których miałam kompleksy w gimnazjum i dużo starałam się je ćwiczyć miały już zgrabny kształt. Nawet brzuch którego nienawidziłam bo miał kilka fałdek tym razem wyglądał ok. Brązowe oczy były lekko podkreślone kreską nad powieką. Nie było źle. Wyglądałam nieźle. Miałam ochotę zapalić, ale nie miałam co. Dobiegł mnie dźwięk dzwonka. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi.
- Hej, jestem Max. Syn Paula. Miałem po Ciebie wpaść. - Wyciągnął do mnie rękę.
-Elizabet. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam rękę chłopaka.
Siedliśmy w aucie. Chłopak w żadnym calu nie przypominał ojca. Jasna cera, krucze włosy i bardzo ciemne oczy. Ubrane był w jeansowe rurki , czarny t-shirt z napisem "wtf?" , na to koszula w kratkę. Granatowa czapka skatera i w tym samym kolorze nike.
Jechaliśmy w ciszy. Po 45 minutach zatrzymał się na ogromnym parkingu. O dziwo przed budynkiem nie było żadnych fanek. Pewnie już weszły do środka. Razem z Maxem obeszliśmy budowle do o koła by w końcu wejść tylnymi drzwiami, które były pilnowane przez goryli zespołu.Pokazali mi drogę. W sumie, mogłabym iść za krzykiem fanek trafiłabym na pewno.
Byłam pod samą sceną. Za mną stało kilku ochroniarzy i trzymali barierki. Widziałam masę banerów, plakatów, napisów które trzymały fanki. Kilka z nich przykuło moją uwagę. "Louis kocham marchewki zegarki rolex i Lamborghini" , "Harry Marry me!" "Fuck me Im amaZAYN." i pod spodem zdjęcie chłopaka. Nagle głośny pisk i pierwsze słowa piosenki. Wybiegli wszyscy po kolei, Harry, Zayn, Liam, Louis oraz Niall.
Chłopcy zagrali o koło 6 piosenek. Odpowiedzieli na kilka pytań, zatańczyli makarenę i zeszli ze sceny. Wróciłam drogą którą przyszłam.
-Tuuuuliiimy! - krzyknął Lou i uściskał mnie serdecznie, a cała reszta przyłączyła się.
-Eli, dziś robimy małą imprezkę przyjdą nasi znajomi. Oczywiście masz na niej być! - Liam uśmiechał się do mnie serdecznie.
-Niech będzie.
Chłopcy szli pierwsi a ja tuż za nimi. Otaczała nas ochrona, dzięki której mogliśmy w ogóle przejść.
Byli chyba wykończeni bo siedzieli w milczeniu w limuzynie. Dojechaliśmy do willi i każdy rozszedł się do swojego pokoju. Ludzie mieli się zacząć schodzić koło 21. Przebrałam się w rurki i bokserkę. Nie miałam ochoty się stroić. Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi Mulata.
-Proszę - usłyszałam zza przeszkody.
-Zayn, masz może papierosy? Nie mam siły iść do sklepu, a moje dalej się nie znalazły. - starałam się uśmiechać.
-Widocznie Cie nie lubią i od Ciebie uciekły! - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. - Chodź zapalimy na zewnątrz.
Przemieściliśmy się na balkon i usiedliśmy na płytkach. Obydwoje paliliśmy w milczeniu. Jednak nie dano nam długo było tak siedzieć. Głośny dzwonek do drzwi wybudził mnie z myślenia.
-Elizabet! Zayn! Chodźcie już do nas! - Z dołu rozległy się krzyki.
Chłopak pomógł wstać i już biegliśmy po schodach. Hazza mnie wszystkim przedstawił i rozpoczęliśmy zabawę. W każdej minucie ludzi było coraz więcej. Alkohol lał się litrami. Piłam starając się nie myśleć o niczym. Reszta zespołu też nie próżnowała zwłaszcza Malik.
Po dobrych 3 godzinach zabawy zobaczyłam że Mulat idzie ledwo po schodach. Chwiejnym krokiem udałam się za nim...
* * *
Chyba najdłuższy rozdział jaki tutaj dodałam :D
jeśli czytacie to proszę komentujcie lub dodawajcie do obserwowanych!
Można mnie także follownąć na tt withoutxlove <3
Gdzie mnie jeszcze możecie spotkać?
http://ask.fm/zapachxnocy
www..zapachxnocy.fbl.pl
Jeżeli dopatrzycie się jakichś błędów w opowiadaniu to proszę dajcie znać!
Do następnego :*
- Hej, jestem Max. Syn Paula. Miałem po Ciebie wpaść. - Wyciągnął do mnie rękę.
-Elizabet. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam rękę chłopaka.
Siedliśmy w aucie. Chłopak w żadnym calu nie przypominał ojca. Jasna cera, krucze włosy i bardzo ciemne oczy. Ubrane był w jeansowe rurki , czarny t-shirt z napisem "wtf?" , na to koszula w kratkę. Granatowa czapka skatera i w tym samym kolorze nike.
Jechaliśmy w ciszy. Po 45 minutach zatrzymał się na ogromnym parkingu. O dziwo przed budynkiem nie było żadnych fanek. Pewnie już weszły do środka. Razem z Maxem obeszliśmy budowle do o koła by w końcu wejść tylnymi drzwiami, które były pilnowane przez goryli zespołu.Pokazali mi drogę. W sumie, mogłabym iść za krzykiem fanek trafiłabym na pewno.
Byłam pod samą sceną. Za mną stało kilku ochroniarzy i trzymali barierki. Widziałam masę banerów, plakatów, napisów które trzymały fanki. Kilka z nich przykuło moją uwagę. "Louis kocham marchewki zegarki rolex i Lamborghini" , "Harry Marry me!" "Fuck me Im amaZAYN." i pod spodem zdjęcie chłopaka. Nagle głośny pisk i pierwsze słowa piosenki. Wybiegli wszyscy po kolei, Harry, Zayn, Liam, Louis oraz Niall.
Chłopcy zagrali o koło 6 piosenek. Odpowiedzieli na kilka pytań, zatańczyli makarenę i zeszli ze sceny. Wróciłam drogą którą przyszłam.
-Tuuuuliiimy! - krzyknął Lou i uściskał mnie serdecznie, a cała reszta przyłączyła się.
-Eli, dziś robimy małą imprezkę przyjdą nasi znajomi. Oczywiście masz na niej być! - Liam uśmiechał się do mnie serdecznie.
-Niech będzie.
Chłopcy szli pierwsi a ja tuż za nimi. Otaczała nas ochrona, dzięki której mogliśmy w ogóle przejść.
Byli chyba wykończeni bo siedzieli w milczeniu w limuzynie. Dojechaliśmy do willi i każdy rozszedł się do swojego pokoju. Ludzie mieli się zacząć schodzić koło 21. Przebrałam się w rurki i bokserkę. Nie miałam ochoty się stroić. Wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi Mulata.
-Proszę - usłyszałam zza przeszkody.
-Zayn, masz może papierosy? Nie mam siły iść do sklepu, a moje dalej się nie znalazły. - starałam się uśmiechać.
-Widocznie Cie nie lubią i od Ciebie uciekły! - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. - Chodź zapalimy na zewnątrz.
Przemieściliśmy się na balkon i usiedliśmy na płytkach. Obydwoje paliliśmy w milczeniu. Jednak nie dano nam długo było tak siedzieć. Głośny dzwonek do drzwi wybudził mnie z myślenia.
-Elizabet! Zayn! Chodźcie już do nas! - Z dołu rozległy się krzyki.
Chłopak pomógł wstać i już biegliśmy po schodach. Hazza mnie wszystkim przedstawił i rozpoczęliśmy zabawę. W każdej minucie ludzi było coraz więcej. Alkohol lał się litrami. Piłam starając się nie myśleć o niczym. Reszta zespołu też nie próżnowała zwłaszcza Malik.
Po dobrych 3 godzinach zabawy zobaczyłam że Mulat idzie ledwo po schodach. Chwiejnym krokiem udałam się za nim...
* * *
Chyba najdłuższy rozdział jaki tutaj dodałam :D
jeśli czytacie to proszę komentujcie lub dodawajcie do obserwowanych!
Można mnie także follownąć na tt withoutxlove <3
Gdzie mnie jeszcze możecie spotkać?
http://ask.fm/zapachxnocy
www..zapachxnocy.fbl.pl
Jeżeli dopatrzycie się jakichś błędów w opowiadaniu to proszę dajcie znać!
Do następnego :*
no hej :D matko jak ty fajnie piszesz :o masakra jakaś . Alkohol lał się litrami < 3 haha :) (selectrightdirection.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńUpili się i poszli na górę ^^ Mhr... tak, to tylko ja i moje zbereźne myśli.
OdpowiedzUsuńNo cześć Yśka < 3 hahaha :*
OdpowiedzUsuńOch! Przecuuudny! Wydarzy się między nimi coś? Oby tak oby tak ale mi ciśnienie skoczylo! szybko pisz nn!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! :D Szybko pisz następny ^^
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje Twojego bloga, ale jakoś wcześniej nie miałam czasu :( Co do treści to uważam, że nie ma się do czego przyczepić. Zadbałaś o każdy, nawet najmniejszy detal. Opowiadanie jest przepełnione emocjami, bardzo cieszy mnie fakt, że kończąc rozdział tak naprawdę nie mam pojęcia co czeka mnie w następnym :) Wydaje się (i zapewne tak jest) jakbyś wkładała swoje całe serce w to co piszesz. Z taką lekkością, odrobiną poczucia humoru - wszystko idealnie się prezentuje. Na koniec, koniec? Kurczę myślałam, że ten komentarz wyjdzie trochę dłuższy :D Wracając do tematu życzę Ci dużo weny, bo wiem, że czasami nam gdzieś umyka i trudno ją potem znaleźć. Wierze jednak, że Tobie przybędzie jej ze zdwojoną siłą czego będziemy świadkami w następnym rozdziale <3 Pozdrawiam: Avampi.
OdpowiedzUsuńWspaniały, świetny, cudowny... mogłabym wymieniać tak długo, ale nie chcę przynudzać, mam nadzieję że następny pojawi się jak najszybciej, dziękuje za miłe komentarze pod moim blogiem, błędów się nie dopatrzyłam, bo byłam za bardzo zafascynowana rozdziałem. ;DD
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńJak moglas przerwac w takim momencie? Dziewczyno ja tu zajde albo na zawal, albo.... kurcze sama zreszta nie wiem, ale pewnie dostane ataku astmy przy czytaniu kolejnego xd Ja nie moge jak ona tam poszla za Zaynem to mi sie skojarzylo tylko z jednym;p och nie wiem czy wytrzymam do nastepnego...
Weny zycze!;)
Zapraszam na opowiadanie o Little Mix, One Direction i nie tylko:
stereo-soldier.blogspot.com
Pozdrawiam!!!;*
Przeczytałam te wszystkie rozdziały dzisiaj. Oczy mnie cholernie pieką ale było warto. ;p
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i szczerze to zazdroszczę ci tych pomysłów i sposobu pisania.
Będę twojego bloga regularnie czytała. *-*
Pozdrawiam i czekam na NN. xd
Otrzymałaś u mnie nominację do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://onedirectionatmyschool.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
przeczytałam już wszystkie rozdziały twojego opowiadania i jestem na bieżąco. Mam tyle różnych myśli na temat twojego bloga, same pozytywne, oczywiście. :) Tak niesamowicie fajnie się to czyta, nie popełniasz błędów, idealnie opisujesz sytuacje, kiedy to czytam, mam wrażenie, że uczestniczę w tych wydarzeniach i to jest chyba najcudowniejsze <3 niecierpliwie czekam na nowy rozdział, pozdrawiam i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńznalazłam twojego bloga wczoraj i się w nim zakochałam ;)
OdpowiedzUsuńjest świetny <3
A no prawda , długi ten rozdział. xd Czytam dalej ! <3 xxx
OdpowiedzUsuńhmm upili się i poszli na góre , pewnie do pokoju Zayna , ale nie nie jetsem Hazza i nie mam skojażeń ;)ale rozdział super !
OdpowiedzUsuń