wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 21

Otworzyłam powoli oczy. Promienie słoneczne ledwie prześwitywały przez zasłonięte okna. Delikatnie wysunęłam się z objęć mojego chłopaka i odszukałam swój telefon znajdujący się pod łóżkiem. Ósma, poszliśmy spać koło trzeciej, a ja się tak wcześnie obudziłam? Coś nowego. Postanowiłam nie budzisz jeszcze Malika, gdyby musiał już wstać chłopcy na pewno by nam zafundowali pobudkę. Odszukałam w pokoju moją bieliznę pośród walających się wszędzie ciuchów. Przypomniały mi się wspomnienia poprzedniej nocy i uśmiechnęłam się mimowolnie. Zarzuciłam na siebie jego białą koszulę, która bez problemu zakrywała mi pośladki, to są właśnie zalety bycia niską. Po cichu wyśliznęłam się z pokoju i udałam się do kuchni skąd dochodziły żeńskie głosy.
- Hej- Eleanor uścisnęła mnie na powitanie, a Danielle poszła w jej ślady.
-Cześć. Co wy tak wcześnie na nogach?- przywitałam się z nimi i usiadłam przy stole.
Eleanor była ubrana podobnie jak ja, lecz miała jeszcze krótkie spodenki, pewnie dlatego, że jej koszula była idealna. W ogóle nie za długa. Natomiast Danielle miała ciemne jeansy białą elegancką bluzkę i czerwony sweterek, włosy upięte w wysokiego kucyka dodawały jej tylko uroku.
-Wychodzisz tak wcześnie - spojrzałam na dziewczynę zdziwiona.
-Niee, ale jadę z chłopakami na próby.- popatrzyłam na nią zdziwiona.- No jestem tam tancerką. - uśmiechnęła się przyjaźnie.-A jeśli oni wstaną to nie dam rady się spokojnie ogarnąć, zajmą wszystkie łazienki. -wyjaśniła mi.
-Oh no tak, przepraszam. Jak zwykle zapomniałam.- nalałam sobie kawy do szklanki.
-Może zrobimy naszym kochanym Panom jakieś dobre śniadanie? Na pewno zaśpią i wszystko będą robić na ostatnią chwilę. Tak właściwie o której zaczynają się próby?- El była pełna entuzjazmu.
- O10 .Dobra tylko co?- Dan bawiła się włosami.
- Może naleśniki z Nutellą? - zaproponowałam- Szybko się robi i nie wiele męczące.
-Świetnie- Wykrzyknęły obydwie i już grasowały po półkach w poszukiwaniu składników.
No tak, ja niestety musiałam dopić poranną kawę inaczej i tak bym im nic nie pomogła.
-Ja smażę!- Wykrzyknęła dziewczyna Payna wyrywając patelnie Eleanor.
-Chciałabyś!- Nie dawały za wygraną.
Spokojnie podeszłam do nich upijając ostatni łyk kawy. Wstawiłam naczynie do zlewu, a patelnie delikatnie wyjęłam z rąk dziewczyn.
-Ja smażę, El smaruje, Dan polewa. Może być?- uśmiechnęłam się do nich.
Obydwie kiwnęły głową. Byłam od nich młodsza ale jednak najbardziej rozsądna. Wszystko było gotowe, tylko usmażyć i posmarować. Danielle lała mi ciasto na rozgrzaną patelnie ja podrzucałam naleśniki jak na filmach i już upieczone oddawałam w ręce Eleanor, która dokładnie je smarowała i zawijała. Po kilkudziesięciu naleśnikach. Z góry dobiegły nas szybkie kroki.
-Czuje naleśniki z nutellą! O Boże! A w dodatku bita śmietana jest w lodówce. To będzie najlepsze śniadanie!
-Niall! - powiedziałyśmy równocześnie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Blondyn wszedł do kuchni bardzo szybkim krokiem i od razu rzucił się na jedzenie.
-Umieram z głodu! - Jęknął i polewał naleśniki bitą śmietaną.
Gdy Irlandczyk tak jadł bez opanowania kolejne naleśniki. Ja oddałam pieczenie w ręce Dan i poszłam obudzić chłopaków oraz Rebecce. Wiedziałam, że to nie będzie takie proste zadanie byli pewnie skacowani ale za trochę ponad godzinę mieli być w studiu. Weszłam do pierwszego pokoju i szturchnęłam Liama delikatnie.
-Li, pobudka. Zaraz jedziecie do studia. - cały czas delikatnie nim potrząsałam.
Chłopak po chwili usiadł, a ja wyszłam z pokoju żeby on spokojnie się rozbudził. Kolejny na mojej drodze był pokój Lou i Hazzy. Wiedziałam, że tu nie pójdzie mi tak łatwo pasiasty jest wielkim śpiochem. Otworzyłam mocnym ruchem drzwi ale nawet się nie poruszył. Może nie żył? Siadłam na skraju łóżka i zaczęłam nim mocno potrząsać.
-Louis, proszę wstań. - nawet nie drgnął. - Lou, na dole czeka pyszne marchewkowe śniadanie, jeśli się nie pospieszysz Niall wszystko zje. - powiedziałam głośno nad jego uchem.
- Marchewki?! Gdzie?! Jak?! Kiedy?!- wybiegł pół nagi z pokoju, a ja nie mogłam przestać się śmiać.
No to teraz Zayn lub Harry. Weszłam do pokoju Irlandczyka gdzie o dziwo Harold już nie spał tylko układał swoje loczki na głowie.
-Śniadanie na stole. - powiedziałam i wyszłam za drzwi.
Weszłam do Mulata. Przykucnęłam przy łóżku i wpatrywałam się jak błogo śpi. Nie miałam sumienia go budzić, ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię nie zdążą na czas. Delikatnie go pocałowałam w usta, a on coś pomruczał pod nosem.
-Wstajemy kochanie.- dostał jeszcze jednego buziaka ale ani drgnął.- Zayne Maliku albo zaraz wstaniesz albo użyje mniej miłych środków do pobudzenia Twojego organizmu.
-Mhm. - przekręcił się na drugi bok.
-Sam tego chciałeś- szepnęłam.
Wyszłam do łazienki i zaczęłam szukać czegoś do czego mogę nalać wody. DO głowy przyszedł mi tylko kubeczek na szczoteczki. Wyciągnęłam z niego zawartość i nalałam wody.Wróciłam do pokoju. Mój chłopak słodko chrapał. Nie miał chyba najmniejszej ochoty wstawać.
-Panie Maliku, czas wstać. - zawartość kubeczka wylała się na jego twarz i włosy.
Lodowata woda ocuciła dość szybko chłopaka, a może to to, że jego włosy były mokre?
-Nie musiałaś!- Był lekko wkurzony na mnie.
-To jak Cię miałam inaczej obudzić? - musnęłam jego usta.- Za pięć minut chce Cię widzieć na śniadaniu kochanie. - rzuciłam mu jego bokserki, które pałętały się koło mojej nogi. - Tylko nie zapomnij się ubrać!- uśmiechnęłam się cwaniacko i wyszłam.
No to została mi tylko Rebecca. W sumie nie musiałam budzić dziewczyny, ale nie byłam przekonana jakie miała plany. Zresztą, jak wszyscy jemy śniadanie to wszyscy. Bez wyjątków. Zapukałam delikatnie w drzwi i je uchyliłam. W pomieszczeniu nikogo nie było, drzwi do łazienki były otwarte i także było w niej pusto. Wyszłam zdziwiona na korytarz, gdzie spotkałam Zayna ubranego w same dresy.
-Widzisz co mi zrobiłaś? - wskazał na oklapnięte włosy. -Foch!
- Zawsze wyglądasz seksownie w jakichkolwiek włosach. - chciałam mu dać buziaka ale odwracał głowę.- Dobra! Będziesz coś chciał!
- No już, przestań. -  odwracałam głowę, żeby nie mógł mnie pocałować.
- E.. wy tam zakochańce! - dobiegł głos Lou z schodów. - Na śniadanie bo wystygnie.
Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w dół. Weszliśmy do kuchni na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ominęło mnie coś? - spojrzałam zdezorientowana na towarzystwo.
-Wło wło włooosy Malika!- Horan znów wybuchł nie pohamowanym śmiechem.
- Pierwszy raz widzimy go w nieułożonych włosach. - Daddy ocierał łzy.
- Nie potrzebuje być pięknym. Mam kogoś kto mnie kocha za to kim jestem, a nie za to jak wyglądam oraz, że jestem w zespole. - Delikatnie objął mnie w pasie i pocałował.
- Ooooo - wydobyło się ciche z ust Reb, El i Dan. - To słodkie!
Dopiero teraz zobaczyłam, że Ruda jest wśród nas. Musiałyśmy się minąć gdy budziłam chłopaków.
- Dobra jedzmy bo jestem głodny! - krzyknął Niall.
- A czy ty kiedykolwiek nie byłeś głodny? - Westchnął Hazza.
Niall udawał zamyślonego.
-Nie w sumie to nie. - na co znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Usiedliśmy do śniadania. Nie trzeba było dużo czasu żeby wszystkie naleśniki znikły z talerza.
-Kochanie, weźmiecie mnie ze sobą prawda - Danielle uśmiechała się do Liama.
- Lou! Poprowadzisz busa? - chłopak spojrzał na niego.
-Niech będzie.. - marchewkowy dopijał kawę.- To ubierać się i jedziemy!
Rebecca również postanowiła się z nimi zabrać. Malik szybko skoczył się ogarnąć na górę. I po 5 minutach cała siódemka pakowała się do busa.
- To co musimy za nimi posprzątać? - skrzywiła się El.
-Niestety... - westchnęłam i zaczęłam zbierać naczynia ze stołu.- Nie będzie Ci przeszkadzać jak zapalę?
- Nie co ty. Nie krępuj się. - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
Sięgnęłam po paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego ale zapalniczka upadła mi na ziemię. Schyliłam się by ją podnieść, oczywiście pech chciał bym uderzyła się z całej siły w boczną szafkę...
-Cholera.. - jęknęłam.
-Nic Ci nie jest! - dziewczyna natychmiast znalazła się koło mnie.
-Nie nie... - dopiero teraz zauważyłam, że szafka na samym dole jest rozwalona i coś z niej wystaje. - Co to? - pokazałam ręką na wystające rzeczy.
Nikt tu najwyraźniej nie zaglądał, a przynajmniej nie sprzątał. Eleanor sięgnęła ręką i wyciągnęła dwa kartony papierosów. Nie były one zakurzone.
-Malik chyba zrobił zapasy - wybuchła śmiechem.
- Nie możliwe..- szepnęłam.- Malik pali tylko Marlboro a to są L&M. - przekręciłam pudełko i sprawdziłam cenę. - Do tego są już po nowej cenie. Nie są tu dłużej niż 3 tygodnie.
Położyłam się na ziemi by spojrzeć czy nic nie zostało w skrytce. Nie myliłam się. Na samym końcu leżał otwarty karton, kilka porozwalanych pustych paczek, zapałki, pety oraz jedna otwarta paczka. Wyciągnęłam to wszystko i pokazałam mojej towarzyszce.
- No to sprawdzimy kto się będzie denerwował przez najbliższe dni, że to zaginęło. - uśmiechnęła się do mnie podstępnie.- Ty palisz Tobie się to bardziej przyda niż mi.
Uśmiechnęłam się do niej i schowałam do torebki nasze znaleziska. Posprzątałyśmy całą kuchnię, a szafeczkę naprawiłyśmy, żeby nie było widać co się stało.
-Hm... Dobra niestety muszę już iść jestem umówiona z znajomymi. Wracasz ze mną? Taxi Cię podrzuci po drodze jeśli chcesz.
-Niee dzięki. Mam niedaleko przejdę się spacerkiem. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
Obydwie rozeszłyśmy się do pokoi. Ubrałam na siebie jakieś leginsy które znalazłam w pokoju gościnnym. Na szczęście zostawiłam tu trochę rzeczy. Na górę zarzuciłam bluzę Malika i byłam gotowa do wyjścia. Sukienkę i buty schowałam do reklamówki. Założyłam nike , wzięłam torebkę oraz pożegnałam się z El. Wyciągnęłam papierosa i delektowałam się tytoniem rozchodzącym się po moich płucach. Szłam spacerkiem, zastanawiając się czyje są te papierosy. Wiedziałam co mnie zastanie w domu. Było już po pierwszej tata wrócił z nocy i zapewne spał bo dziś miał już którąś pod rząd. Mój telefon zasygnalizował nową wiadomość. Zdeptałam niedopałek i odczytałam jej treść.
"Zadzwoń do mnie jak będziesz na skajpaju"
Kaśka musiała mieć coś ważnego mi do powiedzenia jeśli już pisała sms. Zwłaszcza, że nie dawno rozmawiałyśmy. Przyspieszyłam więc kroku i po 10 minutach byłam już pod domem. Tak jak myślałam telewizor był włączony a ojciec spał. Przykryłam go kocem i szybko wyszłam do siebie, żeby uruchomić laptopa. Pierwszą rzeczą było sprawdzenie czy moja przyjaciółka jest dostępna. Była, pewnie miała zamiar na mnie czekać, aż się nie pojawię. Od razu na moim ekranie pojawiło się że do mnie dzwoni odebrałam.
-IpppP!- zaczęła piszczeć!- Nie uwierzysz co się stało!
- No co. Mów mów mów! - jej ekscytacja przeszła na mnie.
-Jestem z Łukaszem!- wrzasnęła mi prosto w monitor.
Zaczęłyśmy obie piszczeć i się śmiać. Opowiadała mi chyba z godzinę jak się to stało. Potem rozmowa zeszła na inne tematy.
- Eli- wrzasnął tata- ja idę do pracy. Miłego wieczoru!
-Dzięki! - odkrzyknęłam i wróciłam do rozmowy z Kasią.
Opowiedziała mi co w Polsce, że zdała już wszystkie testy, że jest bardzo szczęśliwa. Wiedziałam o wszystkich najnowszych związkach naszych znajomych. Było już przed 22 gdy zakończyłyśmy rozmowę. Postanowiłam sprawdzić kto wygrał xfactora i zobaczyć jak moi przyjaciele wyglądają. Przemieściłam się więc do salonu i włączyłam telewizor, miałam szczęście. Cała piątka stała na scenie a Harry trzymał kopertę.
- Tą edycję wygrał lub wygrały... - otworzył kopertę i pokazał chłopakom.
-Little Mix!- wrzasnęli wszyscy a wokół posypało się konfetti. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie gdy było zbliżenie na Zayna. Lecz mój uśmiech szybko zrzedł. Blondynka z zespołu rzuciła się mu na szyje i namiętnie pocałowała. Chłopak się w ogóle nie opierał. Wręcz mu się to podobało. Obraz się zmienił. Ucieszona widownia i fani. Jury, które klaskało teraz to wszystko było gdzieś dalej. Przed oczami miałam tylko tej blondyny całującej mojego chłopaka... Tak dobrze znanej mi blondyny. Była to bowiem ta sama dziewczyna z którą się przespał kilka miesięcy temu. Rozpoznałam ją dopiero gdy było przybliżenie na zwyciężczynie. Zamarłam po raz drugi. Czułam jak kolejne łzy napływają mi do oczu.

* * *
Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach
na TT napiszcie w komentarzu nazwy. Mnie możecie
znaleźć pod @withoutxlove

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 20

*DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Stałam przed lusterkiem w obcisłej liliowej sukience do połowy uda, srebrnych szpilkach na platformie w ręce trzymałam kopertówkę w tym samym kolorze. Końcówki moich włosów były lekko podkręcone, cienkie kreski nad oczyma podkreślały ich kolor. Nie lubiłam się tak ubierać. Zegar wskazywał godzinę 19:45 mój "przyjaciel" powinien już tutaj być. Tak, cały czas udawaliśmy przyjaciół dla mediów.
- Dzień dobry. - usłyszałam głos swojego ukochanego.
-Cześć zięciu!- powiedział tata po polsku.
Tak, tata świetnie przyjął do wiadomości to, że jesteśmy razem. Chciał żebym była szczęśliwa. Owszem, odbył na początku rozmowę z Zaynem. Jak on to nazwał "męską pogawędkę", ale od żadnego nie dowiedziałam się co było jej tematem.
-Tato.. Przypominam Ci, że on nie rozumie po Polsku.- starałam się nie potknąć schodząc po schodach.
- Cześć zięciu..- powtórzył niepewnie Malik. Razem z tatą wybuchnęłam śmiechem.- Ślicznie wyglądasz. - kontynuował już po angielsku.
Musnęłam delikatnie jego usta.
- Wracasz dopiero jutro? - Zapytał tata.
- A mogę? - zrobiłam słodkie oczy.
-Jesteś pełnoletnia. - Zaśmiał się i zniknął.
- Pamiętaj, że na zewnątrz czeka mnóstwo paparazzich, a my jesteśmy tylko znajomymi. - skrzywił się Mulat.
Kiwnęłam tylko głową. Mieliśmy jechać na jakąś ważną dla nich galę. Z tego co zrozumiałam nie byli nominowani ani nie mieli występować, ale musieli się tam pokazać.
Otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy. Stało kilku reporterów, którzy robili nam zdjęcia. Ale ja skupiałam się tylko na tym żeby się nie potknąć i nie wywrócić w tych butach.
-Uśmiechnij się piękna. - Uwielbiałam jak szeptał mi do ucha.
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Szofer otworzył nam drzwi i wsiedliśmy do limuzyna gdzie czekali na nas wszyscy. Liam z Danielle, Eleanor z Louisem, Niall z Rebecca oraz Harry z Taylor. Tak, też mnie to zdziwiło, że nadal się spotykają. Nic nie miałam do Tay ale wydawała mi się taka sztuczna, nieprawdziwa wyuczona tych wszystkich gestów. Przywitałam się ze wszystkimi. I siadłam koło Mulata wtulając się w niego. Dziś ewidentnie miałam gorszy dzień. Powinnam być szczęśliwa. Ostatnio bardzo rzadko się widujemy, oni mają cały czas próby i wywiady, a dziś wieczorem miałam z nim być cały czas. Ale został tylko tydzień do ich wyjazdu. Nie będziemy się widzieć tak długo...
-Nad czym tak myślisz? - mój ideał gładził mnie po kolanie.
-Jedziecie w trasę i tak was długo nie będzie... I będę tęsknić i się boję.. - posmutniałam jeszcze bardziej.
-Wiem.. Ale wszystko będzie dobrze, zobaczysz. To nie tak długo. Jest internet, telefon. Damy radę. - pocałował mnie.
Kątem oka zobaczyłam jak Liam i Harry wymieniają jakieś porozumiewawcze spojrzenia.
-Dojechaliśmy, kto idzie pierwszy na pożarcie rekinów? - Zaśmiał się Niall.
-Chodź Harry, pokażemy im klasę. - Swift złapała partnera za rękę i wyszli w blasku fleszy.
Louis przewrócił oczami, uśmiechnął się i wyszedł wraz z Eleanor z auta.
- Rebecca, kuzynko kochana, chodź idziemy, muszą mieć co komentować jutro, te nasze kazirodztwa itp. - obydwoje wybuchnęli śmiechem i roześmiani wyszli do paparazzich.
Liam pocałował Danielle i także zniknęli w świetle reflektorów.
-Czym szybciej wyjdziemy, tym szybciej będzie to za nami. Wiem, że tego nie lubisz. - Pocałował mnie namiętnie.
Wyszedł pierwszy z limuzyny i pomógł mi się wygramolić. Uśmiechałam się do reporterów. Tym razem jak najbardziej szczerze. Miałam przy sobie najwspanialszego faceta na świecie, którego kochałam. Był dla mnie wyjątkowy. Inny niż wszyscy, mimo sławy i kariery był zwykłym człowiekiem. W sumie, żadnemu z chłopaków nie uderzyła woda sodowa do głowy. Byli normalnymi nastolatkami.
Szliśmy powoli po czerwonym dywanie. Zatrzymując się co kawałek żeby reporterzy zrobili nam zdjęcia.
-Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie ochotę. - szepnął mi do ucha, gdy został kawałek za mną.
Przygryzłam lekko wargę i popatrzyłam na niego seksownie. Uśmiechnął się cwaniacko do mnie.
Weszliśmy do teatru w którym odbywała się ceremonia i zajęliśmy nasze miejsca.
-Gdzie Tay? - zapytałam Hazze zdziwiona, że miejsce koło niego jest zajęte.
-Występuje. Ciekawe ile jeszcze będę... - dostał kopa od Liama.
- Za dużo ludzi, ktoś może usłyszeć. - syknął Payne.
-Wytłumaczę Ci potem. Obiecuję. - ukazał swoje piękne dołeczki.
Nasz wzrok spoczął na scenie czyli jedynym miejscu gdzie było jasno. Zaczęła grać muzyka, nieznana dla mojego ucha.  Jednak po obydwu moich stronach zaczęto ją nucić. Ktoś wyłaniał się z dymu popłynęły pierwsze słowa piosenki:

I'm wide awake/Jestem całkiem przytomna
I'm wide awake/Jestem całkiem przytomna 

W okół tancerzy, zespołu i innych rzeczy pojawiła się Katy Perry. Po mojej lewej stronie gdzie siedział Harry cały czas słychać było, że śpiewa razem z nią. Nie zwracałam uwagi zbytnio na tekst wyłapałam kilka słów by wiedzieć o czym jest piosenka. Ktoś delikatnie zaczął gładzić moje kolano i jechać coraz wyżej po wewnętrznej stronie uda.
-Zayn - syknęłam- Ktoś może zobaczyć.- Odsunęłam jego rękę z powrotem na oparcie.

-Ale wynagrodzisz mi to w domu? - przygryzł płatek mojego ucha.
-Tak, jeśli się uspokoisz zboczeńcu.-zaśmiałam się cicho.
Piosenka dobiegła końca, a na scenie pojawiła się dwójka prowadzących. Mając sławnego chłopaka muszę się chyba zacząć interesować gwiazdami. Mało kogo tu znałam. Nie moja wina, że wierzę w prywatność gwiazd. Kobieta na scenie mówiła coś o nagrodach w kategorii najlepszej aktorki. Wyczytała kilka nominacji oraz osobę która wręczy nagrodę. Spojrzałam w stronę reszty zespołu. Widać było, że się nudzili. Louis bawił się guzikiem od marynarki, Niall jadł przekąski, które podawał mu kelner, Liam rozmawiał z Danielle, a Hazza był nieobecny myślami.
- Napijesz się czegoś? - Mulat pokazał na stolik z alkoholem.
- Może drinka tylko jakiegoś słabego.
Zawołał kelnera, który po chwili podał nam dwie szklanki.
-Za nas. - powiedział ciszej.
- Za was . - Zaśmiała się cała reszta, której kelner też przyniósł napoje.
Wypiłam kilka łyków i wdałam się w dyskusje z Niallem który siedział naprzeciwko mnie.
Minęło dobre 30 minut gali gdy ze sceny dobiegła mi dobrze znana muzyka. Szybko skupiłam się na osobie która śpiewała. EMINEM, wiedziałam nie mogłam się mylić. Teraz to ja nuciłam piosenkę, a chłopcy dziwnie się na mnie patrzyli.
-Seeero? Eminem? - Hazza na mnie dziwnie patrzył.
- Mówiłam, że uwielbiam ten tym muzyki. A on jest genialny. - pokazałam brodą.
Gala trwała do około dwunastej. Występowało jeszcze wiele znanych gwiazd Popu typu Taylor, Nicki Minaj czy Bruno Mars. Nie zostaliśmy na after party ponieważ, cały zespół miał jutro, a w sumie dziś wieczorem występ w x-factorze , mieli także wręczyć nagrodę zwycięscy tej edycji. Postanowiliśmy wyjść tylnym wyjściem żeby uniknąć fotoreporterów. Nasza limuzyna podjechała.Wszyscy wpakowaliśmy się do auta w świetnym humorze. Może to te ilości drinków?
- To co after party w domu? - poddał myśl Louis.
-Jutro mamy od rana próby..- Daddy jak zwykle musiał się o wszystko troszczyć.
- No Liaaam! Tylko my i nasze dziewczyny. W domu bez paparazzich. Proooszę! - Hazza zrobił słodkie oczka.
- Twojej dziewczyny nie ma więc zostaniesz dziś forever alone!- Ruda dogryzła mu, a my wybuchliśmy śmiechem.
-To jak z tą imprezą Paynie? - Niall się niecierpliwił.
-Dobra, ale jutro nie odpowiadam za wasz stan!. - poddał się, ale dostał za to buziaka od Danielle.
-Yeah!!- wykrzyknęliśmy.
Wysiedliśmy pod willą chłopaków, na szczęście nie było żadnych reporterów. Hazza z Eleanor i Lou ciągle sobie dogryzali i się śmiali. Irlandczyk wyniósł z limuzyny paczkę żelek, którą właśnie pochłaniał dzieląc się od czasu do czasu z Rebecca. Danielle rozmawiała o czymś z Liamem, na samym końcu tej parady szłam ja z Zaynem w ciszy. Chłopak delikatnie zahaczył swoje palce o moje i je splótł. Nawet w szpilkach byłam dużo od niego niższa, więc patrząc do góry w jego oczy uśmiechnęłam się. Drzwi zostały otwarte i z wielkim hukiem weszliśmy do domu. Podzieliliśmy się na kilka grupek. Ruda i reszta dziewczyn miały przygotować przekąski. Malik, Tommo i Harry alkohol. Ja z Irlandczykiem i Paynem miałam zająć się rozrywką. Każda grupa rozeszła się w swoją stronę. Słyszałam, że partnerki chłopców nadal chodziły w szpilkach ale ja już nie byłam w stanie. Szybkim ruchem zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt pomieszczenia.

-Od razu lepiej. - odetchnęłam głośno. - To od czego zaczynamy?
- Hm.. Można zrobić karaoke lub włączyć jakiś film. Albo zagrać w butelkę na picie. - podrzucił pomysły Horan.
-E... Może w tle włączymy płyty z różnymi wykonawcami jakieś hity lata czy coś? - Liam rozglądał się po salonie.

- Dobra pomysły są niezłe. Teraz to zorganizować. Niall szukasz płyt z piosenkami. Liam do Ciebie należy znalezienie pustej butelki i zorganizowania miejsca do grania.
-A ty co robisz? - zapytali równocześnie.
-Ja...? Ja tu zarządzam! -Rzuciłam się na kanapę, wyłożyłam nogi na stół, a ręce założyłam za głowę. -No już już. Nie mamy dużo czasu!
Zaśmiali się cicho i zajęli się swoimi zajęciami. Po 15 minutach wszystko było zorganizowane. W tle leciały hity lata oraz ulubione piosenki chłopaków. Stół był pełen przekąsek typu kanapek, paluszków, żelek, czipsów, cukierków i alkoholu. Miejsce do gry było idealnie przygotowane. Usiedliśmy wszyscy w kółku a obok postawiliśmy butelkę wódki i kieliszek.
-Na jakich zasadach gramy? - Rebecca widocznie nie znała jeszcze naszego planu.
- Ktoś zaczyna kręcić, na kogo wypadnie ten pije i później on kręci. Jeśli ktoś stwierdzi, że nie da już rady to musi wykonać jakieś zadanie.- Lou śmiesznie poruszył brwiami. - A więc ja zacznę jako głowa tej wielkiej rodziny!
Pan Marchewka zakręcił butelką, zrobiła kilka kółek i zaczęła zwalniać przy mnie, dzięki Bogu nie zatrzymała się na mnie tylko na siedzącym obok mnie Zaynie. Harold polał mu alkohol. A ten szybkim ruchem przechylił kieliszek i wypił jego zawartość. Uśmiechnął się cwaniacko do towarzystwa i zakręcił tym razem Danielle miała się zmierzyć z gorzką substancją. Wypiła ją ale zaczęła szukać czegoś do przepicia i się krzywić. Butelka kręciła się i kręciła zatrzymując się na kolejnych osobach. 2 razy Lou i ja, 4 razy Rebecca i Eleanor , 3 razy Harry i Liam, raz Danielle, ani razu Niall i Zayn który miał dziś strasznego pecha bo właśnie po raz 10 butelka się zatrzymała na nim.
- To jak będzie, wymyślamy zadanie czy jutro leczymy kaca? - Loczkers był zadowolony że wypadło na Malika
-Dajcie to zadanie. - bełkotał już ledwo żywy.
- Pokaż, na Elizabet jak jednym ruchem zaciągnąć dziewczynę do łóżka!- wypalił bez zastanowienia pasiasty. Za co dostał od Eleanor między żebra.
Zayn nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi, zaczął coraz zachłanniej wpijać się w moje usta, a nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Delikatnie uniósł mnie za pośladki i posadził tak bym obwinęła go nogami wokół pasa. Wiedziałam, że wszyscy na nas patrzą ale wypite procenty dzisiejszego wieczoru pozwalały mi nie zwracać na to uwagi. Mój chłopak jednak umiał nad sobą jeszcze zapanować i delikatnie zakończył naszą zabawę. Siadłam z powrotem obok niego i zobaczyłam zdumione twarze naszych towarzyszy.
-Dobra trzeba przyznać, że to było dobre! - uśmiechnął się Lou
- A teraz czas spać, jutro się ogarnie ten bałagan. - Liam podniósł się i pomógł swojej dziewczynie.
Wszyscy wstaliśmy i lekko się chwiejąc szliśmy po schodach do swoich pokoi. Jako, że Rebecca spała w gościnnym a u nich w pokoju spała Eleanor to miał dziś nocować u Nialla. My weszliśmy do "naszego"  pokoju po czym Zayn opadł na łóżko a ja koło niego.
- Masz jeszcze trochę siły? - jego twarz znajdowała milimetry nad moją a ręka gładziła moje udo.
- Zależy na co. - Zaśmiałam się cicho.
- Na małe co nie co. - Wyszczerzył swoje białe ząbki i złożył pocałunek na moich ustach.

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 19

-Elizabet, musimy iść... - głos mojego ukochanego obudził mnie z marzeń.
Słońce już dawno schowało się za horyzontem, siedziałam wtulona w niego nie odzywając się. Było mi tak dobrze, choć trochę zimno.
-Ej, słyszysz mnie? - zaczął się śmiać - Musimy iść, jutro mam próby, a Twój tata przylatuje pewnie gdzieś popołudniu.
Podniósł się i pomógł mi wstać.
- Co zrobimy z tym wszystkim? - pokazałam na instrumenty.
- Spokojnie, wszystko jest załatwione. - Pociągnął mnie w stronę głównej drogi.
Szliśmy wolnym krokiem. To dziwne uczucie, które prześladowało mnie odkąd tu przyjechałam. Motylki w brzuchu, ciągle się uśmiechałam i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Był mój, choć to nie kwestia posiadania. Przed nami wyrosła dosłownie nie wiadomo z kąt limuzyna. No tak, chłopcy musieli jechać autem, albo innym pojazdem. Zayn otworzył mi drzwi i wsiedliśmy.
- Zjadłbym coś. - otworzył lodówkę.- Pusto?
-Przypominam, że kazałeś Niallowi mnie tutaj przywieźć. - wybuchnęłam śmiechem a on mi wtórował.
Rozsiadł się koło mnie na jednej z kanap. Wtuliłam się w niego. Pachniał ślicznie.
-Na którą mniej więcej będziemy w Londynie? - popatrzyłam na niego z dołu.
-Coś w rannych godzinach, jednak to jest kawałek drogi. - uśmiechnął się do mnie.
Lekko mnie podniósł i położył na kanapie, sam mnie przytulił od tyłu.
-Prześpij się, nie chce żebyś źle wyglądała na spotkaniu z tatą. - pocałował mnie w czoło.
-A ja nie chcę żebyś źle wyglądał na wywiadzie w telewizji. - powiedziałam lekko z wyrzutem.
-O mnie się nie martw.
Leżałam, nie wiedziałam czy mój chłopak śpi czy nie.
-Zayn, śpisz? - szepnęłam cicho.
-Nie, coś się stało? - powiedział lekko przestraszony.
-Zaśpiewasz mi coś?
Mulat zaśmiał się cicho i zaczął nucić piosenkę. O dziwo nie była to piosenka Popowa ani żadna podobna. Powiedziałam nucić? On zaczął mi rapować.
Wsłuchiwałam się w kolejne słowa lecz nagle zmorzył mnie sen.

*rano około godziny 6*
"To ja jestem Bogiem, uświadom to sobie, sobie...."
Otworzyłam oczy, leżałam w łóżku Malika, jego jednak nie było. Musiał mnie tutaj przynieść.
"Ty też jesteś bogiem Tylko wyobraź to sobie, sobie"
Sięgnęłam po swój telefon który najwidoczniej nie miał zamiaru przestać dzwonić. Na wyświetlaczu było zdjęcie taty.
-Wcześniej się nie dało zadzwonić? - mówiłam lekko zaspana.
-A może tak "Kocham Cię, też za Tobą tęskniłam Tatusiu?" - odpowiedział ze śmiechem.
-Kocham Cię też za Tobą tęskniłam Tatusiu. Wcześniej zadzwonić nie mogłeś? Normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią. - Ziewnęłam mu do słuchawki.
-Chciałem tylko uświadomić swoją najukochańszą córkę, że o 12 już będę w Londynie. Przyjedziesz po mnie?
-Przyjadę, a dasz mi jeszcze pospać?
-Dobra idź ty leniu mały! Do potem. - rozłączył się.
Leżałam chwilę bez ruchu jednak nie mogłam zasnąć. Gdzie jest Zayn o tej porze? Zwlekłam się z łóżka i powoli przemieszczałam się w stronę kuchni. W domu było cicho. Więc wszyscy spali. Jednak gdy weszłam do pomieszczenia, przy stole z papierosem siedział mój ukochany. Dosiadłam się na przeciwko niego.
-Czego nie śpisz? - odezwaliśmy się w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Tata mnie obudził bo dzwonił. - zaczęłam pierwsza.- A ty?
- Dopiero przyjechaliśmy, nie zdążyłem się położyć. Myślałem, że ja Cię obudziłem przy przenoszeniu. - uśmiechnął się do mnie słodko.
-Uniosłeś tylko kilo i to jeszcze po schodach? - udawałam zaskoczoną.
- Nie przesadzaj, jesteś szczupła. - zgasił peta w popielniczce. - Co chcesz na śniadanie? - Przemieścił się do kuchenki.
- Może jajecznicę? Albo grzanki? Zresztą zaskocz mnie!  - pokazałam mu język. - Pomóc Ci coś?
- Nie trzeba, poradzę sobie. - Już wyciągał potrzebne składniki. - Po co dzwonił Twój tata?
- Uświadomić mnie że będzie o 12 w Londynie. - bawiłam się zapalniczką leżącą na stolę. - Zayn, nie musimy na razie mówić prasie i dziennikarzom o naszym związku prawda? - ściszyłam trochę głos.
- Utrzymamy to przed nimi w tajemnicy jak najdłużej, najważniejsze żeby powiedzieć Twojemu tacie. Wiesz tak gdyby coś się stało lepiej żeby wiedział. - podszedł i pocałował mnie w czoło. - Nie chcę by fanki Cię wyzywały itp. dla mnie to ważne żebyś była szczęśliwa i nie cierpiała. - Patrzył mi w oczy. - Ważne, że my znamy prawdę, nie potrzebny nam rozgłos.
Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam jego wargi. Po chwili wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Po 15 minutach położył przede mną talerz, a na nim grzanki z jajecznicą. Usiadł naprzeciwko mnie.
-Smacznego. - pokazał te swoje cudowne białe zęby i zaczęliśmy jeść.
-Louis! Przestań mierzwić mi włosy! - ze schodów krzyczał Hazza.
-Chciałbyś! - wybuchnął śmiechem jego przyjaciel.
-Wyczuwam jajecznicę! Puśćcie mnie przodem! - głośny huk i trójka chłopaków wpadła do kuchni.
- Ohhh! Nasi zakochańcy już na nogach? Czyli noc udana? - Tommo poruszał brwiami w dziwny sposób.
-Cześć chłopcy, miło was widzieć! - Cała nasza piątka wybuchła śmiechem. - A gdzie nasz Daddy? To on zazwyczaj wstaje najwcześniej.
-Wiesz on te swoje długie włosy musi tyle układać... - jęknął teatralnie Harry i usiadł koło mnie.
- Zrobiliście nam śniadanie, prawda? - Niall patrzył na nas błagalnym wzrokiem.
- A miałem inne wyjście? Inaczej byś marudził, że jestem bez serca. - zaśmiał się Mulat - Jajecznica jest jeszcze ciepła ale tosty musisz sobie sam zrobić.
-Oh dziękuje mój najukochańszy! - Irlandczyk rzucił się na niego tak, że ten spadł aż spadł z krzesła. - Kocham Cię! - zaczęli się turlać po ziemi i przytulać.
-Czuje się zazdrosna! - krzyknęłam kończąc swój posiłek i odkładając naczynia do zlewu.
-Nie masz o co! - powiedział Niall wstając i poszukując wśród kilku patelni tej z jajecznicą.
-Dobra wy tu jedzcie sobie a ja sprawdzę co się dzieję z Liamem. To nie jest normalne, że jeszcze go tu nie ma. - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.
Wybiegłam po schodach i skierowałam się do pokoju chłopaka. Zapukałam cicho w drzwi.
-Liam.. Halo Liam? - uchyliłam je delikatnie
O dziwo chłopak nie spał tylko siedział z rozłożonym laptopem, rozmawiał z kimś i cały czas klikał w klawiaturę.
- Hej, co jest? - popatrzył na mnie dziwnie.
-Myślałam, że coś się stało. Zawsze wstajesz pierwszy a teraz Cię jeszcze nie było.- uśmiechnęłam się do niego pogodnie.
- Nieee, tylko rozmawiam z Danielle i odpisuję fanką z innej strefy czasowej. Już schodzę.
-Pozdrów Elizabet! - doszedł mnie głos z laptopa.
- Też Cię pozdrawiam. - zaśmiałam się i wyszłam z pokoju.
Nie miałam trochę siły schodzić do chłopaków, więc udałam się w stronę swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i postanowiłam wziąć relaksacyjną kąpiel. Napuściłam ciepłej wody i rozebrałam się z ciuchów. Sprawdziłam dłonią czy woda nie jest aby za gorąca i delikatnie wsunęłam się do wanny. O tak, to było to co najbardziej lubiłam zaraz po spaniu była to moja ulubiona chwila w ciągu dnia. Nagle znikają wszystkie problemy. Nie ma hałasu, wrzasków, jesteś tylko ty i woda, która tak doskonale Cię relaksuje.
Mogłabym tak siedzieć bez końca i się nie ruszać, ale uwierzcie w zimnej wodzie już tak miło nie jest. Dokładnie umyłam swoje ciało. Wyszłam z wanny i wypuściłam wodę. Osuszyłam się ręcznikiem i obwinęłam go wokół siebie. Włosy spięłam w luźnego koka zrobiłam lekki makijaż. Przeniosłam się do swojej szafy. Wyciągnęłam z niej fioletową bluzkę tzw. nietoperz założyłam do niej jeansy z flagą UK. Spojrzałam na zegar, było po 10. Niechętnie otworzyłam drzwi i poszłam do chłopaków.
Piątka przyjaciół siedziała rozłożona na kanapie i grali w Fifę.
-O której zaczynacie próbę?- zapytałam wskakując mojemu chłopakowi na kolana.
- O 11 ale studio jest 10 minut stąd więc wyjedziemy dopiero za chwilę. - odpowiedział mi Liam, klikając w telefon.
- W sumie moglibyśmy już jechać, jak się spóźnimy Paul nas zabije. - Jęknął Niall.
- Dobra, więc za 15 minut wszyscy gotowi do wyjazdu! - zarządził Liam i razem z Niallem znikneli na schodach.
Wstałam mojemu chłopakowi z kolan żeby mógł iść się ogarnąć. Ten jednak przyciągnął mnie z powrotem i mocno przytulił.
-Mogę przyjechać wieczorem? - szepnął mi na ucho.
- Zawsze, kiedy chcesz. - musnęłam jego usta. - A teraz proszę mi ładnie się iść ogarnąć!
Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł w stronę garderoby. Dwóch przyjaciół jednak nie ruszyło się od gry.
-Przepraszam panów, czy mogę autograf i zdjęcie? Jestem taką wielką fanką! Zawsze marzyłam o tej chwili! - stanęłam między nimi a telewizorem.
-EJJJ, usuń się! Nie jesteś przeźroczysta! - rozległy się krzyki obydwojga.
-Przypominam, że macie dziś próby idźcie się ubrać jakoś normalnie i w ogóle. - wyłączyłam im grę.
Pomarudzili chwilę po czym rozeszli się. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy program muzyczny. Nie minęło 5 minut jak na podłodze koło mnie usiadł Zayn.
- Nie macie nic normalnego w Tv? - westchnęłam.
-Oglądnij sobie jakiś film video trochę mamy. - pocałował wierzch mojej dłoni co od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Czy w tym domu mogła być chodź na chwilę cisza? Znów przerażający huk z schodów i wrzaski.
-Niall oddawaj moją czapkę! - Darł się Harry
-Dziś ja w niej idę! W zielonym mi lepiej niż Tobie! - Słychać było że biegną w naszą stronę.
Dwóch chłopaków wparowało do pomieszczenia. Gonili się do o koła jak małe dzieci.
-No już dość! Zachowujecie się jak bachory! - jęknął Liam i ich rozdzielił.
-Możemy jechać? Czym wcześniej zaczniemy tym wcześniej stamtąd wyjdziemy.- ziemną Louis.
-Racja, chodźmy. Pa Elizabet- Harry cmoknął mnie w policzek a trójka chłopaków poszła w jego ślady.
-Teraz ja się czuję zazdrosny. - szepnął mi Mulat na ucho i pocałował mnie.
Cały zespół wyszedł. Dałam głośniej muzykę i poszłam do kuchni. Malik na szczęście zostawił papierosy. Wyciągnęłam jednego i odpaliłam. Delektowałam się momentem w którym nikotyna wypełniła moje płuca. Zadzwoniłam po Taksówkę najwyżej poczekam dłużej na tatę. Nie chcę mi się tu siedzieć. Założyłam vansy i byłam gotowa. Pojazd podjechał. Wsiadłam i powiedziałam kierowcy gdzie ma mnie zawieść. Po pół godziny stałam już na lotnisku. Wzbudzając lekkie zaciekawienie dziewcząt w wieku 12-19 lat. Lot nie był opóźniony więc zaraz po 12 tata wyszedł z bagażami.
-Jak było w Polsce? - zapytałam w ojczystym języku i przytuliłam go.
Nagle kilka fleszy i mini tłum w okół nas.
-  Dobrze, masz pozdrowienia od Kaśki. Co się tu dzieje? Wyjaśnisz mi?
-W domu proszę. Chodź złapię taksówkę. - wzięłam jego walizki i udaliśmy się ku głównemu wyjściu.

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 18

-Elizabet... Eli, mała wstawaj. Już późno. -ktoś delikatnie mną potrząsał.
-Jeszcze 5 minut tato, dziś nie idę do szkoły.. - powiedziałam po Polsku.
- Eli, nie rozumiem Cię... Wstań proszę. - chłopak się nie poddawał.
-Hazza, co ty tutaj robisz. Jest jeszcze wcześnie.. - Lekko się przeciągnęłam i przetarłam oczy.
-Dziś ostatni dzień jesteś u nas, my jutro zaczynamy próby i wiesz.. Wyjeżdżamy w trasę. Chcemy zjeść z Tobą śniadanie.. - uśmiechnął się, a jego słodkie dołeczki się pokazały.
- Dobrze, niech Ci będzie za 20 minut będę na dole. - powiedziałam przeciągle i usiadłam na łóżku.
Mój "budzik" zniknął za drzwiami. Spojrzałam za okno. Ostatnio nad Londynem panowała jakaś dobra aura. Znowu świeciło słońce i wyglądało na to, że tak będzie przez resztę dnia. Zsunęłam się z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Stanęłam przed dużym lustrem i dokładnie się w nim przeglądnęłam. Wczoraj zasnęłam w ciuchach. Włosy, które wywijały się w każdą stronę. Zsunęłam z siebie przepocone i brudne rzeczy. Puściłam ciepłą wodę do wanny i weszłam. Zamknęłam oczy i się zrelaksowałam. Gorąca woda pozwalała się rozluźnić moim napiętym mięśniom. Mogłabym pewnie tak leżeć bez końca. Niestety, mój mały raj się skończył wraz z cichym pukaniem do drzwi.
-Elizabet.. - niepewny i cichy głos za drzwi.
-Mhm. - nie miałam siły się ruszać z mojej jakże idealnej pozycji.
-Martwimy się o Ciebie. Pospiesz się bo zgłodniałem! - po ostatnich słowach, wiedziałam już, że to Niall.
Zanurzyłam głowę w wodzie i dokładnie ją umyłam. Wyszorowałam całe ciało. Z wielkim bólem wyszłam z mojego prywatnego nieba. Wytarłam się dokładnie i opatuliłam ręcznikiem ciało.
Stałam przed szafą nie mając zielonego pojęcia co na siebie założyć. W sumie, dużego wyboru już nie miałam. decydowałam się na ciemne jeansy oraz jasno różową bluzkę z wielkim sercem. Mokre włosy wysuszyłam i splotłam z nich kłosa. Zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do spotkania z chłopakami. Otworzyłam drzwi. Do moich uszów dobiegło pięć anielskich głosów śpiewających piosenkę. Poszłam za dźwiękami. Cichutko stanęłam za ścianą i słuchałam muzyki. W końcu z ust pasiastego wypłynęły słowa:

Every minute's like the last so/Każda minuta jest jak ostatnia ,więc
Let's just take it real slow/Przyjmijmy naprawdę wolne tempo i
Forget about the clock that's tic-tic-tickin/Zapomnijmy o zegarze, który tyka.

-Co to było? - postanowiłam nie czekać na ciąg dalszy.
-Nasza piosenka. Aż taka zła? - Louis miał dziwną minę.
-Nie słucham takiego typu muzyki, już to chyba mówiłam. - uśmiechnęłam się pogodnie i wskoczyłam między nich na kanapę.
Wyłączyłam podkład dźwiękowy. Uruchomiłam youtube i szybko znalazłam karaoke do piosenki GrubSon - Każdy dzień. Zaczęłam nucić cichutko.Po pierwszym zaśpiewanym refrenie zatrzymałam.
-Strasznie fałszujesz! - jęknął Hazza.
-Oh, dziękuje! Nie jestem gwiazdą popu, po prostu chciałam wam pokazać czego słucham i co mnie jara.- Zaśmiałam się.- A jak moje śniadanie?
-Śniadaaanie, śniadaaanie, zjem sobie śniadanie, a tobie nic nie zostawieeee! - śpiewał Niall.
-Skończ! - krzyknęła pozostała czwórka zespołu i wybuchnęła śmiechem.
Poszliśmy do kuchni gdzie czekało na nas już gotowy posiłek. Tosty z Nutellą. Może nie jakieś wykwintne ale widać było, że się starali. Spałaszowałam trzy tosty ciągle śmiejąc się z reszty.
-To co dziś mamy zamiar robić? - zapytałam pijąc już zimne kakao.
-Ja idę do Eleonor. - Louis szeroko się uśmiechnął.
-Dan ma dziś występ więc chciałbym pójść. - powiedział Liam pisząc kolejnego sms.
- A my idziemy na wywiad. - Niall jadł już chyba dziesiątego tosta.
-Chwila, obudziliście mnie tak wcześnie, żeby zjeść ze mną tylko śniadanie a potem zostawić samą? - byłam na nich wkurzona.
-Noo... Na to wygląda. - Hazza podrapał się po głowie.
-Dobra, lećcie żebyście się nie spóźnili. Ja posprzątam. - westchnęłam i wstałam z krzesła.
-Jesteś kochana! - Liam cmoknął mnie w policzek i już go nie było.
Wsadziłam już wszystkie talerze do zlewu oprócz tego, który stał przy żarłoku. Chciałam go wziąć lecz blondas na mnie naskoczył.
-Em, ne wydzisz? - bełkotał przez pełne usta.
Przewróciłam oczami i zaczęłam myć brudne naczynia. Gdy byłam już przy końcu Irlandczyk skończył śniadanie i podał mi talerz.
- Wychodzimy! - krzyknęła trójka jadąca na wywiad.
- No pa. - mruknęłam tylko i kończyłam porządki.
Po chwili na dole zjawił się Louis.
-Pomóc Ci coś? - stał w drzwiach.
-Oh, nie oszukujmy się. Pytasz z grzeczności. Leć do swojej dziewczyny.
-Jeśli nie chcesz żeby Ci pomóc... -  usłyszałam tylko trzask drzwi.
I zostałam sama. Sama w tym wielkim domu. Jutro wraca tata. Znów wszystko będzie jak dawniej. Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam jakiś serial była to bodajże Gossip Girl. Uruchomiłam laptopa, któregoś z chłopaków na tapecie pojawiła się dziewczyna w kręconych włosach tańcząca na scenie. To nie mógł być laptop nikogo innego jak Liama. Zalogowałam się na Twittera. Chciałam zobaczyć co nowego u znajomych z Polski. Dawno mnie tu już nie było. Chciałam zobaczyć ile osób dodało mnie do obserwowanych. Spojrzałam na górny lewy róg ekranu. Moje oczy powiększyły się znacząco. Przez tydzień przybyło mi ponad 20 tys obserwujących?! No tak... Zaczęłam się pojawiać publicznie z sławnym boysbandem.. Nie chciałam nawet patrzeć na integracje. Byłyby tylko hejty.. Wylogowałam się z strony. Miałam ochotę na jakąś Polską komedie.. W tv raczej nic nie znajdę. Uruchomiłam w necie jakąś stronkę z polskimi filmami i zdecydowałam się na "Tylko mnie kochaj". Zrobiłam sobie gorącą herbatę, kilka kanapek i w wygodnej pozycji zaczęłam oglądać film.
-Głooooodnyyyy jesteeeem! - usłyszałam głos dochodzący z przed pokoju.
-Niall co tak wcześnie? - nie było go może z półtorej godziny. - I gdzie reszta?
-Oni mają jeszcze wywiady, każdy ma inny. Nie chciałem żebyś siedziała cały dzień sama więc przyszedłem zaraz po pracy. - Blondyn skoczył na miejsce koło mnie.- Co to za film?
-Nie znasz, taka polska komedia.- wyłączyłam już końcówkę filmu. - To co chcesz zjeść?
-Hmm... A co powiesz na mały wypad. Gdzieś dalej? - uśmiechnął się słodko do mnie.
-Niech będzie. - wygramoliłam się z kanapy.
Ubrałam swoje nike. Zeszłam do garderoby i znalazłam jakąś za dużą szarą bluzę. Zgarnęłam ją i wróciłam do Nialla.
-Ładna bluza.- wybuchnął śmiechem.
-Twoja? Jeśli nie mogę...
- Daj spokój. Jedźmy już bo jestem głodny. - otworzył przede mną drzwi i wyszliśmy.
-Niall nie żeby coś, ale ty nie masz prawa jazdy.
-Ale jestem sławny i bogaty. - zrobił minę gwiazdora i pokazał na punkt za bramą.
Dopiero teraz zauważyłam długą czarną limuzynę z przyciemnianymi szybami.
-No tak, sława uderzyła do głowy. Mieszkamy 30 minut od centrum, a nam się nie chce iść. - wybuchnęliśmy śmiechem i wsiedliśmy.
Jak zwykle wnętrze urządzone bardzo nowocześnie. W sumie można by było tu mieszkać. Długie kanapy, telewizor, barek. No i oczywiście specjalnie dla naszego tlenionego blondaska lodówka.
-Gdzie jedziemy? - rozsiadłam się wygodnie na jednej z kanap.
-Niespodzianka! - zamachał mi czarną opaską przed oczami.
-Niall... Wiesz że nienawidzę niespodzianek. - skrzywiłam się.
-Nie daj się prosić. Tylko raz! - uśmiechnął się pogodnie. Nie potrafiłam mu odmówić.
-Pfff...- wypuściłam głośno powietrze. - Pierwszy i ostatni raz. - odwróciłam się żeby mógł mi ją zawiązać.
-Dziękuje! - cieszył się jak małe dziecko i zwinnie zasłonił moje oczy.
-Czyli raczej się nie dowiem gdzie jedziemy? - oparłam się wygodnie.
-Nieee... Ale jak chcesz to możesz dostać jakąś przystawkę! - słyszałam dźwięk otwieranej lodówki.
-A co masz?
-Żelki, żelki, żelki, czipsy, żelki. I... Don't worry be Happy drink pepsi feel sexi! , żelki i żelki.  - chłopak wymienił wszystko po kolei.
-Hmm... Nie podziękuje za żelki.
-Żałuj! - było słychać że już je przeżuwał.
Nastała cisza przerwana tylko mlaskaniem Irlandczyka lub otwieraniem lodówki. Na mój czas który się nie miłosiernie ciągnął. Jechaliśmy strasznie długo. Za długo jak na centrum miasta. Wkurzała mnie ta opaska. Wkurzało mnie to że nic nie widziałam, ani nie wiedziałam.
-Już nie daleko. - usłyszałam głos blondyna.
-Mogę wiedzieć jak długo jedziemy? Bo wydaje mi się że całą wieczność! Zaczyna mi się nudzić.. - marudziłam.
- Mogę Ci puścić nasze piosenki ale nie lubisz takiej muzyki prawda? - nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć, że na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
-To ja się jeszcze ponudzę. - jęknęłam.
Postanowiłam sobie liczyć w głowie minuty. Lecz po jakichś 5 min się zgubiłam. Siedziałam tak bez ruchu myśląc o wszystkim i o niczym. Ile można jechać? To trwało naprawdę już długo. Byłam przekonana że wyjechaliśmy z Londynu. Może nawet z Anglii.
-Jesteśmy na miejscu. - ktoś delikatnie złapał mnie za dłoń.
-Mogę to ściągnąć? - sięgnęłam drugą ręką po opaskę.
-Nie. - Gwałtownie zostałam zatrzymana.
Niall delikatnie mnie podniósł. Nie protestowałam. Wiedziałam że to nie ma najmniejszego sensu. Niósł mnie tak przez dobre 15 min. W okół panowała cisza. Chociaż nie. Coraz bardziej było słychać jakiś szum... Jakby morza? Po chwili zostałam delikatnie odłożona na coś miękkiego. Niestety nie poczułam żeby Horan siadł koło mnie.
-Mogę to ściągnąć? - odpowiedziała mi cisz. - Haaaloo czy mogę to ściągnąć?! - znowu cisz zaczynałam się bać. Teraz to już wolałam chyba nie ściągać tej opaski.
Siedziałam w tej pozycji jeszcze dobrą chwilę. Gdy w końcu zebrałam odwagę i szybkim ruchem zerwałam opaskę. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania.
Siedziałam na plaży przede mną było morze i zachód słońca. Gdzie ten głupek mnie wywiózł?! Za moimi plecami rozległa się cicha muzyka. Odwróciłam się gwałtownie. Na fortepianie grał Louis i uśmiechał się do mnie, obok siedział Hazza i Liam, którzy mieli małe bębenki, na gitarze grał Niall. Brakowało tylko jednego... Gdzie jest Zayn. I co tu się w ogóle dzieje? Mogłam ich normalnie zapytać ale nie chciałam przerywać tej aury. Była magiczna, jak z bajki. Nagle zza wydmy pojawił się mój ideał i zaczął śpiewać.

From the moment I met you everything changed
I knew I had to get you whatever the pain

I had to take you and make you mine
Niall:
(Take you and make you mine)

I would walk through the desert I would walk down the aisle
I would swim all the oceans just to see you smile

Whatever it takes is fine
Niall:
(Whatever it takes is fine)

(Oh oh oh oh)
So put your hands up
(Oh oh oh oh)
Cause it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart
Every piece of your heart

I know your hearts been broken but don't you give up
I'll be there I know it to fix you with love

It hurts me to think that you've ever cried
(You've ever cried)

(Oh oh oh oh)
So put your hands up
(Oh oh oh oh)
Cause it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart
Every piece of your heart
(Oh oh oh oh)
So put your hands up
(Oh oh oh oh)
Cause it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart

And now we're stealing the car
And we will drive to the stars
I will give you the moon
It's the least I can do
If you give me the chance

(Oh oh oooh oh)
So put your hands up
(Oh oh oooh oh)
Cause it's a stand up

I'm a thief
I'm a thief

You can call me a theif

I'm a thief
I'm a thief

But you should know your a part

I'm a thief
I'm a thief

I'm only here...

I'm a thief
I'm a thief

Because you stole my heart

(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
So put your hands up
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
Cause it's a stand up
And I won't be leaving 'til I've finished stealing every piece of your heart

I'm only here
Cause you stole my heart
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
Call me a theif
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
But you should know your a part
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
I'm only here
(Oh oh oooh oh I'm a thief I'm a thief)
Because you stole my heart *

Łzy same na płynęły mi do oczu. On to zrobił wszystko dla mnie.. Sprowadził mnie tutaj i chłopaków, żeby pokazać jak bardzo mu zależy. Czyli jednak mnie kocha... Jednak mu zależy. Malik podszedł do mnie i usiadł na kocu. Wtuliłam się w niego. A on delikatnie głaskał moją głowę.
-Kocham Cię. - szepnęłam mu i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja Cię bardziej. - Uśmiechnął się do mnie i cmoknął.
-Auć mój brzuch! - doszedł mnie głos Hazzy - Liam, Niall pomożecie mi dojść do limuzyny? -
-Jasne że tak. - chłopcy wzięli go ze śmiechem pod ręce i prowadzili w stronę drogi.
-ymm... Czekajcie! Ktoś tą limuzynę musi prowadzić- Louis pobiegł za nimi.
Popatrzyliśmy na siebie z Zaynem i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Muszę Ci się coś zapytać. - nasze oczy się spotkały.
-Tak, co jest? - byłam dość zdziwiona.
-Będziesz moja dziewczyną? Tak oficjalnie? Wiesz nie musimy mówić mediom ale chce żebyś..- przerwałam mu i pocałowałam delikatnie. - była tylko moja.- dokończył chłopak.
Przytaknęłam i uśmiechnęłam się. Brakowało mi słów. Nikt nigdy dla mnie nic takiego nie zrobił. Kochałam go. Jak nikogo innego. Nawet nie wiedziałam że w tak krótkim czasie mogę tyle poczuć do jednego chłopaka.

*TŁUMACZENIE TEKSTU <klik>

* * *
Tak wiem, zawaliłam bloga ale w tym tygodniu miałam
masę nauki. Serio. Jako, że mam ferie zastanawiam się nad tym blogiem
o którym wspominałam. Zobaczymy jak to będzie.
Jeśli chcesz być informowany na TT o nowych rozdziałach zostaw nick : )
Jeśli czytasz możesz dodać do obserwowanych lub skomentować.
spotkacie mnie także tutaj:
http://ask.fm/zapachxnocy
www.zapachxnocy.fbl.pl
oraz tt @withoutxlove