wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 25

Harry siedział na ziemi,a koło niego leżała paczka L&M.
-Ha-Ha-Ha-Harry, co to ma być?- loczkowaty dopiero teraz mnie zauważył.
-Ymm... Ale co? - udawał głupiego.
- TO!-pokazałam palcem.
- Oh... to...-
-Nie wymiguj się, nie uwierzę że to nie twoje.
-Dobra siadaj. Wszystko Ci wyjaśnie...- poklepał miejsce koło siebie.
Usiadłam koło niego i z swojej paczki wyjęłam papierosa.
- Chcesz? - wyciągnęłam szlugi w jego stronę.
- Nie palę... - patrzył w ziemię.
- Seerioo? A to wrzuciły Ci fanki powiadasz? - wyśmiałam go.
- Dobra, nie chcę. Zapalę swojego.
Odpaliłam i podałam mu zapalniczkę.
- A więc słucham, od początku proszę. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Dobra, palę już trochę, ale reszta nie wie i ma się nie dowiedzieć. Jasne?- popatrzył na mnie.
Pokiwałam głową i wpatrzyłam się w poszarzałe niebo.
- Mam Twoje papierosy. - wyszeptałam, sama nie wiedząc dlaczego.
Hazza popatrzył na mnie pytająco.
- Znalazłam je gdy sprzątałam w kuchni. Więc wzięłam. Następnym razem schowaj je dokładniej. - Wyszczerzyłam się do niego.
- Nie ma sprawy, postaram się by ich nikt nie znalazł.
Paliłam powoli papierosa, uśmiechając się pod nosem. Właśnie znałam największy sekret Harrego Stylesa. Sama w to nie wierzyłam.
- Hazza- szepnęłam cicho- o czym miałeś ze mną porozmawiać w samolocie?
- Musimy teraz o tym rozmawiać? Wieczorem mamy koncert, czyli zaraz będziemy musieli się zbierać. Za mało czasu by opowiedzieć Ci tyle rzeczy w tak krótkim czasie. - zaciągnął się papierosem.
- Noo proszę! - moja ciekawość nie dawała za wygraną.
Nic nie odpowiedział. Skupił się na swoim szlugu. Nie chciałam go męczyć. Wiedziałam, że gdy będzie chcieć to powie. Spojrzałam na Styles'a który wypuszczał właśnie z ust idealne kółeczko z dymu.
- Jak ty to.. Naucz mnie! - krzyknęłam.
Zaśmiał się , pokazując swoje urocze dołeczki.
- W sumie, nie wiem jak to zrobiłem... Jakoś tak wyszło, naturalnie. Nie umiem Cię tego nauczyć.
Na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas. Nie lubiłam być od kogoś gorsza, więc szybko włożyłam papierosa do ust i starałam się powtórzyć wyczyn Harrego, niestety bez skutecznie. Mój przyjaciel wybuchnął śmiechem, widząc moje zmagania z dymem.
- To wcale nie jest śmieszne! - warknęłam.
- Owszem, jest i to bardzo. Szkoda, że nie widzisz swojej miny przy tym.
Wywróciłam oczami i zignorowałam go. Loczkowaty wyciągnął kolejnego papierosa i odpalił. Poszłam w jego ślady. Potrzebowałam rozluźnienia, a to dawało mi je w stu procentach. Ciche skrzypnięcie drzwi. Wzdrygnęło mną. Wsłuchiwałam się chwilę w ciszę, ale nic nie usłyszałam, widocznie musiało mi się przewidzieć.
- Harry! - męski głos dobiegł nas z pokoju.
Hazza natychmiastowo wyrzucił prawie całego papierosa za barierkę balkonu, a ja starałam się zachować spokój. Właściciel głosu, pojawił się w drzwiach balkonowych.
- Powinieneś już zbierać się na koncert. Zaraz wyjeżdżamy. - Daddy jak zwykle o wszystko się troszczył. -A tak w ogól, to dlaczego tu tak śmierdzi dymem papierosowym?
- Cześć Liam! - machnęłam mu ręką.
- Uh, powinnaś z tym skończyć. Cały pokój jest w tym zapachu!
- Obiecuję się poprawić. - położyłam rękę na sercu i podniosłam dwa palce do góry trzymając w nich papierosa.
Pokiwał tylko głową i wyszedł z pokoju.
- Dzięki, gdyby nie ty mogło by być kiepsko. - wstał i podał mi rękę.
- Polecam się na przyszłość. I schowaj sobie to by nikt nie znalazł, a zwłaszcza ja. Bo na pewno tego nie oddam. - uśmiechnęłam się łobuzersko.
Wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki do siebie. Mogłam jechać z chłopakami na występ. Ale nie miałam zbytnio ochoty się ogarniać.
- Ty jeszcze nie gotowa! Tylko nie mów, że nie jedziesz. Musisz poznać moją rodzinę! - Niall wparował do pomieszczenia bez pukania.
- Panie Horan, chyba czas Cię nauczyć kultury, a co jeśli byłabym naga?
- Miałbym niezłe widoki! - poruszył śmiesznie brwiami. - A teraz masz 10 min żeby się ogarnąć. Nie słyszę wymówek!
Zniknął za drzwiami. Westchnęłam głęboko i zaczęłam szukać w walizce czegoś normalnego do ubrania. Zdecydowałam się w końcu na jeansowe rurki, białą bokserkę i szatą bluzę z napisem "WTF". Do tego nike i plecak z napisem "HOPE". Gotowa stanęłam przed lustrem i się przeglądnęłam. Wybrane ciuchy wyglądały całkiem nieźle <KLIK>. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Do podręcznego bagażu, wrzuciłam najważniejsze rzeczy czyli portfel, telefon, papierosy, zapalniczkę. Wyszłam zamykając za sobą drzwi, a kluczyk wrzuciłam do kieszeni. Zeszłam po schodach. Gdzie ku zaskoczeniu wszyscy już czekali.
- Ym.. Elizabet, To ty jedziesz teraz z nami? - zaczął dość nie zręcznie Paul.
- No tak, kazali mi się ubrać i zejść na dół. - spojrzałam na nich ze zdziwieniem.
- Jest tylko taki mały problem... My nie mamy miejsc. Byłem przekonany, że pojedziesz później z Maxem. Teraz chłopcy i tak mają próby, a wy przyjechalibyście na show. Mogłoby tak być.
- Dla mnie lepiej. To lecę go po wkurzać. Widzimy się później!- krzyknęłam.
Cieszyłam się, że nie muszę iść tak wcześnie. Wybiegłam szybko na górę i bez pukania wparowałam do pokoju chłopaka. Brunet leżał patrząc na tv. Gdy zobaczył stojącą mnie w drzwiach zdziwił się i to bardzo.
- Stało się coś?
- Tak, mam jechać z Tobą na koncert, a jako, że wszyscy już sobie poszli, a ja nie chce być sama jesteś skazany na moje towarzystwo.- wskoczyłam koło niego na łóżko. - Co oglądasz?
- Jakieś głupie seriale. Chcesz poszukać czegoś ciekawszego? - podał mi pilot.
- A chce Ci się ogarnąć i iść na spacer? Zapaliłabym sobie, a oficjalnie w tym hotelu nie można. - puściłam do niego oczko.
- Dobra... Niech Ci będzie. Daj mi chwilę.
Wyszedł z pokoju do jakiegoś pomieszczenia, przypuszczam, że to była łazienka. Wyłączyłam telewizor i rozglądnęłam się po pokoju. Chodź Max mieszkał z Daddym, w pomieszczeniu panował totalny chaos. Byliśmy tu tylko kilka godzin, a tutaj wszędzie walały się ciuchy. Poprawiłam im narzutę na łóżku i zaczęłam dobijać się łazienki.
-Max! Szybko. Nie mamy wieczności.
Chłopak wyszedł z wielkim westchnieniem z łazienki. Był ubrany w obcisłe kremowe spodnie z niskim krokiem, lawendowy t-shirt, białe nike i czarnego fullcapa z znaczkiem batmana.
- Fajnie wyglądasz tylko jedna rzecz tu nie pasuje... - ściągnęłam mu czapkę-  Teraz o wiele lepiej!
Zaśmiałam się, a jego własność wylądowała na mojej głowie.
- Ładnie Ci w tym! - uśmiechnął się zalotnie - To jak idziemy?
- Idziemy. Tylko najpierw znajdź klucz w tym burdelu.
- Mam go przy sobie! - puścił do mnie oczko.
Wyszliśmy roześmiani z pokoju od ucha do ucha.Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół.  Popchnęłam drzwi wyjściowe, a blask fleszy nas oślepił.
- Co się tu kurwa dzieje? - szepnęłam do ucha Maxa.
- Tata pewnie znowu jakoś spławił paparazzich.
- Elizabet! - usłyszałam jakiś krzyk - Co sądzisz o nowym związku Zayna!
Max mocno złapał mnie za nadgarstek.
- Kiedy zespół wyjdzie z hotelu? Czy odwiedzą ich dziewczyny? - głosy dobiegały mnie ze wszystkich stron.
- Przepraszam chcielibyśmy przejść. - chłopak zaczął się przepychać przez dziennikarzy i ciągnąć mnie za sobą. - Zespół wyjdzie za chwilę. Proszę cierpliwie czekać.
Jednak nic nie pomogło. Fotoreporterzy nie chcieli nas przepuścić.
- Halo! - wrzasnęłam z złością na całe gardło. - Wypuście, nas do wyjścia. Albo wezwę ochronę.
Rozsunęli się delikatnie, dzięki czemu powstała wąska ścieżka. Przeszliśmy nią szybko, a tłum za nami zamilkł i przestał robić nam zdjęcia.
- Jutro będzie o nas głośno. - szepnął.
- Wiem.. Paul nas zabije?
Pokiwał delikatnie głową. Wolnym krokiem kierowaliśmy się w nieznanym nam kierunku.
- Gdzie my w ogóle idziemy? - zapytałam
- Przed siebie. Ale hm... Co powiesz na kawę? Potem zamówimy Taxi i odwiezie nas na koncert.
- Starbucks? - zaproponowałam
- Jasne! Tylko jeden mały problem... Jak tam dojść!
- Zaraz się coś wymyśli. - uśmiechnęłam się łobuzersko.
Z naprzeciwka szła starsza kobieta z małym pieskiem.
- Dzień dobry - zaczepiłam ją. - Czy nie wie może Pani jak dojść do najbliższego Starbucks'a?
Miałam szczęście, Pani idealnie nam wytłumaczyła drogę i powiedziała, że powinniśmy dojść w 30 minut do szukanego miejsca. Podziękowałam jej serdecznie i zmieniliśmy kierunek naszej trasy.
- Skąd wiesz? - przerwałam ciszę panującą między nami
- Co skąd wiem? - podniósł brwi do góry.
- O mnie i o Zaynie... No, że my... Eh...
- Louis ma długi język. Ale nie martw się. Tylko ja wiedziałem, że byliście razem. Tata, nie miał o niczym pojęcia.
Odetchnęłam głośno z ulgą. Zdjęłam plecak i wyciągnęłam z niego papierosy oraz zapalniczkę.
- Palisz? - wyciągnęłam w jego stronę paczkę.
Chłopak zaprzeczył ruchem głowy, a ja odpaliłam szluga.Czułam jak po moich drogach oddechowych pędzi szalonym tempem nikotyna, po chwili dostająca się do płuc i dając mi ukojenie. Wypuściłam dym i głęboko odetchnęłam.
- Od razu lepiej. - uśmiechnęłam się patrząc na niebo - ładna dziś pogoda nie sądzisz?
- Będziemy rozmawiać o pogodzie? - wybuchnął śmiechem
- A masz coś do niej?
- Niee, nic nie mam do pogody.
- To dobrze, bo jeszcze Cie dopadnie i pobije.
Wrzuciłam paczkę z powrotem do plecaka i założyłam go. Zaciągnęłam się kolejny raz fajką i szłam kawałek za chłopakiem w ciszy.
- Jak myślisz co o nas napiszą w gazetach. - zatrzymał się nagle co spowodowało, że w niego wpadłam.
- Max oszalałeś! - zaczęłam krzyczeć. - Właśnie zgasiłam papierosa na Twojej bluzce! Brawo...
- Moja kochana bluzka!
- Mój papieros!
- Bluzka!
- Papieros!
Chłopak wybuchł głośnym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - syknęłam zdenerwowana.
- Mówił Ci ktoś, że słodko wyglądasz jak się denerwujesz?
- Nie, bo zazwyczaj nie dożył jeszcze nikt. - uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Okey! Zaczynam się bać!
- Masz 3 sekundy na ucieczkę Higgins 3...2...- Chłopak zaczął uciekać przed siebie. - 1...!
Pobiegłam za nim, wyrzucając gdzieś po drodze peta. Miałam jego lawendową koszulkę ciągle przed oczami. Nagle chłopak gdzieś mi zniknął w tłumie.
- Gdzie jesteś Max... Gdzie jesteś... - szeptałam sama do siebie obserwując dokładnie tłum.
Zniknął, nie było po nim żadnego śladu. Przecież nie mógł się rozpłynąć w powietrzu! Poczułam kogoś na moich plecach.
- Niespodzianka! - krzyknął chłopak mi wprost do ucha.
Nie wytrzymałam jego ciężaru i obydwoje padliśmy jak dłudzy na chodnik.
- Teraz już nie żyjesz!
Zaczęłam go gilgotać, a on śmiał się wniebogłosy.
- Nigdy nie zaczynaj z Elizabet Tomson kochanie. - puściłam do niego oczko.- A teraz proszę ładnie przeprosić za zmarnowanie papierosa.
- Dobra, dobra! - mówił między salwami śmiechu. - przepraszam! Tylko przestań mnie gilgotać.
Wstałam z ziemi i otrzepałam ręce, jak po udanej robocie. Spojrzałam na ludzi do o koła którzy patrzyli się na nas jak na idiotów.
- A teraz prosto na kawę! - zarządziłam gdy mój przyjaciel się podniósł.
Otrzepałam go z kurzu i udaliśmy się do kawiarni. Po jakichś 20 minutach siedzieliśmy już przy oknie w niej wygodnie pijąc pyszną kawkę.
- Opowiesz mi coś o tym?- przerwał ciszę.
Podniosłam pytająco brwi.
- No wiesz, o Tobie i... - podrapał się po karku. - Maliku - dokończył niepewnie.
- Patrz! - wskazałam na niebo. - Ta chmura wygląda jak... - myślałam szybko co mi przypomina. - CHMURA!
Wybuchnęliśmy obydwoje śmiechem.
- Okey.  Nie chcesz mówić to nie, nic na siłę. - uśmiechnął się pogodnie.
Podziękowałam mu tym samym za wyrozumiałość.
- Dobra, zbieraj się. Niedaleko jest postój taxi. A koncert za niedługo się zaczyna. - oznajmił.
Wstałam zarzucając na siebie plecak i wyciągając z niego portfel. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Ja płacę.
Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami. Zostawił pieniądze i wyszliśmy z budynku w znanym już nam kierunku. W huku jeżdżących aut i tłumu ludzi jakimś cudem usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiła się nazwa...

* * *
Dostałam ostatnio kilka hejtów, że porównuje główną
bohaterkę do siebie w wyglądzie, a ja wcale nie jestem taka idealna...
A więc prostuje. Nie w żadnym calu nie porównuje jej do siebie. Jest
to całkowicie zmyślona, przeze mnie postać i to, że nadałam jej kilka cech
które ja również posiadam nie znaczy, że ją do siebie porównuje.
Okey. Po drugie to nie tak, że nie lubię LM i robię z Perrie pizdę.
Jest to tylko zrobione na potrzeby opowiadania. Nic więcej.
Chciałam również bardzo podziękować wam! Moje opowiadanie
w google pod hasłem "opowiadanie z Zaynem Malikiem" Znajduje się
na pierwszym miejscu! Dziękuje kochani z całego serca!
Ostatnią rzeczą jest podziękowanie za liczbę wyświetleń która
przebiła już 11 tysięcy ! Kocham was i serdecznie dziękuje za wszystkie miłe
słowa jak i krytykę która motywuje mnie o poprawy.
Więc proszę o pozostawianie szczerych komentarzy.
PA!

15 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział. Juz sie nie moge doczekac nastepnego rozdziału.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze ! Uwielbiam twojego bloga ! <3 Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już mi się nudzi pisanie Ci tych komentarzy.
    Ciągle jest idealnie♥
    Weź nie pisz tak dobrze bo wpadam w kompleksy.
    I gratulacje!Faktycznie wyskakuje jako 1...WOW!
    Nie przejmuj się hejtami...Ja podobno jestem wielką hejterką Taylor Swift,bo źle opisałam ja w opowiadaniu:)
    Nie przejmuj się.Jesteś świetna!♥

    youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, jak z resztą zawsze. Przesadzają z hejtami. Dopadnę ich! Swoją drogą taka Perrie tutaj pasuje ;)

    yoursreasontobe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero znalazłam twojego bloga.
    Jest zajebisty. :))
    Harry pali ? :O
    Rewelacja, po prostu. ;))
    Czekam na następny.
    Zajrzysz do mnie ? Dopiero zaczynam i zależało by mi, żeby ktoś czytał moje opowiadanie. Liczę na komentarze i obserwowanie z twojej strony. :D
    http://one-direction-opowiadaniex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :)
    a na hejty nie zwracaj najmniejszej uwagi :D

    zapraszamy do nas na nowy rozdział :) x
    http://hope-love-music.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. haha cud , miód i malinka haha .Czekam już na następny dodaj jak najszybciej . Zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. super ! ♥ kiedy następna część ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. nominowałam Cie do Libster Award <3 więcej info na moim blogu w zakładce 'Nominacje' http://back-for-you-baby.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział, czekam na nexta :)

    zapraszam do mnie:
    http://charlotte-vicky-emily-ashley.blogspot.com/

    buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty! Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział! Tak jak cały blog ;) Musze przyznać, że twoje opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło. Co wydarzy się dalej? Chcę wiedzieć! ;p Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
    Weny życzę i zapraszam do siebie http://drop-of-hope.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
  13. nie dawno zaczełam czytać a tak mnie wciągneło że w 3 dni przeczytałam 27 części , super pisz dalej bo się nie mogę doczekać !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz :*