niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 28
Zasunęłam ostatnią walizkę. Byłam już ubrana i gotowa do przeżycia dzisiejszego dnia. To miał być trudny dzień, nawet bardzo. Wiedziałam ile czeka mnie poważnych rozmów. I jakie będą reakcję.  Siadłam na łóżku i ostatni raz spojrzałam na swój hotelowy pokój. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam za drzwi. Na korytarzu panowała cisza. Chłopcy, po wczorajszym szaleństwie jeszcze nie wstali. Zeszłam powoli po schodach i udałam się do kuchni. Zamówiłam pierwsze lepsze śniadanie z karty i czekałam na swój posiłek, planując mniej więcej przebieg dzisiejszych rozmów. Za chwilę koło mnie zasiadła czwórka chłopaków. Brakowało jeszcze tylko Daddego oraz Zayna.
- Gdzie Malik i Payn? - spytałam.
- Malik pomaga się ogarnąć Liamowi. Zaraz dojdą. - Uśmiechnął się Max.
- Co zamawiacie? - zagadnął Hazza.
- Hmm... Nie wiem. Weź coś dobrego. - Lou puścił do niego oczko.
Kelner do nas podszedł a Harry złożył zamówienie, dla Louisa naleśniki i sałatkę z marchewki, dla siebie tosty. Max wybrał klasyczną jajecznicę. A Niall, wziął praktycznie cały zestaw śniadaniowy. Obsługujący nas mężczyzna popatrzył na nas jak na idiotów i odszedł w stronę baru. Wszyscy się rozgadali, a ja miałam w głowie tylko jedną myśl. "Jak im to powiedzieć" .
- Hallo, ziemia do Elizabet - ktoś mi machał ręką przed oczami.
- Co, co? - patrzyłam zdezorientowana.
- Jedzenia masz, już od jakiegoś czasu na stole, a ty patrzysz w jeden punkt. Przegapiłaś nawet zejście naszego pijaka. - Ostatnie słowa blondas powiedział specjalnie głośniej.
- Horan... Błagam, nie krzycz. - jęknął Payn.
Rzeczywiście. Przy naszym stole siedzieli już wszyscy oprócz Paula. A może to i lepiej?
- Słuchajcie muszę wam coś powiedzieć... - wzięłam głęboki oddech.
- CO to ma być?! Co to ma być?! - od samych drzwi było słychać krzyk.
Wszyscy goście odwrócili się w stronę menadżera chłopaków.
- Elizabet, co ty sobie wyobrażasz? Skandal za skandalem. Wczoraj daliście się z Maxem, przyłapać paparazzim, później koncert w którym też, zagrałaś rolę główną, a na sam koniec dnia kazanie dla fotoreporterów? Nie będę znosić takiego zachowania...- rzucił mi gazetą przed talerz.
Nie musiałam jej otwierać wiedziałam co w niej jest.
- Jakie kazanie? - blondas mówił z pełną buzią.
- Przeczytaj sobie! - wskazał palcem na czasopismo.
Liam sięgnął po czasopismo i odnalazł odpowiednią stronę. Przeleciał tekst wzrokiem i spojrzał na mnie zdziwiony. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać na głos.

Elizabet Tomson, znana przyjaciółka zespołu One Direction. Miała chyba swój słabszy dzień. Została przyłapana z synem swojego menadżera, gdy wychodzili na koncert, lecz wracając już była sama. Napadnięta przez paparazzich dała ponieść się emocją i zaczęła wrzeszczeć na nich oraz pouczać. Jednemu z naszych dziennikarzy, udało się ją nagrać. Możecie usłyszeć to na naszej stronie. Czy dziewczyna rozwali karierę pięciu bożyszczy nastolatek? Czy fanki będą chciały ją zniszczyć za to co powiedziała? A może chłopcy zostawią ją dla kariery? Będziemy na bieżąco was informować!Payn zamknął gazetę i zaczął czegoś szukać po kieszeniach. Po chwili wyciągnął swój telefon i jak gdyby nigdy nic zaczął się nim bawić.
- I co ja mam teraz zrobić? Nie mogę tego tak zostawić.. - mówił już uspokojony Paul.
- To się więcej nie powtórzy...
- Ostatnim razem też, tak mówiłaś El..
- Ale tym razem tak będzie, ja wy....
- AHA! Mam! - krzyknął uradowany Daddy.
Wszyscy spojrzeli na niego. Po chwili z jego komórki zaczął dobiegać mój głos i monolog, który wczoraj powiedziałam. Po około 30 sekundach, nastała cisza, a wszyscy wpatrywali się we mnie z lekkim podziwem.
- Paul.. - zaczął powoli Lou - ona tylko powiedziała to co my chcieliśmy zrobić od dawna...
Nic nie odpowiedział.. Usiadł na krześle i zapatrzył się w przestrzeń. Wszyscy oprócz mnie wrócili do jedzenia. Odłożyłam sztućce i potarłam dłońmi o uda.
- Ej... - wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. - Muszę wam coś powiedzieć...- wzięłam głęboki oddech. - Postanowiłam wrócić do Polski... Jeszcze dziś.
Opadły im szczęki z wrażenia, a blondas prawie zakrztusił się jedzeniem. Zayn wstał od stołu z głośnym hukiem i wyszedł z pomieszczenia.
- J... Jak to? - Liam uniósł jedną brew do góry. - to przez ten artykuł?
- Nie... Po prostu. To nie jest dla mnie. Ja się nie odnajdę nigdy w tej bajce.
- Kiedy zdążyłaś załatwić bilety?
- Ym.. Tutaj właśnie miałabym prośbę. Czy moglibyście mi kupić bilet? Nie mam na tyle pieniędzy. - odpowiedziałam Hazzie skrępowana.
- Dlaczego chcesz tam wrócić?- tleniony przestał jeść.
- Chce skończyć szkołę, dostać się a studia... A w Anglii nie uda mi się to.
Pokiwali rozumiejąc głowami.
- Nie możesz wyjechać. - powiedział stanowczo Paul.
Uniosłam pytająco brew.
- W gazecie pisało, że chłopcy Cię zostawią dla kariery po tym wydarzeniu. Więc niestety musisz z nami zostać. Przynajmniej miesiąc.
- Paul... Bez urazy ale moim szefem nie jesteś. Zależy mi na chłopakach, ale podjęłam decyzję. Muszę wrócić do swojego kraju. Jeśli mi nie załatwicie biletów to poradzę sobie inaczej. Przykro mi...
- Daj spokój. - Liam pogładził mnie po głowie - załatwię Ci zaraz bilety jeszcze na dziś.
- Dzięki. Jesteś kochany. - przytuliłam go mocno. - Muszę was niestety przeprosić.. Ale zostało mi kilka spraw do załatwienia. - popatrzyłam na puste miejsce.
Podniosłam się delikatnie i opuściłam jadalnie. Wyszłam po schodach na piętro gdzie znajdował się mój pokój chciałam sprawdzić dokładnie czy wszystko zabrałam. Pod drzwiami siedział po turecku Mulat patrząc się na własne buty. Podeszłam do niego i osunęłam się by znaleźć się koło niego.
- Nie zostawiaj mnie błagam... - mówił łamliwym głosem.
- Zayn... Ja muszę..
- Pójdziesz do szkoły zaraz jak wrócimy z trasy. Na studia. Spełnisz marzenia. Błagam nie zostawiaj mnie.
Odpowiedziałam mu milczeniem. Oparłam delikatnie głowę o jego ramię. Dźwięk mojego telefonu przerwał nam tą chwilę. Wyciągnęłam go z kieszeni.
- Kto to? - zapytał nie pewnie.
- Liam.. Załatwił mi samolot o 20 dziś.
- Ale my, wtedy mamy koncert...
Przytaknęłam mu głową.
- Nie pójdę na spotkanie z fanami. Odprowadzę Cię.
- Nie możesz. Jesteś w pracy.
- Moja praca była do czasu gdy nie zmuszali mnie do rzeczy, których nie chce robić.
- Nie pozwalam Ci nigdzie ze mną iść. Nie chce tego. Nie chce pożegnań.
Wstałam i otworzyłam drzwi, przez co Malik wpadł o mojego pokoju. To automatycznie rozluźniło sytuację. Wybuchłam głośnym śmiechem,a on mi zawtórował.
-  Wstawaj geniuszu. - wydukałam między salwami śmiechu.
Wyciągnęłam do niego rękę by mu pomóc, on jednak bezczelnie mnie pociągnął w dół. Więc spadłam na niego. Nasze usta były milimetry od siebie, ciała idealnie pasowały. Jego ręka była na mojej tali, a druga odgarniała włosy z twarzy. Patrzył mi prosto w oczy.
- Kocham Cię Elizabet Tomson... Kocham Cię jak nikogo nie kochałem i chcę być z Tobą do końca świata.
W odpowiedzi wpiłam się w jego usta, a on odwzajemnił pocałunek.
- Co się tu do... Ojej przepraszam, nic nie widziałem. - Powiedział zmieszany Hazza i zniknął u siebie.
Od razu oderwałam się od Mulata i wstałam szybko na nogi.
- A było tak miło.. Dzięki Hazz. - Mruknął pod nosem.
- Wejdziesz? - pokazałam zachęcającym ruchem ręki.
- Tylko na chwilkę. Wiesz, zaraz będziemy pewnie jechać już na próby.
Zamknęłam za nami drzwi.
- Włączysz laptopa? Muszę poinformować tatę o moich planach.
- To on jeszcze nie wie, że wracasz?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.  Podałam mu komputer, a ja zaczęłam chodzić po pomieszczeniu i dokładnie się rozglądać czy wszystko wzięłam.
- Zapalimy? - zaproponowałam.
- Ewidentnie za dużo palisz Tomson.
- Gadasz głupoty Malik.
Wyszliśmy na balkon i usiedliśmy na barierkach. Wyciągnęłam paczkę i poczęstowałam go, oraz sama wzięłam jednego i odpaliłam. Wzięłam dużego bucha i zaciągnęłam się, aż zaczęło drapać mnie w gardło. Wypaliłam szybko papierosa i weszłam do pokoju biorąc automatycznie laptopa do rąk i przeszukując kontakty dostępne. Niestety taty w nich nie było.
- Nosz... Gdzie mój telefon? - rozglądałam się po pokoju.
- Masz zadzwoń ode mnie. - zaproponował Mulat.
- Tylko do siebie. Może nie jest wyciszony.
Wzięłam jego komórkę i wykręciłam swój numer. Na jego ekranie pojawiła się nazwa "Kochanie ♥" uśmiechnęłam się mimochodem i starałam się dosłyszeć minimalne dźwięki.
- Mam! - wykrzyknął Malik wychodząc z łazienki.
- O dziękuje! - podałam mu jego własność, a on odłożył ją na szafkę.
Napisałam szybko sms do taty, by wszedł na Skajpaja i rozsiadłam się po turecku na łóżku.
- To ja już może pójdę... - Malik podrapał się po głowie.
- Niee! - krzyknęłam dość głośno. - Zostań, chcę żebyś był przy tej rozmowie.
Minęło kilka minut, aż w końcu mój tata stał się dostępny i pierwszy zadzwonił do mnie.
- No hej, stało się coś? - mówił lekko poddenerwowany.
- Ym... Nie tylko muszę Ci coś powiedzieć. - Malik pokazał się w kamerce.
- Oh wróciliście do siebie! - powiedział w ojczystym języku.
- Niee, tato nieee! - powiedziałam przeciągle.
- To o co chodzi. - uniósł pytająco brew.
- Wyjeżdżam.. Wracam do Polski.
- CO?! - usłyszałam krzyk który mógł rozwalać ściany.
- Wracam do Polski, idę na studia, spełnię marzenia. Będzie dobrze tato.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- Za kilka godzin.
- Co... Ale przecież..
- To już podjęta decyzja tato. Wszystko będzie dobrze.
Pokręcił znacząco głową.
- Hm.. Tato muszę kończyć. - wysłałam mu buziaka i zakończyłam rozmowę.
- Mogę skorzystać z Twojego laptopa?- zapytał nieśmiało Zayn.
- Jasne bierz go! - podałam mu komputer.- A ja zapalę.
- Żartujesz? Nie minęło nawet 30 min odkąd paliliśmy...
- Zawsze tak mam gdy się denerwuje. Obiecuję że to już ostatni dziś - wyszłam na zewnątrz. - w Twoim towarzystwie - dodałam odrobinę ciszej.
- Słyszałem to El!
Wybuchłam głośnym śmiechem. Lewo wychyliłam się za barierkę rozbłysły fleszę, które oślepiły mnie i musiałam się cofnąć.
- Szlak...
- Stało się coś? - Malik podszedł do barierki by zobaczyć o co mi chodzi.
- Zayn n...
Za późno. Kolejne błyski.
Mulat wystawił im środkowego palca i wyciągnął paczkę papierosów z kieszonki. Miał gdzieś możliwe konsekwencje z tego czynu. Ja natomiast wróciłam lekko zaniepokojona do pokoju. Telefon Malika wydał znajomy dźwięk.
- Zayn - wychyliłam się lekko zza drzwi - Telefon Ci dzwoni.
- Sprawdź kto jakbyś mogła. - nie odwrócił nawet wzroku z fotoreporterów.
Sięgnęłam po jego własność i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pisało "fioletowa" zaśmiałam się cicho.
- Jakaś fioletowa dzwoni.
- Odbierz i powiedz, że nie mogę rozmawiać.
- Ale Z...
- Bez żadnego ale!
Zrobiłam jak mi kazał i przycisnęłam zieloną słuchawkę.
- Zayn, Zayn! - rozległ się piskliwy głos.
- Nie, Elizabet. Zayn kazał Ci przekazać, że nie może teraz z Tobą rozmawiać.
- Oh jak to nie może? Masz mi go dać natychmiast do telefonu! - słyszałam jak tupnęła nogą.
- Sorry królewno, nie dziś. Zadzwoń może później. - rozłączyłam ją.
- Muszę już iść.. - powiedział niechętnie schodząc z balkonu.
- Dobrze..
Przytulił mnie niepewnie i wyszedł za drzwi. Lot miałam dopiero za kilka godzin. Ale nie chciałam tutaj zostać. Wiedziałam, że pożegnanie będzie bolesne. Chciałam tego ominąć wynieść się stąd bez wiedzy wszystkich. Sięgnęłam bez zastanowienia telefon i wybrałam numer taxi. Napisałam chłopcom krótką karteczkę, że już pojechałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i udałam się pod tylne wyjście gdzie miało na mnie czekać już auto. Bez większego szumu opuściłam okolicę hotelu.
- Gdzie jedziemy? - zapytał kierowca.
- Na lotnisko...
Patrzyłam na migające mi sylwetki ludzi. Czułam jak mój telefon co chwila mi wibruje w kieszonce. Nie odbierałam. Zaczynałam dziś nowy etap. Znowu jako zwykły człowiek. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wyłączyłam ją, przy okazji odrzucając połączenie od Harrego.

*Oczami Zayna*

Nie odbiera, wciąż ta sama głucha cisza. Jak mogła nam to zrobić? Swoim przyjaciołom? Wyjechała bez żadnego pożegnania. Zostawiając tylko głupi świstek papieru na którym pisało " Nienawidzę pożegnań. Wyjechałam, mam nadzieję, że nigdy o mnie nie zapomnicie. Kocham was. El". Dlaczego ja ją wtedy zostawiłem? Samą w tym pokoju.. Zaraz po tym głupim telefonie...
- Ej Zayn! - Liam uderzył mnie mocno w ramię.
- Auć .- pomasowałem obolałe miejsce.
- Uprosiłem Paula, żeby odwołał spotkanie z fanami.- uśmiechnął się do mnie.
- To.. To znaczy...
- Jedź szybko! Jej odlot jest za niecałą godzinę!
Nie potrzebowałem nic więcej. W pośpiechu ściągnąłem stopery i rzuciłem gdzieś w kąt. Jak poparzony wypadłem z budynku, przeszukując w drodze do auta kieszenie.
- Mam! - krzyknąłem z radości gdy znalazłem  je w tylnej kieszeni spodni.
Wsiadłem do auta i odpaliłem go. Ledwo silnik się uruchomił a ja czułam jak już pędzę głównymi ulicami Dublina. Miałem tylko nadzieję, że zdążę na czas. Może uda mi się ją zatrzymać? Może zadecydowała o tym pod wpływem jakiejś głupiej chwili? Nim się obejrzałem byłem już pod budynkiem lotniska. Znalazłem gdzieś w oddali miejsce parkingowe. Wysiadłem z auta, zamknąłem je i pobiegłem w kierunku wejścia. Oczywiście zwróciłem na siebie uwagę. Fanki, które niestety były wszędzie zaczęły mnie gonić i prosić o autografy. Nie było ich dużo, reszta pewnie czekała na chłopaków przed hotelem lub pod areną. Ale te które tutaj się znajdowały były natarczywe. Wszedłem na lotnisko i zacząłem szukać mojej ukochanej. Niestety nigdzie jej nie widziałem.
- Odlot samolotu A76 do Polski będzie odbywał się zgodnie z planami. Osoby z biletami proszone są do odprawy przy stanowisku 12. - męski głos rozległ się z głośników.
Byłem uratowany. Szukałem wzrokiem wcześniej wymienionego miejsca.. 9.. 10... 11... JEST! 12. Ludzie powoli ustawiali się do kolejki przy odprawie. Zobaczyłem jej długie brązowe włosy i fioletową walizkę. Stała pierwsza w kolejce
- Elizabet! - krzyknąłem z całych sił.
Zacząłem przepychać się przez tłumy nagle metry które nas dzieliły zmieniły się na kilometry. A sekundy na godzinę. Znikła... Przeszła przez odprawę. Czyli to nie był głupi pomysł... Odleciała do Polski, zostawiając nas wszystkich bez słowa pożegnania.

* * *
No i mamy ostatni rozdział.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Przed nami jeszcze epilog.
Jeśli chodzi o nowe opowiadanie.
To pojawi się ono tutaj, nie będę
zakładać nowego bloga.
Mam nadzieję, że zakończenie się spodoba.
Wiem, że krótkie ale wyszło mniej więcej
tak jak chciałam. : )

17 komentarzy:

  1. Proszę nie kończ opowiadania...
    proszę!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne jest ;]
    Załóż nowego bloga :c
    Proosze c:

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże! Oni muszą być razem. Niech El nie wyjeżdża. A tak ogólnie, to świetny rozdział i czekam na epilog.
    Zapraszam do siebie: crazy-life-with-one-d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu to już ostatni rozdział ;o To nie może tak po prostu się skończyć ;( Ja cały czas mam niedosyt Twojego opowiadania :(

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurwa ja pierdolę. Sorry za język, ale zaczęłam czytać to jakoś tak o 20 i przez te trzy godziny nie mogłam się oderwać. Opowiadanie świetne, ale w epilogu Zayn musi być z El *-* (proszę Cię o to bardzo bardzo bardzo ^·~)Dodaj proszę Cię epilog bo ja tu zejdę na zawał.Twój blog miał taki inny klimat niż wszystkie inne. ;) Ogólnie to bardzo lubię Perrie i LM ale w tym opowiadaniu główną rolę gra El *-* Będziesz mogła poinformować mnie o epilogu na tt @asiunia44 :D Wielkie dzięki za tak fantastyczne opowiadanie ^·~

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie !
    Dlaczego ona odleciała ?!
    No niech Zayn od kogoś wybłaga bilet do Polski i leci za nią, nooo ! ;D
    Ogólnie rozdział bardzo, bardzo mi się podoba *,*
    Jest niesamowity ..i oczywiście zazdroszczę talentu ;) *__________*
    Jakoś nie mogę przyjąć do wiadomości tego, że to ostatni rozdział ;o
    W ogóle to do mnie nie dociera ...
    No nic, z niecierpliwością czekam kolejne opowiadanie ^^
    Oraz na epilog ;3
    Kocham Cię i tego bloga <3

    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to jeszcze epilog?
    OMG nie rób tego, please:)
    Zayn, ty idioto! Dlaczego za nią nie poleciałeś?
    Ja bym takieto to rozszarpała xd
    Czekam na end, pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cooooooo????? Ostatni? Szkoda mam nadzieje ze end wujdzie na Happy End :*
    Czekam na epilog, a rozdzial jak zwykle wspaniały :)
    Alex :*

    OdpowiedzUsuń
  9. już ostatni ? :CCCCCCCCCCC

    ale jak zwykle cudny czekam na happy end :))
    a z kim z 1D będzie to drugie opowiadanie ? :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałam komentarz, który mi się usunął-.-
    To będzie mój najkrótszy komentarz w życiu.
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kurwa! Kurwa! Kurwa!
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Zayn pierdolony idioto jak mogłeś za nią nie pojechać!
    Tak. Poczekaj sobie, aż ktos odwoła spotkanie z fankami.
    Co tam El?
    Zwykła dziewczyna z Polski poczeka.
    Ok.
    Nie! Nic nie jest kurwa ok!
    Malik, uwielbiam Cię ale teraz to przegiąłeś.
    Mam nadzieję, ze w epilogu będą razem.
    Zaraz się rozryczę. Przyponiało mi się ich zderzenie w Londynie :D
    Napisałaś to ndhxsgjugjscghnscm...<3
    *.*
    CZekam na epilog i następne opowiadanie.
    Kochaaaaaaaaaaaaaaam<33333333333

    youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Piiisz! Proszeee! Jutro piszesz za mnie sprawdziany z historii,biologii i matmy ;D Pozdrowionka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. sądzę, że osoby które czytają to opowiadanie ( twoim tacy fani jakby nie?)Powinni się nazwać Tonkers : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział,jak zawsze zresztą:)..czekam już na następny rozdział<3 Zapraszam też do mnie: http://never-give-up-for-this-love.blogspot.com/ i http://unusuallovefromlondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. ooo tak jestem Tonkers ;** Kocham opowiadanie i w jeden dzień przeczytałam całe i nie umiem się doczekać kolejnej części,szkoda tylko,że to będzie już epilog ;CC Płacze ;CC A jeśli można wiedzieć o kim będzie kolejne opowiadanie? Niech będzie o Zaynie - znowu ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. No pięknie , pięknie. Nie było mnie tu chwilę a tu akcja tak się rozkręciła. Oczywiście wszystko nadrobiłam, i na pewno wiesz co myślę. TALENT *_*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale czemu ? mogła z nimi zostać , oni mieli być razem . Prosze zrub kontynułacje !!

    OdpowiedzUsuń
  17. nie napisałaś co harry mial do powiedzenia i moim zdaniem nie fajnie sie skonczyło

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz :*