Rozdział 17
Ktoś gładził moją głowę i delikatnie pocałował w czoło. Otworzyłam oczy. Leżałam na jego opalonym torsie.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. - patrzył mi prosto w oczy.
Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Chłopak najwidoczniej to zauważył.
-Nic nie pami...
-Pamiętam wszystko. - przerwałam mu. - myślałam, że ty byłeś tak pijany i dlatego to się stało, że nie będziesz wiedzieć co tutaj robię.
-Chyba sobie żartujesz!- był ewidentnie wzburzony tym co powiedziałam. - nie mógłbym tego zapomnieć. To było...
- Najlepsze co przeżyłam w życiu. - znów dokończyłam za niego.
- Właśnie. - delikatnie musnął moje usta. - Zrobię nam śniadanie. Za 20 minut widzimy się na dole?
- Właśnie. - delikatnie musnął moje usta. - Zrobię nam śniadanie. Za 20 minut widzimy się na dole?
- Niech Ci będzie. - odkleiłam się od jego klaty.
Zebrał porozwalane po całym pokoju ciuchy ubrał na siebie bokserki oraz dresy i zniknął za drzwiami. Leżałam jeszcze chwilę patrząc w sufit i zastanawiając się o tym co zdarzyło się wczoraj. Może źle postąpiliśmy? Przecież to nie ma prawa się udać... Zwykła dziewczyna i bożyszcz nastolatek? Może dla niego to była jednorazowa przygoda? Może powiedział, że mnie kocha bo zrobiło mu się głupio? Tysiące myśli na jedną minutę. Nie mogłam o tym myśleć. Stało się, czasu nie cofnę. Nie można oglądać się za siebie, bo jest możliwość że potkniesz się o własne nogi. Wstałam zmęczona z łóżka. Miałam zamiar iść ogarnąć się do siebie, ale przecież wczoraj była impreza. Nie wiadomo kto tam śpi. Znalazłam swoją bieliznę i włożyłam ją na siebie. Poczłapałam do łazienki. Wszędzie moje odbicia. Dosłownie WSZĘDZIE. Całe pomieszczenie było w lustrach. Nad umywalką wisiało jedno duże, nad wanną trzy mniejsze, kabina prysznicowa była pokryta lustrem weneckim, a między płytkami były małe jego małe kawałeczki. Zaśmiałam się pod nosem.
Puściłam ciepłą wodę z kranu i zmyłam starannie makijaż z twarzy. Moje włosy były w totalnym nieładzie. Na ręce miałam frotkę, więc związałam je w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam szafę założyłam na siebie tylko jego długi czarny t-shirt z Jack Daniels'em. Zakrywał mi bez problemu pośladki. Otworzyłam drzwi. Uderzyły mnie głośne krzyki. Szybko zbiegłam po schodach. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Wszędzie walały się puszki po piwach, puste butelki. Na podłodze w salonie leżeli ludzie, trudno było się przedostać w dalsze części mieszkania. Koło kanapy leżał Louis a na nim Eleonor oraz Harry. Rebecca z Maxem leżeli wtuleni w siebie na stole. Niall zasnął oparty o ścianę z piwem w ręku. Obok telewizora leżała reszta gości poukładana jedna na drugim. Krzyki dochodzące z kuchni znów się nasiliły.
-Jesteście nie odpowiednimi bachorami! On niecały miesiąc temu skończył osiemnastkę! Jak mogliście go tak upić?! - męski głos był bardzo donośny.
Powędrowałam do jadalni. No tak, stał tam Paul z Zaynem. Obydwaj czerwoni ze złości i wkurzeni.
-Moja wina że tyle wypił? Co ja jestem jego niańką?! - Mulat ledwo nad sobą panował.
-Nie , ale to mój syn i martwię się o niego! Powinniście zrozumieć i nie pozwalać mu w ogóle pić!- mężczyzna był zbulwersowany.
-Zamknijcie się! - krzyknęłam i weszłam między nich. Obydwoje popatrzyli na mnie wielkimi oczami.- Z tego co pamiętam ty miałeś nam zrobić śniadanie. - popatrzyłam na Malika. - Paul, uspokój się. Zaraz jak Max wstanie dopilnuje tego, żeby wrócił prosto do domu. Lepiej go teraz nie budzić.
-Niech będzie... A ty pamiętaj że od pojutrza zaczynacie próby do trasy koncertowej. - syknął do chłopaka.
Mężczyzna zniknął i trzasnął za sobą drzwiami.
-Zrobiłem nam tosty z nutellą, lubisz? - Mówił już spokojnie mulat
-Jasne- uśmiechnęłam się.
Chłopak położył ręce na moje biodra i lekko musnął moje usta.
-Liam, musicie się lizać z Danielle w naszej kuchni? Wiesz że tego nienawidzę. - Hazza popatrzył na nas i poszedł w stronę łazienki.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czy serio przypominamy Danielle i Liama? - odsunął mi krzesło i postawił przede mną talerz z tostami.
- Raczej nie, a czy Harry ma takiego kaca, że nie rozróżnia ludzi? - ugryzłam kawałek tosta.
- W 100% jestem pewny że tak. - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.
Zjedliśmy nasz posiłek, śmiejąc się i karmiąc się wzajemnie. Pomogłam chłopakowi posprzątać.
- Kiedy jedziecie w trasę? - zapytałam wycierając kolejny talerz.
-Za 3 tygodnie, a wracamy dopiero początkiem sierpnia. - zrobił skwaszoną minę.
-Trzeba chyba ich obudzić i zrobić porządek, już jest 18! - zmieniłam temat rozmowy.
- Dobry pomysł. Ja zacznę od pokoi na górze, ty weź salon. - zniknął na schodach.
Udałam się powoli do pomieszczenia. Pierwszy na mojej drodze była Eleonor z Louisem.
- Ej, wstajemy - lekko potrząsnęłam parę.- Lou, El pobudka.
Dziewczyna otworzyła oczy.
-Wody - jęknęła.
Pasiasty wstał i podał dziewczynie rękę. Obydwoje udali się w stronę kuchni. Było tu chyba z 20 osób.Wszystkich delikatnie budziłam, reakcje były jednakowe "jeszcze 5 minutek" albo " Suszy mnie, wody!". Zayn już dawno skończył pobudkę na piętrze i robił teraz śniadanie gościom. Obudziłam ostatnią parę czyli Rebecce i Maxa.
- Za 30 minut masz być gotowy, obiecałam Twojemu ojcu że Cię odwiozę.- powiedziałam do chłopaka.
-M-m-mój o-o-ojciec tu był?! - zrobił wielkie oczy. Był wystraszony.
-Spokojnie, rozmawiałam z nim będzie dobrze. - chłopak tylko przytaknął mi głową.
Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy siedzieli. Kogoś mi w nim brakowało, kogoś ważnego.
-Gdzie jest Hazza?! - przestraszona szukałam go wśród ludzi.
Zayn szybko wybiegł z kuchni w stronę łazienki na dole.
- Ej , chodźcie tu! Musicie to zobaczyć! - usłyszałam głośniejszy niż zawsze głos mulata.
Kilka osób zwlekło się z swoich miejsc i poczłapało zobaczyć co się dzieje. Nasz loczek spał z głową na sedesie, Liam wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił kilka zdjęć. Wszyscy się śmiali. Styles się podniósł. Jego skacowana twarz wyglądała strasznie.
-Co tu się do diabła dzieje? - zaspany patrzył na wszystkich po kolei.
-Za dużo alkoholu!- Zaśmiał się blondyn.
Ludzie zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Zadzwoniłam po taksówkę. W końcu miałam odwieść Maxa.
-Jedziemy? - chłopak stał przy mnie.
-Tak, zamówiłam już taksówkę.-właśnie się skapnęłam że ciągle jestem tylko w majtkach i męskiej bluzce- Daj mi 3 minuty założę na siebie coś bardziej odpowiedniego..
Wybiegłam do tymczasowo mojego pokoju. Założyłam ciemne rurki, obcisłą bokserkę i bluzę Multa, która wciąż się znajdowała w mojej walizce. Jeśli chodzi o buty to nie miałam zbyt dużego wyboru, więc wzięłam nike.
-Elizabet, taksówka już czeka! - usłyszałam głos dochodzący z niższego piętra.
Zbiegłam po schodach i wyszłam za chłopakiem. Jechaliśmy w milczeniu. Skater był przestraszony, widziałam to na pierwszy rzut oka. Po około 20 minutach jazdy wysiedliśmy pod mini willą.
-Odprowadzisz mnie pod drzwi? Trochę boje się reakcji ojca. - patrzył na mnie lekko zaszklonymi oczami.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się. - Może pan na chwilę poczekać? - zwróciłam się do taksówkarza.
Wysiedliśmy i szliśmy w stronę żółto - pomarańczowego domu. Max stanął przed drzwiami o połknął głośno ślinę. Przeszłam koło niego i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili przede mną stała około 40 letnia kobieta. Śniada cera i brązowe włosy. Już wiedziałam po kim chłopak odziedziczył urodę.
-W końcu martwiłam się o Ciebie! - kobieta go przytuliła. - Oh, przepraszam jestem Alex mama tego niedobrego dziecka. - pokazała swój gwiazdorski uśmiech.
-Elizabet, miło mi Panią poznać. Obiecałam że odwiozę Pani syna więc jest. - patrzyłam na już spokojnego Maxa
Odwróciłam się i szłam w stronę pojazdu. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Alex.
- Masz szczęście, Paul pojechał do jakiejś wytwórni. - Trzask drzwi.
Wsiadłam do taksówki i wróciłam do mojego tymczasowego domu. Mocnym kopniakiem otworzyłam wejście do willi. W posprzątanym już salonie siedział Liam i Danielle.
-Hej! -rzuciłam i usiadłam na kanapie - Mogę wam trochę poprzeszkadzać?
- Nie przeszkadzasz. - Li uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.- Jesteś może głodna? Zostało trochę jedzenia. Mogę Ci przygrzać jeśli chcesz.
-Możesz to dla mnie zrobić? Jesteś kochany! A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - byłam zdziwiona brakiem domowników i ta niepokojąca cisza.
-Poszli spać. - chłopak wstał i skierował się w stronę kuchni.
Mieszkam tu koło 3 tygodni, a tyle się w moim życiu zmieniło. Poznałam najwspanialszych 5 chłopaków na świecie. W tym jednego, którego kochałam, byłam tego pewna w 100% . Kochałam Zayna Malika najsłodszego i najwspanialszego mężczyznę jakiego mogłam sobie wymarzyć i wyśnić.
-Elizabet... - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.
-Mhm? - od niechcenia na nią popatrzyłam.
-Chciałam Ci podziękować i przeprosić. Ja.. Nie jestem taka jak myślisz. Uwierz mi, że bycie z kimś sławnym nie jest takie proste. Kocham tego głupka, ale czasem to wszystko mnie przerasta. Ten chłopak z gazet to tylko mój przyjaciel. Ci reporterzy zrobią wszystko, żeby nas zniszczyć, mnie zniszczyć... - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuje za to, że wspierałaś Liama gdy to wszystko się działo. Mówił mi ile dla niego zrobiłaś.
-Dan, nie myślałam tak o Tobie... No dobra może i myślałam. Było mi po prostu szkoda go. Był w fatalnym stanie. On naprawdę Cię kocha i zrobiłby dla Ciebie wszystko. - przysunęłam się do dziewczyny i ją przytuliłam.
-Wiem... - rozkleiła się na dobre.
Po chwili Daddy wparował do pokoju z sałatką owocową. Odłożył ją i od razu przybiegł do zapłakanej dziewczyny.
-Ej Dani? Danielle... Co się dzieje? - ujął jej twarz w ręce.
-Rozumiesz, że Rick powiedział Victorii, że ją kocha do końca życia i się jej oświadczył? - brunetka jęknęła i wskazała palcem na telewizor.
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam sałatkę. Chłopak delikatnie musnął usta dziewczyny, a ta się w niego wtuliła.
- Jaaaakieeee to słooooodkieee. Rzygam tęczą! - udałam odruch wymiotny.
Liam wystawił mi język. Cała nasz trójka zapatrzyła się w migający ekran. Skończyłam jeść sałatkę i oznajmiłam parze że idę do siebie.
Wyszłam po schodach i rzuciłam się na łóżko. Może źle oceniłam Danielle? Na prawdę go kochała. I wydawała się na prawdę miła i szczera. Nie miała w końcu łatwo. Media i wiele fanek w końcu chciały zniszczyć ten związek. Dziwiłam się temu wszystkiemu. Czy jeśli tak bardzo kochają swoich idoli nie powinni ich wspierać? Czy nie powinni chcieć ich szczęścia?
Myślałam jeszcze tak dobre pół godziny. Gdy znużył mnie sen.
* * *
Hej! Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam problemy z netem.
Wieczorem zaczynam pisać nowy rozdział więc pojawi się on pewnie około soboty. :D
Jeśli czytasz mozesz dodać do obserwowanych lub skomentować.
spotkacie mnie także tutaj:
http://ask.fm/zapachxnocy
www.zapachxnocy.fbl.pl
oraz tt @withoutxlove
Do następnego!
Puściłam ciepłą wodę z kranu i zmyłam starannie makijaż z twarzy. Moje włosy były w totalnym nieładzie. Na ręce miałam frotkę, więc związałam je w luźnego koka. Wyszłam z pomieszczenia i otworzyłam szafę założyłam na siebie tylko jego długi czarny t-shirt z Jack Daniels'em. Zakrywał mi bez problemu pośladki. Otworzyłam drzwi. Uderzyły mnie głośne krzyki. Szybko zbiegłam po schodach. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Wszędzie walały się puszki po piwach, puste butelki. Na podłodze w salonie leżeli ludzie, trudno było się przedostać w dalsze części mieszkania. Koło kanapy leżał Louis a na nim Eleonor oraz Harry. Rebecca z Maxem leżeli wtuleni w siebie na stole. Niall zasnął oparty o ścianę z piwem w ręku. Obok telewizora leżała reszta gości poukładana jedna na drugim. Krzyki dochodzące z kuchni znów się nasiliły.
-Jesteście nie odpowiednimi bachorami! On niecały miesiąc temu skończył osiemnastkę! Jak mogliście go tak upić?! - męski głos był bardzo donośny.
Powędrowałam do jadalni. No tak, stał tam Paul z Zaynem. Obydwaj czerwoni ze złości i wkurzeni.
-Moja wina że tyle wypił? Co ja jestem jego niańką?! - Mulat ledwo nad sobą panował.
-Nie , ale to mój syn i martwię się o niego! Powinniście zrozumieć i nie pozwalać mu w ogóle pić!- mężczyzna był zbulwersowany.
-Zamknijcie się! - krzyknęłam i weszłam między nich. Obydwoje popatrzyli na mnie wielkimi oczami.- Z tego co pamiętam ty miałeś nam zrobić śniadanie. - popatrzyłam na Malika. - Paul, uspokój się. Zaraz jak Max wstanie dopilnuje tego, żeby wrócił prosto do domu. Lepiej go teraz nie budzić.
-Niech będzie... A ty pamiętaj że od pojutrza zaczynacie próby do trasy koncertowej. - syknął do chłopaka.
Mężczyzna zniknął i trzasnął za sobą drzwiami.
-Zrobiłem nam tosty z nutellą, lubisz? - Mówił już spokojnie mulat
-Jasne- uśmiechnęłam się.
Chłopak położył ręce na moje biodra i lekko musnął moje usta.
-Liam, musicie się lizać z Danielle w naszej kuchni? Wiesz że tego nienawidzę. - Hazza popatrzył na nas i poszedł w stronę łazienki.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czy serio przypominamy Danielle i Liama? - odsunął mi krzesło i postawił przede mną talerz z tostami.
- Raczej nie, a czy Harry ma takiego kaca, że nie rozróżnia ludzi? - ugryzłam kawałek tosta.
- W 100% jestem pewny że tak. - pokazał swoje śnieżnobiałe zęby.
Zjedliśmy nasz posiłek, śmiejąc się i karmiąc się wzajemnie. Pomogłam chłopakowi posprzątać.
- Kiedy jedziecie w trasę? - zapytałam wycierając kolejny talerz.
-Za 3 tygodnie, a wracamy dopiero początkiem sierpnia. - zrobił skwaszoną minę.
-Trzeba chyba ich obudzić i zrobić porządek, już jest 18! - zmieniłam temat rozmowy.
- Dobry pomysł. Ja zacznę od pokoi na górze, ty weź salon. - zniknął na schodach.
Udałam się powoli do pomieszczenia. Pierwszy na mojej drodze była Eleonor z Louisem.
- Ej, wstajemy - lekko potrząsnęłam parę.- Lou, El pobudka.
Dziewczyna otworzyła oczy.
-Wody - jęknęła.
Pasiasty wstał i podał dziewczynie rękę. Obydwoje udali się w stronę kuchni. Było tu chyba z 20 osób.Wszystkich delikatnie budziłam, reakcje były jednakowe "jeszcze 5 minutek" albo " Suszy mnie, wody!". Zayn już dawno skończył pobudkę na piętrze i robił teraz śniadanie gościom. Obudziłam ostatnią parę czyli Rebecce i Maxa.
- Za 30 minut masz być gotowy, obiecałam Twojemu ojcu że Cię odwiozę.- powiedziałam do chłopaka.
-M-m-mój o-o-ojciec tu był?! - zrobił wielkie oczy. Był wystraszony.
-Spokojnie, rozmawiałam z nim będzie dobrze. - chłopak tylko przytaknął mi głową.
Weszłam do pomieszczenia gdzie wszyscy siedzieli. Kogoś mi w nim brakowało, kogoś ważnego.
-Gdzie jest Hazza?! - przestraszona szukałam go wśród ludzi.
Zayn szybko wybiegł z kuchni w stronę łazienki na dole.
- Ej , chodźcie tu! Musicie to zobaczyć! - usłyszałam głośniejszy niż zawsze głos mulata.
Kilka osób zwlekło się z swoich miejsc i poczłapało zobaczyć co się dzieje. Nasz loczek spał z głową na sedesie, Liam wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił kilka zdjęć. Wszyscy się śmiali. Styles się podniósł. Jego skacowana twarz wyglądała strasznie.
-Co tu się do diabła dzieje? - zaspany patrzył na wszystkich po kolei.
-Za dużo alkoholu!- Zaśmiał się blondyn.
Ludzie zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Zadzwoniłam po taksówkę. W końcu miałam odwieść Maxa.
-Jedziemy? - chłopak stał przy mnie.
-Tak, zamówiłam już taksówkę.-właśnie się skapnęłam że ciągle jestem tylko w majtkach i męskiej bluzce- Daj mi 3 minuty założę na siebie coś bardziej odpowiedniego..
Wybiegłam do tymczasowo mojego pokoju. Założyłam ciemne rurki, obcisłą bokserkę i bluzę Multa, która wciąż się znajdowała w mojej walizce. Jeśli chodzi o buty to nie miałam zbyt dużego wyboru, więc wzięłam nike.
-Elizabet, taksówka już czeka! - usłyszałam głos dochodzący z niższego piętra.
Zbiegłam po schodach i wyszłam za chłopakiem. Jechaliśmy w milczeniu. Skater był przestraszony, widziałam to na pierwszy rzut oka. Po około 20 minutach jazdy wysiedliśmy pod mini willą.
-Odprowadzisz mnie pod drzwi? Trochę boje się reakcji ojca. - patrzył na mnie lekko zaszklonymi oczami.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się. - Może pan na chwilę poczekać? - zwróciłam się do taksówkarza.
Wysiedliśmy i szliśmy w stronę żółto - pomarańczowego domu. Max stanął przed drzwiami o połknął głośno ślinę. Przeszłam koło niego i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili przede mną stała około 40 letnia kobieta. Śniada cera i brązowe włosy. Już wiedziałam po kim chłopak odziedziczył urodę.
-W końcu martwiłam się o Ciebie! - kobieta go przytuliła. - Oh, przepraszam jestem Alex mama tego niedobrego dziecka. - pokazała swój gwiazdorski uśmiech.
-Elizabet, miło mi Panią poznać. Obiecałam że odwiozę Pani syna więc jest. - patrzyłam na już spokojnego Maxa
Odwróciłam się i szłam w stronę pojazdu. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Alex.
- Masz szczęście, Paul pojechał do jakiejś wytwórni. - Trzask drzwi.
Wsiadłam do taksówki i wróciłam do mojego tymczasowego domu. Mocnym kopniakiem otworzyłam wejście do willi. W posprzątanym już salonie siedział Liam i Danielle.
-Hej! -rzuciłam i usiadłam na kanapie - Mogę wam trochę poprzeszkadzać?
- Nie przeszkadzasz. - Li uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.- Jesteś może głodna? Zostało trochę jedzenia. Mogę Ci przygrzać jeśli chcesz.
-Możesz to dla mnie zrobić? Jesteś kochany! A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - byłam zdziwiona brakiem domowników i ta niepokojąca cisza.
-Poszli spać. - chłopak wstał i skierował się w stronę kuchni.
Mieszkam tu koło 3 tygodni, a tyle się w moim życiu zmieniło. Poznałam najwspanialszych 5 chłopaków na świecie. W tym jednego, którego kochałam, byłam tego pewna w 100% . Kochałam Zayna Malika najsłodszego i najwspanialszego mężczyznę jakiego mogłam sobie wymarzyć i wyśnić.
-Elizabet... - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.
-Mhm? - od niechcenia na nią popatrzyłam.
-Chciałam Ci podziękować i przeprosić. Ja.. Nie jestem taka jak myślisz. Uwierz mi, że bycie z kimś sławnym nie jest takie proste. Kocham tego głupka, ale czasem to wszystko mnie przerasta. Ten chłopak z gazet to tylko mój przyjaciel. Ci reporterzy zrobią wszystko, żeby nas zniszczyć, mnie zniszczyć... - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Dziękuje za to, że wspierałaś Liama gdy to wszystko się działo. Mówił mi ile dla niego zrobiłaś.
-Dan, nie myślałam tak o Tobie... No dobra może i myślałam. Było mi po prostu szkoda go. Był w fatalnym stanie. On naprawdę Cię kocha i zrobiłby dla Ciebie wszystko. - przysunęłam się do dziewczyny i ją przytuliłam.
-Wiem... - rozkleiła się na dobre.
Po chwili Daddy wparował do pokoju z sałatką owocową. Odłożył ją i od razu przybiegł do zapłakanej dziewczyny.
-Ej Dani? Danielle... Co się dzieje? - ujął jej twarz w ręce.
-Rozumiesz, że Rick powiedział Victorii, że ją kocha do końca życia i się jej oświadczył? - brunetka jęknęła i wskazała palcem na telewizor.
Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam sałatkę. Chłopak delikatnie musnął usta dziewczyny, a ta się w niego wtuliła.
- Jaaaakieeee to słooooodkieee. Rzygam tęczą! - udałam odruch wymiotny.
Liam wystawił mi język. Cała nasz trójka zapatrzyła się w migający ekran. Skończyłam jeść sałatkę i oznajmiłam parze że idę do siebie.
Wyszłam po schodach i rzuciłam się na łóżko. Może źle oceniłam Danielle? Na prawdę go kochała. I wydawała się na prawdę miła i szczera. Nie miała w końcu łatwo. Media i wiele fanek w końcu chciały zniszczyć ten związek. Dziwiłam się temu wszystkiemu. Czy jeśli tak bardzo kochają swoich idoli nie powinni ich wspierać? Czy nie powinni chcieć ich szczęścia?
Myślałam jeszcze tak dobre pół godziny. Gdy znużył mnie sen.
* * *
Hej! Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam problemy z netem.
Wieczorem zaczynam pisać nowy rozdział więc pojawi się on pewnie około soboty. :D
Jeśli czytasz mozesz dodać do obserwowanych lub skomentować.
spotkacie mnie także tutaj:
http://ask.fm/zapachxnocy
www.zapachxnocy.fbl.pl
oraz tt @withoutxlove
Do następnego!